Na zdjęciu: Konrad Pawlus, CTO SALESmanago
Podobno Warren Buffet zaczyna swój dzień od lektury The Wall Street Journal, USA Today, i Forbesa i ma ogromną słabość do Coca-Coli i truskawkowych szejków. Podobnie jak Bill Gates, który przy śniadaniu (jada czekoladowe płatki Cocoa Puffs) przegląda nagłówki tych gazet. Wymienia tylko Forbesa na The Economist. Jego dzień podzielony jest na 5-minutowe okresy i jest starannie zaplanowany co do minuty. Ten zwyczaj łączy go z kolei z założycielem Tesli i SpaceX – Elonem Muskiem.
A jak wygląda dzień współtwórcy SALESmanago, który otwarcie twierdzi, że powinniśmy robić biznes, a nie startupy? Postanowiłam go o to zapytać wprost. Poniżej zapis naszej rozmowy.
Maja Kowalska: Jak zaczynasz dzień – co robisz jeszcze przed śniadaniem?
Konrad Pawlus: Pobudka o 4:45, szybko sprawdzam najważniejsze maile, potem prysznic i o 5:30 wyjazd z domu. O 6:00 basen lub siłownia z Markiem (przyp. aut. Marek Broda – COO SALESmanago). Po drodze omawiamy zwykle kilka zarówno firmowych, jak i luźniejszych tematów. 7:30 śniadanie w Food & People by Pastrami Deli (przyp. aut. zaprzyjaźniona restauracja znajdująca się w tym samym budynku co siedziba główna firmy). Po śniadaniu, czyli mniej więcej między 8 a 9 leci reszta maili. Dwa razy w tygodniu odwożę dzieci do przedszkola – wtedy plan jest nieco skorygowany.
W drodze do pracy z racji dość długiego dojazdu słucham muzyki lub jakiegoś audiobooka. Przy tak napiętym planie optymalizacja jest na wagę złota.
MK: Potem jedziesz do biura, a tam czeka na ciebie…?
KP: Jak już wyżej wspomniałem – śniadanie jem w pracy. Po śniadaniu czeka na mnie komputer i maile, które przeglądając na komórce uznałem za „nieobrabialne” mobilnie.
Później, czyli tak od 9 zaczyna się ta korporacyjno – biznesowa część dnia, czyli różne spotkania. W tej zakładce mieszczą się zarówno te cykliczne, jak i te wpadające jednorazowo. Najwięcej spotkań mam oczywiście z działem IT, ale tych bardziej biznesowych również nie brakuje.
MK: Lunch to chwila wytchnienia, czy okazja do spotkania biznesowego?
KP: Różnie, nie ma tu reguły. Ale telefon zawsze mam pod ręką. Aby współtworzyć własny biznes trzeba być trochę wariatem a trochę pracoholikiem – nawet nie będę udawał, że jest inaczej. Komórkę mam przyklejoną do ręki również na obiedzie. Na tzw. work-life balance pozwalam sobie na wakacjach redukując pracę do wymiaru 6:00 – 9:00.
MK: A druga połowa dnia?
KP: To już głównie spotkania, zarówno te wewnętrzne w firmie, jak i z partnerami lub klientami.
MK: Jakie są największe codzienne wyzwania, z którymi musisz sobie radzić?
KP: Nie ma tu jakiejś cykliczności, a przekrój tematów jest bardzo duży. Codziennie pojawiają się nowe – zarówno czysto techniczne, gdy pracuję z działem IT jak i te biznesowe, które rozwiązujemy jako zarząd.
MK: Co pomaga Ci utrzymać tak duże tempo?
KP: Kawa 🙂
MK: Gdybyś miał to podsumować w kilku zdaniach – jak wygląda dzień z życia CTO startupu?
KP: Nie wiem co to startup – staramy się rozwijać biznes i budować wartość firmy a nie „robić startupy”. Ogromna część dnia to praca z mailami, podejmowanie różnych mniejszych lub większych decyzji, sprawdzanie statusu kluczowych tematów i pilnowanie terminów.
MK: A masz jakąś radę, dla tych, którzy są na początku tej drogi?
KP: Mniej konferencji i „eventów startupowych” a więcej pracy! Fajnie jest zacząć przygodę trochę na “wariackich papierach”, ale jeśli firma ma przetrwać, to trzeba się przestawić z myślenia “WOW” na podejście biznesowe. Będzie bardzo ciężko, ale satysfakcja co najmniej proporcjonalna, więc nie należy się poddawać.