Z tezą, że nowoczesna edukacja to nie tylko technologia, ale także podejście do nauczania zgodził się Mikołaj Marcela, doktor nauk humanistycznych, pisarz i nauczyciel akademicki – Dla mnie nowoczesna szkoła to nie taka, która w będzie w 100 proc. oparta na technologii, a taka, w której technologia jest narzędziem wspierającym w rozwoju. Technologię możemy wykorzystywać dobrze lub źle. Moim zdaniem w pandemii wykorzystaliśmy ją źle – stosowanie komunikatora do siedzenia przez 7 godzin i słuchania nauczyciela dokładnie tak, jak było to w szkolnej klasie, to nie jest dobra droga. Narzędzia cyfrowe mają wspierać samodzielne uczenie się – tak, żeby nauczyciele nie musieli przekazywać wiedzy, a raczej wspierali uczniów w jej zdobywaniu, przyglądali się ich pracy i pomagali, gdy sytuacja tego wymaga. Tu jednak potrzeba zmiany mentalnej, zmiany świadomości. Na razie idziemy z technologią w edukacji w złą stronę. Dla przykładu – kiedy pandemia wymusiła tryb zdalny, w pierwszym odruchu szukano sposobów na ograniczenie ściągania, czyli znów kontroli, nadzoru, dyscypliny zamiast zadbania o dostęp do narzędzi służących skuteczniejszemu przekazywaniu treści.
Z kolei Krzysztof Chojecki, nauczyciel i popularyzator matematyki dystansuje się od słowa „nowoczesna” w kontekście edukacji – Już Konfucjusz mówił „daj mi spróbować, a zapamiętam”. Moim zdaniem to klucz, żeby uczniowie mieli sprawczość i nie jest to kompetencja „przyszłości”, a coś, co dostrzeżono już dawno temu. Z mojego doświadczenia wynika, że bez zrozumienia procesu nauczania i zrozumienia emocji, sama technologia nie zda egzaminu. Dla mnie trendem jest łączenie technologii z miękkimi kompetencjami – technologia jest narzędziem, które ma wspierać, ale nigdy nie zastąpi człowieka. Praca, nauka będzie się indywidualizować – w mojej pracy technologia służy mi po to, żeby nie tracić czasu w szkole na wykłady, a poświęcić go na projekty, w których uczymy się w sposób praktyczny, np. projektując produkt do sprzedaży w Internecie.
Na zmianę podejścia do nauczania i świadomości nauczycieli zwrócił uwagę także Dawid Łasiński, nauczyciel chemii znany w sieci jako „Pan Belfer – nauczyciel z internetów” – Aby edukacja w Polsce stała się nowoczesna, potrzeba świadomości nauczycieli i „uwolnienia” ich swobody. W klasach 1-3 nauczyciele mają jeszcze jakąś swobodę, ale potem nauczanie się profesjonalizuje – jeśli uczę chemii, to uczę chemii i nie mam jak wyjść poza ten schemat, nawet gdybym chciał. Muszę realizować podstawę programową i tłumaczyć jak zbudowana jest bateria paluszek starego typu, zamiast zacząć projektować z dziećmi stronę www czy zorganizować lokalną akcję. To nauczyciele, którzy będą mieli odwagę ryzykować i zmieniać stare zasady będą skuteczni i będą budowali prawdziwe relacje z uczniami. A to czy do tego wykorzystają aplikację Kahoot! czy białą tablicę zamiast zielonej nie ma większego znaczenia – jeśli dobrze bawisz się na swoich lekcjach, to zainteresujesz także uczniów.
Podkreślając wagę zmiany nie tylko narzędzi, ale samego podejścia do nauczania, edukatorzy wskazali także te technologie, które wybierają w codziennej pracy z uczniami. Zgodnie stwierdzili, że tego typu narzędzia powinny być intuicyjne i „przezroczyste”, czyli niewymagające dodatkowego zaangażowania i zastanawiania się co zrobić, żeby dobrze działały. Sami korzystają z rozwiązań oferowanych przez polskie startupy takie jak Skriware (laboratoria m.in. z drukarkami 3D i robotami edukacyjnymi), Novakid (narzędzie do zdalnej nauki angielskiego dla dzieci) oraz Brainly (platforma social learningowa).
Zachęcamy do obejrzenia zapisu debaty na profilu Facebook Fundacji Startup Poland.
Zobacz poprzedni artykuł o edukacji: EduTech: innowacje w nauczaniu oczami edukatorów – wnioski z debaty Fundacji Startup Poland