Eksperckie #OHO!: Kama Kotowska nauczycielką, Jagna Pomorska obrończynią, Lucjan Suski biegnie z górki, Andrzej Klose i klozet

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Eksperckie #OHO!: Kama Kotowska nauczycielką, Jagna Pomorska obrończynią, Lucjan Suski biegnie z górki, Andrzej Klose i klozet

Udostępnij:

Od przybytku głowa nie boli. Od przybytku ekspertów głowa nie boli podwójnie. Dlatego w tej odsłonie mamy dla Was i ekspertki, i ekspertów, i jeden przybytek.

Kombinuj, dziewczyno

Czy w mijającym tygodniu Wasze feedy też zostały zalane zdjęciami ludzi w biretach bądź ze szkolnymi plecakami? We wtorek obchodziliśmy Dzień Nauczyciela, zwane też bardziej oficjalnie Dniem Edukacji Narodowej. A jak wiecie, kreatywny umysł wykorzysta każdą nadarzającą się okazję na eksperckiego posta, stąd też szereg szkolnych zdjęć.

Kama Kotowska, znana w niektórych kręgach jako Kreatywna MacGyverka, uznała, że Dzień Nauczyciela to znakomita okazja, aby zareklamować się jako trenerka wystąpień publicznych.

Sprytne, rzeczywiście. Tu trener, tam trener, tu MacGyver, tam nauczyciel. My tam Kamie wierzymy i w jej umiejętności. Wszak od dawna polska szkoła słynie głównie z tego, że uczy się w niej kombinowania. Kombinuje więc Kama, jakby się tu reklamować, jakby się tu promować – i widać, że jej to idzie.

Bieg po zasięgi

Przyznajmy Kamie jedno – jak przystało na samozwańczą MacGyverkę, próbowała zrobić coś z niczego. Takich ambicji nie ma Lucjan Suski, który na LinkedInie pisze: a) jak szybko biegł w Cracovia Półmaraton, b) ile zrzucił kilogramów; c) że nawet nudne biegi są fajne.

Czego nie da się powiedzieć o nudnych postach.

To nie jest kraj dla słabych ludzi

Znacie te dowcipy o linkedinowych postach, w których ludzie doznają zawodowych olśnień podczas najbardziej prozaicznych czynności? Właśnie tak, chodzi o to, że ktoś przewijał dziecko, gdy nagle wpadł na pomysł racjonalizacji systemu lojalnościowego, co uratowało firmę jego klienta. Generalnie, rzecz w tym, że ludzie uciekają się do najbardziej absurdalnych sytuacji, byleby coś sprzedać, czymś się pochwalić, coś zareklamować.

A jak można promować szkolenia VR? Oddajmy już głos ekspertce – Jagnie Pomorskiej: 

Pokolenia wychowane w czasach pokoju i dobrobytu, tzw. „pokolenia dywidendy pokojowej”, nie mają wykształconych mechanizmów radzenia sobie z realnym, egzystencjalnym stresem. Standardowe szkolenia miękkie uczą zarządzania stresem w kontekście biurowym (np. deadline), a nie w sytuacji realnego zagrożenia jak alarmy, ataki czy kampanie dezinformacyjne. To wymaga od pracowników zimnej krwi,  podejmowania szybkich, racjonalnych decyzji w chaosie. Nasza “krucha odporność” staje się piętą achillesową całych organizacji .

Ale to nie koniec. Nie, ten surowy komunikat o „pokoleniach dywidendy pokojowej” na tym się nie kończy. Jakby nam nie było mało, jakby nasza pięta achillesowa nie bolała nas z powodu naszej „kruchej odporności”, Jagna atakuje dalej:

VR wykorzystuje zjawisko ucieleśnionego poznania (embodied cognition), gdzie procesy myślowe są nierozerwalnie związane z doświadczeniem fizycznym. Mózg użytkownika traktuje symulację jako realne doświadczenie, co prowadzi do budowania autentycznych ścieżek neuronalnych i wzorców reakcji. To jak symulator lotu dla pilotów – nikt nie uczy się latać tylko z książek.

Na dezinformację – okulary VR i szkolenie z Jagną. Na alarmy – podobnie. Na egzystencjalny stres – tak samo.

I pamiętajcie, że Jagna ostrzegała. Że nie jesteście gotowi, że nie macie wykształconego mechanizmu, że nie potraficie w fake news. Jeśli więc będziecie cierpieć, to miejcie pretensje sami do siebie. Trzeba było zamówić szkolenie z Jagną.

Skibidibibidibi toilet, wersja dla dorosłych

Chodźcie dzieci, usiądźcie, mamy dla Was opowieść z zamierzchłych czasów. Posłuchajcie, jak to drzewiej bywało. Otóż… dawno, dawno temu Polki i Polacy bardzo ostrożnie publikowali coś na LinkedInie. Wszyscy mieliśmy przekonanie, że to bardzo poważne medium, że tutaj postuje się siedząc w garniturze i pod krawatem, że pisać trzeba wzniośle, ekspercko – dlatego nic nie pisaliśmy.

Dziś, drogie dzieci, czasy się zmieniły. Co widać choćby po pełnym głębokiej zadumy poście Andrzeja Klose. Puenta jego lekko rozwodnionej opowieści sprowadza się do tego, że Andrzej nie wiedział, do której kabiny w męskiej toalecie może wejść. I gdy już wreszcie wybrał, to zaczął się zastanawiać – co go ten wybór klozetu nauczył.

I okazało się, że nauczył go tego, że „lidera poznasz nie po samochodzie, a po wyglądzie jego łazienki”.

A jak wygląda łazienka Waszego samochodu, hę? Czy aby na pewno jest posprzątana, błyszcząca i dobrze świadczy o Waszym pojeździe?