Folie biodegradowalne: rozwiązania leżą na stole, ale nie ma maszyn, które umożliwią masową produkcję

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

Folie biodegradowalne: rozwiązania leżą na stole, ale nie ma maszyn, które umożliwią masową produkcję

Udostępnij:

Kiedy pożegnamy się z plastikiem na sklepowych półkach? O odpowiedź pytamy prof. UR Ewelinę Jamróz, twórczynię biodegradowalnej folii produkowanej z alg, laureatkę zeszłorocznego EIT Food Innovation Prizes. Swoją opinią na temat rozwoju rynku dzielą się z nami również producent opakowań biodegradowalnych Silbo oraz Your Kaya, startup produkujący biodegradowalne materiały higieniczne dla kobiet.

Rozwój rynku

Po półrocznej przerwie rozmawiam z prof UR Eweliną Jamróz, która wraz z zespołem była finalistką ubiegłorocznego konkursu EIT Food, twórczynią folii z furcelleranu, produkowanej na bazie alg. Od naszej ostatniej rozmowy, kiedy to dopiero zastanawiałyśmy się, kiedy uda się w końcu wprowadzić do produkcji w Polsce w pełni biodegradowalne, a jednocześnie wytrzymałe jak ich tradycyjne, plastikowe odpowiedniki, folie, miało miejsce bardzo znaczące wydarzenie. Grupa Azoty, jako pierwsza na rynku, wyprodukowała 100% biodegradowalny granulat do produkcji folii. Tworzywo powstało na bazie skrobi ziemniaczanej. Co ważniejsze, bardzo szybko znalazł się odbiorca, gotowy do produkcji folii z tego materiału – Grupa Azoty podpisała w maju ze spółką Opakomet S.A. umowę o dostarczaniu biodegradowalnego polimeru na bazie skrobi termoplastycznej. Na początek dr Ewelinę Jamróz pytam o to, czy spodziewała się, że duża polska firma zaangażuje się w projekt rozwoju biodegradowalnego tworzywa i czy zaskoczyło ją samo rozwiązanie:

– Osiągnięcie Azotów, to, że duża firma komercyjna zaczęła rozwijać tego typu produkty, to zaskakująca i bardzo pozytywna informacja. Z folią produkowaną ze skrobi termoplastycznej jest jednak taki sam problem, jak z innymi, np. folią furcelleranową. Jest bardzo czuła na wilgoć, a więc produkując ją, trzeba będzie przezwyciężyć ten problem – dodawać do skrobi substancje uodparniające na kontakt z cieczami. A niestety w tym momencie wszystkie powłoki hydrofobowe nie są jeszcze biodegradowalne. Jeżeli Azoty z Opakometem rozwiną technologię w pełni biodegradowalnej powłoki, będzie to z pewnością ogromny krok do przodu.

zdjęcie: Hai Nguyen, Unsplash.com

Brak maszyn to największe wyzwanie

Dlaczego więc nie widzimy ich na rynku, w naszych sklepach? Dlaczego zmiana idzie tak opornie? Czy oznacza to, że polskie firmy nie wykazują zainteresowania pakowania swoich produktów w tworzywa biodegradowalne? Moja rozmówczyni zaprzecza, pokazując na własnym przykładzie, że zainteresowanie jest. Problem jej zdaniem leży jednak w zupełnie innym, zaskakującym miejscu – braku maszyn, które mogłyby biodegradowalne folie produkować:

– Firma Ryłko zgłosiła się do nas sama, dała nam prawie 40 tysięcy złotych darowizny na rozwój produktu. Dzięki temu wsparciu jesteśmy w stanie przeprowadzić kluczowe dla rozwoju folii badania, których nie możemy zrealizować w naszym laboratorium. A koszty są wysokie: za analizę jednej próbki folii pod migracji nanocząsteczek srebra trzeba na rynku zapłacić kilka tysięcy złotych. Odzywają się również cały czas firmy zainteresowane produkcją opakowań z folii furcelleranowej, wielu przedsiębiorców przychodzi, rozmawiamy, są zainteresowani, ale kończy się na rozmowie.

I dodaje: – Problemem jest brak odpowiednich maszyn na rynku. I to nie jest tylko mój problem, to jest wyzwanie globalne. Nie ma maszyn, które mogłyby produkować folie, które nie wychodzą z granulatu. Folia furcelleranowa, jak i wiele innych folii biodegradowalnych, uzyskiwane są metodą wylewu – maszyn, które odtworzyłyby tę metodę w skali masowej w tym momencie po prostu nie ma. Są miliony maszyn, które produkują w bardzo szybkim tempie folie syntetyczne, z granulatu. Brakuje pomysłodawcy, który wymyśli maszynę od A do Z. Tu moja wiedza niestety całkowicie się kończy. Co z tego, że produkowane są różne folie: ze skrobi, z alginianów, to jest cały czas forma, na którą trzeba wylać produkt, a nie jedna wielka taśma, gdzie produkt zawija się na rolkę. Na polskiej scenie naukowej są liczne sukcesy, ale cały czas jest niedosyt, że nie możemy wejść z rozwiązaniem na rynek. Potrzeba nam w Polsce wirtuoza, który przekształci istniejące maszyny pod produkcję folii biodegradowalnych.

Folia ze skrobi ziemniaczanej Azotów to przełom

I tu właśnie widać, dlaczego rozwiązanie Grupy Azoty jest tak ważne: tworzywo ze skrobi ziemniaczanej spółki produkowane jest w formie granulatu, tak jak tradycyjne folie – do produkcji można więc wykorzystać dotychczas stosowane maszyny, nie ma poważnych wyzwań technologicznych przy ich produkcji. Dlatego to przełom, bo powstała folia, którą można zacząć masowo produkować.

Jadalna folia. Odważymy się?

Odpowiedzią na obecny brak maszyn, może być wykorzystanie tworzyw biodegradowalny w inny, innowacyjny sposób: nie w postaci folii, ale powłok, które będą służyły za niewidzialne, ale chroniące przed bakteriami, opakowanie. W dodatku jadalne. O tym niezwykłym, ale bardzo obiecującym pomyśle, opowiada prof UR Ewelina Jamróz:

– Na Uniwersytecie Rolniczym robimy nie tylko folie, ale również powłoki foliotwórcze, czyli roztwór folii przed wyschnięciem. Zanurzamy w tym produkt i otrzymujemy produkt zapakowany bez wpływu na środowisko – bez opakowania czy folii, którą trzeba wyrzucić. Dlaczego? Bo powłoka jest jadalna! Dodatkowo jej właściwości antybakteryjne przedłużają świeżość produktu, pomagając rozwiązać problem marnowania żywności. Taką powłokę furcelleranową można stosować na warzywach i owocach, prowadziliśmy również udane próby na mięsie i rybach. Może tym firmy byłyby bardziej zainteresowane? Do produkcji potrzeba tylko ogromnych kadzi, w których będzie zanurzany produkt. To ta sama technologia powlekania co np. przy woskowaniu jabłek.

Perspektywa niezwykle obiecująca, za którą mocno trzymamy kciuki. Mamy nadzieję, że produkty z jadalną powłoką z alg już wkrótce znajdziemy na sklepowych półkach.

Biodegradowalne podpaski. Kiedy znajdziemy je na sklepowych półkach? (Your KAYA, producent biodegradowalnych podpasek)

Zastanawiam się, dlaczego nie ma Was w sklepach stacjonarnych i kiedy nadejdzie ten moment? Dlaczego wciąż nie mamy biodegradowalnych podpasek na sklepowych półkach?

Co do obecności Your KAYA w sklepach stacjonarnych, to w przemyślany sposób zdecydowaliśmy się na to, żeby na początku nasza marka dostępna była tylko w modelu DTC – dzięki temu mogliśmy być jak najbliżej naszych klientów i stworzyć z nimi naprawdę mocną więź. Czujemy jednak, że jesteśmy już marką na tyle dojrzałą, że to dobry moment na nowe wyzwania – jest więc duża szansa, że w najbliższym czasie to się zmieni 🙂

Biodegradowalne podpaski najłatwiej w tym momencie znaleźć na półkach „wirtualnych” – po takie zapraszamy też do nas.

Jak szybko rośnie rynek opakowań biodegradowalnych? (Marcin Śpiewok, prezes Zarządu SILBO, producenta opakowań giętkich, specjalizujący się w opakowaniach przyjaznych środowisku)

Jak wiele mamy w Polsce firm, które oferują całkowicie, 100% biodegradowalne opakowania (bez dodatku plastiku, toksycznych klejów itd.)?

– W ekologii opakowania ważny jest nie tylko surowiec, ale też stosowane kleje i druk pozbawione chorobotwórczych rozpuszczalników czy metali ciężkich. Nieuwalniające szkodliwych związków ani do atmosfery podczas produkcji, ani do gleby w procesie rozkładu, który powinien być neutralny dla środowiska. Polskich producentów, których produkty spełniają takie wymagania jest raczej bliżej dziesięciu niż stu.

Czy ta liczba będzie się szybko zwiększała? Jakie są prognozy dla rynku?

– Na podstawie raportu, jaki opracowała Polska Izba Opakowań, której jesteśmy członkiem, w najbliższych latach przewidujemy kilku-kilkunastoprocentowy wzrost liczby takich producentów. Przy czym należy podkreślić, że ten wzrost w dużej mierze będzie opierał się o producentów opakowań papierowych. Tu technologia jest tańsza i łatwiejsza do wprowadzenia. Ten rynek wzrasta zresztą wraz z rozwojem e-commerce.

Jeśli zaś chodzi o opakowania giętkie z przeznaczeniem do żywności, bazujące na surowcach organicznych, to przypuszczamy, że wzrost liczby ich producentów na polskim rynku będzie kilkuprocentowy, stabilny. Wolniejszy, bo wymaga wypracowania własnego know-how, bardziej zaawansowanych technologii i sprostania wysokim standardom międzynarodowym. Rzeczywistość zweryfikuje Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta i jej implikacja na rynku polskim, tak jak było to w przypadku wprowadzenia Dyrektywy Plastikowej. Wtedy również zauważyliśmy wzrost liczby producentów produktów jednorazowych, takich jak słomki czy kubeczki, bazujących na naturalnych surowcach.

Zdjęcie: Kompostowalne przemysłowo opakowanie firmy Silbo

Czym w tym momencie żyje rynek opakowań biodegradowalnych w Polsce?

Z całą pewnością rynek opakowań w ogóle zwrócony jest w stronę zapisów regulujących Rozszerzoną Odpowiedzialność Producentów w Polsce. Ciągle czekamy na rozstrzygnięcie wielu z tym związanych kwestii, a szczegółowe zapisy ustawy, która wejdzie w życie to dopiero początek ścieżki, jaka zostanie nam wytyczona i z czasem praktyka pokaże jej odzwierciedlenie w rzeczywistości. ROP z pewnością zmieni zasady rynkowe, jak wcześniej zmieniła je opłata recyklingowa.

To chyba duża szansa dla producentów opakowań przyjaznych środowisku, takich jak produkowanych przez Waszą firmę?

Dla Silbo, jako producenta kompostowalnych opakowań giętkich, system kaucyjny jest niejako obok, ale już regulacje dotyczące szeroko pojętego ekoprojektowania opakowań będą miały bezpośredni wpływ na nasz biznes. Możemy się spodziewać, że cena opakowań plastikowych wzrośnie, ale czy to ukierunkuje producentów na stosowanie opakowań kompostowalnych, które eliminują tworzywa sztuczne, czy raczej spowoduje wzrost zużycia recyklatu? O tym zdecydują koszty. Póki co tworzywa sztuczne, również te pochodzące z odzysku, są tańsze i to nadal wokół nich skupiony jest rynek. Ci producenci żywności (ale nie tylko), którzy patrzą nieco dalej, są gotowi na inwestycje związane z opakowaniami kompostowalnymi.

To jest nie jeden, a kilka kroków naprzód i realnie pozwala nie tylko dostosować się do regulacji prawnych w gospodarowaniu odpadami, ale też wyprzedzić konkurencję. Bo poza aspektem legislacyjnym, równie istotne są oczekiwania konsumentów, którzy coraz bardziej zdecydowanie domagają się powszechnie dostępnej alternatywy do plastiku i w oparciu o świadomość ekologiczną dokonują wyborów zakupowych.

Zdjęcie: Kompostowalne przemysłowo opakowanie firmy Silbo

Jakie osiągnięcia/wdrożenia na rynek ostatnich miesięcy są godne opisania?

Warto zwrócić uwagę na ogromny postęp technologiczny w elastycznych opakowaniach kompostowalnych, jakiego jesteśmy świadkami. Wciąż żywe jest przekonanie, że opakowania z materiałów odnawialnych są w większości przypadków niemożliwe do zastosowania, bo nie zapewniają odpowiednich warunków do przechowywania, są kłopotliwe w transporcie, a ich właściwości generują wiele ograniczeń w projektowaniu. Tymczasem produkujemy opakowania kompostowalne o wysokich parametrach barierowych wobec gazów, aromatów, wilgoci i tłuszczów. Co istotne nie tylko opakowanie, ale i klej (spoiwo wodne) którego używamy jest biodegradowalny, posiada certyfikację standardu DIN. Opakowania kompostowalne są bezpieczne i higieniczne, lekkie, przedłużają świeżość produktów i mają pożądane cechy estetyczne – można je formować i zadrukowywać.

***
Silbo to polska firma specjalizująca się w opakowaniach przyjaznych środowisku. Wprowadzili na rynek opakowania kompostowalne m.in. na świeże warzywa i owoce, produkty suche (utrzymujące chrupkość chipsy, musli i przekąski, czekolady i słodycze, kanapki, dania gotowe), a nawet na lody i mrożonki. Wprowadzone przez SILBO na rynek USA kompostowalne opakowania zestawów świeżych sałat określono tam jako „pokoleniową zmianę”.