– Pod koniec zeszłego roku zaczęliśmy zastanawiać się, gdzie jeszcze model coworkingu mógłby zadziałać. Doszliśmy do wniosku, że służba zdrowia, w szczególności na poziomie lekarzy rodzinnych, jest świetnym przykładem; dzięki elastycznym gabinetom młodzi lekarze mogą budować reputację i prywatną praktykę bez potrzeby zajmowania się biznesem czy zakupu nieruchomości pod własną klinikę – mówi o genezie projektu prezes Komorowski – Jesteśmy też podekscytowani otwarciem nowego rynku dla polskich inwestorów indywidualnych. Do tej pory nie było realnej oferty dla zainteresowanych inwestowaniem w gabinety medyczne. Stajemy się jedyną firmą na polskim rynku, która prowadzi cały proces od podstaw.
Wszystkie projekty realizowane przez grupę, w tym prywatne gabinety medyczne, realizowane są we współpracy z inwestorami indywidualnymi. Mogą oni zainwestować na etapie finansowania projektu w formie pożyczki zabezpieczonej wpisem imiennym do hipoteki – taki produkt nazwany jest asygnatą zabezpieczoną. Do tej pory Cirrus Capital oferował 6-7% rocznego oprocentowania. Jak informuje firma, w 2019 roku wypracowali średnio 6,99% zwrotu dla inwestorów.
Drugim sposobem na inwestycje jest zakup gabinetu medycznego w formule nazwanej „kup i zarabiaj”. Inwestor, bądź grupa inwestorów w formie spółki, wykupuje gabinet lekarski zarządzany przez Cirrus Capital i zarabia z jego najmu. Wszystkie asygnaty przewidziane dla tego lokalu są już wykupione, natomiast udziały na gabinety są wciąż dostępne.
– Wyszukujemy najlepsze lokalizacje dla lekarzy, tworzymy aranżacje przestrzeni, odpowiadamy za wykończenie i wyposażenie całego obiektu, a po zakończeniu tych prac uzyskujemy stosowne odbiory i urzędowe zezwolenia – opowiada o działalności Adam Komorowski – Nie chcemy jednak opuszczać inwestorów na tym etapie, więc bierzemy na siebie ciężar bieżącego zarządzania inwestycjami. W praktyce inwestor może porównywać nasze rozwiązanie bezpośrednio ze spotykanymi w bankach i innych instytucjach finansowych, bo również będzie się cieszyć regularnymi wypłatami zysku na konto. Z tą jednak różnicą, że powinien też spodziewać się raz na jakiś czas oferty odkupienia swojej nieruchomości.
Rozwiązanie na miarę naszych czasów
Biorąc pod uwagę rekordowo niskie stopy procentowe w bankach trzeba przyznać, że oferta 6% przy zabezpieczeniu nieruchomością jest kusząca. Tak na pewno stwierdziło 9 inwestorów, którzy we współpracy z Cirrus Capital zainwestowali w pierwszy lokal w Gdańsku, w dzielnicy Piecki-Migowo. Grupa zakupiła lokal użytkowy na parterze inwestycji Centralpark innego trójmiejskiego dewelopera, Grupy Hossa. Zgodnie z planem, za trzy miesiące pacjentów mają tam przyjmować pierwsi lekarze. Prezes Komorowski wydaje się pewny sukcesu.
– Według naszych analiz, prywatne gabinety lekarskie to segment, który ma obecnie najlepszą perspektywę w ogóle. Uruchomienie tego projektu jeszcze w maju było możliwe wyłącznie dzięki pracy, jaką wykonywaliśmy od końca ubiegłego roku. Dlatego po prostu mamy szczęście, bo po wybuchu epidemii okazało się, że jesteśmy gotowi i mamy idealny model biznesowy. Wręcz uszyty na miarę dla warunków, w których przyszło nam inwestować.
Stan służby zdrowia w Polsce jest jaki jest – każdy może go ocenić, szczególnie kiedy lekarze i szpitale są „na świeczniku” w wyniku epidemii. Przez lata sytuację ratowały prywatne sieci medyczne, jednak z czasem i one zaczęły zaniżać jakość na rzecz ilości obsłużonych klientów. Wysoką jakość można jednak pogodzić z chęcią zysku – udowadnia to Grupa Cirrus Capital.
– Wiem, że to brzmi kontrowersyjnie, ale start tej inwestycji idealnie zbiega się z epidemią COVID-19 – przyznaje Adam Komorowski, prezes Grupy Cirrus Capital. Rzeczoną inwestycją jest sieć prywatnych gabinetów medycznych. Pierwszy lokal pod gabinety Grupa zakupiła 1 czerwca w Gdańsku. Projektem kieruje nie tylko chęć zysku, ale również zamknięcie luki pomiędzy publiczną i prywatną służbą zdrowia.
Problemy trawiące służbę zdrowia
Polska znajduje się w ogonie krajów Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o dostęp do służby zdrowia. Na tysiąc Polaków przypada zaledwie 2,4 lekarza, kiedy średnia europejska wynosi 3,6 lekarza. To nie koniec złych wieści, bo z niecałych 150 tysięcy lekarzy w naszym kraju aż 33 tysiące znajduje się w wieku emerytalnym. A co z młodymi lekarzami?
Na papierze sytuacja nie wygląda najgorzej – co roku studia medyczne rozpoczyna ponad 8 tysięcy studentów. Jednak wielu z nich to studenci zagraniczni, którzy korzystają z wysokiego poziomu edukacji w wyjątkowo niskiej cenie. Pozostali młodzi lekarze po latach studiów, często zniechęceni nieadekwatnymi do ich odpowiedzialności warunkami pracy, wybierają emigrację. Nic dziwnego, kiedy młody lekarz w Polsce zarobi średnio 3,5 tysiąca złotych brutto, a w Niemczech już grubo ponad 4 tysiące euro. Jednym z rozwiązań tego problemu Grupa Cirrus Capital dopatruje się w znoszeniu barier dla prywatnych praktyk młodych lekarzy.