Gdy polityk zamienia swój garnitur na czarny t-shirt foundera…

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Gdy polityk zamienia swój garnitur na czarny t-shirt foundera…

Udostępnij:

Co łączy polityka i foundera? Obaj chcą zmieniać świat i nie ukrywają swoich ambicji. Może właśnie dlatego regularnie zamieniają się rolami? Przyglądamy się najciekawszym startupom i funduszom z politycznym rodowodem.

Startupy kojarzą się z innowacją, odwagą, świeżym spojrzeniem na problemy świata. Polityka – z kolei z doświadczeniem, strukturą i wpływem. Kiedy te dwa światy się przecinają, rodzą się pytania o motywacje, przywileje i granice etyki. Nierzadko możemy obserwować sytuacje, w których politycy – czynni lub byli – zakładają startupy, fundusze venture capital albo strategicznie inwestują w innowacyjne spółki. Dlaczego tak się dzieje i co to oznacza dla rynku?

Ale… po co?

Dlaczego politycy zakładają startupy i fundusze VC? Mało im codziennych zmartwień i wyzwań na froncie walki o lepsze jutro? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że świat startupów i świat polityki są od siebie bardzo odległe. Ale to tylko pozory. Wspólnym mianownikiem są wpływy, pieniądze, sieci kontaktów i… narracja o zmienianiu świata.

Po zakończeniu kariery w polityce wielu byłych urzędników szuka nowej ścieżki – często korzystając z doświadczenia i kontaktów zdobytych na szczytach władzy. Innowacje, transformacja cyfrowa, sztuczna inteligencja, zielona energia – to dziś kierunki rozwoju, które napędzają nie tylko gospodarkę, ale i polityczne agendy. Dla byłych polityków wejście do świata innowacji to więc naturalna kontynuacja wpływu. Tyle że na innych zasadach.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że fundusze venture capital, akceleratory i startupy coraz częściej są powiązane z finansowaniem publicznym. Byli politycy doskonale znają mechanizmy alokacji tych środków, wiedzą, jak „czytać” konkursy publiczne i jak ustawiać cele spółki pod kątem strategii krajowych.

Politycy mają łatwiej

Mówiąc wprost: politycy mają lepszy dostęp do zasobów – i nie chodzi tylko o pieniądze. To także kwestia:

  • dostępu do decydentów – byli ministrowie, posłowie czy doradcy często znają osoby, które podejmują decyzje inwestycyjne lub regulacyjne;
  • szybkiego dostępu do informacji – wiedzą wcześniej, w jakich kierunkach będą rozwijane np. krajowe strategie cyfryzacji, zbrojeń, zielonej energii;
  • wiarygodności w oczach inwestorów instytucjonalnych – założyciel startupu, który był wiceministrem lub europosłem, dla wielu funduszy brzmi jak „pewny zakład”.

Startupy zakładane przez ludzi związanych z polityką nierzadko szybko trafiają do prestiżowych programów akceleracyjnych, otrzymują granty lub nawiązują współpracę z publicznymi uczelniami, instytucjami czy spółkami Skarbu Państwa.

Czy to founder, czy już lobbysta?

Włączenie polityków w świat startupów rodzi ważne pytania o przejrzystość i równy dostęp. Startup założony przez byłego ministra cyfryzacji, który teraz lobbuje za konkretną zmianą prawa dotyczącą AI – to nie science fiction, to rzeczywistość.

Problem pojawia się wtedy, gdy:

  • politycy wykorzystują wiedzę pozyskaną „w służbie publicznej” do przewagi rynkowej,
  • startupy „kreatywnie” korzystają z relacji swoich founderów z osobami na stanowiskach,
  • fundusze publiczne wspierają projekty nie ze względu na jakość, lecz na nazwiska.

Dla rynku to niebezpieczny precedens – bo zniechęca prawdziwie innowacyjne zespoły, które nie mają „pleców” politycznych. Z drugiej strony, dobrze wykorzystane doświadczenie polityczne może pomóc w zderzeniu innowacji z realiami legislacyjnymi, regulacyjnymi i rynkowymi. Właśnie dlatego w Europie i USA toczy się coraz szersza dyskusja o tzw. „revolving doors” – drzwiach obrotowych pomiędzy światem polityki i biznesu. Startupy nie są wyjątkiem.

Nie chodzi o to, by zakazywać politykom zakładania firm. Chodzi o to, by procesy wsparcia były transparentne, a pieniądze publiczne wydawane w sposób konkurencyjny i bez preferencji dla „swoich”. W erze startupów AI, klimatycznych i obronnych – świat polityki i innowacji będą się przecinać coraz częściej. Kluczem jest etyka, przejrzystość i uczciwa rywalizacja. Bez nich – nawet najbardziej innowacyjny pomysł traci swoją siłę.

Przejdźmy do przykładów…

Tyle teorii. I właściwie na tym moglibyśmy poprzestać, zostawiając Was z kilkoma wątkami do retorycznych rozważań. A może i nawet – społeczno-polityczno-biznesowej refleksji. Ale zależy nam na pokazaniu Wam, że to splatanie się świata polityki i startupów jest jak najbardziej realne. Dlatego prezentujemy Wam szereg przykładów, które ilustrują powyższe wywody.

Emmanuel Macron – prezydent jako motor napędowy startupowego ekosystemu

Zanim Emmanuel Macron został prezydentem Francji w 2017 roku, pracował jako bankier inwestycyjny w Rothschild & Cie. Jego technokratyczne podejście do polityki, silna wiara w modernizację państwa oraz nacisk na cyfrową transformację sprawiły, że jako prezydent postawił na rozwój francuskiego ekosystemu startupowego. Flagowym projektem jego administracji było La French Tech – program wsparcia dla francuskich innowatorów i przedsiębiorców, którego symbolem stał się czerwony kogut.

Macron aktywnie promował francuskie startupy na arenie międzynarodowej – m.in. na forum CES w Las Vegas czy w Davos. Jego administracja nie tylko wprowadziła ulgi podatkowe i uproszczenia dla innowatorów, ale też przyczyniła się do stworzenia środowiska, w którym startupy powiązane z ludźmi z zaplecza politycznego prezydenta zaczęły rosnąć w siłę.

Przykłady? Wśród osób związanych z jego kampanią czy kancelarią znajdują się współzałożyciele startupów z obszaru cyfrowej administracji, fintechu i ekologii. La French Tech Paris-Saclay czy Station F – największy kampus startupowy w Europie – zyskały realne wsparcie i finansowanie. Polityka Macrona przyczyniła się również do powstania kilku publiczno-prywatnych funduszy inwestycyjnych, które wspierają innowacje zgodne z priorytetami państwa – m.in. zieloną transformacją, technologiami kosmicznymi i AI.

Eric Schmidt – inwestycje w przyszłość bezpieczeństwa narodowego

Choć Eric Schmidt, były CEO Google, nigdy nie pełnił funkcji polityka z wyboru, jego wpływ na amerykańską strategię technologiczną i bezpieczeństwa narodowego był ogromny. W ostatnich latach stał się kluczową postacią w debacie o przyszłości sztucznej inteligencji w kontekście militarnym.

Po odejściu z Google, Schmidt założył Schmidt Futures – fundację i think tank inwestujący w tzw. hard tech, deep science i przełomowe technologie. W ramach tego projektu finansowane są badania z pogranicza AI, biologii syntetycznej, klimatu i technologii obronnych. Jego działania zyskały na znaczeniu, gdy został przewodniczącym National Security Commission on Artificial Intelligence, powołanej przez Kongres USA.

Schmidt ostrzegał publicznie, że Stany Zjednoczone mogą przegrać wyścig technologiczny z Chinami, jeśli nie zaczną poważnie traktować inwestycji w AI i inne strategiczne dziedziny. Jego inicjatywy mają charakter nie tylko filantropijny, ale również inwestycyjny – Schmidt Futures wspiera startupy, które mogą mieć realny wpływ na bezpieczeństwo i przewagę technologiczną USA.

1789 Capital – Donald Trump Jr. i konserwatywna alternatywa dla Doliny Krzemowej

W 2024 roku Donald Trump Jr. ogłosił dołączenie do 1789 Capital, funduszu venture capital założonego przez Omeeda Malika i Christophera Buskirka. Fundusz ten koncentruje się na inwestycjach w firmy promujące konserwatywne wartości, unikając strategii ESG. 1789 Capital zainwestował m.in. w projekt medialny Tuckera Carlsona oraz platformę Substack. Fundusz wspiera również ideę „równoległej gospodarki”, inwestując w przedsiębiorstwa zgodne z tradycyjnymi amerykańskimi wartościami.

Rockbridge Network – J.D. Vance i połączenie polityki z technologią

J.D. Vance, obecny wiceprezydent USA, współzałożył w 2019 roku Rockbridge Network, fundusz venture capital mający na celu zbliżenie Partii Republikańskiej do sektora technologicznego. Rockbridge organizuje ekskluzywne konferencje, łącząc inwestorów, liderów technologii i polityków, promując nowoczesne, technologiczne podejście do konserwatyzmu.

Startup Caucus – inkubator technologii kampanijnych Republikanów

Startup Caucus, założony w 2019 roku przez Erica Wilsona i Joe Poundera, to inkubator i fundusz inwestycyjny wspierający startupy technologiczne związane z kampaniami Partii Republikańskiej. Do tej pory zainwestował w ponad 75 firm, takich jak Numinar czy Vottiv, oferujących narzędzia do zarządzania kampaniami i kontaktu z wyborcami.

Civis Analytics – Dan Wagner i dane z kampanii Obamy

Dan Wagner, główny analityk kampanii Baracka Obamy w 2012 roku, po zakończeniu kampanii założył Civis Analytics, firmę zajmującą się analizą danych. Współpracował przy tym z Erikiem Schmidtem, byłym CEO Google. Civis Analytics wykorzystuje dane do wspierania decyzji biznesowych i politycznych.

Waywire – nieudany startup Cory’ego Bookera

Cory Booker, senator USA, w 2012 roku współzałożył Waywire, platformę do udostępniania wideo, mającą na celu zaangażowanie młodych ludzi w politykę. Pomimo wsparcia inwestorów takich jak Eric Schmidt czy Oprah Winfrey, projekt nie odniósł sukcesu i został zamknięty.

Tusk Ventures – Bradley Tusk i wsparcie dla regulowanych startupów

Bradley Tusk, były doradca polityczny, założył Tusk Ventures, fundusz venture capital inwestujący w startupy działające w silnie regulowanych branżach. Tusk wcześniej doradzał Uberowi w kwestiach regulacyjnych, a jego fundusz wspiera innowacyjne firmy, które muszą mierzyć się z wyzwaniami prawnymi.

Solamere Capital – rodzina Romneyów i inwestycje polityczne

Solamere Capital to firma private equity założona przez Tagga Romneya, syna Mitta Romneya. Firma korzystała z sieci kontaktów politycznych i biznesowych rodziny Romneyów, przyciągając inwestorów związanych z kampaniami politycznymi.