Harvard nie uczy biznesu. Tak twierdzi miliarder – Jim Koch

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Typowa ścieżka kariery to matura, potem studia, a następnie wybór między pracą na etacie, a własną działalnością gospodarczą. Ale czy formalna edukacja faktycznie przygotowuje do roli przedsiębiorcy? Jim Koch, amerykański miliarder i biznesmen, jest przekonany, że nie.

Nauka niekoniecznie formalna. Doświadczenie przede wszystkim

Życie zawodowe Jima Kocha zaczęło się całkiem zwyczajnie. Właściwie to nie różni się ono niczym od typowej drogi, którą obierają młode osoby zaraz po skończeniu szkoły średniej. Chociaż w młodzieńczych latach Amerykanin nie myślał o byciu biznesmenem to dziś z powodzeniem prowadzi Boston Beer Company, przedsiębiorstwo piwowarskie, którego sztandarowym produktem jest piwo Samuel Adams. Dzięki temu, że Jim Koch „naważył sobie piwa” stał się miliarderem, a spółka Boston Beer Company jest obecnie notowana na nowojorskiej giełdzie papierów wartościowych.

Na zdjęciu Jim Koch | fot. kadr z YouTube

Ale zanim do tego doszło, biznesmen zdecydował się na pozbawioną przedsiębiorczego ryzyka ścieżkę kariery. Dlatego podjął naukę na prestiżowej uczelni Harvard, gdzie kształcił się przez osiem lat i skończył studia podyplomowe MBA. Jak podaje serwis Business Insider, mimo że Koch miał solidne wykształcenie i teoretyczną wiedzę z zakresu zarządzaniu to absolutnie nie czuł się na siłach, aby móc prowadzić własną działalność gospodarczą.

8 lat na Harvardzie, a gdzie wiedza o przedsiębiorczości?

Przyszły biznesmen zatrudnił się wiec w firmie konsultingowej Boston Consulting Group, gdzie pracował jako konsultant zarządzania przez siedem lat. Znużony etatową pracą rzucił ją i w 1984 roku wraz z kolegą Rhondem Kallmanem założył wspólnie Boston Beer Company. W rozmowie z portalem, Jim Koch wyznał, że początki prowadzenia własnej firmy były ciężkie, a osiem lat formalnej nauki o biznesie i siedem lat doświadczenia jako doradca ds. zarządzania wcale nie ułatwiły tego zadania. Koch był zupełnie „zielonym” przedsiębiorcą.

Jak twierdzi, po zdobyciu dyplomu prestiżowej uczelni nie potrafił nawet wykonać połączenia telefonicznego, którego celem miała być sprzedaż, ani nie znał się na reklamie. Studia nie uzbroiły biznesmena w praktyczne kompetencje potrzebne do pracy na własny rachunek. Koch mógł teraz jedynie popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski. Udało się. Dziś firma zatrudnia ponad tysiąc osób, a w 2014 roku osiągnęła przychód na poziomie ok. 903 milionów dolarów.

Nieoryginalny Koch i dobra rada

Amerykanin proszony o udzielenie rady młodym przedsiębiorcom wskazał, aby ci podążali za swoją pasją. Jim Koch jest przekonany, że nawet mała firma wymaga poświęcenia bardzo dużej ilości czasu, dlatego trzeba fascynować się zajmowaną dziedziną. Miliarder odradza natomiast kierowania się wyłącznie względami ekonomicznymi, bo jak uważa, gonienie za pieniędzmi stanie się przyczyną wypalenia zawodowego.