Jak się ma innowacyjność polskich przedsiębiorców i co możemy zrobić, żeby ją wzmocnić? Rozmawiamy z dr Szymonem Wiercińskim z Akademii Leona Koźmińskiego.
Do REGON zapisanych jest ponad 4,5 miliona przedsiębiorców, jednak według danych GUS tylko 6,5 tysiąca podmiotów zaangażowanych jest w działania B+R. Czy jedną z przyczyn takiego wyniku jest Pana zdaniem błędne rozumienie przez samych przedsiębiorców definicji innowacji? Może oni sami nie wiedzą, że wytwarzają innowacyjne rozwiązanie?
Na wstępie zacząłbym od zastanowienia się nad tym, czym jest innowacja. Jak porównać firmę zajmującą trenowaniem modelu, który w niedalekiej przyszłości zastąpi diagnostów w procesie identyfikacji komórek rakowych z biopsji z firmami, które wprowadziły znaczną modyfikację produktową w zlewozmywakach, które od dzisiaj będą “bardziej” od konkurencji.
Problemem nie są liczby czy dysproporcje pomiędzy czterema milionami firm, a sześcioma tysiącami projektów BiR, ale samo zdefiniowanie czym jest innowacja i jakie rezultaty ma przynieść. Jeśli z tych sześciu tysięcy innowacyjnych projektów tylko pięć tysięcy zakończy się skuteczną implementacją, to będzie to dobry rezultat czy zły? Co, jeśli tylko jeden projekt zakończy się sukcesem, ale osiągnie status jednorożca i w przeciągu dekady wskoczy na listę top 30 najwyżej wycenianych firm technologicznych na świecie? To są niestety pytania, na które nie znajdziemy odpowiedzi w zagregowanych raportach, których jednak w żadnym stopniu nie deprecjonuję. Pozwalają one na złapanie skali i wskazanie kierunków, które są wyznaczane przez konkurencyjny rynek.
Na innowacje można spojrzeć z różnych perspektyw. Z jednej strony możemy odwołać się do aktualnej definicji np. z SII (Summary Innovation Index, przyp.red.MS), w której patrzymy na innowację produktową i procesową, lecz kluczowe jest zdefiniowanie kategorii przedsiębiorstw, które faktycznie odznaczają się potencjałem w tym, aby dokonać zmian i które pozwolą na zmianę rynkowych trendów.
Taka innowacja może być po pierwsze przełomowa i taka dokonuje się sporadycznie, raz na kilka lat. Może być jednak również procesowa, które jest inkrementalna. W niej drobne kroki prowadzą do większej zmiany w długim okresie. Najciekawszym rodzajem innowacji jest oczywiście ta dysruptywna, które kończy się wywróceniem zastanego stanu rzeczy i wzrostem nowego innowacyjnego startupu, który ostatecznie zmienia zasady gry na rynku, a dotychczasowi gracze muszą się dostosować do nowych “lepszych” zasad czy propozycji wartości. Nie wszystkie innowacyjne firmy posiadają jednak zdolności do wytwarzania i wdrażania takich rozwiązań.
W klasyfikacji SII znajdziemy 7 typów organizacji zaczynając od tych, które same wytwarzają innowacje w skali światowej, przez takie, które wdrażają innowacyjne rozwiązania już wcześniej znane, po takie które wdrażają innowacje, lecz same jej nie tworzą i takie, które posiadają zdolności, chęci, lecz im nie wychodzi. Wrzucenie wszystkich do jednego worka może dać nam ogólny obraz rynku pod katem innowacji, lecz dla zobaczenia szczegółów kluczowe jest portfolio firm w poszczególnych kategoriach. W końcu wszyscy jesteśmy innowacyjni, ale jedne firmy nauczyły się i wypracowały własny model innowacji i potrafią ją cyklicznie dowozić, a inne nie…
Jakie działania są Pana zdaniem kluczowe dla większej innowacyjności polskich przedsiębiorstw, które problemy wymagają natychmiastowe rozwiązania? Patrząc na Summary Innovation Index Polski z 2021 roku widać, że mamy do czynienia z całą gamą problemów. Dla prawie każdego kryterium rankingu nasz kraj osiągnął niższą wartość niż średnia dla UE.
Moim zdaniem jeden z elementów związanych ze wzrostem szans Polski na skok w rankingach już u nas zagościł. Jest to ogromny wzrost wynagrodzeń w obszarze IT, związany m.in. z ostatnimi latami pandemii i lockdownów, które wymusiły zmiany w wielu organizacjach.
Rzeczy, które w 2019 roku wydawały się niemożliwe stały się faktem, kiedy rynek musiał się przystosować do nowych warunków. Digitalizacja, e-commerce, przyspieszenie rozwoju infrastruktury związanej z dostępem do sieci, praca zdalna, to są tematy, które dokonały skokowego rozwoju. Przeskoczyliśmy co najmniej dekadę, jeśli chodzi o tempo tych zmian. Wpływ na rankingi w Polsce jest taki, że z powodu wysokich zarobków w obszarze IT naszym specjalistom nie opłaca się już wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu finansowania i możliwości rozwoju. Dzięki temu więcej innowacyjnych projektów zacznie się i zakończy w Polsce, a trend z przygotowaniem MVP, wypróbowaniem go na lokalnym rynku i “ucieczka” w przód w poszukiwaniu finansowania, wiedzy i innych zasobów za granicą został przełamany. Miejmy nadzieję, iż bieżąca polityka nie zdąży tego trendu odwrócić.
Odnosząc się do rankingu, trzeba spojrzeć na jego poszczególne składniki, gdzie na dwanaście kategorii, ponad jedna trzecia jest bezpośrednio lub pośrednio związana z edukacją i możliwością wykonywania zawodu wymagającego wyższego wykształcenia lub jego zamiennika, a jedna czwarta z możliwościami inwestycyjnymi sektora publicznego i prywatnego. Pozostałe zakwalifikowałbym jako te związane z kulturą otwartości zarówno w sensie zawodowym, gospodarczym i międzyludzkim plus środowiskowym.
źródło: https://ec.europa.eu/docsroom/documents/45930Patrząc na wspomniany przez Panią ranking, łatwo też dotrzeć bezpośrednią korelację pomiędzy GDP per capita, a pozycją w rankingu. Liderzy innowacji plasują się również w pierwszej dziesiątce najlepiej rozwiniętych gospodarczo krajów w Europie, które mogą przeznaczyć wystarczające środki na rozwój, wyrównanie szans i równy dostęp do infrastruktury i zasobów – wszystkie z wymienionych obszarów istotnych w rankingu.
Nie nazwałbym tego jednak problemami, gdyż naszym punktem odniesienia nie są zasoby zakumulowane przez wieki, lecz przez ostatnie kilka dekad, w trakcie których znacznie zmniejszyliśmy dystans do czołówki. Problemem jest raczej to, czy uda nam się utrzymać dotychczasowe tempo wzrostu. Sam fakt tego, że po zapowiadanych podwyżkach pensji minimalnej nauczyciel w Polsce będzie mógł pochwalić się zarobkami na poziomie najniższej krajowej, dość dobitnie świadczy o naszych możliwościach w zakresie inwestycji w jedną trzecią obszarów powiązanych z edukacją, na których oparty jest ww. ranking.
Które z tych kluczowych działań to “low hanging fruits”, te najbardziej dostępne i realne do wdrożenia?
Potencjał tkwi w ambitnych, dobrze wyedukowanych, otwartych ludziach, dla których idea life-long learning jest tak oczywista, jak podstawowe potrzeby. W polskich innowatorach, dla których zmiana, dostosowywanie się, wiedza to podstawowe wartości.
Patrząc realnie, w krótkim okresie niewiele możemy zrobić w zakresie zmiany naszej pozycji w rankingu GDP per capita, wyczarowywanie pieniędzy publicznych właśnie się kończy w postaci inflacji, która przejada oszczędności Polaków i możliwości inwestycyjne firm. Pozostaje nam po raz kolejny kreatywność i umiejętność adaptacji Polaków, którzy potrafią się przekwalifikować, podnieść swoje kompetencji, wiedzę i umiejętności, dostosowując swoje kwalifikacje do dzisiejszych wymagań rynku pracy.
Wspominany wzrost zapotrzebowania i płac w sektorze IT oraz wszystkich zajęć wspierających prace rozwojowe i innowacyjne to kierunek, który ma szansę pomóc przejść nam przez kolejne chude lata i poprawić pozycję Polski zarówno w rankingu SII jak i GDP per capita, lecz prawdziwy game changer to podstawy związane z edukacja zaczynając od tej podstawowej po możliwość zdobywania istotnych umiejętności przez całe swoje życie na poziomie całych pokoleń.