Obecnie klimat inwestycyjny na Ukrainie jest mało sprzyjający. Sytuacja ta sprawia, że przedsiębiorcy zmuszeni są do poszukiwania korzystniejszych warunków dla rozwoju produkcji w innych krajach. Często wybierają Azję, a szczególnie Chiny. Nic w tym dziwnego: kraj przyciąga przedsiębiorców z całego świata, kusząc ich szybko rozwijającą się gospodarką, tanimi surowcami, brakiem problemów ze znalezieniem pracowników i innymi udogodnieniami. W 2015 roku postanowiliśmy sami spróbować prowadzić biznes w Chinach i otworzyliśmy w prowincji Guangdong fabrykę zajmującą się wyrobem pamiątek.
Pozytywne doświadczenia z 8-letniej współpracy z Chińczykami oraz zainwestowanie w chińską gospodarkę 0,5 mln dolarów skłoniły nas do rozważenia możliwości uruchomienia własnej produkcji w Kraju Środka. Wydawało się nam, że to całkiem niezły pomysł: posiadanie własnej fabryki pozwoli nie tylko poszerzyć rynki zbytu i uniezależnić się od chińskich dostawców, ale również rozwiązać jakże dotkliwy problem fatalnej ukraińskiej logistyki i drogich surowców. Ponadto udało się nam pozyskać środki z zewnątrz. Inwestorem został rosyjski biznesmen Aleksandr Koczetkow. Połączenie jego umiejętności i doświadczenia w pracy na rynku chińskim oraz naszej wiedzy przyniosło oczekiwane rezultaty. Można powiedzieć, że stał się on pełnoprawnym członkiem naszego zespołu. Inwestor, który w aktywny sposób uczestniczy w procesach biznesowych firmy jest dziś bardzo cenny.
Dzięki fabryce w Chinach udało się nam znacznie poszerzyć rynki: szybkie formy dostawy, takie jak DHL i FedEX pozwalają w najkrótszym czasie dostarczać zamówienia w dowolne miejsce na świecie. Mimo że Ukraina leży praktycznie w centrum Europy, dostawy do tego kraju w dalszym ciągu są utrudnione. Natomiast dużo tańsze jest wysyłanie towarów z Chin.
Mówiąc o sprzyjającym klimacie inwestycyjnym w Chinach należy zwrócić uwagę na formy wspierania biznesu. Zdaniem Chińczyków przyszłość należy do małych średnich firm, stąd też chińskie władze starają się wykorzystać każdy sposób, by pomóc w ich rozwoju. Stworzono specjalne parki przemysłowe dla przedsiębiorców, powołano specjalne fundusze zajmujące się inwestycjami, dostępne są również kredyty na bardzo korzystnych warunkach – te i inne kwestie reguluje ustawa „O wspieraniu rozwoju małych średnich przedsiębiorstw”. Dodatkowe dotacje w wysokości 3-5% kosztów nabycia towarów z pewnością będą miłym „bonusem” dla właściciela firmy: wystarczy jedynie zgłosić wywozowy i w ciągu dwóch miesięcy można będzie otrzymać fundusze kompensacyjne.
Nawiasem mówiąc, proces rejestracji małych i średnich przedsiębiorstw w Chinach został maksymalnie uproszczony. O ile w krajach UE na zarejestrowanie potrzeba kilku, w Chinach trwa to zaledwie kilka godzin i można to zrobić za pomocą Internetu. Dla obywateli byłego ZSRR, którzy są przyzwyczajeni do tego, że w celu założenia formy należy niejednokrotnie odwiedzić nawet kilkanaście instytucji oraz zebrać mnóstwo różnych dokumentów, podań, formularzy, zaświadczeń itd. – wydaje się to być wręcz fantastyczne. Można odnieść wrażenie, że być może na tym polega zasadnicza różnica między nami i dotyczy to absolutnie wszystkich dziedzin życia.
Wiele osób wciąż wierzy w mit, że Chińczycy są najtańszą siłą roboczą na świecie. Koszty siły roboczej nadal nie są nadmiernie wysokie, niemniej jednak nie są one tanie: pensja chińskiego pracownika w chwili obecnej przewyższa już wynagrodzenie pracownika zajmującego analogiczne stanowisko na Ukrainie.
Jeżeli mówić o trudnościach we współpracy z Chinami, to przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na różnice w kulturze i mentalności. To, co masz na myśli ty i to, co ma na myśli twój chiński partner nie zawsze jest zbieżne. Nic również nie znaczą podpisane umowy. W Chinach bardzo trudno znaleźć wiarygodnego partnera – zazwyczaj tych odpowiednich trzeba poszukiwać metodą „prób i błędów”.
Za to jeżeli uda się już nawiązać współpracę – można stać się poważnym partnerem, w którego inwestuje się dużo pieniędzy i któremu można ustąpić w wielu kwestiach.
Nie można również zapominać o kontroli jakości. Niestety, Chińczycy są znani z niedbalstwa w procesie pakowania i wysyłki. Bez odpowiedniej kontroli tych procesów jest się ciągle narażonym na braki w dostawach. Bardzo trudno jest udowodnić, czyja to jest wina. Niemniej jednak, ze względu na szalony wzrost chińskiego rynku, jego możliwości oraz potencjał rozwoju firmy w Chinach. Te i inne drobne wady naszych chińskich partnerów jesteśmy w stanie wybaczyć.
–
Andrii Byczkowski
Współzałożyciel firm „Lentochka” i Cintapunto, współwłaściciel startupów Poptop.fm i DelFast.