Jeszcze jedna historia o Facebooku: były dyrektor WhatsAppa żałuje, że uwierzył Zuckowi

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Jeszcze jedna historia o Facebooku: były dyrektor WhatsAppa żałuje, że uwierzył Zuckowi

Udostępnij:

Były dyrektor ds. biznesowych WhatsAppa, Neeraj Arora, zamieścił na Twitterze wpis opisujący kulisy przejęcia WhatsAppa przez Facebooka i dodał, że żałuje tego posunięcia. Mark Zuckerberg nie dotrzymał warunków umowy i zmienił komunikator w produkt, jakiego nigdy nie chcieli jego twórcy.

Żadnych reklam, żadnych gier, żadnych sztuczek

WhatsApp powstał w 2009 r. z inicjatywy Jana Kouma i Briana Actona, byłych pracowników Yahoo! Acton odszedł z Yahoo w 2007 r., aby podróżować, a następnie wrócił do Doliny Krzemowej i, jak na ironię, rozpoczął pracę w Facebooku. Wkrótce zrezygnował z posady i  dołączył do Kouma, który rozkręcał wtedy WhatsAppa. Przekonał kilku byłych kolegów z Yahoo do sfinansowania rundy zalążkowej, a sam został współzałożycielem i objął około 20% udziałów młodej firmy.

W 2011 r. do zespołu dołączył Neeraj Arora, który zajął się relacjami biznesowymi. Na przełomie 2012/13 r. Facebook zaproponował przejęcie firmy, jednak wspólnicy odrzucili propozycję Zucka. W 2014 r. Zuckerberg znów zapukał do drzwi WhatsAppa przedstawiając Koumowi i Actonowi sensowną ofertę:

  • Pełne wsparcie dla szyfrowania end-to-end
  • Brak reklam
  • Całkowita niezależność w podejmowaniu decyzji dotyczących produktów
  • Miejsce w zarządzie dla Jana Kouma
  • Własne biuro w Mountain View

Stanowisko WhatsAppa było bardzo konkretne: „Żadnego wyciągania danych o użytkownikach. Żadnych reklam. Żadnego śledzenia międzyplatformowego”. Panowie zgodzili się na wszystkie ustalenia, a Zuckerberg obiecał, że przez najbliższe 5 lat będzie miał „zerową presję” na monetyzację nowego nabytku. Łakomy kąsek, o który wytrwale walczył Zuck, znalazł się w jego posiadaniu. Ta największa w tamtych czasach transakcja „biznesu internetowego” opiewała na kwotę 22 mld dolarów. WhatsApp miał wówczas niewielkie przychody, więc przejęcie było głośnym i elektryzującym wydarzeniem. Dziś komunikator jest drugą co do wielkości platformą Facebooka.

Co poszło nie tak?

Komunikator powstał po to by, utrzymywać kontakt bez konieczności płacenia opłat za wiadomości SMS lub połączenia telefoniczne. WhatsApp zarabiał pieniądze, inkasując od użytkowników opłatę w wysokości 1 dolara za pobranie aplikacji.

Twórcy aplikacji chcieli być wierni temu założeniu i zaufali, że Zuckerberg również popiera ich wizję. W 2014 r. już wiele osób (szczególnie z branży) zdawało sobie sprawę jak działa Facebook i że intencje jego założyciela nie są czyste. Pierwotna idea o niewinnym łączeniu ludzi i utrzymywaniu kontaktów stała się przykrywką do sprzedawania informacji o użytkownikach, podsłuchiwaniu czy kontrolowaniu naszego nastroju – to tylko kilka zarzutów z całej listy przewinień Zuckerberga. Na dokładkę dorzućmy późniejszy case: Afera Facebook i Cambridge Analytica w 2018 r. Informacje na temat użytkowników Facebooka w niekontrolowany sposób trafiały do Cambridge Analytica, gdzie mogły być wykorzystywane do rozpowszechniania propagandy i wpływania na wyniki głosowań. Tego ostatniego twórcy WhatsAppa naturalnie wówczas jeszcze nie mogli wiedzieć, ale o całej masie innych oskarżeń pod adresem Zucka musieli słyszeć.

Rozczarowanie – to było do przewidzenia

Acton i Koum gardzili reklamami. Mieli w kontrakcie klauzulę, która pozwalała im odebrać wszystkie swoje akcje, jeśli Facebook zacznie „wdrażać inicjatywy monetyzacyjne” bez ich zgody. Kiedy wyszło na jaw, że Facebook wprowadza własną politykę, sprzeczną z tym, na co wcześniej się umówił, Acton gwałtownie zareagował. Jego motto brzmiało przecież „Żadnych reklam, żadnych gier, żadnych sztuczek”. To wyraźny kontrast z filozofią Facebooka, który 98% swoich przychodów czerpie z reklam. Facebook chciał dalej zarabiać na reklamach, a Acton na dużej liczbie użytkowników.

Ostatecznie Acton szybko pożegnał się z WhatsAppem. W styczniu tego roku został tymczasowym szefem Signala – niekomercyjnego, szyfrowanego komunikatora. Przeznaczył 1 miliard dolarów z zysków Facebooka na działalność filantropijną, wspierając opiekę zdrowotną w zubożałych regionach USA oraz rozwój dzieci.

Koum został. Naliczał czas na poczet końcowych premii za akcje aż do 2018 r. Ogłosił w poście na Facebooku, że skupił się na kolekcjonowaniu Porsche.

Prawdziwy powód sprzedaży WhatsAppa?

Założyciele WhatsAppa to idealiści. Nie zależało im szczególnie na szybkim wzroście biznesu – w przeciwieństwie do Zucka. Czytając wywiady z Actonem, nie da się ukryć, że byli świadomi zagrożenia. Dlaczego więc Arora wraz z kolegami ulegli Facebookowi? Tego  Arora, autor płomiennego wpisu na Twitterze, nie wyjaśnia. Tłumaczy jedynie, że „Na początku nikt nie wiedział, że Facebook stanie się Frankensteinem, który pożera dane użytkowników i wypluwa brudne pieniądze”. Komentujący post wytykają Arorze naiwność –  “Na jakiej planecie żyłeś, że nie wiedziałeś co robi Zuckerberg z Facebookiem? Żaląc się teraz chcesz zareklamować swój nowy startup, prawda?”

Prawda, nowy startup

Na koniec wpisu Neeraj Arora przemyca informację o swoim startupie, rozwijanym od 2 lat wraz z Michaelem Donohue, który również pracował w WhatsAppie. HalloApp, młodszy brat WhatsAppa, to przestrzeń dla ludzi, których faktycznie znamy i z którymi chcemy się kontaktować. Używamy swojego numeru telefonu, aby połączyć się z przyjaciółmi, rodziną i współpracownikami, z którymi jesteśmy już połączeni poprzez książkę adresową. Zamiast reklam, HalloApp planuje pobierać opłaty abonamentowe, prawdopodobnie w wysokości dolara lub dwóch. Grupy w aplikacji mogą liczyć maksymalnie 50 osób. Aplikacja pozyskała 15 milionów dolarów od inwestorów, takich jak Sequoia Capital, Jima Breyera – byłego dyrektora zarządu Facebooka, oraz Briana Actona.