Za dużo danych
– Zdecydowaliśmy, że od 2018 roku nie będziemy wspierać 30-sekundowych reklam nie do pominięcia. Zamiast tego skupimy się na formatach, które lepiej sprawdzają się zarówno w przypadku użytkowników, jak i reklamodawców – powiedział w rozmowie z BBC rzecznik prasowy Google.
Powodem decyzji jest najprawdopodobniej niezadowolenie użytkowników serwisu, dla których długie 30-sekundowe reklamy są zwyczajnie irytujące. Business Insider wskazuje, że ponad połowa filmów publikowanych za pośrednictwem YouTube’a, wyświetlana jest na urządzeniach mobilnych. Dla właścicieli, którzy posiadają mniejsze pakiety danych, 30-sekundowe reklamy mogą stanowić za duże obciążenie transferu.
Krótsze reklamy
Dyrektor z Born Social Callum McCahon powiedział w rozmowie z Campaign, że zlikwidowanie dłuższych reklam nie do pominięcia niekoniecznie spodoba się reklamodawcom, ale jest to cena, którą spółka godzi się zapłacić w zamian za utrzymanie liczby użytkowników. – Czytam to jako sygnał świadczący, o tym że YouTube obawia się Facebooka. Wiemy, że materiały wideo są bardzo ważne dla Facebooka, a jego oferta staje się coraz bardziej atrakcyjna. YouTube panikuje – dodaje.
Efekt zmian ma być taki, że reklamy nie do pominięcia będą krótsze i od przyszłego roku potrwają od 6 do 20 sekund. Według dyrektora generalnego ISBA Phila Smitha, jest to krok we właściwym kierunku. Jego zdaniem YouTube odpowiednio zareagował na rekcje użytkowników oraz dał reklamodawcom wystarczająco dużo czasu, żeby dostosowali się do zmian.