Krzysztof Gagacki bez zbędnego lansu

Dodane:

Lech Romański Lech Romański

Udostępnij:

Nie zna HTML-a, nie stworzył swojego startupa w garażu, a mimo wszystko dobrze sobie radzi w biznesie internetowym. Rozmawiamy z Krzysztofem Gagackim – prezesem zarządu G7 media oraz dyrektorem zarządzającym Livebrand.

Nie zna HTML-a, nie stworzył swojego startupa w garażu, a mimo wszystko dobrze sobie radzi w biznesie internetowym. O Papilocie, nowych projektach i social media marketingu rozmawiamy z Krzysztofem Gagackim – prezesem zarządu G7 media oraz dyrektorem zarządzającym Livebrand.


Czemu zdecydowałeś się na robienie biznesu w internecie?

Szybko się nudzę. Internet jest takim medium, również w zakresie biznesu, które nudzić się nie pozwala.

Z drugiej strony, jest na tyle nieprzewidywalny, że dostarcza mocnych emocji. Jest bardzo ryzykownym biznesem, który dobrze obstawiony i rozegrany odpłaca.

Jak są te trzy składniki: brak nudy, emocje i ryzyko oraz opcja dużej wygranej, wtedy biznes jest fajny.

Podobno fotka.pl została stworzona za 200zł, czyli za koszt wykupienia domeny. Jak było w Twoim przypadku?

Fotka startowała 10 lat temu, Papilot 8 lat później, jasnym jest więc, że trzeba było zapłacić, za te 8 lat zwłoki. Nie były to małe pieniądze, ale też nie takie, które wymagają udziału podmiotu inwestycyjnego. Panuje przekonanie, że internet ma niską barierę wejścia. Tak jest. Jednak gdy szykujemy produkt, który w określonym czasie musi przejść próg brake even, wtedy inwestycja musi być skumulowana właśnie w ten okres początkowy. Jeden mocny strzał z pilnowaniem kosztów i klimatem partyzantki. Inwestycja w kompletencje i krytyczny ruch na stronę do dalszej generowanej przez userów redystrybucji, takiej która już nie uwzględnia naszego zaangażowania finansowego, nic więcej.

Skąd u mężczyzny pomysł na serwis dla kobiet?

Z obserwacji rynku i dostrzeżenia w nim jasnych luk. Serwis dla kobiet to tylko segment, nie trzeba być kobietą, by wiedzieć czego im potrzeba, jak działa ich percepcja konsumpcji treści oraz by zdefiniować to jakie te treści muszą być, aby serwis mógł liczyć na masowe zainteresowanie.

Jednocześnie klarowna wizja. Storyboard w głowie. U mnie działało to tak, że zanim odpaliłem serwis, wiedziałem już, co będzie za pół roku. Również to, że góra po 3 miesiącach od odpalenia Papilota, pojawi się konkurencja. Ale wiedziałem również, że będzie ona nieudana, bez wyczucia. Jak na razie wizje się spełniają.

Konkluzja na koniec: w internecie trzeba być wizjonerem, nie ważne czy robimy serwis, czy szykujemy strategię reklamową.

Jakie były początki Papilota? Na jakie trudności napotkałeś, uruchamiając serwis? Co z perspektywy czasu zrobiłbyś inaczej?

Początki nigdy nie są łatwe. Trudności, które napotkałem to brak wiary, brak kompetencji w szerokim zakresie. Nie mam na myśli ludzi, z którymi pracowałem (popełniłem jeden błąd rekrutacyjny w zakresie sprzedaży, całe szczęście w porę udało mi się to zweryfikować :). Chodzi bardziej o otoczenie branżowo-rynkowe. Z treścią i ruchem oraz konwersją tego ruchu na stałych użytkowników nie mieliśmy nigdy problemów. Nadal też ich nie mamy. Papilot to serwis kobiecy, który ma największą ilość odsłon na użytkownika oraz najdłuższy czas spędzony na witrynie wg Megapanelu [red. PV/U – 33,52; czas – 23:55 min. wg grudniowego Megapanelu]. To było widoczne od samego początku, jednak wymagało czasu, by reklamodawcy zaczęli to zauważać. Zwłaszcza, że mają swoje przyzwyczajenia, również w planowaniu kampanii. Z perspektywy patrząc doprowadzenie Papilota do stanu, w którym jest zyskowny, utrzymuje swoją pozycję i ma dość nie zagrożoną pozycję, było wyzwaniem. Ale też nie nazwałbym tego męczarnią. Istotną rolę odegrały tu uwarunkowania rynkowe oraz czynniki zewnętrzne w zakresie samego biznesu, w tym również odpowiedni partnerzy, którzy mając dobry produkt w portfolio, odpowiadają za jego monetyzację.

Powiedziałeś, że Papilot ma największą ilość odsłon na użytkownika i czas spędzony na witrynie spośród contentowych serwisów dla kobiet. Jak uzyskać takie wyniki?

Content is the king. Tu nie ma tricków ani sztuczek. Całe szczęście nie musimy się takowymi podpierać.

Na czym tak naprawdę zarabia Papilot?

Na odsłonach. Na swojej marce i kampaniach dedykowanych.

Ale podobno złote czasy zarabiania na odsłonach już minęły…

Jeżeli serwis jest jednym z liderów swojej grupy/segmentu, a do tego ma duży inwentarz odsłon, to nie ma z tym problemów.

Jak na początku wyglądała sprzedaż reklam w Papilocie, a jak wygląda obecnie? W jaki sposób dziś przyciągacie reklamodawców? Wystarczy pokazać im statystyki?

Statystyki to jedno, ale reklamodawców przede wszystkim przyciągnie marka serwisu. Pomysł na zrealizowanie kampanii dla klienta. W przypadku Papilota na pewno jedną z  kluczowych cech sprzedażowych jest to, że zaplecze serwisu jest w stanie wymyślać fajne, niestandardowe i angażujące kampanie. To pozostaje w świadomości klientów. Pamiętają o tym i dlatego wracają.

Papilot jest obsługiwany na zasadzie wyłączności przez sieć ARBOnetwork, gdzie pozostaje kluczową witryną kobiecą. Nie prowadzimy własnej sprzedaży. Oczywiście były takie plany, ale na dziś wygodnie jest zarówno nam jak i partnerowi sprzedażowemu funkcjonować w symbiozie.

Papilot nie jest Twoim jedynym serwisem, czym jeszcze możesz się pochwalić?

Jest jeszcze Hanter.pl – serwis dla facetów, czeka sobie grzecznie aż ten segment zostanie bardziej dostrzeżony przez reklamodawców. Również wymaga pracy, ma świetne zaplecze redakcyjne i na pewno przyjmie się wśród szerszego targetu.

Szopcik.pl – e-commerce dla kobiet, wymianki i sprzedaż.

Mamy również 4 serwisy dostarczające produkty typu virtual goods. Produkty te są płatne. Nie będę jednak o tym szerzej mówił. Powiem jedynie, że są zyskowne, począwszy od startu.

Jest jeszcze agencja social media – Livebrand, która obecnie jest jedną z najsilniejszych na rynku. Z czym specjalnie się nie lansujemy, bo nie ma na to czasu. Klientów jest dużo, pracujemy głównie z międzynarodowymi brandami. Wymyślamy i wdrażamy całoroczne strategie reklamowe. Livebrand jest rentowny praktycznie od początku istnienia i warto zaznaczyć, że dzięki kompetencjom, a nie trendowi.

A w połowie marca startuje Wakeup – agencja social event marketingu. To wydzielone kompetencje Livebrandu w zakresie planowania i produkcji eventów z silnym naciskiem na synergię komunikacji online/offline.

Cały czas powstają nowe podmioty i produkty – działające w otoczeniu branżowym.

Jakimi realizowanymi kampaniami może pochwalić się Livebrand?

Chupa chups, Good year, Mentos, Łomża niepasteryzowane, Luxmed, kilka marek motoryzacyjnych. Również marki finansowe.

Jakie są orientacyjne koszty kampanii w obszarze social media?

Od kilkunastu do kilkuset tysięcy, a nawet milionów. W zależności od intensyfikacji działań i objętości strategii.

Czy działania SM przynoszą jakieś mierzalne korzyści dla firm?

Oczywiście, social media to normalny kanał marketingowy, tak samo jak media tradycyjne, gdzie produktem są konsumenci. Było już bardzo dużo badań i case-ów poświęconych zasadności marketingu w mediach społecznościowych, jeżeli kogoś interesuje ta dziedzina, to kompedium informacji ma pod ręką w przeglądarce 🙂

Działania w SM jak każde inne działania zwane reklamą w mediach mają swoje KPI – key performance indicators. W zależności od tego, co dla danego brandu jest czynnikiem efektywnościowym, w kontekście wydanego budżetu, taki czynnik przyjmuje się za target. Może być to sprzedaż, wzrost top of mind czy edukacja. Wszystko to jest do osiągnięcia przez dobrze zaplanowaną kampanię z naciskiem na strategię, a dobór mediów to tylko dobór ekosystemu, w którym mamy się poruszać. Facebook może być tak samo efektywny przy dobrze zaplanowanej kampanii i tak samo nieefektywny przy źle zaplanowanej komunikacji jak każde inne medium.
Livebrand planuje i wymyśla kampanie tak, by klienci nie mieli problemów z osiąganiem swoich celów, powierzając bezpiecznie budżety i strategie na cały rok. Warto dodać, że każdy świeży kanał marketingu, ma swój próg szczytowego hype-u, więc jasnym jest, że w tym otoczeniu właśnie jesteśmy.

Ile Livebrand zarabia na kampaniach SM?

Informacji na temat dochodów czy kosztów nie będę udzielał, ale jak nie trudno się domyślić, jeżeli robi się coś dobrze to są z tego wymierne korzyści 🙂

Czy startup powinien korzystać z social media marketingu na własną rękę, czy raczej skorzystać z usług agencji?

Powinien korzystać na własną rękę, najlepiej zna swój produkt.

Które segmenty rynku internetowego wydają się Tobie szczególnie atrakcyjne
biznesowo?

Wystarczy zerknąć w Megapanel i wyciągnąć wnioski 🙂

Jakie plany na przyszłość? Na czym chcesz się najbardziej skupić?

Apetyt mam spory, nie wiem na czym skoncentruję się za 5 lat. Obecnie skupiam się na mediach i dobrym zagospodarowaniu perspektywicznych, wysoko rentownych segmentów. Lubię tworzyć nowe marki i na pewno w tym charakterze będę się jeszcze udzielał na bliżej nie zdefiniowanych rynkach. Może FMCG 🙂

Co Cię najbardziej wkurza w polskim internecie?

Ludzie, którzy nie są tu z powołania. Brak kompetencji i nędzny PR kreowany i lansowany. Pseudo eksperci, pozerstwo.

Co poradziłbyś osobom, które dziś chciałyby stworzyć własny startup?

Just do it. Ważne żeby robić swoje i nie oglądać się za siebie, polecam też bezczelność i arogancję z dozą pokory dla tych, którzy zainspirowali nas (bądź ich produkty), by coś w interncie zrobić.

 

[aktualizacja 11.03.2011 – na prośbę Krzysztofa Gagackiego zamieszczamy screena z Megapanelu]