Ma 14 lat, pomaga innym i potrafi zaintersować swoim pomysłem 2000 ludzi na konferencji – Kira Sukhoboichenko

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Kira Sukhoboichenko

Udostępnij:

– Staram się być dumna ze wszystkiego po trochu. Ale chyba najbardziej cieszę się z tego, że kiedy wygrałam konkurs dla dziecięcych startupowców, to nie porzuciłam tego pomysłu, tylko zaczęłam nad nim pracować – mówi nastoletnia Kira Sukhoboichenko, założycielka Fundacji Międzynarodowego Ruchu Latających Plecaczków.

Przedsiębiorcza Kira ma 14 lat i pochodzi z Krymu na Ukrainie. Obecnie mieszka w Warszawie. W roku 2019/20 była radną Młodzieżowej Dzielnicy Ursynów w Warszawie. W zeszłym roku przemawiała na TEDx. Jest jedną z bohaterek książki Justyny Sucheckiej „Young Power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat”. Ale przede wszystkim jest inicjatorką Międzynarodowego Ruchu Latających Plecaczków „Flying Bag”– akcji, która ma pomóc dzieciom zaistnieć ze swoimi pomysłami i pasjami.

Jak powstał Międzynarodowy Ruch Latających Plecaczków?

Kira: To jest bardzo ciekawa historia, bo w wieku 10 lat postanowiłam wziąć udział w konkursie dziecięcych startupów i wymyśliłam latający plecak. Taki pomysł powstał dlatego, że mój szkolny plecak ważył ok. 6 kg. Kiedyś byłam w metrze i zobaczyłam stojącą obok mnie dziewczynkę z takim ładnym, kolorowym balonikiem, takim jak są sprzedawane na Starym Mieście, np. ze SpongeBobem czy Myszką Mickey. Wtedy pomyślałam, że co by było, gdyby do plecaczka włożyć pudełko, w środku którego będzie znajdować się jakiś gaz, np. hel. I z tym pomysłem zgłosiłam się do konkursu dla dziecięcych startupowców. Kiedy wygrałam ten konkurs, to pomyślałam, że warto jest dalej rozwijać ten pomysł i wymyśliłam cały Międzynarodowy Ruch Latających Plecaczków.

Co wygrałaś w tym konkursie?

Kira: Jedną z nagród w konkursie był bilet do Centrum Nauki Kopernik. I ten bilet umożliwiał mi codzienne przychodzenie do Centrum bez kolejki wraz z max. 3 osobami. Nie chciałam, żeby ten bilet się zmarnował, więc stworzyłam grupę na Facebooku, i pytałam na niej ludzi, czy chcą, abym oprowadziła ich po Centrum Nauki Kopernik. Byłam zaskoczona, bo pojawiało się bardzo dużo chętnych. To były też osoby, których ani ja, ani moi rodzice nie znają. W każdą sobotę i niedzielę oprowadzałam po 3-4 osoby, i w ciągu roku udało mi się oprowadzić 150 osób.

Tak całkiem za darmo?

Kira: Tak, bo ja lubię dawać innym takie prezenty. Ja mieszkam na Ursynowie, więc musiałam jeździć 40 minut do Centrum Nauki Kopernik. Ale to mi się bardzo podobało.

Nie kolidowało to z Twoimi zajęciami? Chodzisz na jakieś dodatkowe lekcje?

Kira: Teraz nie. Kiedyś grałam w szachy dosyć długo. Ale odkąd przyjechałam do Polski, to zapomniałam o tej mojej pasji, bo musiałam się zaadaptować do otoczenia.

Trudno było Ci się przyzwyczaić do Warszawy? 

Kira: Przyjechałam do Warszawy 20 dni po moich 8 urodzinach. Nie było mi trudno. Trafiłam na cudowną wychowawczynię, która uczyła mnie pisać i mówić. Kiedy jeszcze nie umiałam pisać po polsku, to tylko słuchałam, a po jakimś czasie zaczęłam też pisać. Chodziłam też do innej nauczycielki, która uczyła mnie polskiego.

Jaki był Twój następny pomysł, kiedy zaprzestałaś oprowadzać zwiedzających?

Kira: Kiedy się skończyła ważność mojego rocznego biletu do Centrum Nauki Kopernik, to wymyśliłam taką akcję, że we współpracy z pewną organizacją wysyłałam paczki na Ukrainę. I w 2017 r. ludzie przynosili mi plecaki i przybory szkolne, które albo były nowe, albo dobrze wyglądały i były w dobrym stanie. I wysłałam w ciągu miesiąca po kilka 20-kilogramowych paczek. Te plecaki nie były tylko z Polski. Dostaliśmy też rzeczy z Izraela. To było bardzo miłe, że nawet ludzie z innych krajów chcieli nam pomagać. Te plecaki trafiały do potrzebujących dzieci. Dostawaliśmy też informacje zwrotne w komentarzach na Facebooku, że te dzieci faktycznie dostały nasze przesyłki i z nich korzystają.

Czy nadal pracujesz nad sprawieniem, by szkolne plecaki były lżejsze, czy zmieniła się idea? 

Kira: Idea się zmieniła. Na każdym spotkaniu wszyscy mnie pytają, czy mam już ten plecak. Nie mam go, ale ten pomysł rozpoczął cały Ruch. Teraz zmieniliśmy misję i uczniowie opowiadają o swoich pomysłach i zainteresowaniach, tak, żeby zainspirować także inne dzieci.

Jak byłaś młodsza to, też byłaś taka pomysłowa, czy ta kreatywność narodziła się w metrze, kiedy myślałaś o lżejszym plecaku? 

Kira: Od dzieciństwa miałam bardzo bujną wyobraźnię. Nigdy nie mogłam się zdecydować, czy wolę się bawić lalkami, czy samochodami, ale wymyślałam im jakieś historie. Nie lubiłam bawić się z kimś, bo wtedy musiałam opowiadać te całe historie.

Ale teraz potrzebujesz działać z ludźmi, więc to się chyba musiało zmienić?

Kira: Od początku lubiłam działać z ludźmi. W moich zabawach chodziło o to, że miałam tak dużo pomysłów, że opowiadając je wszystkie, nie starczyłoby czasu, żeby się pobawić.

Czytałam, że chcesz stworzyć międzynarodowe święto.

Kira: W 2018 r. odkryłam, że tylko w 50 krajach obchodzi się Dzień Dziecka 1 czerwca, a pozostałe państwa w innym czasie w ciągu całego roku. Nie było żadnego święta, które połączyłoby wszystkie dzieci na świecie w jednym dniu. I wymyśliłam, że ja stworzę 15 października takie święto. Wybrałam taką datę, bo wtedy nie ma żadnych dużych świąt i obchodów w większości państw.

Na początku miałam pomysł, żeby na całym świecie były interdyscyplinarne lekcje o plecakach oraz konferencje. W 2018 r. zorganizowałam pierwszy Międzynarodowy Dzień Plecaka w Google Campus i przyszło tam łącznie 500 osób. Tego samego dnia była transmisja online, gdzie każdy mógł się włączyć i coś opowiedzieć. Jest to na YouTube i można to zobaczyć.

Chcieliśmy to też zorganizować tę akcję dla większej liczby osób. I to się udało. W 2019 całe przedsięwzięcie było koordynowane ze szkoły na Ursynowie. Łącznie wzięło udział 2000 uczniów. Cały dzień przychodzili ludzie z różnych państw i opowiadali o edukacji. W tym roku, ponieważ nie wiemy, czy wrócimy do szkół, tworzymy program do kolejnej transmisji online.

Czy to święto 15 października już jest oficjalne, czy na razie tylko umowne? 

Kira: Na razie nie jest oficjalne. Bo żeby napisać do ONZ musi min. 15 państw zaaprobować ten pomysł. Mam nadzieję, że jak będzie kolejna transmisja online, to więcej osób z całego świata się dowie o tym pomyśle. Mam zamiar wysyłać listy do szkół w różnych państwach.

Znasz angielski na tyle, żeby samej pisać takie listy do szkół za granicą?

Kira: No właśnie cały czas się uczę, ale mam dużo znajomych, którzy mi pomagają. Chodzę na zajęcia dodatkowe, bo w szkole to nie za bardzo można się nauczyć (uśmiech). Raz w tygodniu konwersuję też po angielsku z jedną dziewczynką z Bostonu. Napisałam kiedyś do jednej z nauczycielek, że chcę uczęszczać na lekcje angielskiego. Okazało się, że mieszka w tej samej klatce co ja, więc nie mam daleko.

Zmieniłaś też misję swojego przedsięwzięcia. 

Kira: Tak, chcę zachęcać uczniów do opowiadania o swoich pomysłach, aby każdy odkrył swój potencjał. Chodzi o to, żeby szkoły dały taką możliwość, jednego dnia, 15 października. Być może pomysłem takiego dziecka ktoś się wtedy zainteresuje. Po tym każda szkoła chce być najlepsza i pokazywać, jakich ma wspaniałych uczniów. A te interdyscyplinarne lekcje mogłyby nie zainteresować wszystkich szkół.

Dlaczego tak myślisz?

Kira: Bo z tym jest bardzo dużo roboty. Nauczyciel musi poprowadzić całą lekcję na przykładzie jakiegoś plecaka i to takiego niezwykłego. Np. w Kenii są plecaki wodoodporne, bo niektóre dzieci płyną do szkoły rzeką. W Stanach Zjednoczonych jest plecak, który umie patrzeć przez ścianę, plecak rower, plecak hulajnoga. I nauczyciel musiałby się na ten temat przygotować. Nie jestem też pewna, czy to by zainteresowało dzieci. A posłuchać o swoich kolegach – to może być ciekawe.

Czasem zdarza się tak, że to rodzic wybiera dziecku zainteresowania, dodatkowe zajęcia, na które ono nie ma ochoty w ogóle chodzić. Myślisz, że takie dzieci chciałyby wystąpić na konferencji? 

Kira: Słyszałam, że tak się dzieje. Chciałabym, aby, to same dzieci się zgłaszały. Myślę, że osoba, która się czymś nie interesuje, to tego nie opowie na forum.

Może opowiedzieć, bo rodzicom będzie na tym zależeć (uśmiech).

Kira: No właśnie nie wiem jak, to jest, bo ja grałam w szachy z własnego wyboru (uśmiech). Ale będę rozmawiać z uczniami, żeby się przekonać, czy to są ich własne pasje i pomysły. Chciałabym, żeby nasi prelegenci czuli się komfortowo.

Jak reklamujesz swój pomysł. Czy tylko piszesz listy i tworzysz konferencje?

Kira: Mam wsparcie dziennikarzy i kilku osób, które pracują w radio i telewizji. Kilka osób będzie też pisać o Flying Bags na LinkedIn. Bardzo często ludzie mnie też oznaczają pod postami innych, dając do zrozumienia, że moja osoba może ich zainteresować. I w ten sposób ludzie się o mnie dowiadują.

Czy stresujesz się przed wystąpieniami publicznymi? 

Kira: Myślę, że stresowałabym się bardziej, ale trafiłam podczas TEDx Kids na cudownego mentora, Piotra Rudzkiego, który bardzo mnie wspierał. Robiłam śmieszne ćwiczenia rozluźniające. Pracowałam też nad dykcją. Gdyby nie on, to trochę gorzej mogłyby mi wychodzić wystąpienia. Sama też ćwiczę przed lustrem, kiedy uczę się tekstu.

Czy już wiesz, co chcesz robić w przyszłości? 

Kira: Chciałabym nadal pracować w Ruchu Latających Plecaczków, ponieważ chcę być sama swoim szefem. Chcę się skupić na występach publicznych, bo bardzo lubię to robić.

Z czego jesteś najbardziej dumna do tej pory?

Kira: Staram się być dumna ze wszystkiego po trochu. Ale chyba najbardziej cieszę się z tego, że kiedy wygrałam konkurs dla dziecięcych startupowców, to nie porzuciłam tego pomysłu, tylko zaczęłam nad nim pracować. Poznałam dzięki temu bardzo dużo fajnych ludzi.

Czy masz jakieś chwile zwątpienia w swój pomysł? 

Kira: Takich chwil nie mam, ale mam ogromny strach, bo boję się opinii moich rówieśników. Jest dużo osób, które nic nie robią, ale śmieją się z tych, którzy coś próbują. A to jest dziwne, bo jeszcze nikt mnie nie wyśmiał, ale czuję, że z powodu strachu czasem mogę odmówić gdzieś występu.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane z Ruchem Latających Plecaczków? 

Kira: Chciałabym, żeby Międzynarodowy Dzień Latającego Plecaka stał się świętem oficjalnym. Moim marzeniem jest występować dalej przed ludźmi.

Czy Twoją intencją jest też wyrwanie dzieci z biedy, nieciekawego środowiska? Czy myślisz, że dzięki takim ciekawym historiom innych dzieci, można zmieniać czyjeś życie? 

Kira: Myślę, że tak. Bo ludzi, którzy coś osiągają jest naprawdę dużo i to może zainspirować innych do działania. Trzeba też pokazywać, że można, bo większość z nas boi się tego, co pomyślą o nas rówieśnicy.

Twoja inicjatywa jest naprawdę potrzebna. Wierzę, że wiele dzieci, jeśli nawet nie wpadnie na jakieś genialne pomysły, to znajdzie coś wartościowego, co polubi robić. Powodzenia, Kira!