Macierzyństwo i praca. Doświadczenia lockdownu wzmocniły matki-startuperki

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

Macierzyństwo i praca. Doświadczenia lockdownu wzmocniły matki-startuperki

Udostępnij:

Matka i startuperka – to trudne do połączenia role. Swoimi doświadczeniami podzieliły się z nami Małgorzata Milewska z inSTREAMLY, Alicja Ortynecka z agencji brandingowej NEKI, Karolina Cwalina-Stępniak z Herimpact.co oraz Beata Kamińska z Scrapmemories.pl

Kobiety musiały stać się Matką Polką w wersji kombo. Dzisiaj, w dobie koronawirusa, pytania o to, jak prowadzić biznes, a jednocześnie znajdować czas na opiekę nad dziećmi są jeszcze gorętsze niż zazwyczaj. Mamy czas pandemii, za nami dwa lockdowny, na horyzoncie rysują się kolejne.

Jak godziły pracę z opieką nad pozostającymi w domu podczas lockdownu dziećmi? Czego nauczył je ten czas – może dzięki trudnym doświadczeniom teraz łatwiej pogodzić Wam życie zawodowe z prywatnym?

O odpowiedź m.in. na te pytania poprosiłam kobiety zarządzające firmami, na które po powrocie do domu czeka drugi etat – dzieci: Małgorzatę Milewską z inSTREAMLY, Alicję Ortynecką z agencji brandingowej NEKI, Karolinę Cwalinę-Stępniak z Herimpact.co oraz Beatę Kamińską z Scrapmemories.pl.

Zostały matkami i …

… założyły własny biznes – tak można krótko podsumować historie Alicji Ortyneckiej i Beaty Kamińskiej. To właśnie macierzyństwo – niezgoda na widywanie dzieci po trzy-cztery godziny dziennie, były dla nich bodźcem do założenia własnych firm: –  Kiedy zaszłam w ciążę, zrezygnowałam całkowicie z życia korporacyjnego i tak zostało na kolejne 4 lata. Już po urodzinach córki byłam pewna, że nie będę chciała wrócić do korporacyjnego życia i właśnie wtedy wykiełkował pomysł, by moje małe hobby przerodzić w coś więcej – mówi Beata Kamińska ze Scrapmemories.

Alicja Ortynecka z NEKI również rzuciła pracę na etacie ze względu na dzieci: – Kiedy byłam już mamą dwójki synów, nie wyobrażałam sobie powrotu do pracy stacjonarnej w centrum miasta, czyli – łącznie z dojazdem – ponad dziewięciu godzin poza domem każdego dnia. Rzuciłam więc pracę na etacie i od 5 lat jestem przedsiębiorcą. Od tego momentu nic, w tym praca, nie uniemożliwia mi poświęcania tyle czasu na relację z moimi dziećmi, ile potrzebujemy.

Alicja Ortynecka (Founder agencji brandingowej NEKI). Mama dwóch synów, prowadzi firmę doradczą NEKI, jest Dyrektorem Zarządzającym międzynarodowej agencji sonic brandingowej tommezee&co. W czasie pandemii w 2021r, napisała książkę „15 nieoczywistych kroków do pełni potencjału Twojego dziecka” wspierającą zbiórkę charytatywną dla chorej na raka dziewięciolatki.

Co było dla Was najtrudniejsze na samym początku łączenia macierzyństwa i prowadzenia biznesu?

Alicja Ortynecka (NEKI): Miałam 26 lat, czułam się nieprzygotowana do roli matki – mocno odczuwałam swoją niedojrzałość, i nieumiejętność udźwignięcia ciężaru odpowiedzialności, który nagle mnie spotkała. Choć byłam wtedy świeżo upieczoną, szczęśliwą mężatką, miałam tak ambitne plany na swoje życie zawodowe i osobiste, że dziecko się w nich nie mieściło. Jednak ciąża i urlop macierzyński okazały się być mnie błogosławieństwem: czasem restartu priorytetów i złapania nowego kierunku na drodze do harmonijnego życia. Myślę, że dużą barierą rozwoju wielu młodych mam jest traktowanie macierzyństwa jako przeszkody, wyboju, po którym trzeba jak najszybciej wrócić na poprzednie tory. Jeśli tylko Tobie to służy, to wspaniale! Poświęć jednak trochę czasu, żeby zastanowić się, czego tak naprawdę potrzebujesz. Czy Twoje potrzeby nie ewoluowały po narodzinach dziecka/dzieci? Pozwól wsłuchać się w siebie i dojść do nieoczekiwanych rozwiązań. Przeżyj ten okres najbardziej głęboko i prawdziwie jak potrafisz, a na pewno dojdziesz do wartościowych przemyśleń.

Karolina Cwalina-Stępniak, Co- founder w Herimpact.co

W odróżnieniu od Beaty i Alicji, Karolina Cwalina-Stępniak, współzałożycielka Her Impact, już przed ciążą prowadziła własną firmę. Founderka dobrze wiedziała, czerpiąc z doświadczeń silnych kobiet w jej rodzinie, że po porodzie nie chce pracować na pół gwizdka. Z żalem przyznaje jednak, że nie wszyscy rozumieli jej podejście:

– Jako mama prowadząca swój własny biznes wróciłam do pracy dwa miesiące po urodzeniu dziecka. W moim domu zawsze były silne i pracujące kobiety, więc od najbliższych nie usłyszałam żadnej kąśliwej uwagi na temat tego, że tak szybko wróciłam do swoich obowiązków. Inaczej było, jeśli chodzi o tak zwanych „życzliwych ludzi”, którzy nie mieli skrupułów, aby wypomnieć mi, jaką jestem okropną matką, zostawiając swoje dziecko, które mnie najbardziej w tym momencie potrzebuje. Zawsze wtedy powtarzam, że życie to sztuka wyboru, a ja lubię pracować i bardzo zależy mi na moim biznesie. Liczy na mnie wiele osób, a ja jestem bardzo szczęśliwa pracując i dzięki temu tak samo szczęśliwa wracam do domu i spędzam jakościowo czas z moją córeczką. Mąż również nigdy mi nic nie powiedział ma temat tego, że tyle pracuje. On wie, że jak ja się spełniam, to jestem szczęśliwa i robię to również dla naszej córki, która będzie ze mnie kiedyś bardzo dumna. Tak jak ja ze swojej mamy, która zawsze ciężko pracowała i pokazała mi, że kobiety to torpedy, które jak chcą, to potrafią!

Jakie widzicie przewagi prowadzenia biznesu nad pracą na etacie, przy jednoczesnym byciu mamą?

Małgorzata Milewska (inStreamly): Czas, który spędzam z dziećmi, jest dla mnie bardzo ważny. Nie zdecydowałam się na powrót do aktywności zawodowej przez to, że chciałam „wyrwać” się z domu czy od obowiązków związanych z wychowywaniem dzieci. Całkowicie szczerze, „projekt dzieci” to najbardziej satysfakcjonujący projekt w moim życiu. Chciałam jednak wrócić do pracy, ale pod warunkiem, że będę robić to, co naprawdę lubię. Są różne startupy i różne korporacje, które w różnym stopniu wspierają rodziców. Jestem daleka od generalizowania, ale z mojego doświadczenia wynika, że praca w dużych firmach dzieli się na czas wartościowej pracy oraz czas, który marnuje się na nieistotne sprawy. Myślę, że byłabym bardzo sfrustrowana gdybym poświęcała np. trzy godziny dziennie na zadania nieprzynoszące żadnego efektu. Nie mogłabym przestać myśleć, ile produktywnych rzeczy można w tym czasie zrobić, np. spędzić czas z dziećmi. Obecnie nie mam czasu, żeby marnować czas.

Małgorzata Milewska, Operations Business Partner w inSTREAMLY

Karolina (Her Impact): Jestem swoją własną szefową i to ja ustalam priorytety oraz zakres zadań. Jeżeli coś się dzieje z moją córką, to moim największym priorytetem wtedy na dany moment jest ona. Nie mam nikogo kto mi powie „nie możesz”, bo to ja zarządzam sobą i kiedy moja Pola mnie potrzebowała bardzo mocno, to nic nie było dla mnie ważniejsze. Natychmiast przekładałam co trzeba, aby być ze swoim dzieckiem. Dodatkowo kwestia przeróżnych wizyt kontrolnych u lekarza, szczepień lub zajęć, na które musiałyśmy pójść z córką akurat w ciągu dnia, bo była tylko taka możliwość. Idę zawsze bez żadnych wyrzutów sumienia oraz pretensją kogokolwiek: „jak to w ciągu dnia”, bo dziecko jest dla mnie najważniejsze,a prace nadrabiam wieczorem, jak pójdzie spać. Bycie matką to kwestia wyborów i kompromisów, ale priorytet jest wiadomo jaki i prowadząc własny biznes, możemy sobie częściej pozwolić, aby postawić na to, co jest dla nas naprawdę ważne w danym momencie.

Beata Kamińska (Scrapmemories): Ogromnym plusem, jaki daje prowadzenie własnego biznesu, szczególnie wtedy, kiedy ma się dzieci – jest wolność i możliwość decydowania o sobie i swoim czasie. Cenię sobie ogromnie elastyczność, jaką daje mi moja praca – to, że mogę pracować wtedy, gdy córka już śpi albo gdy jeszcze śpi, a gdy bardzo pragnę, mogę wziąć wolne od wszystkiego i poświęcić się tylko byciu Mamą. Nie wyobrażam sobie, bym mogła zrezygnować z ogromnego komfortu, jakie daje mi prowadzenie własnej firmy, nawet jeśli wiąże się to z ogromną samodyscypliną, zaangażowaniem i nieustannym byciem na wysokich obrotach.

Alicja Ortynecka (NEKI): Zdecydowanie największym plusem prowadzenia biznesu będąc matką jest to, że ma się w pełni kontrolę nad swoim czasem. To ja jestem odpowiedzialna za to, jak wygląda mój dzień. Nikt inny. Jeśli więc na przykład teraz mamy początek roku szkolnego i mój młodszy syn ma swoje pierwsze dni w nowej szkole, mam możliwość odbierać go wcześniej, bo wiem, że tego potrzebuje. Muszę jednak przyznać, że takie rozwiązanie byłoby trudne do wdrożenia, gdyby nie mój mąż. Od kiedy pojawiły się dzieci, postanowiliśmy, że zmienimy nasz styl pracy: jeden z nas będzie mieć bardziej przewidywalny, ale też niezmienny i mało elastyczny styl (praca na etat), a drugi będzie mieć mniej możliwy do przewidzenia (chociażby do wysokości przychodu w danym miesiącu czy nakładu pracy), ale za to bardziej adaptacyjny do szybko zmieniających się warunków codziennego dnia i tygodnia (własna firma).

Walka o przetrwanie

Lockdown był czasem niezwykle trudnym dla nas wszystkich, dla każdego na inny sposób. Rodzice prowadzący własny biznes mieli dodatkowo utrudnione zadanie, bo przecież na czas zamknięcia żłobków, przedszkoli i szkół, nikt z nich nie mógł wziąć zwolnienia na opiekę nad dziećmi. Musieli sobie poradzić. Moje rozmówczynie mówią, że była to jedna z najtrudniejszych prób w ich życiu. Np. te, które świadomie wychowywały swoje dzieci bez technologii, teraz, aby móc pracować, musiały zostawić je wpatrzone w ekrany komputerów, telewizorów i tabletów.

Jak to było podczas lockdownu u Was? Jak godziłyście pracę z opieką nad pozostającymi w domu podczas lockdownu dziećmi?

Małgorzata Milewska (inSTREAMLY): Pierwszy okres pandemii spędziliśmy w Szwajcarii, gdzie żłobki były otwarte, potem kilka kolejnych mieszkaliśmy w Polsce. Objął nas wtedy lockdown i konieczność równoczesnej pracy i opieki nad dzieckiem. W poradzeniu sobie z tą trudną sytuacją zdecydowanie pomogły mi i mojemu mężowi nasze wcześniejsze doświadczenia związane z samodzielnym wychowywaniem dzieci zagranicą, bez codziennego wsparcia rodziny. Jesteśmy z mężem dobrze zsynchronizowani i niezależni w tym zakresie, a w nagłych przypadkach np. chorób dzieci, bardzo naturalnie wymieniamy się obowiązkami i rolami.

Beata Kamińska (Scrapmemories): Czas powtarzających się lockdownów był okresem wzmożonego wysiłku, tak aby móc, w niesprzyjających warunkach izolacji, samotności, a także niepewności, godzić dwie wymagające role w życiu. Praca zawodowa, jaką wykonuję to praca artystyczna – a moja pracownia znajduje się w moim mieszkaniu, może dlatego godzenie obowiązków zawodowych z opieką nad dzieckiem nie było czymś nadzwyczajnym, mimo że w nadzwyczajnych okolicznościach. Każdego dnia starałam się przygotowywać plan działania, który sprawiłby, że czas, który chciałam i musiałam poświęcić na pracę oraz opiekę nad siedmioletnią córką w pierwszej klasie na zdalnym nauczaniu, będzie wydajnie wykorzystany.

Beata M. Kaminska. Mama ośmioletniej córki i właścicielka jednoosobowej firmy Scrap Memories, współpracująca z fotografami z całej Polski i zagranicy

Alicja Ortynecka (NEKI): Początek nowej rzeczywistości to była „polska masakra piłą mechaniczną”. Kiedy przypominam sobie te najtrudniejsze momenty, zdarzało się, że wstawałam o 6. rano, żeby zrobić śniadanie dla dzieci i podszykować obiad. Biorąc pod uwagę fakt, że celowo starszego syna, pierwszoklasistę, chroniliśmy przed ekranami, w wyniku czego nie potrafił nawet włączyć komputera, nie wspominając o obsłudze jakichkolwiek programów do uczestnictwa w lekcjach oraz to, że w naszym domu jest jeszcze 5-latek, który potrzebuje ruchu, uwagi i zajęcia, to była po prostu rzeź. Do tego dochodziły trudne warunki pracy: nawet w momencie, kiedy udało mi się usiąść do komputera czy telefonu, to wciąż rozpraszało mnie kręcenie się po domu trójki innych osób, w tym dwójki dzieci, odwieczny hałas, wszechobecny bałagan, przerywany co chwilę miaukiem: „mamo, jestem głodny” albo „mamo, on mnie pobił”, ew. „mamo, kiedy skończysz?”. Miałam wrażenie, że ten tygiel praca-dzieci-dom toczy się przez cały czas czuwania. Ze względu na to, że trudno było znaleźć chwilę skupienia w standardowym czasie pracy, praca rozciągała się na właściwie cały czas od 6. rano do 23., kiedy padałam na łóżko, nie wiedząc, jak się nazywam. To był dla mnie czas wielkich guilt-tripów. Że jestem beznadziejną matką – wszak dzieci niezaopiekowane, głodne, zestresowane, karmione czym popadnie, sadzane przy bajkach niczym worek ziemniaków, byle tylko przez chwilę można było wykonać jedną czynność dobrze, co i tak zwykle się nie udawało. I że jestem beznadziejnym pracownikiem i szefem – nie potrafię się skupić, zapominam o odpowiedzi na mail, nie mogę znaleźć czasu na oddzwonienie, nie mogę skończyć konkretnego zadania, bo zanim się wdrożę, znowu coś mnie odciąga i zawalam.

Jednak po jakimś czasie udało nam się oswoić z nową sytuacją i wprowadziliśmy z mężem pomocne zasady: np. pracę w zmianach: porannej i popołudniowej. Dzięki temu, zawsze do dyspozycji dzieci był jeden opiekun, który mógł ukoić ich smutki, przypilnować zajęć, zabrać na spacer czy napełnić brzuchy. Porozmawialiśmy również z wychowawcą starszego syna i powiedzieliśmy o naszym trudnościach związanych z łączeniem pracy, opieki nad dzieckiem i koordynacji planu lekcji zdalnych. Ustaliliśmy, że będziemy pomijać obecność na wybranych zajęciach, a materiał wysyłany na mail będziemy robić w miarę możliwości. To dało nam poczucie luzu, że właściwie to świat się nie zawali, jeśli dziecko przez pół dnia będzie grzebać w ogródku, zamiast próbować okiełznać Teamsy, czy opanować czytanie poleceń i odrabianie zadań samodzielnie.

Inspiracje

Czego nauczył Was ten czas – może dzięki trudnym doświadczeniom teraz łatwiej pogodzić Wam życie zawodowe z prywatnym?

Małgorzata Milewska (inSTREAMLY): Nauczyłam się tego, że w większości przypadków wszystko jest możliwe, a ewentualne ograniczenia są tylko w naszej głowie („tata sobie nie poradzi, mama sobie nie poradzi, dzieci sobie nie poradzą”). Bardzo ważne jest aby podążać za swoją intuicją i odkryć swój rytm. Dla każdego będzie to inny model, w którym dobrze funkcjonuje.

INSPIRACJA OD MAŁGORZATY: NIE ODDZIELAM W 100% ŻYCIA ZAWODOWEGO OD PRYWATNEGO

Dla mnie kluczem było znalezienie złotego środka podczas łączenia tych dwóch światów. Nie należę do osób, które w 100% się odcinają i przełączają z jednego świata na drugi, ale pozwalam im się w pewnym stopniu przenikać. Oczywiście w ograniczonym, nieszkodliwym zakresie.Po prostu tak funkcjonuje mój mózg. Mogę spędzać czas z dziećmi i skupiać się na zabawie z nimi, gdy nagle przez moją głowę przepływa myśl, w jaki sposób można coś usprawnić w pracy. Nie odrzucam tego, tylko pozwalam mojej głowie pracować tak, jak jej się podoba. Podobnie jest w drugą stronę. Gdy jestem na wideokonferencji, wpadam na szalony pomysł na zabawę z dziećmi. Takie myśli pojawiają się znienacka, zapisuje je i wracam do nich w odpowiednim momencie. W ten sposób najczęściej znajduję najlepsze rozwiązania różnych problemów.

Czy to jest zgodne ze sztuką godzenia obowiązków domowych i zawodowych? Nie wiem, u mnie to się sprawdza. A weryfikuję to poprzez efektywność w pracy, zadowolenie dzieci oraz spokój mojej głowy. I właśnie to jest dla mnie miarą sukcesu łączenia tych dwóch światów.

INSPIRACJA OD KAROLINY: WYKREŚL ZE SWOJEGO SŁOWNIKA ZDANIE: MĄŻ MI POMAGA

Karolina Cwalina-Stępniak (Her Impact): Pola urodziła się na początku listopada, kiedy trwała „druga fala”. Decydując się na dziecko wiedzieliśmy z mężem, że będziemy w tym razem i tak jest do dziś. Nie cierpię, kiedy ktoś mówi, że mąż „mi pomaga”. On nie pomaga tylko tak samo jak ja spełnia się jako rodzic. Na tym moim zdaniem polega też partnerski związek. Każde z nas dużo pracuje i jest zaangażowane w swoją pracę, ale ustaliliśmy na samym początku, kiedy i kto zajmuje się dzieckiem, aby każde z nas miało swoją przestrzeń na pracę i dopełnienie obowiązków.

INSPIRACJA OD BEATY: WSTAŃ TROCHĘ WCZEŚNIEJ I ZYSKAJ WIĘKSZĄ EFEKTYWNOŚĆ W PRACY

Beata Kamińska (Scrapmemories): Przez doświadczenia lockdownu nauczyłam się efektywniej wykorzystywać czas. Na przykład nauczyłam się, że niektóre obowiązki, np. przygotowanie obiadu, mogę wykonać jeszcze przed pracą, wcześnie rano i w ten sposób nie rozpraszać się nimi w ciągu dnia.

INSPIRACJA OD ALICJI – ODDAJĘ WSZYSTKIE OBOWIĄZKI, KTÓRE TYLKO MOGĘ INNYM I KIERUJĘ ENERGIĘ NA MOJE PRIORYTETY

Alicja Ortynecka (NEKI): Nauczyłam się, że nie wszystko muszę sama. Oddaję te obowiązkI, które tylko mogę innym i uwalniam energię w najistotniejsze dla mnie obszary. Ten czas był też dobrą rewizją energii kierowanej w różne związki międzyludzkie: Z niektórych zrezygnowałam całkowicie początkowo ze względu na bezpieczeństwo, potem nie odczułam braku i dobrze się z tym czuję.

Przestałam rozpraszać się na osoby, rzeczy i wydarzenia, które są tylko szumem informacyjnym. Zauważyłam, że więcej czasu poświęcam na rzeczy najważniejsze dla mnie – na rodzinę, pracę, rozwijanie swoich pasji i zainteresowań, najbliższy krąg bliskich.

INSPIRACJA OD ALICJI – PRZESTAŃ BYĆ IDEALNA

Ten czas nauczył mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim porzucenia wyobrażenia idealnej kobiety, matki i kryształowego eksperta – gdzieś w mojej głowie nastąpiła jego redefinicja. Nie chodzi o to, żeby dzieci wymazać z wizerunku eksperta, ale żeby być nim również wtedy, kiedy Twoje dziecko dłubie w nosie, a 10 osób po drugiej stronie ekranu to widzi. To, że mam fachową wiedzę nie oznacza, że nie jestem całkowicie normalną matką. Fajnie mi było, że ta myśl się u mnie zadomowiła. Teraz bardziej otwarcie mówię o potrzebach mojej rodziny, kiedy konfliktują one z moją pracą i nie obawiam się już odbioru po drugiej stronie.

Dzięki pandemii zaczęłam intensywniej myśleć jak pracować mniej, mądrzej i w bardziej satysfakcjonujący mnie sposób.