Czym w zasadzie jest metoda LEGO® Serious Play® i kiedy się narodziła?
Najkrócej można powiedzieć, że jest to metoda moderowania pracy grupy, tak aby wypracowała ona nowe, ciekawe rozwiązania, pomysły, inne spojrzenie na daną kwestię. Autorzy metody nazywają to facylitacją, czyli wspieraniem grupy. Prowadzący nie zna prawidłowych rozwiązań, a jedynie wie jak poprowadzić pracę zespołu. To nie łatwa sztuka, bo ludzie mają wiele utartych schematów myślenia i trzeba ich z tego „wybić”.
Metoda narodziła się w latach 90 XX wieku, kiedy firma LEGO® przeżywała zapaść i była na skraju bankructwa. W tym czasie weszły na rynek pierwsze komputery i gry telewizyjne, co spowodowało, że dzieciaki rzuciły klocki w kąt. Stworzyli ją ówcześni pracownicy LEGO®, czyli Per Kristiansen i Robert Rasmussen po to, aby pomóc firmie przy użyciu tego, na czym znają się najlepiej – klocków. Powstały pierwsze zręby metody udoskonalanej później przez kolejne dekady. Dzięki metodzie LEGO® Serious Play® powstały pomysły na zestawy fanowskie, klocki dla dziewczynek, czy zestawy inspirowane pomysłami samych klientów. Firma znów wskoczyła na pierwsze miejsca najlepiej zarabiających przedsiębiorstw na świecie.
Jak klocki LEGO® mają pomóc w kwestii rozkładania porażek czy projektów na czynniki pierwsze?
Istotą metody jest budowanie modeli z klocków, które prezentują jakieś abstrakcyjne pojęcia, jak np. najlepszy klient, efektywna współpraca, czy idealny produkt. Uczestnicy spotkania najpierw budują samodzielne modele, a następnie o nich opowiadają. Te opowieści są bardzo ważne, bo w modelu każdy klocek ma jakieś znaczenie i nie zawsze na pierwszy rzut oka wiadomo jakie. Później uczestnicy warsztatów budują model wspólny i muszą się porozumieć, co jest dla nich najważniejszym czynnikiem.
To tworzenie pobudza nie tylko analizę i wyciąganie wniosków, ale też zmysł wzroku. Każdy z członków zespołu widzi coś innego na modelu, dostrzega pewne niuanse i zależności między jego elementami. Zbudowanie porażki z klocków i przyjrzenie się jej z lotu ptaka powoduje, że ludzie zauważają, co jest nie tak i co należałoby pozmieniać, aby całość lepiej funkcjonowała.
Czym to się zatem różni od zwykłej kartki papieru i burzy mózgu czy roadmapy?
Najcenniejsze jest właśnie to, że widać wszystko jak na dłoni w postaci realnych elementów, a nie słów na papierze. W burzy mózgów czy innych tradycyjnych metodach pracy twórczej pracujemy ze słowem, a ono nie ma kształtów, kolorów, minek czy postawy. To wszystko widać dopiero na ludzikach w modelu z LEGO®. Klocki w zestawie specjalnie przygotowanym do tej metody, zawierają bardzo ciekawe elementy – ludziki, zwierzęta, koła, siatki, drabinki, skrzynie, ale też tak nietypowe, jak na przykład klozet czy rekin albo kościotrup.
To daje ogromne pole do popisu w pokazywaniu metafor, to pobudza myślenie i nadaje znaczenie emocjonalne przy budowaniu modelu. Zwykła kartka papieru nigdy na to nie pozwoli. Dodatkowo twórcy metody mówią, że „klocki dzięki rękom, mają osobne połączenie z mózgiem, jak nie wiesz co zbudować, po prostu łącz klocki, jak zobaczysz, co Ci wyszło, będziesz wiedzieć co zmienić”. To oznacza, że przy tej metodzie nie ma szans na kryzys twórczy.
Jest jeszcze jeden ważny aspekt, kiedy budujemy modele, przekładamy problem na klocki, oddalamy go od siebie. Nie jesteśmy już tak z nim związani, bo rozmawiamy o tym, co dzieje się z klockami. To oznacza dużo swobodniejszą dyskusję, bo łatwiej jest powiedzieć „na modelu widać, że te dwa ludziki są w dużym oddaleniu, jak one mają się dogadać?” niż „bo Tomek i Marcin to ze sobą nie rozmawiają”. Wszyscy wiedzą o czym mówimy, ale przełożenie tego na klocki ułatwia rozmowę, nie szukamy winnych, tylko budujemy system, który nie działa i szukamy rozwiązań, co można poprawić. Dopiero po całej tej pracy przekładamy to na wnioski dotyczące zespołu.
Czy w ogóle do tej metody potrzebne są konkretne klocki LEGO®? Czy nie mógłbym przeprowadzić Serious Play przy użyciu innych zabawek, ot, chociażby COBI?
Teoretycznie tak, choć tak, jak wspomniałam – zestaw do tej metody został szczegółowo zaprojektowany i zawiera ponad 2800 specjalnie dobranych klocków. Ja bardzo szanuję pracę twórców metody, jestem certyfikowanym facylitatorem i uważam, że należy oddać szacunek ich pracy i posługiwać się oryginalnymi materiałami. Często widzę w sieci ogłoszenia, że jacyś trenerzy robią szkolenia przy wykorzystaniu klocków LEGO®, ale to nie jest LEGO® Serious Play®.
Kiedy zainteresowałaś się LEGO® Serious Play®?
Ładnych parę lat temu chciałam zaoferować moim klientom coś ciekawego, nietypowego, czego nie dostaną w każdej firmie szkoleniowej. Widziałam też, że niektóre metody, które do tej pory znałam, nie zawsze wystarczały w pracy z grupami. Szukałam, w sieci czegoś ciekawego i natrafiłam na LEGO® Serious Play®. Pojechałam do Amsterdamu, gdzie przez cztery dni po kilkanaście godzin siedzieliśmy przy stole z klockami, starając się zrozumieć wszystkie niuanse tej metody.
Składa się ona z siedmiu etapów i każdy musi być poprowadzony w określony sposób, żeby grupa nie zabrnęła w ślepy zaułek. Jestem psychologiem biznesu i zajmuję się ludźmi w organizacjach, a ta metoda dała mi możliwość wyciągania z nich tego, co najlepsze i najwartościowsze. Poza tym to po prostu świetna zabawa, poważna, ale na rewelacyjnej energii. Uruchamiam w ludziach ich wewnętrzne dziecko, a to porusza zasoby, z których na co dzień nie korzystamy.
Jak wygląda Twoja współpraca z firmami w tym zakresie?
Proces zwykle wygląda podobnie. Na początek wybieramy grupę, powinna ona liczyć od czterech do 10 osób i najlepiej, jeśli są to pracownicy na co dzień współpracujący ze sobą, albo tacy, którzy mają wspólne dążenia. Później ustalamy temat przewodni – co jest celem warsztatów, co grupa chce osiągać, co wypracować, jaki temat zgłębić. Następnie potrzebuję trochę czasu, żeby opracować zadania na warsztat i spotykamy się z uczestnikami. Zwykle spotkanie trwa od trzech do sześciu godzin. Jest dość intensywne i niejednokrotnie osoby pracujące tą metodą na warsztatach mówią „budujemy raptem kilka godzin, a ja jestem zmęczony jak po kopaniu rowów”.
To dlatego, że klocki angażują bez reszty zarówno umysł, jak i emocje – to wymaga energii. Efektem warsztatu może być plan działania, zestaw zaleceń i wskazówek do czegoś, albo gotowy pomysł na jakąś rzecz. Dodatkowym atutem jest to, że zespół ma na długo o czym opowiadać i dzięki zdjęciom jakie robią sobie w trakcie, mogą zawsze wrócić do wniosków i spostrzeżeń.
Czytając o metodzie LEGO® Serious Play®, natknąłem się na stwierdzenie, że pomaga ona nie tylko przy rozwiązywaniu problemów, ale też np. przy planowaniu strategicznym, wprowadzaniu nowych produktów bądź usług itd. Jak to wówczas wygląda?
Istota tej metody jest to, że schodzi w głąb problemu i właściwie nie ma znaczenia, czego dotyczy pytanie. Na kilkadziesiąt warsztatów, jakie do tej pory prowadziłam, nigdy temat nam się nie powtórzył. Pracowałam z zarządami firm nad strategią długoterminową, z działami marketingu i sprzedaży nad wdrażaniem nowych produktów czy zdobywaniem nowych rynków, z działami IT nad tym, jak poprawiać współpracę a z ludźmi z HR jak lepiej i sprawniej rekrutować.
Na warsztat można wziąć dowolny problem, który jest wieloskładnikowy i wymaga spojrzenia na niego z różnych perspektyw. Modele, które budują uczestnicy, są dynamiczne i można je zmieniać, więc świetnie tą metodą można również planować różne etapy przedsięwzięcia czy budować nowe systemy. Kluczowe jest zadawanie uczestnikom właściwych pytań, a do tego przygotowani są tylko certyfikowani facylitatorzy.
Ile firm w Polsce korzysta z LEGO® Serious Play®?
W Polsce ta metoda nie jest zbyt popularna. Mamy raptem kilka osób, które są certyfikowane i dopiero staramy się zainteresować klientów pracą z klockami. Czasami słyszę „my nie mamy czasu na zabawę na szkoleniach” albo „wolę, aby ludzie się czegoś nauczyli, niż wymyślali coś sami”. Myślę, że firmy nie zawsze wierzą w to, że ich ludzie mają w sobie tyle zasobów, żeby mogli wypracować coś ciekawego.
Pandemia też nam nie pomaga, niestety klocki wymagają spotkania na sali, online się tu nie sprawdzi, więc realizuję mniej warsztatów. Jednak kiedy mam szansę opowiedzieć o metodzie i spotykam się z otwartymi osobami, to efekty są rewelacyjne. Często uczestnicy są zaskoczeni, jak wiele są w stanie wypracować tą metodą. Zwykłe szkolenia zazwyczaj kończą się refleksją „fajne, może coś z tego wykorzystam” przy LEGO® Serious Play® uczestnicy mówią „teraz naprawdę rozumiem w czym jest problem i wiem, co możemy realnie zrobić, mam power i chce tego spróbować”.
Podzielisz się jakąś ciekawą historią, w której wykorzystanie LEGO® Serious Play® przyniosło jakiś spektakularny sukces?
Bardzo ciekawe było ostatnich kilka warsztatów teraz już po ostatnim lockdownie. Kiedy uczestnicy po prawie roku pracy w domu spotykają się w biurach, muszą na nowo nauczyć się budować porozumienie w zespołach. Ostatnio pracowałam z zespołem sprzedaży, który zastanawiał się nad tym, jak działać na zmieniającym się rynku. Mają trudności z dostawami, bo brakuje wielu surowców, klienci też chcą ostatnio czegoś innego i dużo ostrożniej podejmują decyzje… Klocki uruchomiły w uczestnikach wiele ważnych emocji, w pewnym momencie zastanawialiśmy się nad tym, jak czują się ich klienci w nowych realiach i jedna z uczestniczek zbudowała model z samych czarnych klocków z ludzikiem w środku ukrytym pod przezroczystymi kopułkami.
Kiedy opowiadała o swoim modelu, mówiła też o tym, jak sama się czuje i z czym się mierzy. Nigdy by o tym nie opowiedziała na normalnym szkoleniu, a tu miała okazję podzielić się w bezpieczny sposób czymś co jest dla niej ważne. Od tego momentu inni uczestnicy dużo swobodniej rozmawiali o tym, co trudnego ich spotyka, lepiej rozmieli swoich klientów i spojrzeli na całą sprawę z zupełnie innej perspektywy. Taką moc mają klocki.