Mateusz Natali (Popkiller.pl): Prowadzenie niezależnego medium budowanego oddolnie to mnóstwo pracy

Dodane:

Jacek Stężowski Jacek Stężowski

Mateusz Natali (Popkiller.pl): Prowadzenie niezależnego medium budowanego oddolnie to mnóstwo pracy

Udostępnij:

Popkiller.pl to jeden z liderów wśród polskich portali o tematyce muzycznej. Od 2010 roku jest źródłem rzetelnych informacji dla słuchaczy rapu. Portal prowadzi też najpopularniejszy w polskich mediach muzycznych kanał YouTube (ponad 270 000 subskrypcji) oraz Instagram (ponad 88 000 obserwujących). O działalności serwisu i pracy w specyficznej branży jaką jest kultura hip-hop opowiedział nam Mateusz Natali – redaktor naczelny i twórca Popkiller.pl.

Pierwszy tekst o Popkiller.pl ujrzał światło dzienne na naszym portalu prawie 6 lat temu. Można śmiało stwierdzić, że scena hip-hopowa przeszła transformację w tym okresie. Popkiller.pl ewoluował razem z rapem?

Na pewno staramy się, by nasze działania z roku na rok zyskiwały na rozmachu i profesjonalizmie. Tempo wydarzeń na scenie jest coraz większe, a ilość nowych wydawnictw – kosmiczna. Codziennie jesteśmy wręcz zalewani muzyką, więc wymaga to naprawdę dużo pracy i uwagi. 2020 rok był dla nas rekordowy pod względem ruchu na stronie – odwiedziło nas 3,2 miliona unikalnych użytkowników, generując ponad 22 miliony odsłon, co dwukrotnie pobiło wynik odsłonowy z 2019. A ambicji, pomysłów i głodu rozwoju nadal nie brakuje!

W jaki sposób odczuliście dominację rapu na polskiej scenie muzycznej?

Przede wszystkim w tym, ile nowych albumów, singli czy teledysków ukazuje się dzień w dzień. A także w tym jak mocno rośnie ich skala – budżety, rozmach, pomysły. Wszystko błyskawicznie się rozwija, profesjonalizuje, wygląda coraz lepiej i okazalej. Również to jak wyglądają koncerty i jak rośnie frekwencja na nich (pomijając oczywiście rok 2020) robi duże wrażenie. Mainstream w końcu otworzył się na rap, ale najważniejsi raperzy nie uginają karku i nie dopasowują się do ram, lecz wciąż robią swoje.

Jesteśmy świeżo po premierze kolejnej edycji Młodych Wilków. To nie tylko duże przedsięwzięcie muzyczne, ale również wyzwanie pod kątem marketingowym. Na czym opieracie promocję projektu?

Każda edycja Młodych Wilków to dla nas kilka miesięcy intensywnej pracy – najpierw nad selekcją, potem nad produkcją, na koniec właśnie nad promocją. Ideą akcji jest po pierwsze wyróżnienie, ekspozycja i promocja najciekawszych nowych twarzy, ale też po drugie – łączenie różnych, często skrajnych światów. Staramy się, by skład ukazywał pełen przekrój brzmień, klimatów i tematów obecnych na scenie, a uczestnicy potrafią być mocno kontrastowi, więc efekty powstałe w studiu często są naprawdę unikatowe, bo w innych okolicznościach tak różne osoby mogłyby nawet nigdy się nie poznać. Promocję opieramy właśnie o te dwa aspekty – to taki coroczny “raport” ze sceny, stempel kogo warto obserwować i na kogo mieć oko w najbliższym roku (ale również kto w mijającym roku pokazał już co potrafi), a z drugiej strony, możliwość usłyszenia naprawdę nieoczywistych połączeń z udziałem osób z różnych bajek. Część osób interesuje się tym, kogo wybierzemy, część najbardziej ciekawa jest tego, co wyjdzie gdy uczestnicy spotkają się we wspólnych utworach.

Doświadczenie zdobyte podczas organizacji poprzednich edycji procentuje?

Oczywiście, każda kolejna edycja to nowa lekcja, nie przestajemy się uczyć i staramy się z roku na rok poprawiać słabe punkty, a także dokładać coś nowego, by każde Wilki zaskakiwały czymś odbiorcę.

Kolejnym dużym projektem jest rozdanie Popkillerów. Nagrody te wpiszą się na stałe w kulturę hip-hop w naszym kraju?

Mamy taką nadzieję. Na pewno niesamowicie cieszy nas odzew sceny rapowej – projekt został przyjęty z ogromnym entuzjazmem, a raperzy potraktowali go jak “swój”. Zależało nam, by nie było to odbierane jak “nagrody Popkillera”, a nagrody środowiska hip-hopowego, które jako branża wywalczyliśmy sobie sami po wielu latach rozwijania się. W gremium zasiadają przedstawiciele wielu różnych mediów, a na sali – przedstawiciele różnych pokoleń, od pionierów po najgorętszych debiutantów. Jeśli sami z siebie mówili rok temu o Popkillerach jako “świętym miejscu dla rapu” oraz “święcie hip-hopu” to nie może być dla nas większego komplementu jako dla pomysłodawców.

Co jest największym wyzwaniem podczas realizacji tego projektu? Ile osób pracuje nad organizacją plebiscytu?

W gremium znajduje się w sumie ponad 50 osób, drugie tyle pracuje nad produkcją wydarzenia. Wyzwań jest wiele, począwszy od wybrania nominacji (w ubiegłym roku otrzymaliśmy ponad 300 płyt i kilkanaście tysięcy singli), aż po zebranie na sali całej sceny, oraz produkcję samego eventu i transmisji. Bardzo bierzemy sobie do serca uwagi, a ja zarówno po pierwszej jak drugiej edycji spotykałem się lub zdzwaniałem z gośćmi zaraz po gali, by dowiedzieć się od nich co możemy poprawić i co powinno być zrobione lepiej, by Popkillery godnie reprezentowały branżę hip-hopową i faktycznie były owym świętem.

W jaki sposób pandemia wpłynęła na realizację powyższych projektów i działalność portalu?

Na pewno zahamowała nam wiele ruchów, bo od zawsze lubiliśmy działać w terenie – relacjonować festiwale, uczęszczać na wszystkie ważniejsze koncerty, przeprowadzać wywiady z zagranicznymi gwiazdami. Siłą rzeczy skupiliśmy się bardziej na działaniach stricte online’owych, tą drogą zrobiliśmy też sporo wywiadów czy podcastów.

W kwestii Młodych Wilków doszło nam wiele logistycznych utrudnień – projekt polega na zebraniu kilkudziesięciu osób na tydzień w Warszawie. A co jeśli ktoś okazałby się chory? Albo wybrany raper, albo ktoś z produkcji, albo co gorsza ktoś przyjechałby nieświadomie chory i pozarażał innych. Czuliśmy dużą odpowiedzialność z tego tytułu, na szczęście wszystko udało się zrealizować sprawnie i bezpiecznie.

Gala Popkillery 2020 pierwotnie miała odbyć się w marcu 2020 – przez lockdown przesunęliśmy ją na maj, potem na wrzesień, ale do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy czy sytuacja pozwoli na organizację. Głównym uczuciem była więc ulga – że się udało oraz że wprowadzony rygor sanitarny pozwolił gościom czuć się swobodnie i bezpiecznie. W tym roku galę ustaliliśmy na 1 czerwca, nie wiedząc jeszcze do końca kiedy obostrzenia pozwolą ją zorganizować – jednak ostatni plan ogłoszony przez rząd wskazuje że przy zachowaniu procedur będzie to możliwe w tym terminie.

Popkiller.pl dał się poznać jako rzetelne źródło informacji. Ciężko jest przechodzić obok plotek i tanich sensacji? To się przecież najlepiej „klika”.

Faktycznie, gdybyśmy kierowali się jedynie odsłonami, to treść wyglądałaby zupełnie inaczej. Staramy się zachować złoty środek – nie pomijać głośnych wydarzeń, również tych kontrowersyjnych, ale unikać pogoni za sensacją i clickbaitem. Równocześnie dbamy też o dostarczanie regularnie materiałów dla bardziej wymagającego odbiorcy, takich jak rozmowy z zagranicznymi legendami, odkrywającymi ciekawostki dotyczące rapowej klasyki. Cieszymy się, że od tylu lat nazwa Popkiller jest dla wielu słuchaczy owym stemplem jakości, a wśród czytelników znajdują się także osoby śledzące nas od samego początku.

Prowadzenie największego portalu hip-hopowego w Polsce to intratne zajęcie?

Odpowiem inaczej. Prowadzenie w Polsce niezależnego medium budowanego oddolnie to mnóstwo pracy, by dojść w ogóle do poziomu wychodzenia na zero z kosztami operacyjnymi. Sytuacja w mediach rapowych stopniowo się poprawia, co pozwala też nam rosnąć i z optymizmem patrzeć w przyszłość, jednak na razie wciąż zaplecze czy moce przerobowe mamy wyraźnie mniejsze niż duże media.

Polscy raperzy podglądają trendy panujące na scenach zachodnich. Jako redaktor naczelny portalu, dziennikarz i przedsiębiorca masz jakieś wzorce, z których czerpiesz inspiracje?

Oczywiście, staram się czerpać z różnych miejsc i inspirować konkretnymi rozwiązaniami czy podejściem, by lepić z tego własną idealną wizję. Śledzę zarówno duże amerykańskie media takie jak Complex czy XXL Magazine, jak bardziej lokalne czy pasjonackie jak Thizzler czy Ambrosiaforheads, w każdym z nich cenię co innego. Oczywiście inspiruję się też rozwojem innych polskich mediów zgodnie z zasadą zdrowej sportowej rywalizacji – gdy ktoś przebija jakąś granicę lub wprowadza świeży pomysł to od razu inspiruje do tego, by samemu iść do przodu.

Jakie masz plany na rozwój portalu? Jak widzisz kolejne 6 lat dla Popkiller.pl i całej branży hip-hopowej w Polsce?

Plany mam ambitne, a klasycznie ogranicza jedynie czas i pieniądz 🙂 Planujemy w niedługim czasie odświeżenie serwisu, zarówno wizualne jak merytoryczne, jednak nie lubię mówić o niezrealizowanych wizjach, więc mam nadzieję, że przy okazji kolejnej rozmowy będę mógł już trochę bardziej rozwinąć ten temat. Kolejne 6 lat… To tak naprawdę wróżenie z fusów, bo sytuacja w branży jest niesamowicie dynamiczna, ciężko przewidzieć gdzie znajduje się sufit rozwoju i czy po odbiciu się od niego nastąpi przesyt, czy wszystko uspokoi się na pewnym stabilnym wysokim poziomie. Ja liczę przede wszystkim na to, że raperzy nie dadzą się “rozwodnić” i dalej mimo wysokiej skali nie stracą pazura, charakteru i bezkompromisowości, bo to największa siła naszego gatunku.

A jeśli chodzi o nasze miejsce – regularnie pojawiają się nowe media lub nowe formy kontaktu artysty z odbiorcą, jednak uważam, że tradycyjnie pojmowane media internetowe, takie jak właśnie serwisy WWW dalej powinny być ważnym ogniwem. Pomagają uporządkować chaos i milion bodźców, które płyną do nas z YouTube’a czy Instagrama, pomagają też poznać kontekst, kulisy, spojrzeć na muzykę szerzej. Fani rapu są naprawdę zaangażowani, co widać po sprzedaży płyt – chcą wiedzieć więcej, angażują się, dyskutują, dlatego media co do formy będą wciąż ewoluować, jednak wydaje mi się, że ich rola wciąż będzie duża.