Na plaży o unicornie founder marzy, czyli Glovo Startup Campus Week

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Na plaży o unicornie founder marzy, czyli Glovo Startup Campus Week

Udostępnij:

Codziennie kurierzy z żółtymi plecakami w 24 krajach dowożą jedzenie czy produkty pierwszej potrzeby. A co Glovo dowozi startupom podczas swojego flagowego eventu Glovo Startup Campus Week?

Swobodna atmosfera…

Założone równo 10 lat temu hiszpańskie Glovo, mimo swojego niezaprzeczalnego sukcesu i rozwoju, wciąż postrzega się jako startup. Wchodząc do ich siedziby w Barcelonie, ulokowanego w postindustrialnej dzielnicy Glovo Yellow Park, daje się wyczuć luźny, nienachalny klimat. Sporo młodych ludzi, swobodny dress code, przestrzenie zaprojektowane tak, by dawać miejsce na wspólne spędzanie czasu. Plus, płaska struktura – wśród pracowników przemierzających korytarze czy podgrzewających obiad, da się wypatrzeć dwójkę założycieli spółki – Oscara Pierre’a i Sachę Michaud.

Być może ten startupowy rodowód sprawia, że firma nie zapomniała o swoich korzeniach i chce pozostać w kontakcie ze startupową sceną. Nie tylko szuka pomysłów u founderów, ale chce im pomóc w rozwoju ich własnej firmy. Jednym z narzędzi do tego służących jest Glovo Startup Campus Week, który odbył się w katalońskiej stolicy od 6 do 10 października.

… ale grafik napięty

W gronie spółek zaproszonych do udziału w programie są dwa polskie startupy: Wayde oraz Ribes Technologies. Ten pierwszy to martech, oferujący firmom wsparcie w obszarze influence marketingu. Drugi to agrotech, mający pomóc rolnikom w identyfikacji szkodników i ułatwić precyzyjne planowanie oprysków. Dla dwójki przedstawicieli – Mirelli Kłosińskiej oraz Łukasza Kopińskiego – udział w tym evencie jest szansą na pokazanie się dużej firmie, ale i na zdobycie nowych umiejętności, potrzebnych w radzeniu sobie z codziennymi zmaganiami.

Oprócz naszej dwójki, w Barcelonie zameldowali się founderzy z 17 innych startupów, reprezentujących takie kraje jak Portugalia, Maroko, Rumunia, Armenia czy Ukraina – prezentowało swoje rozwiązania z 10 gałęzi przemysłu, od modowego przez nieruchomości, logistykę, medycynę, rolnictwo, ubezpieczenia, finanse po technologię marketingową włącznie.

Program Glovo Startup Campus Week zawiera rozbudowany segment praktycznych warsztatów. Founderzy uczyli się zasad europejskiego fundraisingu oraz docieraniu do funduszy VC. Mieli również sposobność indywidualnych spotkań z mentorami – przedstawicielkami oraz przedstawicielami Glovo, otwartymi na podzielenie się swoją wiedzą. W pięciodniowym programie ujęto też kilka wizyt studyjnych, aby podzielić się inspirująca atmosferą barcelońskiej sceny startupowej. Odwiedzono m.in. Norrsken House (miejsce stworzone z myślą o founderach i mające dać im przestrzeń do kreatywnej pracy) czy TechBCN (agencja software). Całość wieńczył DemoDay, 4-minutowe wystąpienia founderek i founderów przed eksperckim jury.

Czytaj także: Jak to jest prowadzić startup w Barcelonie? Miniraport z miasta, gdzie każdy chce być jak Glovo

– Najbardziej utkwił mi w pamięci pobyt w czterech miejscach w obrębie Barcelony. Począwszy od przepięknej siedziby goszczącego nas Glovo Startup Campus, przez TechBCN, impact HUB Barcelona, po fundację Norrsken. To są miejsca, w których kompleksowo dba się o founderów, aby mogli w pełni skupić się na budowaniu swojego biznesu. Jako ciekawostkę dodam, że pod tym ostatnim adresem można zerejestrować swój startup i pracować w supernowoczesnym przyjaznym biurowcu z niebywałem widokiem na plażę i Morze Śródziemne za… 200 euro miesięcznie. Chciałbym w Polsce mieć tak jak tutaj zapewniony dostęp do ponad 1500 firm z całego świata oraz cały ekosystem administracyjno-prawny wraz z dostępem do różnych typów finansowań na różnym etapie rozwoju startupu. To zdecydowanie takie instytucje, niosące wsparcie i dające startupom zaopiekowanie dłużej niż czas jednej inkubacji, przeniósłbym do Polski – mówi nam Łukasz Kopiński z Ribes Technologies.

Co czeka sektor dostaw?

Ciekawe były też wystąpienia dwójki founderów – Oscara Pierre’a i Sachę Michaud. Bez ogródek opowiadali o przeszłych i obecnych wyzwaniach. Tłumaczyli, z jakich powodów wycofali się z 10 krajów – głównie z uwagi na działalność lokalnej konkurencji, której nie udało się pokonać.

Michaud podkreślał, że o ile 10 lat temu liczył się wzrost, rozwój, skalowanie – tak dziś tym, co definiuje dobry startup, jest jego wydajność i skuteczność w realizacji celu. Właśnie dlatego Glovo przykłada się tak bardzo do skrupulatnego planowana swojej działalności. Panowie Pierre i Michaud przyznali, że u Ubera podpatrzyli sposób na skuteczną ekspansję, kształcąc i przygotowując w Glovo tzw. launchers. Czyli osoby, które znają wartości definiujące Glovo, przyswajają ten biznesowy model, świetnie orientują się w polityce firmy i dopiero wtedy wysyłani w teren. Czyli do kraju, gdzie Glovo chce rozpocząć działalność. Tylko osoba, która w pełni rozumie, jak działa Glovo, czym jest Glovo, czego ludzie w danym kraju oczekują od Glovo, może być wiarygodnym partnerem, potrafiącym, kolokwialnie mówiąc, rozkręcić biznes w nowym miejscu, z uszanowaniem lokalnych wartości, zwyczajów, konsumenckich preferencji.

W swoim wystąpieniu Pierre podzielił się swoimi trzeba autorskimi wnioskami. W jego opinii foodtechy czekają w okresie 5-10 następujące zmiany:

  1. Sektor dostaw urośnie w tym czasie trzykrotnie.
  2. Zakupy spożywcze online wzrosną w sektorze dostaw z dzisiejszych 2% do 20% – ludzie przekonają się do tej formy zamówień i coraz chętniej będą zamawiać takie duże zakupy właśnie za pośrednictwem kurierów.
  3. Trend „instant e-commerce” stanie się nową normą, czyli coraz częściej i coraz bardziej będziemy oczekiwać, że nasze zakupy będą dostarczane nam w około 30 minut.

Jednocześnie, Pierre powiedział, że przyszły rok 2026 będzie pierwszym rokiem, w którym Glovo będzie w pełni dochodowe. Czy w tym sukcesie – a także w kolejnych latach – polskie startupy będą miały swój udział w tym sukcesie?

Jeśli tylko uda im się dowieźć swoje pomysły na czas – to czemu nie?

Czytaj także: