Po ostatnich artykułach na temat nauki dzieci programowania w szkołach pojawiły się komentarze, że smartfony to narzędzia, które szkodzą a nie rozwijają. Czy naprawdę aplikacje mobilne źle wpływają na rozwój maluchów? A może pomagają im bardziej niż myślimy?
Sprzeciw wobec popularyzacji smartfonów i dawania ich dzieciom do zabawy w nieokreślonym czasie wyraziły też osoby z pierwszych stron gazet. Jedną z nich jest Dorota Masłowska, autorka książki pt. “Jak zostałam wiedźmą. Opowieść autobiograficzna dla dzieci i dorosłych“. W nowej książce, jak czytamy w rozmowie z Gazetą Wyborczą, przedstawiła postać Bogusia, który “jest takim typowym dzieckiem nowej ery”. Samotny, odizolowany od otoczenia nieodłączną paczką chipsów i iPhone’em.
Zdjęcie royalty free z Fotolia | Czy tablety szkodzą dzieciom?
– To niesamowite, jak te wszystkie tablety i telefony umożliwiły ”wyłączanie” dziecka z rzeczywistości. W świecie, w którym jest nadmiar bodźców, dorośli panicznie boją się nudy. Swojej i swoich dzieci. Tej chwili braku, zawieszenia, wyabstrahowania. Jeśli w takim momencie sami nawykowo sprawdzamy SMS-y i maile, to pół biedy – ale dzieci są przecież dużo podatniejsze, wrażliwsze. Tracą wyobraźnię, takie naturalne zdolności magiczne. To są bardzo poważne straty, których potem nie da się nadrobić zajęciami z kreatywnego rysowania – mówi Masłowska.
Żeby tego uniknąć wystarczy wyznaczyć limit czasowy dla maluchów i zaproponować rozwijające gry. Joanna Smalcerz, matka dwóch synów i pomysłodawczyni aplikacji 123Kids, mówi, że powinniśmy pozwolić dzieciom korzystać z tabletów, ale pod kilkoma warunkami. – Usiądźmy z nimi, obejrzyjmy aplikacje zanim pozwolimy dzieciom z nich korzystać, odpowiadajmy na pytania, zadawajmy te pytania, niech to będzie jedno z narzędzi, a nie gadżet, który wciskamy w ręce dziecka kiedy chcemy mieć spokój. Wtedy na pewno będzie to coś co rozwija nasze dzieci – mówi.
Potrafią grać, ale pisać nie
Powodem zainteresowania dzieci smartfonami jest to, że są ciekawsze niż inne rzeczy. Z tego powodu maluchy często zapominają o takich czynnościach jak jazda na rowerze czy nauka pisania. Tak uważa AVG, firma tworząca programy komputerowe, która zbadała 6,017 rodziców z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Czech, Australii, Brazylii, Kanady i Nowej Zelandii. Wyniki pokazały, że 66 procent dzieci w wieku od 3-5 lat potrafi grać w gry komputerowe, a 8 procent mniej jeździć na rowerze.
38% ankietowanych rodziców, czyli 2 286 opiekunów, uważa, że ich pociechy w wieku 6 – 9 lat potrafią poprawnie zapisać swoje imię i nazwisko, a 14% zawiązać sznurowadła przy butach. AVG porównała ostatni wynik do odpowiedzi 57% rodziców mówiących o tym, że ich dzieci potrafią dobrze posługiwać się tabletem. Dziesięć procent mniej maluchów potrafi korzystać ze smartfonów, a tylko 26% wie jak przygotować sobie śniadanie. Czy rzeczywiście dzieciaki zapominają o realnym świecie na rzecz tego stworzonego przez programistów? Zapytałem o to swoich znajomych.
Do czasu zbitego ekranu
Szukam znajomych, którzy są fanatykami technologii mobilnych i na pewno pokazali je swoim pociechom. Pytam o to ile czasu dzieci spędzają na tablecie, co na nim robią i po co. Bohaterem staje się Antek Synoradzki, który ma trzy lata, a z urządzeniami mobilnymi rodziców zaprzyjaźniony jest od ponad roku. Monika, jego mama, mówi, że zainteresowanie syna urządzeniami mobilnymi zaczęło się od tego, że dostawał je podczas podróży samochodem, żeby posłuchać piosenek, bo bardzo lubi muzykę. Później, gdy rodzice kupili tablet zaczął grać w proste gry.
– Stawiamy na edukacyjne – puzzle czy takie, które są kreatywne. Syn na tablecie rysuje, przekłada, sam coś tworzy i robi temu czemuś zdjęcie, uczy się mycia zębów albo gra w takie gry, w których pojawiają się pociągi czy koparki, bo to akurat lubi – mówi Monika Synoradzka, Chief Marketing Officer w funduszu SpeedUp Venture Capital Group. Dodaje, że przygoda Antka ze smartfonem skończyła się, gdy zbił pierwszy ekran. Nadal korzysta jednak z tabletu, którego sam nauczył się obsługiwać. Potrafi go uruchomić, otwierać swoje foldery z grami oraz uruchamiać YouTube’a.
Rodzice Antka pilnują tego, aby nie dotarł do materiałów przeznaczonych dla starszych oraz by nie oglądał reklam, które podczas grania czy korzystania z aplikacji już nauczył się wyłączać. Potrafi też sam przy pomocy Skype’a zadzwonić do dziadków lub odebrać od nich rozmowę, a od czwartku gra na tablecie korzystając z kostki Dice+. Zapytana o to ile maluch spędza czasu na urządzeniach mobilnych mówi, że maksymalnie trzy godziny w tygodniu, nie więcej. Przyznaje jednak, że przedszkolak na początku tak się wciągnął, że trudno go było oderwać od urządzenia.
Skakanie po kałużach offline
Szkód w używaniu smartfonów przez dzieci nie widzi też psycholog dziecięca Urszula Młodnicka – Kornaś. Uważa, że jeśli treści na tablecie są wartościowe i dostosowane do wieku dzieci, nie sposób odmówić im walorów edukacyjnych. – Dlatego zawsze apelujemy do rodziców, żeby zwracali uwagę na to, w co dziecko gra i co ogląda w internecie – przekonuje. Jeśli aplikacje na tablecie są wyłącznie sposobem na zabicie czasu, mogą prowadzić do uzależnienia i wycofania się z realnego świata, który w porównaniu z wirtualnym jest mniej interesujący i kolorowy.
Uważa, że dzieci w wieku od 3 do 5 lat powinny spędzać przed ekranem maksymalnie 30 minut dziennie. Rodzice jednak doskonale wiedzą jak ciężko jest „oderwać” je od ekranu. Radzi więc, żeby wprowadzić jasne zasady korzystania z takich urządzeń. W ten sposób łatwiej będzie je przekonać, że w końcu należy przerwać zabawę. Niektóre serwisy oferują usługę informowania dzieci, a także rodziców, że czas na zabawę upłynął. Ważne, by rodzic konsekwentnie stosował ustalone reguły, a także zaproponował alternatywny pomysł na spędzanie wolnego czasu.
Zdjęcie royalty free z Fotolia | Czy tablety szkodzą dzieciom
Zapytana o to co bardziej rozwija: aplikacje czy zabawy z “prawdziwego świata” odpowiada, że najlepszy jest mix, bo nowe technologie coraz bardziej wkraczają w nasze życie codzienne. Ale jako rodzice – pierwsi przewodnicy naszych dzieci po otaczającym świecie – powinniśmy umiejętnie łączyć możliwości jakie stwarza wirtualny i ten realny. Pokazywać jego różne oblicza. – Pójdźmy z dzieckiem na plac zabaw, poskaczmy po kałużach, zbudujmy wieżę z klocków, ale też włączmy edukacyjne gry czy aplikacje. Nie bójmy się ich. Razem je oswajajmy – mówi Urszula Młodnicka – Kornaś, członek zespołu tworzącego gry na Ciufcia.pl.
Co lubią dzieci w aplikacjach?
Joanna Smalcerz, pomysłodawczyni aplikacji dla dzieci mówi, że już w wieku 4 czy 5 lat zauważyć można różnice, w tym co wolą chłopcy a co dziewczynki. Dziewczynki podobno zazwyczaj częściej wybierają aplikacje, w których mogą kolorować, rysować, ubierać, malować, opiekować się zwierzętami. Chłopcy natomiast wolą takie, w których mogą budować i się ścigać, grać na instrumentach, rozwiązywać zadania i rywalizować. Ważne, aby aplikacje z których korzystają nasze dzieci dawały zabawę, a przy okazji uczyły. Tylko wtedy jest szansa, aby zainteresować dziecko na dłużej.
Dodaje, że smartfony i tablety dają więcej możliwości niż papierowy zeszyt ćwiczeń. Naukę liter, cyfr, dodawania, odejmowania, kształtów można w aplikacji „ubrać” w zabawną animację, dodać dźwięki, dobrać kilka różnych wyzwań. Dzięki temu dziecko świetnie się bawi, a przy okazji uczy. Podkreśla też, że należy to traktować jako jeden z kolejnych, a nie jedyne narzędzie do nauki, bo wiadomo, że im więcej różnych bodźców, tym szybszy rozwój. – Zabawa z tabletem na pewno nie zastąpi śpiewania, tańczenia, grania w piłkę, jeżdżenia na rowerze czy lepienia z plasteliny – mówi Smalcerz.
Na pytanie jak długo dzieci mogą bawić się tabletem czy smartfonem, aby sobie nie szkodzić nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Mówi, że są rodzice, którzy wcale nie pozwalają dzieciom grać, a i tacy, którzy pozwalają na godzinę czy dwie interakcji z urządzeniem mobilnym. Joanna Smalcerz zna też rodzicieli, którzy nie limitują dzieciom czasu spędzonego na aplikacjach. Przyznaje jednak, że maluchy które testują aplikacje 123Kids często robiły to bardzo długo. Zdarzało się też, że trzeba było odbierać im tablet w połowie zabawy. Sama starszemu synowi pozwala za to grać tylko godzinę dziennie.
Tablet bada zdrowie dziecka
Korzystanie z tabletów, oprócz rozrywki, ma jeszcze jeden ciekawy aspekt dla rozwoju dziecka – potrafi pomóc w wykryciu wielu chorób maluchów. Dzięki polskiej technologii Harimata możemy dowiedzieć się np. czy nasze dziecko ma objawy ADHD. Jak? Wystarczy, że będzie korzystać z aplikacji tak jak robiło to wcześniej. Wszystkie jego ruchy będą jednak rejestrowane i analizowane pod kątem zaburzeń. – Chcemy wspierać diagnostykę i terapię zaburzeń u dzieci dotkniętych autyzmem czy ADHD i u dorosłych z podejrzeniem depresji – przekonuje Paweł Jarmołkowicz, szef Harimata.
Na wynik badania będzie miał wpływ sposób w jaki smartfona trzyma maluch, jak nim porusza i jak zachowuje się w aplikacji. Cały proces sprawdzenia zaburzeń u dziecka nie wymaga od użytkownika żadnych dodatkowych czynności. Będzie natomiast świadomy, że takie anonimowe dane są zbierane. Harimata już je zbiera i działa w kilku popularnych grach. Prowadzi też badania wykorzystujące wybrane produkcje Duckie Deck. Aby zasięgnąć specjalistycznej wiedzy zespół nawiązał też współpracę z firmą DrOmnibus, która pomaga w terapii dziecięcej przeprowadzanej wraz z lekarzem.
– Każda gra [produkcji DrOmnibus – przyp. red.] ukierunkowana jest na ćwiczenie jednej, głównej umiejętności takiej, jak: różnicowanie, rozpoznawanie emocji, szeregowanie, identyfikacja dźwiękowa i inne. Dodatkowo wszystkie ćwiczą: koncentrację, utrzymanie uwagi, koordynację wzrokowo-ruchową oraz pamięć. Każda z gier oparta jest na specjalnie stworzonym schemacie, który uwzględnia różnice rozwojowe dzieci – czytamy na stronie krakowskiego producenta specjalistycznych gier dla najmłodszych. Program ma urozmaicić wizytę u terapeuty i zachęcić do pracy nad sobą w domu.
Życie to nie gra
Czy maluchy mogą więcej nauczyć się na smartfonach niż na grach z “prawdziwego życia”? Joanna Smalcerz przytacza badania przeprowadzone na dzieciach, które przez jakiś czas korzystały z aplikacji edukacyjnych na iPadach. Testy skupiały się na umiejętności słuchania i rozumienia, rozpoznawaniu liter, czytaniu i słownictwie. Okazało się, że lepsze wyniki miały pociechy, które korzystały wcześniej z urządzeń mobilnych. – Można mówić, że dzięki możliwości wykorzystania animacji i dźwięków nauka np. liter może być ciekawsza i dziecko łatwiej zapamięta czego się uczy – mówi Smalcerz.
Jak widać nie taki diabeł straszny jak go malują. Dlatego warto samemu przetestować możliwości jakie dają urządzenia mobilne i zastanowić się nad tym, jak pokazać je dziecku. To one w końcu zdecydują czy świat wirtualny jest lepszy od rzeczywistego. Gorzej gdy rodzice sami zapominają o balansie między nim, bo dzieci często kopiują zachowania rodziców.