Kod QR zamiast listy i karty
inEwi to system działający w „chmurze”, który wspiera pracę działów HR. Marcin Miech, pomysłodawca aplikacji, tłumaczy, że dzięki niej właściciele firm mogą zautomatyzować proces ewidencji czasu pracy, monitorować spóźnienia podwładnych i liczyć wypracowane przez nich nadgodziny. Natomiast z punktu widzenia pracowników, inEwi ułatwia m.in. składanie wniosków urlopowych, a także dostają stały wgląd w grafik.
Co ważne, osoby zatrudnione w firmie po przyjściu do biura nie muszą wpisywać się na listy obecności albo odbijać identyfikatora na bramce, żeby zarejestrować swoja obecność. W przypadku inEwi otrzymują spersonalizowany kod QR. Skanują go korzystając z firmowego tableta, na którym zainstalowana jest aplikacja mobilna. W ten sam sposób zresztą rejestrują wyjście na przerwę i powrót do pracy.
Chronią pracowników i pracodawców
– Głównie skupiliśmy się na problemie „papierologii” w przedsiębiorstwach, pokazując, że klasyczne papierowe listy obecności można zastąpić ich cyfrowym odpowiednikiem dodatkowo połączonym z pełną automatyzacją całego procesu RCP – mówi Marcin Miech. Dodaje, że inEwi chroni pracowników przed nieuczciwymi pracodawcami, którzy unikają wypłaty wynagrodzenia za nadgodziny. Z kolei właścicieli firm przed podwładnymi, którzy „po koleżeńsku” odbijają karty pracownicze innych członków zespołu.
Wyjaśnia, że system ten ma być sprzedawany głównie podmiotom, które zatrudniają od pięciu do stu osób. Cena za usługę zależy od ilości użytkowników, okresu abonamentu i wybranych modułów, tych jest do dyspozycji cztery: RCP, grafik, urlopy oraz delegacje. I tak na przykład, decydując się na roczny pakiet dla stu podwładnych, zapłacimy za usługę 400 złotych miesięcznie.
Będą jak Zenefits?
– Na chwilę obecną jesteśmy we wczesnej fazie rozwoju – mówi Marcin Miech i dodaje, że wersję testową aplikacji wypuścił na rynek w październiku ubiegłego roku, zaś wersję finalną w lutym. – Na dzień dzisiejszy posiadamy w bazie prawie dwieście kont oraz blisko tysiąc pracowników zarejestrowanych w systemie – wyjaśnia. W ciągu tego roku planuje pozyskać kolejnych tysiąc klientów, a do 2020 roku dziesięć tysięcy.
Jego zdaniem, najlepsze jest jeszcze przed inEwi. Spółka, którą zarządza, poszukuje obecnie inwestora i kapitału na jej dalszy rozwój. Jednocześnie Miech twardo stąpa po ziemi. – Zdajemy sobie sprawę, że rozwijamy innowacje w Polsce i nie liczymy na sukces jaki osiągnął Zenefits w Stanach Zjednoczonych. Mówimy tu o pozyskaniu 500 mln dolarów i wzroście wartości firmy do 4,5 mld dolarów w ciągu roku – mówi i dodaje, że rodzimy rynek jest zbyt mały, żeby otrzymać takie finansowanie jakie dostał startup zza oceanu. Niemniej wierzy, że w ciągu najbliższych miesięcy przekona właścicieli polskich firm, żeby zrezygnowali z dokumentacji w działach HR na rzecz ich cyfrowego odpowiednika.