Nie ma jednej drogi. I całe szczęście – rozmowa z Błażejem Dziukiem, co-founderem Startup Harbour

Dodane:

Marta Janczewska-Bażak Marta Janczewska-Bażak

Nie ma jednej drogi. I całe szczęście – rozmowa z Błażejem Dziukiem, co-founderem Startup Harbour

Udostępnij:

Błażej Dziuk zaczynał, zanim słowo „startup” stało się modne. Od tamtej pory przeszedł długą drogę, zaczynając od klasycznych biznesów, a kończąc w świecie technologii. Dziś współtworzy Startup Harbour – inicjatywę wspierającą trójmiejski ekosystem startupowy.

– Budowanie firmy to zawsze przygoda, a przygoda bez błędów nie istnieje – mówi Błażej – Z siedmiu prób miałem pięć porażek i dwa sukcesy. Plusy nie pokryły minusów, ale to była nauka, której nie daje żadna książka.

SaaS czy piekarnia – błędy są te same

Startupy nie działają na innych zasadach. Fundamenty są wszędzie podobne. Różni się tylko język.

– Czy robisz bar czy aplikację – jeśli zaczynasz budować zanim porozmawiasz z klientami, popełniasz ten sam błąd. Problem nie jest w branży. Problem jest w ego. I w braku rozmowy.

W tą samą pułapkę wpadają często founderzy. Budują produkt, bo „wydaje im się, że to potrzebne”. Nie pytają. Nie sprawdzają. Nie słuchają.

Nie wierz każdej radzie. Nawet tej dobrej

Na LinkedInie roi się od „7 sposobów na pozyskanie klienta w 30 dni”. Ale każda rada bez kontekstu to potencjalna pułapka.

– Nie ma dwóch takich samych zespołów, produktów, rynków. To, że coś zadziałało u kogoś, nie znaczy, że zadziała u ciebie.

Błażej mówi wprost: filtruj wszystko, co słyszysz. Nawet to, co on sam mówi. Sukcesy często wynikają z przypadku. Porażki – też.

– Popełniłem sporo błędów osobiście. Czasem kilka razy, żeby się upewnić, że to naprawdę był błąd.

Nie każdy musi być unicornem. I całe szczęście

Czasem chodzi po prostu o to, żeby stworzyć coś, co działa. Zespół, który się lubi. Produkt, który rozwiązuje realny problem. Zdobyć klientów, którzy płacą.

– Nie każdy chce być miliarderem. Czasem wystarczy stabilny biznes, z którego jesteś dumny. I to jest okej.