Project Europe to inicjatywa zapoczątkowana przez Harry’ego Stebbingsa. Już na samym początku zgromadziła ona 150 kluczowych europejskich założycieli startupów oraz fundusze venture capital, w tym 20VC, Point Nine i Adjacent. Project Europe ma być odpowiedzią Starego Kontynentu na mniejszą konkurencyjność tutejszych startupów względem ich amerykańskich odpowiedników. Ma również wypełniać lukę w dotychczasowych programach wsparcia i oferować rozbudowane narzędzia, mające uczynić europejskie startupy jeszcze silniejszymi.
Czytaj także: Project Europe: „Gdyby stypendium Thiela i Y Combinator miały dziecko, to byłoby to”
O ocenę tej inicjatywy poprosiliśmy polskich founderów, inwestorów oraz ekspertów. Jakie jest ich zdanie odnośnie sensowności i przydatności Project Europe? Tego dowiecie się z naszego artykułu.
Ekosystem chce, aby Europa się obudziła – Jan Bartkowiak (Econverse)
Największą wartością, jaką dostrzegam w Project Europe, jest silny efekt networkingowy. Do tej pory wiele młodych talentów opuszczało Europę właśnie dlatego, że brakowało tutaj jednego, elitarnego kanału zapewniającego dostęp do topowych mentorów, inwestorów i innych founderów działających na najwyższym poziomie. Project Europe zmienia tę sytuację, wysyłając jasny sygnał, że europejski ekosystem startupowy odzyskuje siły i chce rzucić wyzwanie innym globalnym ośrodkom – przynajmniej na wczesnych etapach rozwoju firm. Dla mnie Project Europe to kontynuacja trendu widocznego w takich inicjatywach jak EU-INC, czy #EUACC i kolejny sygnał, że wielu osobom ze środowiska startupowego zależy na tym, żeby Europa się obudziła. Fajna i bardzo ważna inicjatywa.
Bardzo trafna wydaje mi się analogia Project Europe do amerykańskiego Thiel Fellowship. To będzie prestiżowy, rozpoznawalny program dla młodych founderów, który na pewno stworzy ciekawą alternatywę dla obecnych źródeł finansowania, szczególnie na wczesnym etapie rozwoju startupu. Jednocześnie uważam, że nie będzie to inicjatywa na tyle duża skalą, aby realnie zastąpić większe fundusze VC lub inne tradycyjne źródła kapitału. Niemniej jednak z perspektywy pojedynczego foundera – szczególnie tego na początku swojej drogi – Project Europe może być silnym bodźcem, aby wybrać Europę, a nie np. Stany, jako miejsce rozwoju swojej spółki. I to samo w sobie jest niezwykle wartościowe.Project Europe jest krokiem we właściwym kierunku, aby zwiększyć konkurencyjność europejskich startupów wobec ich amerykańskich odpowiedników. Europejscy founderzy już teraz robią fantastyczne rzeczy na rynku globalnym – problemem nie był nigdy brak talentów, ale raczej niewystarczająca zachęta, aby rozpoczynać swoje startupy na kontynencie. Project Europe może przełamać mentalną barierę młodych, zdolnych ludzi, np. studentów z TUM, Imperial czy UW, którzy zamiast bezpiecznych karier w konsultingu, IT czy bankowości, odważą się realizować własne projekty startupowe już na wczesnym etapie kariery, kiedy mają relatywnie niewiele do stracenia.Jak zauważa Tom Blomfield, były CEO Monzo (jeden z największych europejskich startupów) i partner YC Combinator w swoim tekście „Taking Risk”, startupy są doskonałą drogą dla topowych talentów, by szybko i skutecznie rozwinąć swoje umiejętności i wypłynąć na szerokie wody, jednak w Europie taka ścieżka rozwoju nie jest zbyt popularna. Liczę zatem na to, że Project Europe przyczyni się do szerokiej zmiany mentalności w Europie – na bardziej akceptującą wobec ryzyka, dynamiczną, przedsiębiorczą – mamy przecież naprawdę dużo do zrobienia :DPozostaje pytanie, czy nowe europejskie startupy pozostaną na kontynencie aż do późniejszych rund czy exitu. Wiele czynników – nie wszystkie kontrolowane przez Europę – wpłynie na ostateczny rezultat. Aby utrzymać spółki dłużej w Europie, konieczne są dalsze działania zwiększające dostępność kapitału growth (jak francuska inicjatywa Tibi). Jednakże już sam fakt, że nasze największe talenty zaczną budować lokalne biznesy, w młodym wieku, jest niezwykle ważny i pozytywny. Najważniejszą wartością Project Europe jest więc zachęcenie zdolnych ludzi do budowania swoich startupów tutaj i wspieranie ich na szybszej, niekonwencjonalnej ścieżce rozwoju.
To coś, czego obecnie brakuje w Europie – Szymon Jackowski (Econverse)
Uważam, że element ekosystemu startupowego w postaci akceleratora, który – podobnie jak Y Combinator w Stanach – na ogromną skalę łączy wybitne możliwości networkingu, zdobycia globalnego rozgłosu dla firmy oraz początkowego finansowania z przyspieszeniem pozyskiwania kapitału z innych źródeł, jest dokładnie tym, czego obecnie brakuje w Europie. Project Europe, jako program umożliwiający akcelerację startupów w tych obszarach, może znacząco poprawić kondycję europejskiego ekosystemu startupowego.
Sądzę, że Project Europe kieruje swoją ofertę do innej grupy odbiorców niż klasyczne fundusze VC. Ze względu na podobieństwo konceptualne do Y Combinatora, największą wartością, jaką startupy wyniosą z udziału w programie, będzie nie tylko kapitał początkowy, ale przede wszystkim network, rozgłos oraz ułatwiony dostęp do dalszego finansowania. Wystarczy spojrzeć na prestiż, jakim cieszą się firmy mogące pochwalić się uczestnictwem w YC.
Przyznane na start środki mogą oczywiście stanowić istotne wsparcie, ale nie postrzegałbym Project Europe jako klasycznej alternatywy dla funduszy venture capital ani ich bezpośredniej konkurencji. Program raczej uzupełnia ekosystem finansowania, pomagając startupom osiągnąć etap, na którym mogą skuteczniej ubiegać się o fundusze VC.
Uważam, że w perspektywie kilku lat Project Europe ma szansę znacząco poprawić pozycję europejskich startupów względem amerykańskich. Kluczowe będzie jednak stopniowe zwiększanie finansowania programu, aby dotrzeć do jak największej liczby wartościowych startupów. Równie istotne będzie budowanie silnej marki oraz rozbudowa networku, dzięki czemu uczestnictwo w Project Europe podobnie prestiżowe, jak w Y Combinator.
Jeśli powyższe działania zostaną skutecznie wdrożone w nadchodzących miesiącach i latach, Project Europe może nawet przyczynić się do zmiany globalnej percepcji – osłabiając wizerunek Stanów Zjednoczonych jako niekwestionowanego lidera innowacji i startupów na rzecz bardziej konkurencyjnej Europy.
Najcenniejsza jest instant walidacja – Karol Lasota (Inovo.VC)
Każda inicjatywa jak Project Europe mająca wspierać przedsiębiorczość w Europie i animująca najlepszych founderów Starego Kontynentu we wspieranie lokalnego systemu jest super. Moim zdaniem największe wartość tego projektu to przede wszystkim dostęp do networku wśród founderów – możesz dostać praktycznie instant walidację większości pomysłów przy takim community.
Nie będzie to konkurencja dla VCs, biorąc pod uwagę jak mały jest to ticket, może jedynie zwiększyć konkurencje między funduszami o deale w tym programie, które z założenia będą miały większe możliwości. Czy Project Europe zwiększy konkurencyjność względem amerykańskich spółek? Na koniec dnia startupy to biznes outlierów, więc jeżeli z tego powstanie nawet jeden biznes, który będzie miał potencjał na bycie $100B+ spółką to tak, może zwiększyć konkurencyjność vs US.
10 mln dolarów to kropla w morzu potrzeb – Adrian Migoń (Youth Business Poland)
Myślę, że Project Europe to bardzo potrzebna inicjatywa na rynku europejskim i polskim. Jako dużą zaletę widzę fakt, że skupia się na inwestycjach w młodych founderów na wczesnym etapie. Czegoś takiego brakuje szczególnie w Polsce, gdzie większość funduszy inwestuje na późniejszym etapie, przez co brakuje środków na stworzenie MVP i przetestowanie produktów. Taka inicjatywa jest też szczególnie istotna w dobie zmian geopolitycznych i pomaga w budowaniu europejskiego systemu inwestycji. Naszym celem powinno być stworzenie odpowiedniego środowiska do rozwoju startupów w Europie, bez konieczności ich wysyłania do USA.
Powiedzmy szczerze – uzbierane 10 mln dolarów to kropla w morzu potrzeb, ale biorąc pod uwagę znanych founderów stojących za tą inicjatywą oraz szybkość skalowania, istnieje szansa, że do tej sumy wkrótce zostanie dodane jedno lub dwa zera. Co istotne, są to środki prywatne połączone ze wsparciem mentorskimi, co czyni je bardziej skutecznymi niż fundusze publiczne. Trzymam kciuki za powodzenie tej inicjatywy i mam nadzieję, że już niedługo uda się wzmocnić europejski ekosystem startupów.
Nie ma podstaw do wpadania w nadmierny zachwyt – Michał Misztal (Startup Academy)
Każda inicjatywa, która wspiera Europę w technologicznym wyścigu z innymi potęgami jest cenna. Zwłaszcza, jeżeli ich autorami są osoby, które same przeszły startupową drogę i dokładnie wiedzą, czego potrzeba początkującym innowatorom. Jednak nie ma podstaw do wpadania w nadmierny zachwyt – kwota 10 milionów euro nie będzie miała żadnego realnego wpływu na potencjał inwestycyjny i rozwojowy startupów. Po zaprezentowanym modelu widać jednak, że ta bazowa kwota stanowić będzie raczej zaczyn i pretekst do dalszej pracy mentoringowej i doradczej ze strony funduszu.
Jeżeli więc ich deklaracje, w zakresie dostępu do smart money nie będą na wyrost – a dobrze wiemy, że większość funduszy obiecuje takie wsparcie, ale go nie dowozi – to może się to przyczynić do powstania kilku interesujących inicjatyw. W kontekście polskiego rynku 200 000 euro to niewiele w porównaniu z programami equity free, typu chociażby platformy startowe PARP (600 tys. w pierwszym instrumencie + 3 mln w drugim instrumencie). Widać więc wyraźnie, że walory tej inicjatywy leżą nie tyle w inwestowanej kwocie, a osobach, które tych inwestycji dokonują.
Synergia, a nie konkurencja dla rodzimych inwestorów – Maciej Sadowski (Startup Hub Poland)
Moje pokolenie aktywistów rynku startupowego wychowano na haśle, że kapitału jest w bród. Dziś w Polsce i krajach regionu nie jest to prawdą. Wysokie stopy procentowe zachęcają zamożnych inwestorów do wyboru nieruchomości lub obligacji do swoich portfeli. Z tej perspektywy Project Europe postrzegam w bardzo pozytywnym świetle. Należy się cieszyć, że taki inwestor i autor podcastu, którego wszyscy słuchamy, jak Harry Stebbings, daje przykład, że w Europie wciąż panuje wielka promocja, jeśli chodzi o wielkość wycen w sektorze młodych, silnych technologicznie startupów. Takie inicjatywy szybko zyskują naśladowców, do których strategia własnego kolegi z branży przemawia bardziej niż najlepsze zachęty płynące z samej Europy.
Project Europe będzie oczywiście pewną konkurencją dla innych dostawców kapitału wysokiego ryzyka. Jednak przede wszystkim obecność nowego funduszu seedowego z bardzo atrakcyjnym elementem mentoringu i akceleracji będzie synergią, a nie rywalem dla rodzimych inwestorów. Branża VC ma tę przyjemną cechę, że obecność wielu graczy pomaga w częstotliwości i jakości inwestycji startupów. Mogę jedynie pożałować, że Harry, mając pod zarządem świeżutkie 125 milionów dolarów na działania zalążkowe zebrane w październiku do jego 20VC, na rynek europejski planuje wtłoczyć jedynie 10 milionów. Jest to dla nas tutaj na Starym Kontynencie wartościowa lekcja pokazująca, jaką siłę zagraniczni inwestorzy są skłonni „przyłożyć” do realizacji swoich celów na globalnej niwie w Europie w kontraście do innych regionów.
Inicjatywa stawia sobie skromne cele na początek. Ale nawet małe kilkadziesiąt zaakcelerowanych startupów z naszego kontynentu to doskonały sygnał dla amerykańskich, ale także azjatyckich inwestorów, że w Europie jest duża podaż projektów, którymi warto się zainteresować. Z pewnością pozyskanie kapitału przez startupy z tak mocną i prestiżową pieczątką jakości będzie miało znacznie większe szanse kontynuować fundraising na światowym poziomie i niejednokrotnie wygrywać konkurencję z amerykańskimi leadami. Życzyłbym sobie tylko, żeby w pierwszym batchu solidną reprezentację – jeśli nie większość miejsc – miały startupy z regionu Europy Środkowo-Wschodniej. No i oczywiście, żeby kolejna kohorta była trzykrotnie większa, jeśli chodzi o wolumen. Sama wartość ticketu też wzrośnie, to naturalny proces.
I nie należy wytykać palcami wstępnej skromności oferty Project Europe.
Silne ogniwo wsparcia – Monika Synoradzka (Huge Thing)
Project Europe to fantastyczna inicjatywa i bardzo jej kibicuję. Europa nieustannie goni USA i Azję w kontekście innowacji i w dalszym ciągu ma dużo do nadrobienia. W dojrzałych ekosystemach mocnym ogniwem wsparcia startupów są twórcy pierwszych jednorożców i innych zwierząt, czyli tych startupów, które odniosły sukces. To oni, korzystając z doświadczeń i kapitału, jakim dysponują, wspierają osoby i zespoły, które są na początku drogi. Stanowią też rosnące źródło kapitału prywatnego na inwestycje w startupy w Polsce.
Podobnie postrzegam Project Europe. To nie konkurencja dla VC czy operatorów akceleracji, a kolejne, silne ogniwo wsparcia rozwoju ekosystemu innowacji, które jest bardzo potrzebne i czas najwyższy, aby przybrało na sile. Zresztą przykłady takich osób, można spotkać też w naszym kraju. Czy Project Europe jest w stanie zwiększyć konkurencyjność europejskich startupów względem amerykańskich? Sam z siebie w niewielkim stopniu, ale znacząco może się w tym wyścigu dołożyć do zwiększenia szans na zakończenie go na lepszej pozycji.