Infrastruktura jest słaba, co utrudnia dostęp do nawet najbardziej podstawowej opieki medycznej. Ale nowe technologie – od dronów po aplikacje i automaty do sprzedaży sterowane komputerowo – pomagają przełamać te bariery i zapewnić dostęp do niezbędnych leków wielu osobom. W maju Południowoafrykańska Narodowa Służba Krwi (SANBS) ogłosiła, że zacznie używać dronów do transportu krwi w celu rozwiązania problemu wysokiej śmiertelności wśród kobiet podczas porodu na całym kontynencie.
Służby dronów, które wciąż przechodzą testy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, mogłyby rozwiązać te problemy. Mogą wytrzymać większość warunków pogodowych i potrzebują tylko pięciu metrów kwadratowych (54 stóp kwadratowych) płaskiej powierzchni do lądowania, znacznie mniej niż helikopter.
Plan SANBS podąża za sukcesem Zipline, kalifornijskiego startupu, który zaczął dostarczać krew i szczepionki w odległych częściach Rwandy w 2016 roku. W kwietniu rozszerzył działalność na Ghanę i obecnie obsługuje 13 milionów ludzi na całym świecie.
Lekarze składają zamówienia za pośrednictwem aplikacji. Po przetworzeniu produkty medyczne, które są przechowywane w centrach dystrybucyjnych Zipline, są pakowane i przewożone przez drona w ciągu 30 minut w dowolne miejsce, a następnie spadają z nieba ze spadochronem.
Startup twierdzi, że od momentu powstania zebrał 225 milionów dolarów i planuje dalszy rozwój w Afryce, południowej i południowo-wschodniej Azji i obu Amerykach, aby w ciągu najbliższych pięciu lat dotrzeć do 700 milionów ludzi.
Polacy również testują takie rozwiązania. Niedawno informowaliśmy, że w Warszawie odbędzie się pierwszy w Polsce przelot drona medycznego, który przetransportuje krew. Testowy lot ma się odbyć już na początku listopada. Dron, który przewiezie transport medyczny nazywa się Hermes, a stworzyła go polska firma Spartaqs. Bezzałogowy statek powietrzny (BSP) jest w pełni autonomiczny, a przy jego sterowaniu wykorzystywana jest sztuczna inteligencja. Lot będzie się odbywał na wysokości 150 metrów nad ziemią.
Opieka zdalna
Liczba użytkowników Internetu mobilnego w Afryce Subsaharyjskiej gwałtownie rośnie. Według GSMA, organu handlowego branży mobilnej, połączenia smartfonów w regionie osiągnęły w 2018 r. 302 miliony. GSMA spodziewa się, że do 2025 r. wzrośnie do prawie 700 milionów. W rezultacie na całym kontynencie pojawiają się aplikacje umożliwiające zdalny dostęp do porad medycznych i diagnozy.
Hello Doctor, południowoafrykańska aplikacja, zapewnia niezbędne informacje na temat opieki zdrowotnej, dostęp do porad i telefon od lekarza za 3 dolary miesięcznie. Omomi pomaga kobietom w ciąży i matkom w Nigerii monitorować zdrowie swoich dzieci i rozmawiać z lekarzami na zasadzie płatności zgodnie z rzeczywistym użyciem lub subskrypcji.
W Ugandzie w badaniach klinicznych testuje się aplikację i urządzenie do diagnozowania malarii. Matibabu opracowało narzędzie, które diagnozuje malarię bez próbki krwi. Przyciska palec, a świecąc czerwoną wiązkę światła na skórę wykrywa Plasmodium – pasożyta wywołującego malarię – w czerwonych krwinkach. Wyniki można następnie wyświetlić za pomocą aplikacji.
Na polskim rynku coś podobnego robi Infermedica. To wrocławski startup, który wspomaga system ochrony zdrowia poprzez oferowanie rozwiązań do wstępnej diagnozy medycznej. Firma została założona w roku 2012 przez zespół inżynierów i lekarzy, którzy chcieli pomóc pacjentom w rozpoznawaniu swoich chorób i stworzyli aplikację działającą w przeglądarce internetowej oraz na urządzeniach mobilnych. Pacjent opisuje swoje objawy, a system, oparty o sztuczną inteligencję, zadaje pytania diagnostyczne i ocenia prawdopodobieństwo wystąpienia różnych chorób.
Jak widać mamy technologię, która mogłaby rozwiązać problemy opieki medycznej w Afryce. Może to dobra sugestia dla naszych startupów, by zainteresowały się właśnie tym rynkiem?
