Odczarowujemy wizerunek prawnika siedzącego za dębowym biurkiem – Marta Mierzyńska, Sławomir Siezieniewski (TuPrawnik)

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Odczarowujemy wizerunek prawnika siedzącego za dębowym biurkiem – Marta Mierzyńska, Sławomir Siezieniewski (TuPrawnik)

Udostępnij:

Marta Mierzyńska i Sławomir Siezieniewski postawili sobie cel: odczarować wizerunek prawnika. Ich zdaniem społeczeństwo postrzega przedstawicieli tej profesji jako ekspertów z sygnetem na palcu siedzących za potężnym dębowym biurkiem. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej.

Na zdjęciu głównym od lewej: Marta Mielcarek, Marta Mierzyńska, Jan Zborowski

Większość spraw prawnych można załatwić zdalnie bez konieczności pojawiania się w kancelarii. Dlatego postanowili stworzyć platformę, która połączy prawników z klientami przez internet. Platforma nazywa się TuPrawnik. Zanim powstała, Marta Mierzyńska i Sławomir Siezieniewski sięgnęli po pomoc software house’u Softwaremill, który odpowiada za techniczną stronę przedsięwzięcia.

Jak się poznaliście z założycielami Softwaremill?

SS: Jeden z naszych założycieli-prawników chodził do liceum do klasy matematycznej z twórcami Softwaremill. Znali się więc od wielu lat i sobie ufali. Softwaremill jest naszym wspólnikiem i otrzymał udziały za wydevelopowanie systemu. Dla nich to alternatywny sposób inwestycji.

Skąd wziął się pomysł na TuPrawnik? 

SS: Pomysł na Tu Prawnik wziął się z chęci rozwiązania problemu: jak znaleźć prawnika, który pomoże rozwiązać mój problem prawny? Do współzałożycieli TuPrawnika — doświadczonych prawników, pracujących na co dzień w renomowanych kancelariach, wielu znajomych zwracało się z prośbami o porady albo o polecenie prawnika. Zainteresowanie w pewnym momencie było tak duże, że postanowili: robimy to! Stawiamy platformę, która połączy klientów z prawnikami. 

Dodatkową motywacją było także stworzenia miejsca nie tylko atrakcyjnego z punktu widzenia klienta, ale i prawnika. Zasady etyki adwokackiej i radcowskiej wciąż zakazują stosowania reklamy usług prawnych. To wygenerowało bardzo silną potrzebę docierania do klientów w inny sposób i ten sposób to właśnie TuPrawnik.

Jak w przypadku każdego nowo powstającego biznesu, nasze początki również nie były łatwe. Kierowani mocnym przekonaniem, że przyszłością rynku usług prawnych wcześniej czy później musi zawładnąć świat online, z pełnym zaangażowaniem rzuciliśmy się w wir organizowania portalu. Na początku działaliśmy też w trochę innym składzie. Niemniej, wszyscy współzałożyciele projektu pozostają z nami w bliskim kontakcie i służą cenną radą.

Co chcieliście osiągnąć startując z projektem?

SS: Chcieliśmy odczarować wizerunek prawnika.

To znaczy?

SS: W odbiorze społecznym, szczególnie osób z pokolenia X, wizerunek prawnika siedzącego za mosiężnym dębowym biurkiem, z wielkim złotym sygnetem na palcu wciąż jest powszechny. Odczarowanie popularnego zwrotu „Szanowny Panie Mecenasie” to nie lada wyzwanie, a przecież dziś coraz więcej adwokatów, radców prawnych pracuje zdalnie np. z kawiarni czy z domu, bez konieczności wynajmowania biura na potrzeby spotkań z klientami.

Kontakt face to face nie zawsze jest koniecznością, wszystkie dokumenty można przesłać e-mailem. To oszczędność czasu i pieniędzy. Zarówno dla prawnika, jak i dla klienta. 

I jak, udało się odczarować ten wizerunek? 

MM: Tak! Ale myślę, że to proces, bardzo powolny i mozolny. Serwis skraca dystans na linii klient-prawnik. Jak? Szybki kontakt, możliwość otrzymywania wielu ofert od wielu prawników z indywidualną wyceną załatwienia sprawy.

Początkowo zaczynaliście z zupełnie inna nazwą.

MM: Wówcza serwis nosił nazwę Legal Up.

Na zdjęciu: Sławomir Siezieniewski

Podoba mi się ta nazwa. Dlaczego ją zmieniliście?

SS: Zmieniliśmy ją przez wzgląd na obcojęzyczny wydźwięk, który okazał się mało intuicyjny dla użytkowników szukających pomocy w sieci. W efekcie zdecydowaliśmy się na rebranding. Już wtedy wiedzieliśmy, że skoro chcemy skupić się na docieraniu do klientów w Polsce, nazwa serwisu nie może pozostać w wersji anglojęzycznej. Do dziś jednak „Legal Up” pozostał w nazwie naszej spółki.

Przypuszczam, że poza nazwą działanie startupu nie uległo zmianie…

MM: TuPrawnik działa na zasadzie lawyer-matching, która pozwala na dopasowanie specjalizacji prawnika do potrzeby klienta. W naszej bazie mamy zarejestrowanych ponad 350 prawników, co daje nam pełne pokrycie zarówno kompetencyjne (przydział odpowiedniego eksperta do danej sprawy), jak i geograficzne (możliwość znalezienia prawnika według określonej lokalizacji). Obecnie w naszej ofercie mamy kilka usług. Wszystkie kierujemy do osób poszukujących pomocy prawnej. Dwie wiodące i cieszące się największą popularnością wśród użytkowników to: usługa prawna pozyskiwana przez marketplace i szybka konsultacja prawna. 

Pierwsza polega na wypełnieniu formularza z opisem sprawy. Zlecenie trafia do systemu i jest weryfikowane przez naszych administratorów. Jeżeli jest mało precyzyjne bądź wymaga korekty, administratorzy dzwonią do klienta, aby mieć szerszy obraz sytuacji. Następnie zlecenie wysyłane jest do prawników,  ekspertów z zakresu prawa, z którym związana jest dana sprawa. Ci z kolei odpowiadają na nie swoimi propozycjami cenowymi. Klient otrzymuje w ten sposób informacje o cenie usługi oraz o czynnościach podejmowanych przez prawnika, które wchodzą w jej zakres. Pomagamy znaleźć najlepszego prawnika w jak najlepszej cenie. 

A czym jest szybka konsultacja?

SS: Szybka konsultacja prawna to usługa skierowana do osób, które potrzebują porady eksperta w możliwie jak najkrótszym czasie. Wystarczy krótki opis problemu prawnego i podanie danych kontaktowych. Zazwyczaj w ciągu zaledwie kilku godzin prawnik kontaktuje się z klientem, aby udzielić odpowiedzi na jego pytania i zaproponować kierunki dalszych możliwych działań. Po wszystkim prawnik wysyła podsumowanie rozmowy w formie e-mail do klienta. Ta usługa cieszy się coraz większą popularnością wśród użytkowników TuPrawnik. Mamy też usługi w stałej cenie tj. sprawdzenie umowy najmu czy pomoc przy sporządzeniu testamentu. 

Ile zrealizowanych usług macie na koncie?

MM: Cały czas jesteśmy na etapie rozwoju, więc póki co wolimy takie dane zachować w tajemnicy, ale wierzymy, że jak za pół roku wrócimy do tej rozmowy, będziemy się już mogli pochwalić liczbami.

Mogę powiedzieć natomiast, że cały czas walczymy o rozpoznawalność na polskim rynku. W perspektywie kolejnych lat chcemy zaznaczyć swoją obecność u naszych zagranicznych sąsiadów, a potem… zawojujemy cały świat. Nasz produkt jest bardzo łatwo replikowany na inne rynki. Zamierzamy wykorzystać jego potencjał. 

Na zdjęciu: Marta Mierzyńska

Kim jest klient korzystający z porady online?

MM: To osoba, która chce mieć usługę zrealizowaną szybko, najlepiej na przysłowiowe „wczoraj”, a że na TuPrawnik usługa ta działa bardzo dobrze, klienci do nas wracają. Jeżeli klient potrzebował porady prawnej w związku ze swoim biznesem, to przy kolejnej okazji wraca już do nas z kwestiami „prywatnymi”.

Wie, że u nas otrzyma poradę tym razem już od innego prawnika – wyspecjalizowanego w dziedzinie prawa, z którą związana jest jego sprawa. Najczęściej są to porady z zakresu prawa pracy, prawa spółek, prawa rodzinnego i … podatkowego. Wrzesień to też czas wielu zmian w firmach, w związku z czym mamy dużo zamówień na nasze usługi w stałych cenach takie jak np. wypełnienie wniosków do KRS, przygotowanie protokołów zgromadzenia wspólników/akcjonariuszy. 

Współpracujecie również z PKO Bankiem Polskim. Jak doszło to tej współpracy?

SS: Wszystko zaczęło się od udziału w programie akceleracyjnym MIT Enterprise Forum Poland, w ramach którego serwis TuPrawnik został zakwalifikowany do ścieżki Let’s Fintech with PKO Bank Polski organizowanej we współpracy z głównym partnerem programu: PKO Bankiem Polskim. Nasza koncepcja wpisała się w założenia dalszego rozwoju usług dedykowanych klientom banku. Ostatecznie dotarliśmy aż do finału. Nie wygraliśmy, ale zdobyliśmy cenne doświadczenie. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi równie mocno wierzących w swoje pomysły i biznesy. 

Mieliśmy wyjątkowe szczęście. PKO Bank Polski bardzo stawia na innowacje i ma świetny team, któremu przewodzi nieoceniony Grzesiek Pawlicki. Widzimy, że PKO Bank Polski będzie się zmieniał z tradycyjnego banku w firmę technologiczną i chcemy być małą cegiełką w tej przebudowie.

Jakie doświadczenia udało się Wam zdobyć podczas tej współpracy? 

SS: Wiedzę z obszaru marketingu internetowego, analityki, sprzedaży, rozmów z przedstawicielami korporacji. W ramach MIT uczestniczyliśmy w wielu warsztatach, prowadzonych przez specjalistów z wymienionych obszarów. Wszystko, czego wówczas się nauczyliśmy, wykorzystujemy obecnie. To ogromna szansa dla każdego zakwalifikowanego do programu startupu.

Efektem naszych wspólnych działań jest wdrożenie e-prawnika, usługi dodanej dla klientów PKO Bank Polski. Rozpoczynaliśmy od dotarcia do sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Obecnie kierujemy naszą ofertę także do klientów indywidualnych, co uważamy za ogromny sukces.

Planujecie pozyskać innych, dużych partnerów? 

MM: Cały czas to robimy. Ostatni kwartał tego roku to bardzo intensywny czas, w którym wypełniamy kalendarze spotkaniami po brzegi. Nie spoczęliśmy na laurach, współpraca z dużym partnerem, jakim jest bank, zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni, to dla nas tylko dodatkowa motywacja do jeszcze cięższej pracy i rozwoju. Obecnie pracujemy nad nową usługą, dedykowaną korporacjom i ich pracownikom.

Co może stanąć na przeszkodzie w rozwoju TuPrawnik?

SS: Niska świadomość prawna polskiego społeczeństwa. To w niej upatrujemy największą barierę skalowania biznesu. 87% Polaków wciąż przyznaje, że po pomoc prawnika zwraca się w ostateczności. A wtedy jest już zwykle za późno. Kolejny aspekt to przeświadczenie społeczne o nieodpłatności usług prawnych. Po drugiej stronie barykady są osoby, które tkwią w przeświadczeniu, że na usługi prawne po prostu ich nie stać. Stąd często nawet nie podejmują próby bądź robią to za późno. 

Ok. Zapytam z innej beczki: jak oceniacie rozwój rynku LegalTech w Polsce? 

MM: Kancelarie prawne przenoszą się do świata online i to tam próbują szukać klientów. Bazy wiedzy, publikacje, blogi pisane przez prawników – ten trend jest bardzo mocno zauważalny, a jeszcze kilka lat temu pozwalali sobie na to jedynie odważni prawnicy. 

Coraz częściej spotykamy na witrynach internetowych kancelarii przygotowane formularze, dedykowane kontaktowi z klientem. Sprzedaż usług prawnych odbywa się online. I to wszystko pomimo „skostniałych” zasad korporacji prawniczych, które nakładają na adwokatów i radców prawnych ograniczenia w zakresie reklamy.

Z pewnością daleko nam do modelu zachodniego, gdzie usługi prawne online cieszą się bardzo dużą popularnością i korzystanie z serwisów takich jak TuPrawnik.pl stało się wręcz powszechne. 

Z czego wynika ta różnica?

SS: Z modelu prawodawstwa przyjętego w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Porządek common law, który opiera się na orzecznictwie, a nie jak w Polsce  na kodyfikacjach, jest przez to bardziej otwarty i podatny na innowacje idące za LegalTech. To dynamika nieporównywalna z rynkiem polskich usług prawnych. 

Jednak bardzo mocno wierzymy w cyfrową rewolucję, której początki nie tylko obserwujemy, ale i współtworzymy.