Odkupię Twój pomysł za złotówkę, bo taka jest jego wartość – Jakub Łączkowski (Pozamiatane)

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

– Jestem daleki od stwierdzenia, że mój pomysł na Pozamiatane.pl to innowacja na skalę światową – twierdzi nasz rozmówca Jakub Łączkowski. Mimo to, platforma łączy sprzątaczy z klientami w prawie całej Warszawie, a wkrótce dotrze też do innych miast. Na czym polega jego skuteczność?

Pilotażowy projekt Pozamiatane ruszył w lutym tego roku, umożliwiając mieszkańcom Mokotowa i Ursynowa zamawianie profesjonalnej obsługi sprzątającej. Dziś platforma jest dostępna prawie w całej stolicy, a wkrótce zasięgiem obejmie pozostałe miasta w Polsce. Jak przyznaje Jakub Łączkowski, twórca serwisu, Pozamiatane.pl nie jest innowacją na skalę światową. Być może więc o sukcesie przesądził fakt, że Pozamiatane podobnie jak Uber, wykorzystuje ten sam mechanizm – w tym przypadku: łączy sprzątaczy z klientami. A być może, jak przekonuje Łączkowski, serwis jest po prostu rzetelnie wykonany?

 Na zdjęciu Jakub Łączkowski, CEO Pozamiatane | fot. materiały prasowe 

Z resztą to nie pierwsze przedsięwzięcie, w które zaangażował się młody przedsiębiorca. W 2011 roku, w ramach Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości, stworzył swoją pierwszą firmę, którą była agencja interaktywna Kerris Identify. Kolejnym projektem na jego koncie jest Locave, platforma umożliwiająca lokalizowanie zdalnych pracowników. Minęły cztery lata od debiutu Łączkowskiego na arenie startupowej, a już rozwija trzeci projekt. Od czego zaczął? Co o Pozamiatane początkowo mówili klienci? I czy ich opinie wywróciły do góry nogami wizję Łączkowskiego? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w tym artykule.

Pomysł, czy jego wykonanie – co w biznesie jest ważniejsze?

Jest takie powiedzenie: „Masz świetny pomysł? Odkupię go od Ciebie za złotówkę, bo taka jest jego wartość”. To nieco gorzka kontra do stwierdzenia, że pomysł jest najważniejszy. Ale ile fantastycznych pomysłów, z różnych względów idzie do kosza i nigdy nie doczeka się realizacji? Przecież nie tylko Mark Zuckerberg myślał o stworzeniem portalu społecznościowego, ale to właśnie jemu, udało się zrealizować cel. Czasem wystarczy adaptacja pomysłu na przykład z zagranicy, żeby osiągnąć sukces na rynku, na którym dana luka nie jest jeszcze zapełniona. Czemu Uber radzi sobie lepiej niż MyTaxi, skoro założenia tych projektów są bardzo podobne? Właśnie lepsze wykonanie i precyzyjny marketing mają wpływ na ich pomyślność. A pomysł? Stanowi jedynie punkt wyjścia. Tylko od nas samych zależy, co z nim zrobimy.

Jak więc jest z pomysłem na Pozamiatane.pl?

Jestem daleki od stwierdzenia, że mój pomysł na Pozamiatane to innowacja na skalę światową. Podobne serwisy już od lat fantastycznie radzą sobie na Zachodzie. Moim największym sukcesem było dostrzeżenie, że na polskim rynku takie produkty nie istnieją, a jest na nie całkiem spore zapotrzebowanie. Teraz staramy się o to, by dostarczyć Polakom narzędzie, które będzie niezawodne i z którego będzie można korzystać z przyjemnością. A to będzie realne tylko wtedy, kiedy wykonanie będzie stało na najwyższym poziomie.

Skąd wiec wzięła się myśl, żeby połączyć sprzątaczy z usługobiorcami?

Bacznie obserwuję, co dzieje się na rynku globalnym. Dostrzegłem, że na Zachodzie, platformy internetowe, które w pewien sposób, przenoszą do sieci rynek usług, szybko zyskują kolejnych zwolenników. Wybór pola działania, padł na sektor usług sprzątających. W Polsce brakuje narzędzi pozwalających na znalezienie dobrego, sprawdzonego i zaufanego sprzątacza.

Pozamiatane.pl, to jednak nie pierwszy projekt, który rozwijasz. Wcześniej byłeś zaangażowany w Kerris Identify i Locave. Czego wówczas dowiedziałeś się o biznesie?

Powszechnie mówi się, że jeśli założysz własną firmę, to szybko staniesz się niezależny i będziesz dużo zarabiać. Rzeczywistość jednak często to weryfikuje. Nauczyłem się, że własna firma to przede wszystkim ciężka praca i niejednokrotnie masa wyrzeczeń.

Z czego zrezygnowałeś?

Mam nienormowane godziny pracy. Zdarza się czasem, że muszę spędzić 18-20 godzin przed komputerem, a o wieczorach z rodziną, czy znajomymi muszę wtedy zapomnieć. A wszystko to, bez płatnych nadgodzin. Ostatni raz byłem na urlopie dwa lata temu. Nie chciałbym jednak narzekać – najważniejsze, że udało się dostarczyć klientom produkt, z którego są zadowoleni i który cały czas może się rozwijać.

Który nie powstałby w takim kształcie jakim jest, gdyby nie: po pierwsze – pomysł i po drugie – doświadczenie, zdobyte podczas realizacji poprzednich przedsięwzięć. Jak praca nad nim przygotował cię do startu z Pozamiatane?

Przede wszystkim wiedziałem, jakie są kolejne kroki wprowadzania nowego produktu na rynek. To ważne, by z góry przewidzieć, gdzie może kryć się potencjalne ryzyko, opóźnienia, czy inne problemy techniczne. W przypadku Pozamiatane, prace związane z techniczną stroną serwisu zostały ukończone bardzo sprawnie i z odpowiednim wyprzedzeniem. Już po kilku miesiącach od rozpoczęcia przygotowań, wchodziliśmy na rynek z gotowym produktem.

Czym są „kolejne kroki”, o których wspominasz?

Wprowadzając na rynek nowy produkt, należy ułożyć sobie w głowie nie tyle, co wstępny plan, a cały harmonogram i być przygotowanym na jego ewentualne modyfikacje. Na wstępie trzeba przeprowadzić szczegółową analizę potencjału rynku, cały czas mając w głowie nadrzędny cel, jakim jest dalszy rozwój biznesu, którym się zajmujemy. Potem należy zbadać oczekiwania i zwyczaje grupy docelowej, sfinalizować wszystkie kwestie formalne, które wszystkim początkującym przedsiębiorcom zawsze spędzają sen z powiek i zabierają mnóstwo czasu. Niemniej ważny jest także dobór doświadczonych partnerów i podwykonawców, na których zawsze można polegać.

Nie możemy jednak być przygotowani na wszystko.

Bardzo ważnym elementem funkcjonowania platformy Pozamiatane jest system on-line. Jako osoba posiadająca doświadczenie przy innych projektach związanych z szeroko zakrojonym IT, nauczyłem się przewidywać pewne zagrożenia, jeszcze zanim wystąpią. Niektóre problemy jednak pojawiają się nagle. Ważne, żeby zachować zimną krew i skupić się na szybkim i skutecznym znalezieniu rozwiązania. Nie można np. przewidzieć, że pośrednik w płatnościach, poinformuje o limitach transakcji już po zintegrowaniu systemu. W takim przypadku należy dokonać szybkich zmian – zarówno w platformie, jak i w portfolio partnerów. Grunt to nie demotywować się takimi sytuacjami.

I zacząć. Jak było w przypadku twojego nowego serwisu?

Przede wszystkim skupiliśmy się na analizie rynku pod katem jego potencjału. Następnie wybraliśmy odpowiedni model biznesowy, który ma szansę w krótkim czasie ewoluować i stanowić podwaliny pod tę branżę w Polsce. Potem pozostało nam stworzyć platformę, która odpowie na wszystkie potrzeby klientów. Rozpoczęliśmy prace programistyczne, koncepcyjne oraz graficzne. Gdy mieliśmy już gotowy produkt poświęciliśmy sporo czasu na testy, a potem promocję i reklamę. Obecnie, możemy skupić się głównie na obsłudze klientów z kolejnych dzielnic Warszawy, a wkrótce także z innych miast w całej Polsce.  

Wiem również, że rozwijasz biznes zgodnie z metodą Lean Startup. Jednym z jej założeń jest, jak najszybsze skonfrontowanie prototypu z potencjalnymi klientami i zbieranie informacji zwrotnych. Jak konsumenci odbierali Pozamiatane?

Większość opinii była bardzo pozytywna, zresztą jak feedback, który otrzymaliśmy. Jednak wnioski powinno się wyciągać nie tylko z negatywnych opinii, ale też z zachowań takich jak chociażby nawigacja na udostępnionej platformie. Mogło na przykład okazać się, że klienci bardzo dużo czasu spędzali w tej części witryny, która powinna być na pierwszy rzut oka czytelna, zrozumiała i intuicyjna. Dla nas to sygnał, że właśnie w tym miejscu potrzebne są zmiany.

Komentarze klientów wywróciły serwis do góry nogami?

Na szczęście, wcale nie musieliśmy wprowadzać rewolucyjnych zmian – okazało się, że już przy pierwszym projektowaniu dość precyzyjnie trafiliśmy w potrzeby grupy docelowej. Dodaliśmy natomiast kilka nowych funkcji i zautomatyzowaliśmy niektóre procesy dotyczące zamówień i zarządzania sprzątaczami. Nawet teraz, kiedy większość opinii o Pozamiatane, to pozytywne komentarze, ciągle staramy się analizować zachowania klientów i zmieniać się na bieżąco zgodnie z ich potrzebami.

Lean Startup różni się od innych metod budowania biznesu?

Tradycyjny model biznesowy bardzo często mylnie zakłada, że z góry mamy rację, że nasz produkt będzie odpowiadał na wszystkie potrzeby określonej grupy docelowej. Mając takie przeświadczenie możemy spędzić nawet kilka lat na budowaniu czegoś opartego na naszej idealnej koncepcji, a gdy wprowadzimy to coś na rynek, pomysł może okazać się kompletnie nietrafiony. Niekoniecznie dlatego, że był z gruntu zły – być może po prostu na przestrzeni tych lat całkowicie zmieniły się rynkowe trendy, czy potrzeby grupy docelowej. Z kolei przy Lean startup podstawową wersję naszego produktu wprowadzamy bardzo szybko i niejako testujemy ją na grupie docelowej. W razie czego, jesteśmy gotowi by w każdej chwili zrobić obrót o 180 stopni, jeśli takie właśnie będą oczekiwania klientów.

To dopiero rewolucja…

Taka zmiana jest możliwa do czasu, kiedy jesteśmy niewielkim organizacyjnie startupem. Do obsługi projektu takiego jak Pozamiatane od strony technicznej nie potrzeba sztabu ludzi. Wolimy skupić się na budowaniu bazy zaufanych sprzątaczy i poszerzaniu grona klientów. Projekt nie ma 10-osobowej Rady Nadzorczej ani kilkuosobowego Zarządu, staramy się więc zawsze działać elastycznie i nawet gwałtowna zmiana nie powinna stanowić wielkiego problemu. Szybka adaptacja do aktualnej sytuacji rynkowej, niech pozostanie na liście problemów wielkich, rozwiniętych strukturalnie korporacji.

A jakie trudności mogą napotkać małe biznesy?

Metoda Lean startup jest bardzo elastyczna i skuteczna, ale realizując ją trzeba też włożyć bardzo dużo pracy w badanie zachowań użytkowników, którzy jak wiadomo mogą bardzo różnić się od siebie i mieć zupełnie inne, często skrajnie odmienne wymagania. Narzędzi jest bardzo wiele, ale złoty środek trzeba znaleźć samemu. Ważne, żeby wyciągać wnioski nawet z pojedynczych opinii i umiejętnie decydować, czy jest to reprezentatywny głos pewnej grupy użytkowników czy też odosobniony pogląd.

Czym jest złoty środek w przypadku Pozamiatane.pl?

Wydaję mi się, że złoty środek leży w umiejętnym i skutecznym wykorzystaniu narzędzi analitycznych dedykowanych stronom internetowym, a także tych do monitorowania zachowań klientów. Grunt to prowadzić z nimi dialog, wsłuchiwać się w ich potrzeby, bezpośrednio wymieniać się spostrzeżeniami z użytkownikami. Nie spoczywamy jednak na laurach i cały czas jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie, zmiany, nowe rozwiązania i metody. Kto wie, może lepszy „złoty środek” leży tuż obok?

Życzę ci, żebyś go znalazł. Po czym poznasz, że portal osiągnął sukces?

Mierników może być wiele, od satysfakcji klientów po duży sukces finansowy. Dla mnie, Pozamiatane ma szansę stać się największą platformę w Środkowej i Wschodniej Europie oraz zainteresować sobą największych graczy w branży na świecie.

Czym będzie twój serwis za pięć, dziesięć lat?

Pięć, czy dziesięć lat to czas, w którym może zmienić się absolutnie wszystko. Dokładnie dekadę temu powstał przecież YouTube, a kto wcześniej zakładał jego rozwój w tak zabójczym tempie? Świat idzie do przodu bardzo szybko, dlatego też Pozamiatane w założeniu jest projektem ponadczasowym. Za kilka czy kilkanaście lat, ludzie również będą potrzebować wsparcia w domowych porządkach, może nawet bardziej niż dziś. Chyba, że do tego czasu będą już za nas pracować roboty.