Ojciec i syn, którzy wspólnie prowadzą biznes, mogą mieć problem z ustaleniem, kto tak naprawdę rządzi – Wojciech i Ryszard Brodziak (Hotelviso)

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Prywatnie Wojciech i Ryszard Brodziak to syn i ojciec, zawodowo współtwórcy aplikacji do zarządzania hotelami Hotelviso. Rozmawiamy z nimi o prowadzeniu biznesu w rodzinnym gronie, który dla niektórych może wydawać się fatalnym rozwiązaniem. Dla Brodziaków to coś zupełnie innego.

Na zdjęciu: Ryszard i Wojciech Brodziak, współtwórcy Hotelviso | fot. materiały prasowe

– Pomysł na stworzenie Hotelviso powstał podczas rozmowy z managerem dużego SPA w Zieleńcu – wspomina Wojciech Brodziak, który chwilę później przedstawił pomysł na aplikację ojcu i razem z nim rozpoczął prace nad systemem do zarządzania hotelami.

Hotelviso to kreator wirtualnego konsjerża, dzięki któremu właściciele ośrodków wypoczynkowych mogą personalizować aplikację dla swoich gości i w ten sposób albo zwiększać skalę działań sprzedażowych, albo podnosić komfort pobytu odwiedzających. System pozwala także na odbieranie wszelkich zamówień złożonych przez klientów i co najważniejsze, umożliwia badanie wyników za pomocą statystyk.

Projekt powstał dzięki połączeniu umiejętności biznesowych syna z zamiłowaniem do elektroniki ojca i jego umiejętnościom programowania. Rozmawiamy z Wojciechem i Ryszardem Brodziak o trudnościach prowadzenia biznesu w rodzinnym gronie, plusach takiego układu i rodzinnych więzach, które zacieśniają się podczas pracy na wspólnym projektem.

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, to prawda?

Wojciech Brodziak: Utarty stereotyp. W dobie Fotoshopa piękna fotografia nie stanowi problemu. Wszystko jednak zależy od tego, jaka to rodzina i jakie więzi ją łączą. Na relacje pracuje się całe życie.

Ryszard Brodziak: Zdarzają się nam różnice zdań, odmienne poglądy, bywają też oczyszczające atmosferę potyczki słowne. Jednak w większości spraw mówimy jednym głosem. W sytuacjach trudnych możemy na siebie liczyć bardziej niż na znajomych.

Jakie trudności mogą pojawić się przy prowadzeniu rodzinnego biznesu?

Ryszard Brodziak: W biznesie prowadzonym przez ojca i syna problemem może stanowić ustalenie, kto tu tak naprawdę rządzi. Jajko jest mądrzejsze od kury czy na odwrót?

Mimo tych potencjalnych niedogodności uruchomiliście Hotelviso. Zawsze się ze sobą dogadujecie?

Wojciech Brodziak: Każdy z nas miał już doświadczenia związane z prowadzeniem swojej działalności. Firma komputerowa, usługi informatyczne, firma reklamowo-marketingowa – pracowaliśmy w nich indywidualnie, każdy nad swoimi produktami.

Dyskusje i zwykłe spostrzeżenia związane z pobytem w hotelach, pensjonatach w Polsce i innych krajach europejskich doprowadziły nas do stwierdzenia, że na rynku brakuje prostej, taniej, intuicyjnej aplikacji. Tu dogadaliśmy się szybko i połączyliśmy siły. Są oczywiście kwestie, w których mamy zupełnie odmienne poglądy – i to dobrze, bo zawsze jest to pole do przegadania.

Z czym ostatnio ze sobą się nie zgodziliście?

Ryszard Brodziak: Ostani spór dotyczył wyglądu aplikacji. Spieraliśmy się o rzeczy banalne: kolorystyka, wielkość i krój fontu. Syn optuje za prostotą i nowoczesnością, ojciec, no coż, lubi graficznie zaszaleć.

Byłoby dziwne i wręcz niemożliwe, abyśmy we wszystkim się ze sobą zgadzali. Dobrze pracujący zespół, choćby dwuosobowy, powinien toczyć dyskusje, które pozytywnie wpływają na kreatywność i często przynoszą zaskakujące rozwiązania. To właśnie taka rodzinna „burza mózgów” doprowadziła do podjęcia pracy nad Hotelviso.

Jak doszliście do porozumienia w kwestii grafiki?

Wojciech Brodziak: Nie było łatwo, ale czas gonił, więc rozstrzygnięciem wersji graficznej zajęła się moja siostra, która jest utalentowanym grafikiem, fotografem i ma doskonałe wyczucie artystyczne.

Budując startup wchodzicie w rolę wspólników czy nadal łączy Was relacja ojciec-syn?

Ryszard Brodziak: Od tego się nie uwolnimy, bo tę relację mamy przypisaną dożywotnio. Jednak w samym biznesie, zwłaszcza w kwestii udziałów i finansów działamy na identycznych prawach.

Jak oddzielacie role zawodowe od prywatnych?

Wojciech Brodziak: Trudno, abyśmy w naszym biurze uniknęli zwrotów tato, synu. To byłoby dziwne i nienaturalne. Nie chcemy udawać, że jesteśmy kolegami z pracy. W kontaktach zawodowych nie próbujemy ukrywać, że łączą nas więzy rodzinne. Często jest to traktowane jako atut naszej firmy. Każdy z nas, obok sytuacji biznesowych, żyje jeszcze swoim prywatnym życiem. Mamy sferę tylko dla siebie.

Czym każdy z Was zajmuje się w Hotelviso?

Ryszard Brodziak: Podział obowiązków wynika z naszych umiejętności i wykształcenia. Jestem elektronikiem-informatykiem i zajmuje się kwestami programowania.

Wojciech Brodziak: Moje umiejętności z zakresu zarządzania i marketingu pozwalają mi skupić się na kwestii promocji przedsięwzięcia i na pozyskiwaniu nowych odbiorców. Jestem też odpowiedzialny za sferę finansową.

Zawsze trzymacie się wyznaczonych ram?

Ryszard Brodziak: Staramy się. Trudno wejść w rolę programisty, nie będąc programistą, tak jak trudno wejść w rolę ekonomisty nie będąc nim.

Jakie są plusy robienia startupu w rodzinnym gronie?

Wojciech Brodziak: Jest takie przysłowie „Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki”. Pewnie coś w tym jest, jeśli dotyczy to osób obcych. W przypadku biznesu ojciec-syn mamy komfort bezpieczeństwa finansowego i poczucie, że nikt nikogo nie oszukuje i nie wykorzystuje.

Ile czasu ze sobą spędzacie odkąd prowadzicie Hotelviso?

Ryszard Brodziak: Co najmniej kilka godzin dziennie. Bywają jednak takie sytuacje, że nie widujemy się, bo każdy jest skupiony na swoim zadaniu. Programowanie wymaga skupienia i spokoju. Marketing i sprzedaż wiąże się z wyjazdami i częstymi kontaktami z klientami.

Czy wspólnie spędzony czas nad projektem zacieśnił Wasze relacje?

Wojciech Brodziak: Uważamy, że tak. Etap zbuntowanego nastolatka oraz surowego, wszystkowiedzącego ojca mamy już za sobą. Teraz zatarła się różnica wieku i zniknęła pokoleniowa przepaść. To niewątpliwie zasługa pracy przy wspólnym projekcie.

Nadal widujecie się poza biurem?

Ryszard Brodziak: To wydaje się oczywiste. Tak jak każda rodzina spotykamy się. Mamy przecież wspólne uroczystości, wspólne rodzinne sprawy. Każdy z nas ma jednak też swoje pasje, którym poświęca wolny czas. I tu mamy zupełnie odmienne poglądy.

Wojciech Brodziak: Trudno połączyć zamiłowanie do ogrodu, z jazdą na rowerze czy leniuchowaniem nad ciepłym morzem ze wspinaczką górską.

Podczas rodzinnych spotkań rozmawiacie o Hotelviso? 

Ryszard Brodziak: Tematów do rozmów mamy wiele. Hotelviso też się pojawia, ale czasami skutecznie przygłusza go krzyk najmłodszych członków naszej rodziny. Uwierzcie, przegadać siedmiolatka i przekrzyczeć niemowlaka, to prawie niemożliwe.

Macie jakieś ustalone zasady postępowania „po godzinach”?

Wojciech Brodziak: Nie ustalaliśmy takich zasad. To życie pisze je za nas. I dobrze nam z tym.

Komu odradzilibyście prowadzenie rodzinnego interesu?

Ryszard Brodziak: Osobom, które nie będą potrafiły skutecznie wyjść z roli rodzica i dziecka. Jeśli ktoś ma zakodowany monopol na mądrość, to procent powodzenia rodzinnego biznesu jest znikomy.

Jakaś rada dla tych, co pójdą w Wasze ślady i założą biznes z kimś bliskim?

Wojciech Brodziak: W żadnym biznesie, zarówno rodzinnym jak i nie, nie ma dobrych, cudownych rad na problemy, które mogą się pojawić.

Ryszard Brodziak: Ważna jest umiejętność kreatywnej współpracy w zespole. W tym wypadku doradzamy także asertywność.