Kacper Zieliński dziś jest managerem inwestycyjnym w TVN Ventures – funduszu inwestycyjnym telewizji TVN. Wcześniej pomagał wprowadzić na polski rynek startupy w branży gastronomicznej Foodpandę oraz Quandoo. Podczas studiów w Szkole Głównej Handlowej był Przewodniczącym Samorządu Studentów. Ukończył liceum w Południowej Karolinie w Stanach Zjednoczonych, studiował też w National University of Singapore. Opowiedział nam o swoich początkach w biznesie i o tym w co chętnie zainwestowałby kilkaset tysięcy złotych.
Na zdjęciu: Kacper Zieliński, manager inwestycyjny w TVN Ventures | fot. Ada Miko
1. Co najwięcej nauczyło Pana na temat przedsiębiorczości?
Przedsiębiorczości nauczyłem się w domu, od dziadków i rodziców. Były to przejawy mikroprzedsiębiorczości, ale dużo mówiło się o tych, którzy ciężką pracą stworzyli spektakularne biznesy. Pamiętam jak już w przedszkolu na bale karnawałowe wkładałem czerwoną marynarkę, muszkę i nazywałem siebie biznesmenem, mimo że bardziej przypominałem Davida Copperfielda. W dorosłym życiu najwięcej przedsiębiorczości nauczyła mnie burzliwa działalność w organizacjach studenckich w Szkole Głównej Handlowej, gdzie kierowałem Samorządem Studentów, a później współpraca z Piotrem Łagowskim w Foodpandzie oraz Quandoo.
2. Jak zarobił Pan swoje pierwsze pieniądze? Na co je Pan wydał?
Pierwsze zarobione pieniądze to gimnazjum i sprzedaż na Allegro przedmiotów z gry Diablo II. Poważniejsze pieniądze zarobiłem w liceum jako olimpijczyk z geografii przygotowując do matury starszych kolegów. Do tej pory staram się mieć co roku pod swoją opieką jedną osobę, którą w weekendy uczę do konkursu lub olimpiady. Daje mi to niesamowitą satysfakcję, bo mam wpływ na rozwój młodej osoby i widzę, jak w rok zdobywa mnóstwo wiedzy i osiąga swoje cele. Zarobione na korepetycjach pieniądze przeznaczyłem na sfinansowanie rocznej wymiany w Stanach Zjednoczonych w III klasie liceum.
3. Ma pan 2k, 20k, 200k złotych na inwestycje. W co Pan inwestuje?
2k – inwestuję w siebie. Uczę się zdrowo odżywiać lub wynajmuję trenera pływania, który pozwoli mi zejść do 15 minut na 1000 m.
20k – zainwestuję w firmę ambitnego, głodnego sukcesu młodego przedsiębiorcy – studenta, który ma dużo energii i jasny plan na co chce wydać pieniądze
200k+ – przeznaczam na startup związany z energią słoneczną lub AgTech (technologią w rolnictwie).
4. Ma Pan też możliwość zaprosić do współpracy twórcę znanej firmy. Kogo wybiera Pan i dlaczego?
Nie będę oryginalny, Elon Musk jest w tym momencie najbardziej inspirującym przedsiębiorcą na świecie. Jego firmy zmieniają rzeczywistość na lepszą i dlatego współpraca z nim oprócz niewątpliwych biznesowych korzyści wiązałaby się na pewno z poczuciem realizowania prawdziwej misji. W Polsce na pewno chętnie pracowałbym z Mariuszem Gralewskim, Rafałem Brzoską czy Tomaszem Czechowiczem. Każdy z nich od zera stworzył wspaniały biznes.
5. Projekt, aplikacja, której żałuje Pan, że jej nie wymyślił.
Nie żałuję, że nie wymyśliłem Google lub Facebooka, bo w wieku 9 czy 14 lat, kiedy projekty te powstawały, nie byłbym w stanie przekuć ich w rzeczywistość. Bill Gross z Idealab podczas wystąpienia na TED powiedział, że najważniejszy czynnik, który wpływa na sukces startupu to dobry timinig (z ang.w wolnym tłumaczeniu: wyczucie czasu, pojawienie się w dobym momencie). Na przykład Youtube nie był pierwszym tego typu projektem. Idealab już w 1999 roku stworzył Z.com (portal społecznościowy z filmami), zebrał dużo pieniędzy, podpisał umowy z wieloma hollywoodzkimi gwiazdami, jednak projekt nie odniósł sukcesu.
Wówczas penetracja szerokopasmowego Internetu okazała się być zbyt niska, a wyświetlenie wideo w przeglądarce wymagało instalowania kodeków. Youtube powstał dwa lata później, kiedy penetracja w Stanach Zjednoczonych przekroczyła już 50%, a problem kodeków został rozwiązany przez przez Adobe Flash. Youtube miał po prostu świetny timing. Jeżeli więc miałbym czegoś żałować, to tego, że nie urodziłem się dziesięć lat wcześniej w Stanach Zjednoczonych, te dwa czynniki na pewno zwiększyłyby statystyczną szansę osiągnięcia sukcesu zawodowego.
6. Jeśli nie startup, to gdzie by Pan pracował?
W funduszu venture capital, czyli właśnie tu gdzie teraz pracuje. W pracy w funduszu VC podoba mi się różnorodność projektów. Firmy, z którymi rozmawiam reprezentują całe spektrum branż, wymaga to szerokiego spojrzenia na rynek oraz poszczególne branże, wyławiania najważniejszych trendów oraz trochę przewidywania przyszłości. Potrzebne jest też dobre poznanie ludzi zaangażowanych w projekt, bo zawsze inwestuje się przede wszystkim w zespół. Bardzo interesującym aspektem jest również praca ze spółkami, w które zainwestowaliśmy. Wspólne rozwiązywanie problemów, dzielenie się kontaktami biznesowymi czy doradzanie w podejmowaniu strategicznych decyzji, to idealne przygotowanie dla każdego, kto chce mieć w przyszłości swój biznes.
7. Jak Internet zmienił Pana życie?
Należę do tego pokolenia, które wychowało się już podłączone do Internetu. W szkole podstawowej dzieliłem czas wolny między piłkę i rower, a Diablo II i Football Managera, więc trudno mówić tutaj o zmianie. Mogę jedynie wyobrażać sobie jak wyglądałby świat bez Internetu, zapewne moja wiedza byłaby dużo uboższa, miałbym zdrowszy kręgosłup i oglądał więcej telewizji. A tak poważnie, to jestem podłączony do Sieci cały czas, na laptopie, telefonie czy tablecie i bardzo cenię sobie czas, kiedy mogę na 2-3 dni wyłączyć Internet – co niestety dzieje się za rzadko.
8. Jakie miękkie i twarde umiejętności potrzebne są w biznesie?
Umiejętności miękkie w biznesie wydają się być ważniejsze. Daję większą szansę osiągnięcia sukcesu osobie, która jest mistrzem w networkingu, zarządzaniu ludźmi czy komunikacji niż mistrzem Excela, programowania, czy wynalazcą. Oczywiście posiadanie twardych umiejętności jest ważne, na początku drogi często niezbędne, ale jeżeli ktoś chce się rozwijać i rozwijać swój biznes musi inwestować w umiejętności miękkie. A jest to trudniejsze, bo oprócz zdobycia podstaw teoretycznych wymaga ciągłego ćwiczenia w praktyce, co często wiąże się z wyjściem ze strefy komfortu i popełniania błędów. A popełnianie błędów w kontaktach z ludźmi boli bardziej, niż źle napisana linijka kodu czy nieudany slajd w Power Point.
9. Jak określiłby Pan idealnego partnera w biznesie?
Idealny partner w biznesie, tak jak partner życiowy, powinien mieć podobny do naszego system wartości. Powinien być agresywny, ale uczciwy. Powinien chcieć w pełni oddać się wspólnemu biznesowi, ale też umieć odpoczywać i resetować się kiedy trzeba. Powinien być optymistą, który zawsze widzi rozwiązania zamiast problemów, ale też posiadać umiejętność zdroworozsądkowej analizy. Jego network powinien być szeroki i pokrywać się z moim w jak najmniejszym stopniu. I chociaż wszystkie te cechy są pożądane, to tak jak w życiu prywatnym nie wiążemy się z osobą, u której można odhaczyć cechy idealnego partnera, to również w biznesie idealny partner to ostatecznie ta osoba, która ma to “coś”.
10. Co jest kluczem do sukcesu przedsięwzięcia?
Generalnie ciężka praca, mądre stawianie priorytetów oraz dobrze dobrany zespół. Z perspektywy firmy na pewno warto dołożyć do tego dobry timing, czyli pojawienie się na rynku w momencie, kiedy popyt będzie wystarczający, a konkurencja jeszcze nierozwinięta do przytłaczających rozmiarów. To bardzo ważny aspekt, a wstrzelenie się w dobry czas wymaga naprawdę świetnego zrozumienia rynku albo dużo szczęścia.
11. Jak motywuje się Pan do działania?
Jeżeli robisz to co lubisz, nie potrzeba dużo dodatkowej motywacji. Zawsze dążę do tego, żeby droga była przyjemnością samą w sobie i choć oczywiście osiągnięcie celu jest ważne i też motywuje, to nie chciałbym osiągać go, robiąc coś, co nie sprawia mi satysfakcji. Motywuje mnie też bardzo możliwość uczenia się, czym więcej nowych i ciekawych rzeczy robię, tym mniej zewnętrznej motywacji potrzebuję.