Pitching rogala świętomarcińskiego? Challenge accepted

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Pitching rogala świętomarcińskiego? Challenge accepted

Udostępnij:

Wiecie, że przeciętny rogal świętego Marcina może liczyć do 1200 kalorii? A wiecie, jak je najlepiej spalić? Stresując się podczas pitchingu. A najlepiej podczas pitchingu, którego tematem jest ów wielkopolski przysmak.

Jak wiadomo, pitching ćwiczyć trzeba regularnie i bez dłuższych przerw. Jak ktoś się uprze, to nawet w dniu Święta Niepodległości znajdzie te 5-10 minut, aby popracować nad sztuką prezentowania swojego pomysłu. Choćby i w międzyczasie miało się przygryzać rogala świętego Marcina, zakupionego za niemałe w pieniądze w jakiejś szykownej cukierni. Ba, samo stanie w kolejce pewnie trwało dłużej niż szybkie odświeżenie sobie własnego pitchu.

Dziś łączymy obie rzeczy, wydawałoby się zupełnie do siebie nieprzystające. A jednak. Okazuje się, że sam rogal, o którym o tej porze roku mówi się bardzo dużo i niemal zawsze bardzo dobrze, może przysłużyć się founderkom i founderom. Zadaliśmy sobie w redakcji pytanie: a gdyby tak właśnie ten rarytas miał stać się tematem pitchingu? Dlaczego akurat rogal? To proste. Jest on jak Polska przedsiębiorczość – tradycyjny, ale pełen innowacji. Lokalny, a jednak zrozumiały od Bugu do Odry, od Tatr po Bałtyk, jak Polska długa i szeroka.

Bo – wreszcie, chciałoby się rzecz podniośle jak przystało na 11 listopada – tak jak startupy, powstaje z potrzeby serca, a nie z korporacyjnego briefu. O wykonanie takiego eksperymentu myślowego poprosiliśmy kilku ekspertów, sami też spróbowaliśmy własnych sił, tworząc przykładowe pitche wygłaszane przez poszczególne branże.

Więc w tym roku, zamiast kolejnego postu o „niepodległości ducha przedsiębiorczości”, po prostu zróbcie sobie kawę, zjedzcie rogala i pomyśl, że to, co naprawdę nas wyróżnia, to umiejętność łączenia starego z nowym, technologii z ludzkim ciepłem.

(A potem – przećwiczcie pitcha!)

Adam Majewski i jego elevator pitch (QuestPass)

Z okazji Dnia Świętego Marcina chcemy podzielić się z Wami naszym poznańskim przysmakiem – słynnymi rogalami świętomarcińskimi. Ich kształt, przypominający podkowę konia św. Marcina, jest symbolem powodzenia i dostatku. Dziękujemy za współpracę i życzymy smacznego!

Borys Musielak i jego rogal napędzany AI (SMOK VC)

Przed Państwem AI-Rogal – pierwszy rogal świętomarciński zasilany sztuczną inteligencją, który sam wie, kiedy ma być świeży i analizuje Twoje emocje, by dopasować idealny poziom lukru. Powstał z przepisu, który ulepszyła nie babcia, lecz sieć neuronowa. Daj mu jeden kęs, a on nauczy się, czego naprawdę pragnie Twoje podniebienie!
Skalujemy się szybko, zwroty mamy duże, a czasem nawet spektakularne.

Karol Bartkowski i rogal w wersji cold calling

Dobry rogal wchodzi jak dobry cold calling – najpierw czujesz opór, a potem nie możesz przestać.
Wyobraź sobie, że rogal to twój pierwszy telefon do klienta. Na początku masz twardą skorupkę lukru – to jak pierwsze sekundy rozmowy, kiedy klient jest nieufny i zdystansowany. Musisz ją przełamać delikatnie, ale stanowczo. Pod spodem jest 81 warstw ciasta – dokładnie jak w dobrym cold callingu. Każda warstwa to kolejny argument, kolejne budowanie zaufania. Nie wchodzisz od razu z całą ofertą, tylko warstwa po warstwie odsłaniasz wartość.A teraz najlepsze – biały mak w środku. To jest twoja unikalna propozycja wartości, ten moment, kiedy klient mówi „o rany, tego się nie spodziewałem”. W cold callingu też tak masz – docierasz do sedna, do prawdziwej potrzeby klienta, której nawet on sam nie był świadomy.
Rogal, tak jak dobry cold call, ma swój najlepszy timing. Sprzedajesz go 11 listopada, kiedy ludzie są otwarci, świętują, są w nastroju. W cold callingu też łapiesz ten moment – nie dzwonisz w poniedziałek rano ani w sobotę po południu. Timing to połowa sukcesu – rogal wie to od 150 lat!
I ostatnia rzecz – rogal świętomarciński nie udaje, że jest croissantem z Paryża. Jest sobą, jest autentyczny, jest z Poznania i tego się trzyma. W cold callingu też – nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Bądź sobą, bądź szczery, bądź prawdziwy.
Więc następnym razem, kiedy ktoś ci powie, że cold calling umarł, podaj mu rogala. Bo niektóre rzeczy działają od półtora wieku dokładnie dlatego, że są po prostu cholernie dobrze zrobione.

Rogal zawsze w odwodzie, czyli pitching dual-use

Rogal św. Marcina to klasyczny produkt dual-use — w czasie pokoju słodko karmi, w czasie kryzysu daje energię do działania. W naszym świecie każda technologia ma dwa oblicza: cywilne i obronne. Rogal też – na co dzień to przyjemność, a w sytuacji kryzysowej to źródło kalorii, morale i ducha wspólnoty.

Ma warstwową strukturę, więc świetnie znosi stres termiczny. Niestraszne mu nawet tortury w piekarniku. Ma system osłony lukrowej — naturalny stealth coating. A biały mak w środku? To jak kod szyfrujący. Unikalny, nie do podrobienia, nie do odcyfrowania.

Rogal pokazuje, że najlepsze technologie to te, które łączą użyteczność z tożsamością. W defence tech mówimy o strategicznej autonomii – w Poznaniu mówią po prostu: „róbmy swoje”.

Rogal głęboko zakorzeniony, czyli pitching deeptech

Rogal św. Marcina to nasz narodowy deeptech – tysiące mikroprocesów, które tworzą coś większego. Coś lepszego. Coś potwornie dobrego.

Każda warstwa to perfekcyjny algorytm. Ciasto? To hardware – musi być precyzyjnie wykonane, nie rozpadać się z powodu byle trudności i jednocześnie utrzymywać swoją miękkość. A skoro o miękkości mowa, to zwróćmy uwagę na software. Zwróćmy uwagę na mak. Leciuchny, inteligentny i nieoczywisty. A lukier? To UX – warstwa interfejsu między światem technologicznym a ludzką przyjemnością.

W deeptechu, tak jak w piekarni, nie chodzi o szybkie MVP. Chodzi o lata R&D, dopóki technologia nie osiągnie perfekcyjnej chrupkości.

Rogal dobry na wszystko, czyli pitching medtech

Dobry rogal leczy. Może nie ciało, ale na pewno duszę.

W medtechu mówimy o personalizacji terapii, a rogal świętomarciński to właśnie spersonalizowana radość. Ma idealny balans makro- i mikroelementów emocji: nostalgia, słodycz, rozkosz. I wywołuje w nas jakże przyjemne uczucie lokalnej dumy. My w medtechu robimy to samo – tylko zamiast maku i lukru, używamy danych i AI, żeby przywrócić pacjentom zdrowie. Rogal to mała dawka dopaminy. My pracujemy nad większą. Ale równie strawną i równie kuszącą.

R jak rogal, r jak robot, czyli pitching przemysłu 4.0

Rogal to przykład udanej automatyzacji – 81 warstw, zero błędów, maksymalna powtarzalność. W naszym świecie, świecie rewolucji i przemysłu 4.0, mówi się o robotyzacji procesów i jakości wytwarzania. Cóż, poznańscy cukiernicy mieli to opanowane zanim powstało słowo lean manufacturing. Rogal uczy, że prawdziwa innowacja to połączenie rzemiosła i procesu. I że nawet najlepszy piec nie pomoże, jeśli nie ma kogoś, kto rozumie, jak pachnie perfekcja.

Poznański genius loci, czyli pitching proptechu

Rogal to nieruchomość w wersji mini: ma fundament, strukturę i wnętrze, które robi różnicę. W proptechu mówimy o budynkach, które mają duszę. Rogal to architektura emocji – jego plan to spiralna geometria, jego ściany to ciasto, jego wnętrze to mak, a jego wartość… to społeczność, która co roku staje po niego w kolejce. Staje i czeka grzecznie.

Jeśli mówimy o zrównoważonym budownictwie, to właśnie to: zero greenwashingu, 100 % tradycji i lokalności.