Zdecydowana większość dużych firm spożywczych za granicą traktuje marżę jako jedną ze strategicznych miar swojej działalności i jako jeden z istotnych elementów planów rozwojowych, czy wręcz oficjalnych strategii. Choć taka transparentność w tym sektorze nie jest łatwa, to docelowo utrzymanie szybkiego rozwoju firm w Polsce może wymagać większej przejrzystości również w naszym kraju. Takie firmy jak Danone, Nestle, czy FrieslandCampina wprost piszą o poziomach marży, jakie chcą osiągnąć w perspektywie trzyletniej. Wiele firm zapowiada podnoszenie marż lub ich ochronę przed presją rynkową.
– W Polsce wciąż marża nie jest traktowana jako kluczowa miara, a firmy dużo więcej miejsca w planach rozwojowych poświęcają przychodom i ich dynamice. Tak wynika z analiz sprawozdań finansowych i raportów największych firm – komentuje Renata Dutkiewicz, dyrektor ds. sektora spożywczego i FMCG Santander Bank Polska.
Przyczyny różnicy w podejściu do marż i przejrzystości w komunikacji strategii marż
Po pierwsze, w zachodniej kulturze korporacyjnej przejrzystość w relacjach z klientami, dostawcami i inwestorami jest bardziej zakorzeniona. Po drugie, w Polsce mocna presja ze strony detalistów, ale czasami też dostawców surowców sprawia, że firmy produkcyjne często boją się mówić o wyższych marżach – narażają się w ten sposób na presję w kierunku obniżenia cen sprzedawanych towarów lub podniesienia cen kupowanych surowców. Po trzecie, firmy z Europy Zachodniej są na innym etapie rozwoju niż polskie – są bardziej dojrzałe, ustabilizowane, ich przeciętna dynamika przychodów w ostatnich latach nie przekraczała 6 proc.
– Polskie firmy wciąż są na etapie ekspansji w światowych łańcuchach dostaw, ich przeciętna dynamika przychodów jest zbliżona do 15 proc. W warunkach takiej dynamiki uwaga poświęcana marży nie musi być bardzo wysoka – mówi Ignacy Morawski, dyrektor SpotData.
Fragmentaryzacja rynków produktowych
Jedną ze strategii budowy marż jest inwestowanie w nowe produkty i budowanie portfolio marek. Ta droga wymaga systematycznego przewidywania zmian preferencji konsumentów. Jak to zwykle bywa z prognozami, jedni korzystają wyłącznie z intuicji, inni bardziej systemowo starają się analizować zmiany rynkowe. Duże firmy mają często wdrożone procedury prognozowania; jednak zmiany zachodzą coraz szybciej. Wielu producentów wskazuje, że w krajach rozwiniętych dochodzi do tzw. fragmentaryzacji rynków produktowych. Konsumenci powoli odwracają się od dużych, tradycyjnych i rozpoznawalnych marek i chętniej wybierają produkty niszowe, regionalne, mniej masowe. W takich warunkach przewidywanie zmian preferencji konsumentów jest jeszcze trudniejsze, wymaga stosowania bardziej zaawansowanych metod analitycznych.
Jakie są dziś najważniejsze trendy konsumenckie?
Od wielu lat systematycznie na znaczeniu zyskują produkcje „zdrowe” i „organiczne”. Do tego firmy zdążyły się przyzwyczaić – coraz więcej z nich rozwija taką ofertę. Ale w ostatnich dwóch latach szybko na znaczeniu zaczęły zyskiwać nowe zjawiska. Przede wszystkim, chodzi o produkty wegetariańskie i roślinne (plant-based). Jest to mniej związane ze zmianami stylu życia, a bardziej z rosnącą świadomością konsumentów dotyczącą ochrony środowiska.
Automatyzacja może być jedną z bardziej efektywnych ścieżek podnoszenia zyskowności
Istnieje bardzo wyraźna i dodatnia relacja między automatyzacją i marżami, ujmowanymi w różny sposób.
– Ta relacja będzie zyskiwała na znaczeniu w erze, gdy dostępność pracowników będzie coraz trudniejsza. Dotyczy to szczególnie firm, które produkują masowo towary zunifikowane, nie wyróżniające się doskonale rozpoznawalną marką lub takich, które mają duży udział produkcji private label. One doświadczają większej presji na marże i dla nich automatyzacja może być jedną z bardziej efektywnych ścieżek podnoszenia zyskowności – komentuje Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Santander Bank Polska.
Na przykład brytyjski Cranswick bardzo intensywnie inwestował w ostatnich latach w maszyny do filetowania raportując, że efektywność nowych inwestycji jest czynnikie mwpływającym na zyskowność firmy. Podobnie swój rozwój opisuje hiszpański producent makaronów EBRO – automatyzacja jest przez niego traktowana jako ścieżka poprawy marżowości, piszą autorzy raportu.
Aż połowa firm przetwórczych w Polsce wskazuje, że brak pracowników ogranicza ich rozwój
Jeszcze w 2015 r. takich firm było tylko 20 proc. Od 2016 r., po raz pierwszy od transformacji roku 1990, rośnie udział płac w PKB. Podwyżka płacy minimalnej może tylko zwiększyć presje kosztowe. W styczniu dynamika przeciętnego wynagrodzenia w sektorze podskoczyła do 8,5 proc., ze średniego poziomu 6 proc. w poprzednich sześciu miesiącach.
To wszystko istotnie zwiększa bodźce do inwestowania w automatyzację. Ceny maszyn są wprawdzie wysokie i dla mniejszych firm często nieosiągalne, ale rachunek finansowy zmienia się zdecydowanie na korzyść maszyn. Możliwe, że wkraczamy w okres, gdy inwestycje w maszyny przyspieszą w Polsce – ze względu na zmiany demograficzne i zmiany na rynku pracy.