Na zdjęciu: Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki | fot. mf.gov.pl
„Polska strefa inwestycji” to ponoć nie drobna korekta ówczesnego programu tworzącego Specjalne Strefy Ekonomiczne, w których łatwiej inwestować w nowe przedsięwzięcia, a „prawdziwy prorozwojowy przełom w polityce gospodarczej Polski” – mówił Mateusz Morawiecki podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Minister zapowiedział zmiany, które mają popchnąć polską przedsiębiorczość do przodu. Czy dotyczą polskich startupów?
Pośrednio, ale zanim wyjaśnię dlaczego, przyjrzyjmy się bliżej planom Ministerstwa Rozwoju. Polska strefa inwestycji ma być zmianą rządowego programu Specjalnych Stref Ekonomicznych, które od 20 lat działają w polskich gminach. Są to wyznaczone miejsca dla inwestorów, którzy mogą otworzyć biznes korzystając z ulg podatkowych (np. nie płacą podatku dochodowego czy od nieruchomości).
Takie działania, cytując Polską Agencję Inwestycji i Handlu, to „udane połączenie potrzeb inwestorów z potrzebami poszczególnych regionów, w których zostały utworzone”. SSE obejmuje dziś 25 tys. ha, czyli (jak zauważa Puls Biznesu) mniej niż 1/10 powierzchni kraju. Ministerstwo Rozwoju chce, aby specjalną strefą została objęta cała Polska. Co inwestorom da „Polska strefa inwestycji”?
Po pierwsze, dowolność wyboru miejsca, w którym powstaną nowe zakłady. Inwestorzy nie będą musieli dostosowywać się do uwarunkowań terenów objętych strefą i będą mogli otwierać przedsiębiorstwa w każdym mieście, byleby odpowiadało im potrzebom.
Po drugie, większe ulgi podatkowe. SSE obejmowało 5-cio letni okres ulg podatkowych, a nowy program ma dać inwestorom od 10 do 15 lat ulg (Ministerstwo zapowiedziało, że firmy korzystające już dziś z SSE mogą liczyć na przedłużenie ulg podatkowych o pięć lat).
Po trzecie, zmusi do inwestowania w badania i rozwój. Okres, w którym dana firma będzie zwolniona z podatku dochodowego i od nieruchomości będzie zależał od wielu czynników. Wśród nich znajdziemy lokalizację inwestycji, jej charakter i jakość tworzonych miejsc pracy, ale też to, czy firma współpracuje z ośrodkami badawczymi.
Wszystkie wymienione kryteria zostaną obliczone za pomocą punktów. Więcej punktów uzyskać mają firmy, które będą tworzyć/wspierać mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa powstające na wsiach, w małych i średnich miejscowościach.
„Polska strefa inwestycji” to ciekawa propozycja dla inwestorów, przedsiębiorców, którzy chcą otwierać swoje firmy ze wsparciem rządu, ale czy pomoże polskim startupom? Moim zdaniem tylko pośrednio, ponieważ program ten nie wspiera startupy, a firmy tworzące miejsca pracy dla kilkunastu osób. Polskie startupy, przynajmniej na początkowym etapie, nie zatrudniają tylu osób, co wyklucza ich z udziału w programie.
Pośredni skutek wprowadzenia polskiej strefy inwestycji będzie taki, że (może i trzymam za to kciuki) powstaną nowe miejsca pracy (np. fabryki, zakłady produkcyjne), co sprawi, że startupy będą miały większe pole do popisu i możliwość współpracy z większą liczbą przedsiębiorców. Zanim jednak dojdzie do jakiejkolwiek współpracy minie kilka lat, a wsparcie startupów potrzebne jest teraz.
– W moim przekonaniu, niniejsza propozycja jest też przykładem tego, w jaki sposób poważne, nowoczesne i przedsiębiorcze państwo może tworzyć impulsy rozwojowe służące całej krajowej gospodarce – mówił wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Program może i wesprze przedsiębiorców w rozwoju, ale nie pomoże polskim startupom. Te, jeśli oczekują pomocy, powinny przyjrzeć się innym programom rządowym, które skupiają się na mikrofirmach.