Polski startup stworzy samochód napędzany wodorem. Rozmawiamy z CEO Ampere Life

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Polski startup stworzy samochód napędzany wodorem. Rozmawiamy z CEO Ampere Life

Udostępnij:

Polski startup Ampere Life pracuje nad samochodem napędzanym wodorem. Co więcej, ma być on bardziej eko niż klasyczne samochody elektryczne. Spora obietnica, ale to nie wszystko. O tym jak Polacy chcą zmienić branżę motoryzacyjną opowiada Michał Jędrzejewski, jeden z założycieli Ampere Life.

Polacy mają na koncie kilka projektów motoryzacyjnych, które początkowo świetnie się zapowiadały, ale z których finalnie nic szczególnego nie wyszło. Jak uważasz, dlaczego?

Niestety na to pytanie nie ma krótkiej odpowiedzi i myślę, że można by było napisać cały artykuł na ten temat. Jest wiele czynników, które na to wpływają, ale jako pierwsze nasuwają mi się takie aspekty jak: skomplikowanie projektu, konsekwencje w zarządzaniu, czas, rozwój technologii, konkurencja, no i oczywiście środki finansowe. Musimy mieć na uwadze, że sektor motoryzacyjny należy do grona najtrudniejszych sektorów, w jakich można zaistnieć. Pozwoliłbym sobie na stwierdzenie, że jest to sektor hermetyczny. Mamy obecnie kilkadziesiąt marek samochodów i bardzo łatwo sprawdzić, ile nowych pojawiło się w ostatnich latach. Niska tendencja wzrostu pokazuje, że zaistnienie w tym sektorze nie jest łatwe.

Większość projektów motoryzacyjnych była tworzona w oparciu o określone dofinansowania lub środki prywatne, które wcześniej czy później kończyły się i blokowały dalszy rozwój – mówiąc krótko projekt dochodził do ściany. Jedyne, co mogłoby uratować przedsięwzięcie to potężny zastrzyk gotówki, ale dla potencjalnych inwestorów liczy się co tak naprawdę zostało wypracowane, jaki jest potencjał projektu i jego wiarygodność.

Kiedy Ampere Life poszedł w eter i napisało o nas kilka portali, to pierwsze komentarze jakie zobaczyłem były prześmiewcze i hejterskie. W żaden sposób nie dotknęły ani mnie osobiście, ani też zespołu, ale pokazały jakie jest nastawienie części czytelników i z czym będziemy się mierzyć.

Nie chcę jakkolwiek szufladkować poprzednich ani obecnych przedsięwzięć, ale główne pytanie to: jaki jest cel projektu?. Czy chcemy tylko stworzyć samochód? Czy też stoi za tym głębsza idea, misja, chęć zmiany rzeczywistości, która stanowi solidny fundament projektu? A druga kwestia, która się z tym wiąże – jaka jest grupa docelowa? Decyzja o stworzeniu naszego pojazdu wodorowego jest efektem wewnętrznych pivotów, które przeprowadziliśmy.

To znaczy?

Pierwsze nasze prace dotyczyły małego samochodu elektrycznego, który potem ewoluował. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że stworzenie kolejnego samochodu elektrycznego byłoby tylko powieleniem obecnych projektów i zrodziło się pytanie na jakim etapie będzie branża motoryzacyjna w momencie wypuszczenia naszego pojazdu. Wierzymy w to, że zielony wodór stanie się paliwem przyszłości, który będzie miał wiele zastosowań. Nie chcemy, żeby pojazd Ampere Life służył wyłącznie do przemieszczania się. Chcemy, żeby zgodnie z naszą wizją miał więcej zastosowań.

Kluczowe, tak jak w każdym projekcie, jest odpowiednie zaplanowanie faz tworzenia. Można stworzyć w pierwszej kolejności pięknie wyglądający pojazd atrapę, a dopiero potem zacząć zastanawiać się jak go zbudujemy i co najważniejsze, z czego – a takich historii było kilka. Często bywa tak, że w trakcie prototypowania przymyka się oko na dużą liczbę elementów, co w późniejszej fazie wraca jak bumerang i blokuje tworzenie modelu przedprodukcyjnego. Większość tych projektów była realizowana jedynie do pierwszego prototypu, a później zabrakło finansowania i planów jak pociągnąć temat w kierunku optymalizacji produkcyjnej.

Kolejnym, a tak naprawdę podstawowym elementem jest pytanie, czy planowane jest zbudowanie własnej platformy jezdnej czy nawiązanie współpracy z dostawcą. Złe zaplanowanie faz projektu będzie pętlą na szyi przedsięwzięcia, która w końcu się zaciśnie. W mojej ocenie kluczowa jest komunikacja z grupą docelową, aby na bieżąco informować, edukować społeczeństwo i uświadamiać w jakim celu tworzymy projekt.

W obecnej chwili nie zamierzamy skupiać się na głębszych wizualizacjach naszego pojazdu, bo to śpiew przyszłości. Teraz planujemy prace nad rozwojem technologicznym. Samochód to jeden z najtrudniejszych tematów do wdrożenia produkcyjnego, nie mówiąc o kosztach. Doprowadzenie projektu do końca będzie wiązać się z kilkoma rundami finansowania, dlatego tak kluczowa jest komunikacja – zarówno z zespołem, jak i z grupą docelową, inwestorami i sponsorami. Musimy także mieć na uwadze to, że samo zebranie środków nie stworzy pojazdu, bo infrastruktura musi być dobrze zagospodarowana, a zespół dobrze zarządzany, aby przedsięwzięcie posuwało się do przodu.

Pytam o przyczynę niepowodzeń polskich projektów motoryzacyjnych, ponieważ jestem ciekaw, czemu mamy wierzyć, że z Ampere Life będzie inaczej niż z dotychczasowymi autami „made in Poland”?

Po pierwsze – nie jest powiedziane, że produkt będzie „made in Poland”, a po drugie – Ampere Life to nie tylko auto.

Od początku podjęliśmy wspólną decyzję, że nie chcemy ograniczać tego projektu tylko do granic jednego kraju. Zaczęliśmy w Polsce, która jest europejskim liderem i jednym z największych rynków w sektorze produkcji baterii oraz podzespołów – i z pewnością, część przedsięwzięcia będzie prowadzona tutaj. Jednak nie zamykamy się na inne lokalizacje. Wierzymy w to, że tworząc ten projekt międzynarodowo będziemy mieli większą szansę potoczyć naszą historię inaczej niż nasi poprzednicy.

To na czym nam bardzo zależy to edukacja i angażowanie społeczeństwa w tworzenie naszej wizji. Jesteśmy otwarci na każde sugestie, które mogą przyczynić się do ograniczenia emisji CO2 w sektorze motoryzacyjnym.

Tak jak wcześniej powiedziałem, Ampere Life to nie tylko samochód – na całej naszej produktowej mapie drogowej auto jest jednym z ostatnich punktów.

Naszym pierwszym projektem są stacje ładowania pojazdów elektrycznych, nad którymi obecnie pracujemy. Jest to pierwszy projekt, który będziemy finalizować. A cel mamy jeden: zwiększyć liczbę dostępnych miejsc ładowania pojazdów elektrycznych. Dzięki jakości i modularności naszych ładowarek umożliwimy dostosowanie ich pod różnego typu pojazdy EV. Produkty te skierowane będą zarówno do klientów indywidualnych jak i biznesowych.

Drugim produktem jest aplikacja do zarządzania ładowarkami. Wszystkie nasze ładowarki będą posiadały moduł IoT, który będzie je łączyć ze wspomnianą aplikacją. Aplikacja ta będzie z kolei posiadała szereg funkcjonalności ułatwiających korzystanie z ładowarek oraz zachęcających właścicieli do współdzielenia się swoimi ładowarkami. Chcemy wytworzyć nowy rynek ładowania dla pojazdów elektrycznych. Wierzymy w to, że sukcesywnie zwiększając dostępność miejsc ładowania pojazdów oraz oferując funkcjonalność naszej aplikacji będziemy mieli realny wpływ na zachęcenie społeczeństwa do pójścia w kierunku pojazdów EV.

I teraz dochodzimy do ostatniego punktu – auto. Nasz samochód nie ma służyć wyłącznie do przemieszczania się. Będzie posiadał również szereg innych funkcjonalności niż tylko jazda. Mamy również wizję nowatorskiego tankowania samochodu.

Byłoby wspaniale mieć logo Ampere Life na produkowanym samochodzie, ale w mojej ocenie nie musi on być w całości „made in Poland”.

Co ciekawe, robicie elektryka, a więc wpisujecie się w eko-trend – tyle że nie na akumulator, ale na wodór. Jakie są różnice w użytkowaniu aut zasilanych w ten sposób?

Bardzo nie lubię obecnego szufladkowania projektów stwierdzeniem eko-trend.

Nasz projekt nie powstał w celu płynięcia z trendem, tylko po to, aby zawalczyć o klimat. Pragnę zaznaczyć, że transport jest jednym z głównych sektorów emisji i zanieczyszczających środowisko. Musimy iść w kierunku zeroemisyjnych pojazdów. I tu pada pytanie: czy rzeczywiście samochody przyszłości to samochody elektryczne na akumulator czy może jednak na paliwa alternatywne?

Nie da się już nie dostrzec wykorzystywania wodoru w sektorze transportowym takim jak kolej, transport publiczny czy osobowy. Główną przewagą samochodu wodorowego będzie czas tankowania, który jest porównywalny z czasem tankowania samochodu spalinowego.

Kolejną kwestią stanie się zasięg. Wraz z rozwojem technologii wodoru jego wartość energetyczna będzie rosła, co wpłynie na wzrost zasięgu, chociaż moim zdaniem, kiedy powstaną rozbudowane stacje ładowania wodoru (pierwsze stacje tankowania wodoru wybuduje PKN ORLEN), temat zasięgu nie będzie aż tak kluczowy. Warto zadać sobie pytanie: jeżeli czas tankowania to w zaokrągleniu 5 minut, czyli nie trzeba robić dłuższych postojów w trasie (jak to jest w przypadku samochodów z akumulatorami, które muszą dążyć do tego, by jak najdalej przejechać na jednym ładowaniu) – to czy ten zasięg jest aż tak kluczowy?

Toyota Mirai w tym roku przebiła granicę przejazdu 1000 km na jednym tankowaniu, chociaż producent oficjalnie podaje zasięg na poziomie 650 km. Mając rozbudowany system stacji tankujących, taki zasięg jest jak najbardziej wystarczający.

Z drugiej strony jaka jest różnica w wyprodukowaniu „klasycznego” elektryka a elektryka napędzanego wodorem?

Pozwolisz, że będę trzymał się nazewnictwa klasycznego – wodorowy, by nie powielać słowa elektryk. Mamy inne źródło zasilania. W dużym skrócie, w klasyku mamy silnik elektryczny, który jest zasilany energią elektryczną z akumulatorów. Samochód możemy ładować poprzez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania – może to być najprostsze domowe gniazdo lub ładowarka typu wallbox.

Niestety czas ładowania w tym wypadku jest zbyt długi. Takie auto najszybciej możemy naładować w specjalnych, wysokowydajnych stacjach ładowania, ale tych jest stosunkowo niewiele.

Jeżeli chodzi o samochód wodorowy to tutaj budowa jest inna – oprócz silnika elektrycznego auto posiada też zbiorniki wodoru, wlot powietrza, wylot na wodę, zestaw baterii (w zależności od modelu) oraz zestaw ogniw paliwowych, w których zachodzi reakcja chemiczna tlenu i wodoru, czego efektem jest wytworzenie prądu i wody. W chwili obecnej taki samochód tankujemy ciśnieniowo, więc czas jest porównywalny z czasem tankowania auta spalinowego.

Warto zadać sobie pytanie, który samochód będzie przyjaźniejszy dla środowiska. Oba auta nie są w pełni zeroemisyjne. Patrząc od strony zasilania, klasyczny EV nadal jest w głównej mierze zasilany prądem z elektrowni węglowej, czyli mówimy o wysokiej emisji CO2. Niestety nadal mierzymy się z dużym problemem odejścia od paliw kopalnych, a cena prądu znacząco idzie w górę.

Kolejna kwestia to budowa samochodu elektrycznego. Dobrze wiemy, że obecnie proces wyprodukowania akumulatorów jest drogi i niesprzyjający środowisku, ich żywotność jest ograniczona, a co gorsza, zdaniem ekspertów obecne baterie nie nadają się do recyklingu. Rozwój akumulator utknął na pewnym etapie i dopiero teraz dostrzegamy, że ta technologia jest na nowo rozwijana. Nie ukrywam, że liczę na to, że za jakiś czas zostanie opracowany nowy rodzaj baterii, która będzie bardziej żywotna i będzie podlegała recyklingowi.

Wracając do samochodu wodorowego, dopóki nie będzie zasilany wodorem zielonym, czyli wytwarzanym z OZE, również jest to pojazd emisyjny. W chwili obecnej jesteśmy głównie w erze wodoru szarego, który jest wytwarzany w procesie reformingu metanu lub zgazowania węgla. Technologia zielonego wodoru nadal jest technologią skomplikowaną i drogą. Zielony wodór potrzebuje jeszcze czasu na rozwinięcie się. Ale proszę pamiętać, że nasz samochód nie będzie produkowany za rok, tylko w perspektywie co najmniej kilku lat, a nie wątpię w to, że do tego czasu zielony wodór będzie już ogólnie dostępny.

Już teraz możemy dostrzec to, że samochody EV próbują dogonić samochody spalinowe i z nimi konkurować. W Ampere Life widzimy przyszłość w ten sposób, że samochody klasyczne elektryczne i wodorowe nie będą ze sobą konkurowały, ale uzupełniały się. Będą miały dwie odrębne funkcje. Samochód wodorowy przeznaczony na długie dystanse, za to samochód klasyczny, mały, miejski, do przemieszczania się w miastach, aby ograniczyć zajęcie przestrzeni miejskiej i nie odchodzić od korzystania z komunikacji miejskiej.

Większość gospodarstw domowych posiada już dwa samochody, co w perspektywie czasu może pokazać, że będziemy mieli dwa pojazdy do określonych zadań o różnych źródłach zasilania, czyli akumulator i wodór. Z niecierpliwością czekamy na osiągnięcie w autonomii levelu 5, ponieważ zmieni to całkowicie sposób wykorzystywania pojazdów, ale zanim to się wydarzy, upłynie jeszcze trochę czasu.

Interesująca wizja. Powiedz proszę, na jakim etapie jest Ampere Life?

To zależy o czym mówimy. Jeżeli chodzi o zespół, to starannie dobieramy ludzi do naszego projektu, ponieważ nie chcemy zbyt szybko urosnąć. Cały team zarządzający poszczególnymi projektami czuje odpowiedzialność za wspólną wizję i misję, dlatego pośpiech nie jest tu wskazany. Konsekwentnie realizujemy nasz plan, który stworzyliśmy.

Tak jak już wcześniej wspomniałem, Ampere Life to nie tylko samochód, ale gama produktów, które mają wpisywać się w wizję ekosystemu Ampere Life. Silnie walczymy z tym, aby nie być kojarzeni tylko z samochodem.

W pierwszej kolejności dążymy do tego, by jeszcze w tym roku wyprodukować prototyp przedprodukcyjny naszej ładowarki wallbox. Pojawili się pierwsi potencjalni klienci, którzy chcą z nami nawiązać współpracę, dlatego teraz czekamy na zakończenie budowy ośrodka R&D w Częstochowie, gdzie będziemy prototypować nasze produkty.

Rozwijamy naszą mobilną aplikację o nowe funkcjonalności, która ma służyć do zarządzania ładowarkami i nie tylko. Co do samochodu, nadal jest on w fazie koncepcyjnej. Wiemy już mniej więcej jak będzie wyglądać i w którym kierunku technologicznym chcemy podążać. Obecnie ważne jest dla nas wypracowanie funkcjonalności, które będzie mógł spełniać oprócz samej jazdy. Chcemy w przyszłym roku rozpocząć prace nad konstrukcją prototypu wyglądu platformy jezdnej pojazdu.

Przed jakimi trudnościami obecnie stoicie i jak zamierzacie im sprostać?

Na pewno nie chcemy popełnić błędów poprzedników, aby nie skończyć tak samo.

Tak, jak każdy startup w pewnym momencie zbliżymy się do ściany, kiedy będziemy potrzebować finansowania, aby projekt szedł dalej. Dlatego konsekwentnie rozwijamy m.in. projekt stacji ładowania pojazdów elektrycznych i mogę dodać, że nie tylko, po to abyśmy mogli zacząć zarabiać na dalszy rozwój projektów oraz budować wiarygodność wśród odbiorców.

Czas również nie działa na naszą korzyść – jesteśmy małym teamem, który chce stworzyć coś wielkiego. Oczywiście można się z tego naśmiewać, ale nas to nie demotywuje, wręcz przeciwnie. Rozwój technologii prze do przodu, a my zamierzamy twardo dążyć do realizacji naszych założeń. Na chwilę obecną wkładamy energię w to, aby dobrze sprecyzować nasze potrzeby oraz zapotrzebowanie finansowe – tak, żeby projekt nie zatrzymał się w środku prac tylko biegł zgodnie z założonymi etapami. Niestety, doba staje się dla nas coraz krótsza.

Szykujemy się do tego, by w przyszłym roku zacząć pozyskiwać dofinansowanie. Na chwilę obecną rozważamy kilka wariantów. Nie potrafię jeszcze powiedzieć, czy to będzie ze strony funduszu inwestycyjnego, chociaż pojawiło się takie zainteresowanie i rozpoczęliśmy wstępne, luźne rozmowy, czy np. emisja naszych akcji.

Dla mnie kluczowe jest teraz odpowiednie zaplanowanie faz rozwoju Ampere Life, by móc konsekwentnie rozwijać się, sukcesywnie realizując plany pozyskiwania finansowania. Często podczas naszych zespołowych spotkań można usłyszeć, jak cytuję klasyka „to nie są tanie rzeczy” – i tak jest.

Na koniec dwa pytania. Pierwsze – kiedy auto sygnowane przez Ampere Life wyjedzie na ulicę? Dwa – co do tego czasu musi się zadziać, aby ziścić ten plan?

Cały zespół chciałby powiedzieć, że jutro, ale doskonale wiemy, ile wymaga to pracy i jak złożony jest to proces. Chcielibyśmy, i tu zaznaczam to słowo chcielibyśmy, zaprezentować nasz prototyp przedprodukcyjny przy dobrych wiatrach w roku 2028, więc planowany wyjazd pojazdu na ulice szacujemy na rok 2030. Samochód nie będzie skierowany do masowej produkcji. Możemy nazwać go kolekcjonerskim. Prawda jest taka, że my, budując ten samochód, nadal będziemy się uczyć. Wiemy, jak to zrobić, ale człowiek całe życie się uczy i my będziemy się uczyć, by kolejne nasze samochody były udoskonalone.

Co do drugiego pytania, musi się jeszcze wiele wydarzyć, ale nie będę owijać w bawełnę – pozyskanie finansowania jest kluczowe. Będziemy musieli pozyskać inwestorów, którzy uwierzą w wizję Ampere Life i będą gotowi na to, by czekać długoterminowo na zwrot inwestycji lub będą inwestować z innych pobudek np. takich, jak jednak walka z katastrofą klimatyczną i ratowanie naszej planety. Bardzo liczę na to, że zarówno ludzie, jak i inne firmy czy startupy uwierzą w naszą misję i zaczną nas wspierać. I nie mam na myśli tutaj tylko wsparcia finansowego. Bardzo nam zależy na współpracy i wzajemnym promowaniu.

Prawda jest taka, że musimy połączyć siły i razem współpracować, by walczyć o powstrzymanie zmian klimatycznych i ich skutków. Nie ma tu podziału na duże i małe firmy – w grupie jest siła. Mamy już rekordowy poziom CO2 w atmosferze w wysokości 413 PPM i przekroczyliśmy już wzrost średniej temperatury globalnej o ponad 1 stopień. Jak wskazują raporty naukowe mamy jeszcze ostatnią szansę, aby zatrzymać globalne ocieplenie w granicach dających względne bezpieczeństwo, czyli na poziomie 1,5 stopnia C do końca wieku. Ale to oznacza konieczność jak najszybszego odejścia od spalania paliw kopalnych, szybkich i daleko idących redukcji emisji CO2 i osiągnięcia neutralności klimatycznej do połowy wieku.

Myślę, że na chwile obecną mamy dużo rzeczy dobrze zaplanowanych, jednak będą też przed nami wyzwania, o których jeszcze nie wiemy i musiałbym zwariować mówiąc, że wszystko pójdzie nam z górki. Dwóch rzeczy jestem pewien. Po pierwsze, że nie wyskoczymy nagle z promocją atrapy naszego samochodu, a potem będziemy myśleć jak go zbudować. A druga to zespół. Mam naprawdę świetny zespół, który nie poddaje się i idzie do przodu. A to daje mi wiarę, że każdą przeszkodę, którą napotkamy będziemy w stanie pokonać.