Na zdjęciu: zespół New Matter | fot. Facebook/NewMatter
Nie odpowiedzieli na potrzeby rynku
– Mając to na uwadze z przykrością informujemy, że zakończymy działalność operacyjna New Matter i ostatecznie zamkniemy spółkę 28 lutego 2018 roku. Stało się dla nas jasne, że nasze starania odnośnie transformacji przemysłu po prostu nie pasują do obecnej dynamiki rynku komputerowych drukarek 3D – napisał w oświadczeniu dyrektor generalny New Matter, Steve Schell. Wyjaśnił też, co dalej będzie z zakupionymi urządzeniami.
Do połowy lata startup planuje utrzymać przy życiu sklep New Matter Store z szablonami do druku oraz zamierza świadczyć ograniczone wsparcie techniczne. Po tym czasie sklep przestanie istnieć, a wsparcie techniczne nie będzie dłużej świadczone. Do tego drukarka MOD-t starci wówczas łączność WiFi, ale wciąż będzie można podłączyć ją do komputera za pomocą złącza USB i korzystać z desktopowej aplikacji do obsługi urządzenia.
9 tys. sprzedanych drukarek
Przypomnijmy, że New Matter rozpoczęło działalność w 2014 roku. Potem wystartowało z kampanią crowdfundingową najpierw na Indiegogo i w 2016 roku na Kickstarterze, gdzie w zaledwie pięć dni zrealizowało cel zbiórki jakim było 100 tysięcy dolarów. CEO startupu chwali się, że w trakcie trwającej cztery lata działalności sprzedał 9 tysięcy drukarek 3D. Produkt zbierał nawet pozytywne opinie, ale nie będzie dłużej sprzedawany.
New Matter nie jest jednak jedynym startupem, który dobrze się zapowiadał, zebrał pieniądze podczas kampanii crowdfundingowej i teraz znika z rynku. Przykładem jest chociażby dobrze znany producent zegarków Pebble. – Podjęliśmy trudną decyzję o zamknięciu firmy i zaniechaniu produkcji urządzeń sygnowanych przez Pebble – oświadczył pod koniec 2016 roku dyrektor generalny spółki Eric Migicovsky.
Naciągacze
Podobny los spotkał pomysłodawców zegarka CST-01. Obiecywali, że urządzenie będzie cienkie jak karta kredytowa, podziała przez przynajmniej miesiąc na jedynym 10-minutowym ładowaniu i miało dotrzeć do wspierających na Kickstarterze mniej więcej cztery lata temu. Skończyło się jednak tylko na obietnicach. Firma zbankrutowała, a zebrany milion dolarów zniknął. Zniknęły też pieniądze, które zebrali twórcy inteligentnego kasku dla motocyklistów Skully R-1.
Jego pomysłodawcy pozyskali za pośrednictwem Ingiegogo 2,5 miliona dolarów na produkcję sprzętu, ale podobnie jak w przypadku CST-01, firma zbankrutowała. Jednak jej właściciel mieli więcej „fantazji”, bo pieniądze od wspierających wydali ponoć na: wynajem Lamborghini, zakup drugiego Dodge’a Vipera po tym, jak pierwszy rozbili oraz podróże lotnicze na Bermudy i Hawaje. Do tego mieli wydać 2 tysiące dolarów na limuzyny i drugie tyle zostawić w klubie ze striptizem.
Wygląda więc na to, że trzeba ostrożnie pochodzić do projektów finansowanych w ten sposób.