Jak podaje serwis TechCrunch, powołując się na ustalenia Business Insidera, macierzysta spółka Facebooka pracuje nad nowym typem urządzenia, które ma różnić się od dotychczas oferowanych gogli VR czy inteligentnych okularów Ray-Ban. Sprzęt o nazwie kodowej „Phoenix” ma swoją konstrukcją nawiązywać do rozwiązań znanych z Apple Vision Pro, w tym wykorzystywać podobne, zewnętrzne źródło zasilania w formie „krążka” (ang. puck-like power source). Jednak na finalny produkt przyjdzie klientom poczekać dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Zamiast w drugiej połowie 2026 roku, urządzenie ma trafić na rynek dopiero w pierwszym półroczu 2027 roku.
Głównym motorem opóźnienia jest decyzja CEO Marka Zuckerberga, który chce, aby „biznes stał się zrównoważony i dostarczał doświadczeń wyższej jakości”. To deklaracja kończąca erę „move fast and break things” w kontekście sprzętowym. Ta historyczna dewiza Meta, skuteczna w świecie oprogramowania, jest śmiertelnie niebezpieczna w przypadku urządzeń kosztujących tysiące dolarów, gdzie pierwsze wrażenie jest kluczowe, a błędy mogą być nieodwracalne.
Jak donosi Bloomberg, Meta planuje obciąć swój budżet na metawersum nawet o 30%. To jednoznaczny sygnał dla rynku i inwestorów, że firma odchodzi od strategii „czeku in blanco”. Okres spekulacyjnych, niemal nieograniczonych wydatków dobiega końca, a dział Reality Labs jest zmuszony do przejścia na model biznesowy cechujący się większą dyscypliną i orientacją na zwrot z inwestycji. Opóźnienie i cięcia budżetowe to dwie strony tej samej monety: strategicznego resetu, który ma uczynić wizję metawersum bardziej zrównoważoną finansowo.
