Polska a kwestia kosmiczna
Polacy z kosmosem są związani od dawna. W zasadzie – od renesansu – przynajmniej w kwestii naukowej. W końcu teorię heliocentryczną w nowożytności zapoczątkował Mikołaj Kopernik, a następnie rozwijana była przez kolejnych naukowców takich jak Galileusz, Johannes Kepler, Izaak Newton czy James Bradley.
Polacy mają także swój wkład w literaturę kosmiczną. W końcu Stanisław Lem nierzadko opisywał przygody swoich bohaterów w przestrzeni kosmicznej. A był to niewątpliwie jeden z najpopularniejszych twórców fantastyki naukowej na świecie (jego dzieła sprzedały się w 45 mln kopii i przetłumaczono je na 50 różnych języków).
I wreszcie pod koniec lat 70. Ziemię opuścił Mirosław Hermaszewski – pierwszy i jak dotąd jedyny Polak w kosmosie. Polska stała się tym samym 4. po ZSRR, Stanach Zjednoczonych i Czechosłowacji krajem, którego obywatel odbył lot kosmiczny. Nie mamy zatem czego się wstydzić, a wręcz przeciwnie – możemy być dumni, bo jako naród dołożyliśmy swoją małą cegiełkę do eksploracji kosmosu i zwiększenia zainteresowania nim. I to w zasadzie od każdej strony – nauki, rozrywki i inżynierii.
Jak jednak sprawa wygląda dziś? Wbrew memom i śmieszkowaniu w stylu „Poland cannot into space”, cały czas dokładamy swoje trzy grosze do rozwoju branży kosmicznej – i to przede wszystkim od strony startupów.
Polska i Europejska Agencja Kosmiczna
Fundacja Startup Poland opracowała raport pt. „Kosmos 2022”, w którym prezentuje to, co polskim spółkom udaje się osiągnąć w kwestii eksploracji kosmosu. A także jakie związki łączą nas z poszczególnymi podmiotami. I tak dla przykładu od 2012 r. jesteśmy członkami Europejskiej Agencji Kosmicznej, a od 2014 r. tworzymy własną Polską Agencję Kosmiczną. Nasz roczny wkład w rozwój międzyeuropejskiego projektu to ok. 39 mln euro – taką właśnie składkę uiszczamy.
I tu niestety pojawia się łyżka dziegciu, bo pod względem finansowym nasz wkład jest niewielki. Przykładowo Francja odpowiada za aż 26% środków (ok. 1 mld euro) Europejskiej Agencji Kosmicznej, Niemcy za 21,3% (ok. 968 mln euro), Włochy za 13% (589 mln euro), a Wielka Brytania za 9,2% (418 mln euro). Tak przynajmniej było w 2021 r., bo jeszcze 2 lata wcześniej Niemcy wyprzedzały Francję, a same składki wskazanych państw były praktycznie 3-krotnie większe.
Procentowo nasz wkład odpowiada tylko za 0,9% wszystkich środków ESA. Co więcej – wyprzedzają nas nawet takie kraje jak Rumunia (43 mln euro), Czechy (również 43 mln euro) czy Luksemburg (46,9 mln euro). My sami pod względem wsparcia finansowego międzyeuropejskiego projektu kosmicznego znajdujemy się na 15. miejscu. A gdybyśmy przeliczyli te kwoty na per capita, to wówczas jedynie Węgry są za nami.
Niemniej, nasz wkład w rozwój ESA i tak jest większy niż budżet, którym operuje POLSA (Polska Agencja Kosmiczna). Ten w 2021 r. wyniósł 42,7 mln zł, czyli ok, 9,36 mln euro (przeliczając złotówki na euro po kursie z 1 stycznia 2021 r.). I to przekazywanie prawie 4-krotnie większej składki członkowskiej na ESA ma w zasadzie sens, bo współpracując i tworząc międzyeuropejski projekt jesteśmy w stanie osiągnąć więcej niż pojedynczo.
Tym bardziej że jak wskazują autorzy raportu – nie ma na świecie ani jednego podmiotu, który byłby w stanie samodzielnie pokryć wszystkie elementy łańcucha wartości. Od upstreamu po downstream.
Europejski przemysł kosmiczny jest 2. co do wielkości
Mimo to europejski przemysł kosmiczny zajmuje 2. pozycje na świecie. Jest on wart ok. 53–62 mld euro i zatrudnia ponad 230 tys. specjalistów. Polska według ankiety Polish Space Sector Evolution 2020 na koniec 2019 r. zatrudniała ok. 11,6 tys. osób w sektorze kosmicznym. Natomiast dane Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego są nieco mniej optymistyczne. Z nich wynika, że w polskim sektorze kosmicznym pracuje 6 tys. osób. Wśród 72 podmiotów zrzeszonych w ZPSK znajduje się 10 dużych firm, 7 średnich, 22 małe i 27 mikro przedsiębiorstwa, a także 6 instytucji naukowych.
Ponadto w 2020 r. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło konkurs „Szybka ścieżka. Technologie kosmiczne”, który umożliwił polskim spółkom podniesienie poziomu gotowości technologicznej do standardów wymaganych przez ESA. NCBR ogłaszając nabór, wskazało, że projekty musiały obejmować prace badawczo-rozwojowe, których celem było opracowanie, przetestowanie lub wdrożenie konkretnych produktów czy technologii.
Mowa tutaj np. o satelitarnej obserwacji Ziemi, systemach i podsystemach niewielkich satelitów, testowaniu infrastruktury satelitarnej, systemach robotyki kosmicznej itd. itp. Jak informują autorzy raportu – ostatecznie dofinansowanie w wysokości ponad 143 mln zł przyznano 15 projektom. Niestety, rozwojowi branży kosmicznej nie pomaga brak oficjalnego krajowego programu kosmicznego. Tak – mamy agencję, ale nie mamy programu.
Polskie startupy z branży kosmicznej
Mimo to polskie startupy i tak rozwijają się w sektorze kosmicznym. Przypadek Hermaszewskiego to tzw. Old Space, a Kopernika to wręcz pewnie „Ancient Space”. A obecnie w branży kosmicznej coraz częściej mówi się o New Space. Czasy Hermaszewskiego to epoka wystrzeliwania na orbitę satelitów czy przygotowywania misji załogowych. Ekosystem był w zasadzie w 100% kontrolowany przez państwowe podmioty czy agencje kosmiczne. A przede wszystkim te największe i najbogatsze, bo był to proces niezwykle drogi. Nadal jest – ale znacznie tańszy niż w ubiegłym wieku.
New Space to z kolei epoka demokratyzacji branży kosmicznej. Powstaje coraz więcej prywatnych podmiotów zajmujących się tym aspektem. Tak samo, jak rośnie liczba uczelni oferująca kierunki kosmiczne. Jednak tak jak wspomniałem – w Polsce zaczynają pojawiać się startupy z branży kosmicznej i już odnoszą pierwsze sukcesy na arenie międzynarodowej. I tyczy się to zarówno spółek software’owych, jak i przemysłowych.
Jednym z nich jest przykładowo KP Labs. To startup zajmujący się tworzeniem oprogramowania i algorytmów do przetwarzania danych na orbicie. Spółka stara się obniżyć koszty operacyjne misji, co w konsekwencji miałoby przyczynić się do szybszej i łatwiejszej eksploracji kosmosu. KP Labs już teraz realizuje projekty dla ESA, CSA (Kanadyjska Agencja Kosmiczna) czy NASA. W 2018 r. ich oprogramowanie było częścią misji wystrzelenia PW-Sat2. Startup pozyskuje finansowanie głównie z grantów od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju oraz Regionalnych Programów Operacyjnych.
Inny to z kolei Croetech Instruments S.A., którego założycielami są trzej polscy naukowcy pracujący niegdyś w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych w Szwajcarii. Startup tworzy tzw. clean rooms, czyli zamknięte, czyste pomieszczenia przeznaczone do montażu elektroniki kosmicznej. Ponadto Croetech Instruments S.A. wykonuje także projekty dla ESA, np. zaprojektowanie i budowę podsystemów dla misji kosmicznej PROBA-3.
Startup zajmuje się również dystrybucją i przetwarzaniem danych satelitarnych i obecnie jest liderem jednej z 4 infrastruktur przechowujących wszystkie europejskie dane satelitarne programu Copernicus. W spółkę zainwestowała m.in. Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. Ta zresztą jest jednym z liderów, jeśli chodzi o finansowanie sektora kosmicznego w Polsce. Branżę tę aktywnie wspiera także PARP, np. dzięki proramowi akceleracyjnemu Space3ac. W dotychczasowych 4 edycjach wzięło udział ok. 40 spółek – i to zarówno polskich, jak i zagranicznych.
Polski akcent ma także startup Copernic Space – i to nie tylko ze względu na nazwę czy korzenie dwójki cofounderów– Granta Blaisdella i jego matki Ewy Blaisdell, ale też dlatego, że drugą siedzibą spółki jest Warszawa. Ponadto sam startup od podszewki jest organizacją międzynarodową i obok Amerykanów pracują w nim także Polacy. Copernic Space chce za pomocą blockchaina stworzyć ekosystem dla spółek kosmicznych i możliwość tokenizacji czy spieniężania swoich projektów.
Polska branża kosmiczna ma największą możliwość rozwinąć się właśnie dzięki przemysłowi 4.0. Być może na razie utworzenie w Polsce spółki takiej jak SpaceX czy Blue Origin byłoby piekielnie trudne albo wręcz niemożliwe, ale już tworzenie oprogramowania, które przyspieszą proces produkcyjny lub usprawnią same loty w kosmos, jest jak najbardziej możliwy. Podobnie jak montowanie poszczególnych podzespołów. Być może z czasem nasz wkład także w samą ESA będzie znacznie większy niż dotychczas.