O słabo wykorzystanym w Polsce potencjale hortiterapii rozmawiamy z Emilią Mikulewicz, doktorem nauk rolniczych i ogrodniczych, specjalistką ds. organicznej uprawy hydroponicznej i założycielką portalu HortiAdvisor.com oraz z dr inż. Bożeną Szewczyk-Taranek, która od dwunastu lat prowadzi zajęcia hortiterapii w Szpitalu Dziecięcym im. świętego Ludwika w Krakowie
Dlaczego postanowiłaś stworzyć HortiAdvisor.com? Dla kogo jest ten portal?
Ogrodnictwo, rośliny i związane z nimi działania towarzyszą mi od zawsze. Pasją do roślin zaraziła mnie moja mama. Już jako pięcioletnie dziecko miałam swój kawałek ziemi w przydomowym ogrodzie. Pomysł stworzenia HortiAdvisor zrodził się już jakiś czas temu. A inspiracją do jego założenia była chęć dzielenia się zdobytą wiedzą teoretyczną, praktyczną oraz propagowanie ogrodnictwa wśród szerokiej grupy odbiorców.
HortiAdvisor został założony w 2020 roku i początkowo miał być blogiem o tematyce ogrodniczo-florystycznej. Aktualnie przekształcamy go w międzynarodowy serwis informacyjny, współpracujący z organizacjami, przedsiębiorstwami i osobami, które mają wpływ na kształtowanie ogrodnictwa, rolnictwa oraz florystyki. Naszą misją jest inspirowanie i zwiększanie świadomości społeczeństwa do lepszego wykorzystania potencjału roślin.
W jaki sposób rośliny oddziaływają korzystnie na nasze zdrowie?
Niestety należymy do pokolenia Indoor Generation, które spędza blisko 90% swojego czasu w zamkniętych pomieszczeniach. Ostatnie miesiące lockdownu dały nam doskonały przykład tego, co dzieje się z naszą psychiką podczas izolacji od środowiska naturalnego. Jako gatunek jesteśmy genetycznie zaprogramowani do życia i kontaktu z naturą. Dopiero od czasów rewolucji przemysłowej człowiek swoim stylem życia oddalił się od środowiska naturalnego. Wcześniej tysiące lat żyliśmy w zgodzie z przyrodą, której jesteśmy integralną częścią.
Dlatego nawet samo przebywanie wśród roślin wpływa na nasze zdrowie i komfort psychofizyczny. Na całym świecie prowadzone są badania nad terapeutycznym wpływem roślin na organizm człowieka, zwłaszcza na jego psychikę. Powstała nawet zinstytucjonalizowana forma nauki pod nazwą „socjoogrodnictwo” badająca zależności między człowiekiem a roślinami. Terapia ogrodnicza m.in. poprawia kondycję psychiczną i fizyczną, zdolności uczenia się i zwiększa wydajność pracy.
Rośliny pobudzają wszystkie zmysły człowieka poprzez oddziaływania sensoryczne: wzrok, słuch, węch i dotyk. Barwy mają wpływ na nasze samopoczucie, nastrój i nastawienie. Udowodniono, iż barwy sprzyjają zmianom biochemicznym w organizmie, stymulując nastrój. Terapia kolorami jest powszechnie stosowana w pracy i terapii z dziećmi niepełnosprawnymi, przejawiających zachowania agresywne i autoagresywne.
Z kolei odgłosy przyrody korzystnie wpływają na nasze odczucia. W ogrodach terapeutycznych wykorzystujemy specjalnie zaprojektowane źródła dźwięku, np. dzwonki, strumyk oraz naturalne elementy środowiska, takie jak: szum wiatru i kłosów traw, śpiew ptaków, spadające jesienią liście. W ogrodzie możemy również uwzględnić strefę ciszy, w której odnajdą spokój dzieci nadpobudliwe bądź nadwrażliwe słuchowo.
Dotyk to obecnie uznawany jeden za najważniejszych ze wszystkich zmysłów. Jest on podstawą właściwego rozwoju dziecka, jego poczucia bezpieczeństwa i szczęścia oraz poprawnego funkcjonowania układu krążeniowego, odpornościowego oraz nerwowego. Dotyk ma bezpośrednie przełożenie na inteligencję, gdyż poprzez dotyk inicjuje się proces dojrzewania włókien nerwowych.
Stymulacje dotykowe są szczególnie ważne dla osób z dysfunkcjami wzroku, które w znacznym stopniu poprzez dotyk odbierają świat oraz rozwijają zdolności manualne. Stąd praca z roślinami, przesadzanie, pielęgnacja ma tak duży wpływ na pacjentów korzystających z hortiterapii.
Od stuleci znane są lecznicze właściwości naparów czy maści ziołowych. Co mogą pomóc nam wyleczyć rośliny przez samo obcowanie z nimi – w jakich przypadkach sprawdzi się hortiterapia?
Obcowanie z roślinami poprawia stan zdrowia w każdym aspekcie, oddziałując na zmysły człowieka. Celem hortiterapii jest działanie na kondycję psychiczną oraz fizyczną uczestnika, pozbycie się napięcia i stresu wynikającego z codziennego funkcjonowania oraz wspomaganie rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Liczne badania potwierdzają korzystny wpływ roślin na samopoczucie oraz zdrowie psychiczne i fizyczne osób w każdym wieku. Według teorii biofilii Wilsona człowiek na etapie ewolucji został genetycznie uwarunkowany do pozytywnego reagowania na środowisko naturalne i przebywanie w nim, co przy obecnym stylu życia jest mocno utrudnione.
Często nieświadomie uczestniczymy w terapeutycznym działaniu przyrody, spędzając czas na świeżym powietrzu, wsłuchując się w szelest liści czy podziwiając barwne mozaiki kwiatowe w ogrodzie. Udowodniono, iż w organizmie poddającym się ogrodowej terapii zwiększa się poziom neuroprzekaźników, który wpływa bezpośrednio na nastrój. A więc czynna ogrodoterapia sprawdzi się w przypadku leczenia osób z zaburzeniami lękowymi, depresją, społecznymi trudnościami wynikającymi z niepełnosprawności, a także przewlekle zmęczonymi, ze zmniejszoną koncentracją.
Czy istnieją przykłady udokumentowanych efektów hortiterapii?
Terapia roślinami ma za zadanie wspierać tradycyjne formy leczenia i rehabilitacji. Wykorzystywana jest głównie w terapii osobowości, resocjalizacji oraz terapiach relaksacyjnych. Została zintegrowana z medycyną, opieką zdrowotną i środowiskiem społecznym w celu poprawy stanu zdrowia psychicznego. Terapeutyczne skutki wynikające z przebywania wśród roślin są dobrze udokumentowane w literaturze. Pierwsze korzystne skutki terapii ogrodniczej w rehabilitacji osób chorych umysłowo zauważył już w XIX wieku psychiatra dr Benjamin Rush. Jednak prawdziwy wpływ terapeutycznej mocy roślin zaczęto wykorzystywać w XX wieku podczas wojen światowych, kiedy to rehabilitowano zajęciami ogrodniczymi weteranów wojennych w Wielkiej Brytanii. Również Stany Zjednoczone zdecydowały się na tą formę rehabilitacji dla weteranów wojny wietnamskiej.
W Japonii prowadzono badania encefalograficzne, które wykazały, iż widok kwiatów stymuluje wzrost skupienia i relaksacji w ludzkim organizmie. A rośliny zielone zwiększają stabilność emocjonalną i wyciszają. Kolejnym udokumentowanym przykładem efektów hortiterapii jest brytyjski raport z 2013 roku, w którym organizacja Umysł przedstawiła wyniki swoich 130 projektów terapii roślinnej. Efektem projektów była poprawa samopoczucia, zdrowia fizycznego oraz psychicznego osób uczestniczących w hortiterapii. Wykazano, iż ogrodowa terapia zmniejsza nasilenie depresji klinicznej już w pierwszych tygodniach stosowania.
W Polsce hortiterapia wciąż jest mało popularna, jednak coraz częściej można usłyszeć o zajęciach czy ogrodach terapeutycznych prowadzonych w naszym kraju. W 2005 roku Wichrowski opublikował efekty wpływu hortiterapii na akcję serca pacjentów. Wyniki wykazały poprawę nastrojów wśród pacjentów, odnotowano również spadek akcji serca.
Nie każdy z nas ma możliwość codziennego spędzania czasu w ogrodzie. Jak mocne korzyści może dać wypełnienie biur, miejsc naszej pracy roślinami?
To, jak szczelnie zamknięta przestrzeń wpływa na psychikę, doskonale widać na przykładzie zwierząt. Dzikie zwierzęta w naturalnym środowisku nie doznają chorób psychicznych. Zamknięte w klatkach już tak. Człowiek zmuszony prowadzić życie w zamkniętych pomieszczeniach i w ograniczonej przestrzeni popada w niekomfortowe samopoczucie. Jak dowodzi w swojej teorii biofilii Wilson, do prawidłowego funkcjonowania człowieka niezbędny jest kontakt z naturą.
Niestety pracownicy biurowi pokolenia Indoor Generation większość czasu spędzają w zamkniętych pomieszczeniach, które w większości nie sprzyjają wyciszeniu. A stresogenne środowisko dodatkowo potęguję zmęczenie i pogarsza samopoczucie. To w konsekwencji prowadzi do obniżenia koncentracji, rozdrażnienia, a nawet stanów depresyjnych i przekłada się na efektywność pracy pracowników. Dodatkowo warto zauważyć, że pomieszczenia zamknięte mają pięciokrotnie wyższą ilość zanieczyszczeń niż powietrze na zewnątrz (dane WHO).
Badania przeprowadzone w biurach firmy Statoil w Oslo wykazały, iż rośliny w biurach podnoszą wydajność i koncentrację pracowników. Ulokowanie żywych roślin przyczyniło się do znacznego polepszenia samopoczucia u 84% pracowników firmy Statoil. Wykazano również obniżenie pulsu, ciśnienia krwi oraz elektrycznej przewodności skóry. Dodatkowo wprowadzone rośliny pochłaniały zapach chemikaliów, który stał się wyraźnie mniej wyczuwalny. Zaskakujące były również wyniki wskaźników fizycznych pracowników, u których wprowadzenie roślin spowodowało wyczuwalne zmniejszenie zmęczenia, u 30% ustąpiły bóle głowy, zaś u 40% dolegliwości gardła. Średnio absencja w pracy spadła z 15,8% do 5,5%. Można śmiało stwierdzić, iż inwestując w sprzyjającą przestrzeń pracodawcy, w wymierny sposób wpływają na wynik finansowy firmy.
Jak możemy wprowadzać rośliny do przestrzeni pracy?
Coraz częściej ekologiczny, roślinny, a zarazem nowoczesny wystrój powierzchni biurowych decydują się wprowadzać we wnętrzach duże korporacje. Nie są to tylko rośliny doniczkowe w tradycyjnym ujęciu. Rośliny ustawione w donicach potrzebują przestrzeni, co przy małych pomieszczeniach może wprowadzić wiele trudności. Dla mniejszych powierzchni świetnym rozwiązaniem będą wertykalne nasadzenia w postaci pionowych ścian z roślin doniczkowych lub efektowny branding z logiem i sloganem firmy z mchu. Nasadzenia wertykalne coraz częściej można zauważyć podczas targów branżowych. Efektowna zabudowa w postaci zielonej ściany zdecydowanie przyciąga wzrok. Popularne są również mobilne ściany wertykalne, szczególnie w przypadku biur typu open space. Za ich pomocą można uzyskać nie tylko izolację akustyczną, ale i wrażenie prywatności sprzyjającej zwiększonej koncentracji. Unikatowe i nowoczesne zielone aranżacje, wprowadzają ecodesign i ożywiają przestrzeń, filtrują powietrze i pozytywnie wpływają na samopoczucie przebywających w pobliżu osób.
Najpopularniejszymi roślinami w przestrzeni biurowej, głównie ze względu na niewielkie wymagania są: dracena, sanseweria, zamiokulkas oraz figowiec. Nie ma jednak znaczenia, jaka forma zieleni będzie znajdowała się w biurze, gdyż z pewnością wpłynie ona na poprawę komfortu psychicznego i fizycznego stanu zdrowia pracowników, a także wizerunku samej firmy. Dlatego warto inwestować w zieleń, która z pewnością przyniesie wymierne korzyści estetyczne, ekonomiczne oraz czysto społeczne wśród pracowników.
Dr inż. Bożena Szewczyk-Taranek od dwunastu lat prowadzi zajęcia hortiterapii w Szpitalu Dziecięcym im. świętego Ludwika w Krakowie.W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. świętego Ludwika w Krakowie prowadzone są zajęcia hortiterapii. Co roku, regularnie, już od 2011 roku, czyli dwunasty rok. W ramach współpracy ze Szpitalem, Ogrodem Botanicznym UJ i Uniwersytetem Rolniczym w Krakowie, w fachu hortiterapii szkolą się potencjalni przyszli terapeuci zajęciowi – studenci AWF, którzy odbywają w tej formie swoje praktyki. O tym, jakie efekty w rehabilitacji dzieci w tym ośrodku daje hortiterapia i o potencjale tej metody przy pracy z osobami w podeszły wieku rozmawiam z dr inż. Bożeną Szewczyk-Taranek, pracownikiem naukowym Wydziału Biotechnologii i Ogrodnictwa Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, która od samego początku prowadzi zajęcia w Szpitalu.
Jak wyglądają prowadzone w szpitalu zajęcia?
Pracujemy z roślinami, w szklarni lub ogrodzie. Pacjenci otrzymują swoje stanowisko pracy, przy którym sadzą nowe rośliny, przesadzają je, pielęgnują, obserwują ich wzrost, dotykają, wdychają zapach kwiatów, ziemi itd.
To proste czynności, których my, zdrowi ludzie, nie postrzegamy jako coś, co może być formą leczenia. Ale dla osób z porażeniem mózgowym np. samo ćwiczenie obrotowego ruchu ręką przy wyciąganiu rośliny z ziemi bardzo pomaga likwidować przykurcze. Bez wizyty w szklarni, gdyby dzieci miały wykonać to samo ćwiczenie „na sucho”, np. w sali rehabilitacyjnej, szansa na wielokrotne wykonanie tego ćwiczenia byłaby bardzo niska. Szczególnie ten problem dotyczy dzieci z obniżonym ilorazem inteligencji, np. przy Zespole Downa, którym ciężko zrozumieć, że ćwiczenia są dla niego pomocą, że warto je robić. W ogrodzie, przy konkretnym (i miłym dla zmysłów) zadaniu, każdemu dziecku, ale im w szczególności, dużo łatwiej podjąć próbę rehabilitacji.
Komu jeszcze mogą pomóc zajęcia hortiterapii?
To jak mocno natura oddziaływuje na motywację dzieci pokazuje np. fakt, że uczestniczące w naszych zajęciach hortiterapii dzieci ze szpitala św. Ludwika dużo chętniej próbują podnieść się z wózka inwalidzkiego i stanąć na własne nogi. Są w ogrodzie, na mostku i chcą zobaczyć co kryje się za barierką. Próbują więc ze wszystkich sił wstać, żeby zaspokoić swoją ciekawość. Pionizacja jest tu dużo łatwiejsza, bo dziecko ma motywację do tego, aby spróbować wstać.
Hortiterapia wspaniale działa nie tylko w szpitalach, nie tylko na dzieci, ale również w domach pomocy społecznej. A jest duży potencjał do wdrożenia jej w każdym tego typu ośrodku. Ja osobiście nie znam żadnego domu pomocy, który nie miałby do dyspozycji terenu zielonego. A są one obecnie często bardzo zaniedbane i niedostosowane do potrzeb Mieszkańców. Już nie mówię o urządzonym ogrodzie, ale nawet o tak podstawowych sprawach, jak nierówne płytki chodnikowe, które uniemożliwiają starszym i schorowanym przecież w większości podopiecznym ośrodków nawet wejście na teren zielony.
A hortiterapia dla seniora jest czystą przyjemnością, oni bardzo lubią rośliny i lubią o nich rozmawiać. Wiem to, bo prowadzę zajęcia nie tylko dla dzieci, ale również dla osób starszych. Dzięki tym rozmowom przypominają sobie dużo. A terapia wspomnieniowa, czyli tzw. reminiscencyjna, to przecież jedna z podstawowych terapii w demencji i wszystkich chorobach otępiennych. Rozmowa na temat roślin, a dzięki temu aktywowanie wspomnień, do tego terapia sensoryczna, dotykiem, smakiem, a najmocniej zapachem przynosi udowodnione efekty w początkowym stadium Alzhaimera, demencji czy przy otępieniu.
Czy szpital zamierza kontynuować zajęcia horiterapii w kolejnych latach?
Nie znam drugiej tak zaangażowanej i tak przekonanej o skuteczności hortiterapii innej placówki medycznej w Polsce. Były lata, że nie mieliśmy zewnętrznego finansowania, tak jest np. i w tym roku, ale Szpital nie rezygnuje z tej terapii, nie chce przestać.
–
Hortiterapia przynosi mocne efekty, ale, jak powiedziała w rozmowie z nami dr Bożena Szewczyk-Taranek, nie są to zajęcia szeroko stosowane w placówkach medycznych w naszym kraju.
Patrząc już na wyzwanie z „naszej”, startupowej strony, problem nie leży wyłącznie w podejściu/ braku chęci wdrożenia leczenia z wykorzystaniem roślin. Chodzi tu również o fizyczne ograniczenia „przepustowości” takiej terapii. Jak wspomniała moja rozmówczyni, w jednym turnusie w Szpitalu św. Ludwika udział bierze … sześć osób.
Wielkość szklarni plus niepełnosprawność uczestników (część z nich wymaga osoby wspomagającej) ogranicza możliwości prowadzenia hortiterapii w większej grupie. A gdyby tak wykorzystać nowe technologie i sprawić, że z zajęć w szklarni będzie mogło korzystać nie sześć, a … sześćdziesiątsześćdziedziąt osób jednocześnie, np. przed ekranem swojego komputera, z roślinami przesłanymi pocztą? A może i iść krok dalej i przesadzać rośliny w … rozszerzonej rzeczywistości?
Ciekawe, kto pierwszy z Was wpadnie na pomysł, jak otworzyć niezwykłe właściwości hortiterapii dla większej liczby pacjentów?