Ruszyło Koło Niespodzianek. Wyślij bliskiemu SMS-a z prezentem

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

– Z reguły robimy prezenty z okazji urodzin, imienin, świąt albo komunii – mówi Jacek Głazik. Nie zawsze jednak wiemy, czym mamy obdarować najbliższych. W wyborze podarunków pomoże stworzone przez niego Koło Niespodzianek.

Dokładnie rok temu Jacek Głazik wpadł na pomysł Koła Niespodzianek. Zastanawiał się wówczas, w jaki niestandardowy sposób mógłby podarować bliskiej osobie prezent. Zależało mu, że zaskoczyć tę osobę i wzbudzić pozytywne emocje. Około dwanaście miesięcy przygotowywał platformę i właśnie z nią wystartował. Koło Niespodzianek służy do obdarowywania najbliższych. 

5 prezentów 

Po tym, jak użytkownik zdecyduje się zrobić komuś prezent za pośrednictwem serwisu, wybiera wartość niespodzianki – tu nie ma właściwie ograniczeń, co do kwoty. Następnie określa kategorię, do której można zakwalifikować upominek; to może być zarówno biżuteria, jak i sporty ekstremalne albo kosmetyki. Później kompletuje tytułowe Koło Niespodzianek. 

Składa się ono z pięciu pól i maksymalnie tyloma prezentami można je wypełnić. Wśród niespodzianek znajduje się m.in. lot motolotnią, przejazd czołgiem, oraz zakup kolczyków. Następnie określamy imię i wiek osoby, którą chcemy obdarować oraz podajemy jej numer telefonu. Nasz bliski otrzyma wówczas SMS-a z linkiem do Koła Niespodzianek, a potem losuje jedno pole i tym samym wybiera dla siebie niespodziankę. 

Płatność po otworzeniu niespodzianki 

Użytkownik natomiast po „rozpakowaniu” prezentu otrzymuje na maila wiadomość z prośbą o dokonanie płatności. Samo zaś korzystanie z platformy jest bezpłatne dla obu stron. Koło Niespodzianek zarabia na zasadzie współpracy z producentami i usługodawcami, których to produkty sprzedaje. Według Jacka Głazika, pomysłodawcy projektu, z serwisu może korzystać niemal każdy, bo jego przeznaczenie nie ogranicza się do określonej grupy. 

Jego zdaniem wszyscy lubimy robić prezenty i otrzymywać niespodzianki, nawet te (a może zwłaszcza te) bez okazji. Jak na razie Głazik skupia się na pozyskiwaniu użytkowników i wyjaśnia, że o sukcesie platformy będzie można mówić dopiero, gdy polubią ją internauci, a biznes okaże się rentowny jeszcze w tym roku. Co daje? Być może ekspansja na rynki zagraniczne. – Nie wyznaczam sobie jakiejś górnej granicy, jaką chciałbym osiągnąć; poprzeczkę należy podnosić sobie każdego dnia – dodaje.