Salon24.pl – rewolucja w świecie polskich mediów

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Jak się sprzedaje możliwość wywołania dyskusji? Jak będzie wyglądać przyszłość mediów tradycyjnych? Jak będzie rozwijać się Salon24 – startup warty ponad 5 milionów złotych? Na te i inne pytania odpowiedział Igor Janke, współwłaściciel i szef Niezależnego Forum Publicystów Salon24.

Jak się sprzedaje możliwość wywołania dyskusji? Jak będzie wyglądać przyszłość mediów tradycyjnych? Jak będzie rozwijać się Salon24 – startup warty ponad 5 milionów złotych? Na te i inne pytania odpowiedział Igor Janke, współwłaściciel i szef Niezależnego Forum Publicystów Salon24. Rozmawiał Lech Romański.

fot. wielkiprojekt.2011.sobieski.org.pl

Jak doszło do powstania Salonu24.pl?

Pomysł zrodził się w naszych głowach około 6 lat temu, kiedy zorientowaliśmy się w jakim kierunku idą media. Było to trochę przez przypadek. Pracowałem nad powstaniem nowego dziennika, który miał wydawać Michał Sołowow. To miał być dziennik, który miał się ukazać przed gazetą o nazwie „Dziennik”. W pewnym momencie Sołowow zaczął wycofywać się z tego projektu, jeszcze nas utrzymywał, płacił nam pensje, przychodziłem do pracy, ale już za bardzo nie mieliśmy co robić, więc buszowałem po Internecie.

Wtedy jeszcze nie było w ogóle blogów w Polsce, takich politycznych, pisanych przez ludzi pod nazwiskami. Oglądałem rozmaite amerykańskie strony i pomyślałem sobie, że może warto coś takiego zrobić u nas. Zadzwoniłem do mojego kolegi Radka Krawczyka, który wówczas był redaktorem naczelnym Onetu. Zapytałem go czy jego zdaniem warto pisać bloga w Polsce. On powiedział, że tak, jak najbardziej i bardzo gorąco mnie do tego namówił. Więc początkowo założyłem bloga na Onecie. Blog miał jakąś gigantyczną oglądalność. Chyba nigdy w życiu nie miałem tylu czytelników, co wtedy na Onecie. Tam wchodziło bodajże 800 tysięcy ludzi. Po prostu wtedy nie było innych blogów. Pisałem regularnie, ale po jakimś czasie stwierdziłem, że skoro to tak dobrze idzie, to może sam spróbuję coś zrobić i namówię kilku, czy kilkunastu kolegów dziennikarzy takich jak ja i założymy wspólnie taką platformę. Udało się. Wystartowaliśmy w połowie października 2006 roku, przy czym, do czego namówił mnie Radek Krawczyk (mój późniejszy wspólnik), od razu postanowiliśmy otworzyć naszą platformę dla wszystkich. Czyli obok rozpoznawalnych osób mogli pisać tzw. normalni użytkownicy nie będący znanymi dziennikarzami.

Czy ten model sprawdził się od razu?

Zostało to bardzo dobrze przyjęte i od początku, ku naszemu zaskoczeniu, oglądalność ciągle rosła. Bardzo szybko pojawiło się wielu autorów, wielu blogerów.

Czy można mówić o Salonie jako o startupie?

Teraz już nie, ale Salon24 niewątpliwie był startupem. W końcu powstał w zasadzie z niczego.

Ciężko było rozwijać Salon24 jeszcze na etapie startupu?

To było coś tak nowego, coś tak zaskakującego, że mogę mówić o olbrzymiej frajdzie. Na początku robiliśmy to we dwoje z moją żoną, która w ciągu dnia administrowała, ja robiłem to rano i wieczorami, bo w ciągu dnia pracowałem gdzieś indziej. Jakoś się tym dzieliliśmy. Owszem, był to taki heroiczny okres. Najbardziej męczące było to, jak Salon zaczął się rozwijać. Pracowaliśmy do 23, także w każdy weekend. Bez przerwy byliśmy z laptopem. Gdziekolwiek szliśmy, gdziekolwiek jechaliśmy, do rodziny czy przyjaciół, zabieraliśmy ze sobą laptopa i co godzinę robiliśmy update strony. Wtedy wystarczyło raz na godzinę aktualizować stronę. Tak to wyglądało do momentu, kiedy stwierdziliśmy, że musimy zatrudnić ludzi, bo urosło to już do takich rozmiarów.

Po jakim czasie pojawili się pierwsi pracownicy?

Po około 2 latach.

Reklamy displayowe są ciężkim tematem. Jakie formaty zamierzacie sprzedawać? Czy tak jak NaTemat.pl pójdziecie w kierunku tzw. niestandardów?

Tak, idziemy podobną drogą. Część rzeczy mamy bardzo podobnych, część trochę innych. Oczywiście zgadzam się, że reklamy displayowe schodzą z rynku i to jest forma, która zamiera. To już jest widoczne. My też zaczynamy żyć w dużej mierze z form niestandardowych. Głównie z takiej usługi, która jest unikalna na rynku i której trochę już sprzedaliśmy. Nazywamy ją lobbingiem społecznościowym.

Na czym to polega?

Klient może zamówić, może wywołać dyskusję na Salonie24 na temat przez siebie pożądany. Może założyć sobie bloga sponsorowanego, na którym pisze o własnych problemach, o tym co chciałby przekazać, ale co najważniejsze wciąga blogerów do dyskusji, wywołuje debatę na jakiś temat.

Jak to technicznie wygląda? Czym to się różni od bloga sponsorowanego?

Po pierwsze, mamy zarejestrowanych kilkadziesiąt tysięcy użytkowników na naszej stronie. Ona jest przez nich tworzona. Jeśli ktoś prowadzi taką dyskusję, to zamieszcza swój tekst, który wisi co najmniej na 4 miejscu na stronie głównej, czyli prawie każdy kto wejdzie na Salon24 zobaczy ten tekst. Teksty są tak formułowane, że wciągają innych użytkowników do interakcji, do rozmowy. Inni użytkownicy odpowiadają na swoich blogach na to, co napisała dana instytucja, firma czy osoba. Co ważne, wszystkie teksty są agregowane na stronie dotyczącej dyskusji na dany temat. W przypadku debaty o OFE w ciągu miesiąca powstało około 200 tekstów napisanych przez naszych użytkowników. To jest efekt, który w PR trudno osiągnąć, a tutaj jest to możliwe dzięki temu, że w jednym miejscu jest iluś ludzi, którzy na ten temat dyskutują.

Może Pan podać przykłady takich debat?

Mieliśmy debaty z Orange o Infostradzie, wspomnianą już debatę na temat OFE z Izbą Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych, mieliśmy także dyskusję z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego odnośnie ustawy lekowej, niedawno była dyskusja o stawkach interchange fee dla krat kredytowych. I to zdecydowanie jest droga, którą chcemy iść. Chcemy sprzedawać możliwość wywoływania dyskusji. Mamy na to bardzo dobry odzew, chociaż jest to produkt trudny do sprzedania i nie możemy tego sprzedawać przez domy mediowe, dlatego inwestujemy w swoich sprzedawców i wiążemy z tym bardzo duże nadzieje.

Także oferujemy taką możliwość jak sponsorowanie jakiejś rubryki. To jest narzędzie bardzo elastyczne. Ono pozwala na robienie bardzo różnych rzeczy. Co ważne, nasi użytkownicy zawsze są o tym poinformowani, nie robimy żadnej kryptoreklamy.

Jak to jest rozliczane? Opłata z góry czy za efektywność?

To jest opłata za pozycjonowanie na stronie głównej i możliwość prowadzenia własnej podstrony. Nie bierzemy odpowiedzialności za to, czy na tekst odpowie 5, 50 czy 500 użytkowników, bo bardzo dużo zależy od tego w jaki sposób sformułowany jest ten tekst.


Jakie są koszty takiej reklamy?

Za każdym razem to produkt szyty na miarę.

Jakie statystyki ruchu ma Salon24?

Mniej więcej 500 tysięcy realnych użytkowników i 10-12 milionów odsłon miesięcznie.

Salon24 powstał prawie 6 lat temu. W zeszłym roku wystartował serwis NaTemat.pl, który również jest w dużej mierze oparty o blogi. Czy taka będzie przyszłość mediów informacyjnych w internecie?

Formuła tradycyjnych mediów kończy się i to bardzo szybko, co widać gołym okiem. Widać to w prasie, moim zdaniem za chwilę będzie to widać również w przypadku telewizji. Nie mam wątpliwości, że to jest kierunek, w którym media będą się rozwijać.

Blogerzy zastąpią nam komentatorów, publicystów i dziennikarzy tradycyjnych mediów?

To już się powoli dzieje. Proszę spojrzeć na wyniki sprzedaży gazet. Tam jest odpowiedź na to pytanie. Oczywiście to jest jeden z powodów. Nie twierdzę, że tradycyjni dziennikarze całkowicie znikną, ale w dużej części będą ich zastępować eksperci z różnych dziedzin, którzy są blogerami. Przykłady można mnożyć. Robert Gwiazdowski jest blogerem, Krzysztof Rybiński jest blogerem, Piotr „Vagla” Waglowski też jest blogerem – ekspert od internetu, który zna się na prawie dotyczącym internetu lepiej niż wszyscy dziennikarze w Polsce. Na przykład w sprawie ACTA to on był głównym źródłem informacji, komentarzy, ekspertyz. Tak samo różne NGO’sy, które się tym zajmują. Oni mogą dzisiaj tworzyć własne media i komunikować się skutecznie. I to robią. Ten proces trwa i moim zdaniem będzie trwał dalej.

A w jakim kierunku będzie rozwijał się Salon24?

Salon nie będzie wyglądał zawsze tak jak wygląda dzisiaj, będzie ewoluował… To jest tego typu biznes, w którym trzeba reagować bardzo szybko. Nic nie jest stałe i cały czas próbujemy nowych rzeczy. Jedne wychodzą, inne nie wychodzą.

Szykuje się jakaś rewolucja?

My od 6 lat robimy rewolucję 🙂

Ale nie chodzi mi o polityczny sens, tylko bardziej technologiczno-biznesowy 🙂

A ja właśnie o tym mówię. Jednak wprowadziliśmy pewną rewolucję w świecie polskich mediów. Dzisiaj są rozmaite platformy blogowe, 6 lat temu ich nie było. Będziemy trochę przeformułowywać Salon24. Nie będzie to zmiana o 100%, nadal pozostaniemy mniej więcej takim medium, jakim jesteśmy, jednak chcemy zaproponować trochę inną wersję.

Salon24 to także inne serwisy, np. Sportifo24.pl, Latte24.pl czy Tek24.pl. Jak one sobie radzą i jaki jest plan na całą grupę?

Oczywiście one nie rozwijają się tak szybko jak Salon24. Jedne rozwijają się trochę szybciej, inne trochę wolniej. W czasie Euro 2012 bardzo dobrze rozwijał się Sportifo, wcześniej całkiem nieźle radziło sobie Latte24. Mamy zamiar otwierać kolejne takie serwisy. Część z nich będzie działała osobno, część będziemy wykorzystywać na głównej platformie. Próbujemy różnych modeli. Nawet jeśli powiem, że dzisiaj myślimy, że zrobimy tak, a nie inaczej, to nie znaczy, że za pół roku nie zrobimy jakiegoś kolejnego zwrotu. Tak jak mówiłem, ten rynek zmienia się bardzo szybko i próbujemy nowych rzeczy. Niektóre modele sprawdzają się lepiej, inne gorzej. Niewątpliwie polityka nie będzie jedynym tematem, którym będzie zajmował się Salon24.

W jakie nowe tematy wejdzie Salon?

Myślimy o kilku, ale nie chcę jeszcze tego zdradzać.

Ale to cały czas będzie formuła blogowa?

Niekoniecznie. Myślę, że będą różne formuły. User Generated Content na pewno tak, ale nie tylko.

Chcecie iść w kierunku dużego portalu informacyjnego? Taka jest Wasza ambicja?

Nie, to nie będzie portal informacyjny. Naszym planem jest zbudowanie jednego z najsilniejszych polskich mediów. I wierzymy, że Salon24 takim medium może być. Mamy większą szansę na przetrwanie z tego powodu, że nasz content jest tworzony przez użytkowników. Koszt utrzymania tego biznesu jest wielokrotnie, pewnie nawet stokrotnie niższy niż w przypadku dużych gazet, które mają duże redakcje, zatrudniają armię dziennikarzy i są dzisiaj w olbrzymich kłopotach. My tych kłopotów nie mamy, ponieważ jesteśmy instytucją niskokosztową, a przy tym wydaje się, że często ciekawszą.

Niskokosztową to znaczy? Jaki jest miesięczny koszt utrzymania Salonu?

Bardzo niski.

Czy Salon24 cały czas chce wejść na NewConnect?

Chwilowo się wstrzymaliśmy, bo to nie jest dobry moment. Chcemy jeszcze poczekać. Pod koniec 2011 roku myśleliśmy, że będzie inaczej. Nie spodziewaliśmy się, że kryzys tak się przeciągnie. Cały czas nie wykluczamy tego, że pojawimy się na parkiecie, ale tak jak mówiłem – czekamy na odpowiedni moment.

Po co Salonowi24 NewConnect? Chodzi tylko o kapitał?

Nie potrzebujemy tego kapitału w tej chwili. Natomiast mamy zamiar się rozwijać, dlatego chcemy mieć możliwość szybkiego pozyskania kapitału, jeśli będzie on potrzebny. W tym biznesie trzeba działać szybko.

Rozumiem, że Salon24 jest rentownym przedsięwzięciem?

Tak, z bieżących przychodów pokrywamy koszty działalności.

Jak rentowność ma się do wyceny, która wynosi obecnie ponad 5 milionów złotych. To jest racjonalna wycena czy Salon24 jest trochę nadmuchany?

Oczywiście, że to jest bardzo racjonalna wycena. Salon jest jeszcze niedoszacowany 🙂 Jesteśmy przekonani, że Salon24 ma bardzo duży potencjał wzrostowy. Mam nadzieję, że rozwiązania, które niedługo chcemy zaproponować pozwolą nam rozwinąć się jeszcze bardziej. Wierzymy, że nasza firma będzie warta dużo więcej.

Jakie plany na przyszłość? Czego życzyć Panu i ekipie Salonu24?

Warto życzyć tego, żeby kryzys się skończył i żebyśmy nadal dobrze wyczuwali kierunek, w którym rozwija się świat mediów. Przez ostatnie parę lat nam się to udawało.

A więc tego życzę i dziękuję za rozmowę!