Feebuster to aplikacja do zarządzania wydatkami w serwisach takich jak Netflix, Spotify czy Amazon Prime. Projekt został zaprezentowany pod koniec 2018 roku podczas, zwycięskiego dla startupu, hackathonu organizowanego przez Capgemini.
Nie było to jedyne tego typu wydarzenie, w którym brał udział Seweryn Bidołach. Między innymi w zeszłym roku walczył w konkursie brytyjskiego miliardera Richarda Bransona, VOOM Pitch 2018. Choć Feebuster nie udało się wywalczyć nagrody, założyciel startupu zdobył ogromne doświadczenie. Seweryn Bidołach dzieli się wnioskami z licznych hackathonów, opowiada o środowisku startupowym w Londynie i zdradza plany Feebustera na przyszłość.
Brałeś udział w konkursie Richarda Bransona VOOM Pitch 2018. Jak wspominasz to doświadczenie?
Seweryn Bidołach, założyciel i CEO Feebuster: Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Niestety nie udało nam zakwalifikować się do kolejnej rundy, w której była możliwość zrobienia prezentacji przed jury i wygrania 1 mln funtów do podziału na 3 projekty.
Żeby przejść do kolejnego etapu, do którego dochodzi 40 startupów, trzeba mieć około 2 tys. głosów. Aby to osiągnąć, trzeba znaleźć dobry sposób na zdobycie głosów online, mieć dobrze zrobioną kampanię marketingową lub mieć dużą bazę istniejących użytkowników i przekonać ich do oddania głosu.
Projekt Feebuster zgłosiliśmy spontanicznie i niestety w ostatnim możliwym terminie. Dziś uważam, że nie byliśmy odpowiednio przygotowani, aby uzyskać wymaganą liczbę głosów i zamknęliśmy naszą walkę na 256 głosach. Dodatkowym utrudnieniem było to, że osoby, które głosowały, musiały podać swoje dane oraz maila, a duża liczba potencjalnych użytkowników nie chciała dzielić się danymi z firmą Virgin.
Co zrobiłbyś inaczej?
Jedną z rzeczy, która może wspomóc projekt jest dobry, a zarazem krótki filmik prezentujący pomysł. W Feebuster nie mieliśmy na to czasu, dlatego skoncentrowaliśmy się na samym opisie i prezentacji. To jednak jest za mało. Mając doświadczenie z poprzedniego roku, dzisiaj wyszukałbym fora oraz grupy tematyczne na Telegramie, Whatsappie, Facebooku, aby trafić do jak największej liczby osób. Następnie spróbowałbym przekonać bezpośrednio każdą osobę w grupie na oddanie głosu – ogólny post na pewno nie wystarczy. Podczas rozmów indywidualnych można zebrać dość dużo przydatnego feedbacku.
Jakich rad udzieliłbyś startupom, które myślą o podobnych konkursach?
Wszystko zależy na jakim etapie jest startup i jakie w danym momencie są jego priorytety. Na pewno prezentując sam pomysł, trzeba być dobrze przygotowanym marketingowo, aby zdobyć odpowiednią liczbę głosów. Poza tym większość projektów, które przeszły do kolejnego etapu, to projekty społecznościowe, związane z edukacją, organizacjami charytatywnymi itd. Nasz projekt był projektem biznesowym i patrząc z tej perspektywy, nie miał większych szans na zwycięstwo.
Pod koniec 2018 roku wygrałeś hackathon organizowany przez Capgemini, podczas którego zaprezentowałeś Feebuster. Jaki problem rozwiązałeś?
Podczas tego wydarzenia rozwiązaliśmy problem związany z marnowaniem pieniędzy za subskrypcje i regularne usługi, z których tak naprawdę nie korzystamy, takie jak Netflix, siłownia, Amazon Prime, etc.
Według brytyjskich statystyk sky mobile, przeciętny obywatel w UK marnuje około 30 tys. funtów podczas swojego życia. Pokazaliśmy również, jak zaoszczędzone środki, w sposób automatyczny, można przekazać na konto oszczędnościowe, zainwestować w instrumenty finansowe niskiego i średniego ryzyka lub odłożyć na kupno mieszkania.
Zanim powstał Feebuster często brałeś udział w hackathonach. Co dały Ci te doświadczenia?
Uczestniczyłem ogólnie w sześciu hackathonach organizowanych w Londynie z czego aż cztery udało mi się wygrać. Wszystkie wygrane hackathony były z branży fintech, z czego się bardzo cieszę. Za każdym razem uczyłem się czegoś nowego, a przy okazji poznawałem ciekawe osoby z branży IT. Zwycięstwa miały dla mnie drugorzędne znaczenia.
Jeszcze 3 lata temu moja wiedza z branży finansowej była dość znikoma. Hackathony zmieniły to i pomogły mi zrozumieć, jakie są w niej możliwości. Poznałem też ciekawe osoby, które razem ze mną w tych zawodach uczestniczyły. Z niektórymi organizatorami kontakt mam do dzisiaj. Wspierają mnie w moich inicjatywach.
Rok temu miałeś pierwsze MVP. Mówiłeś, że planujesz pozyskać fundusze na dalszy rozwój i marketing aplikacji. Co przez ten rok się zmieniło? W jakim punkcie jesteś obecnie?
Zeszły rok był dla mnie dość burzliwy. Musiałem podzielić mój czas dość mocno między rodziną, a projektem. Związane było to z przyjściem na świat mojego dziecka. Dodatkowo mieliśmy mocne zawirowania w Feebuster, związane z rotacją w naszym zespole. Niestety nie udało nam się też znaleźć środków na realizację projektu, ale myślę, że to była poniekąd moja wina. Patrząc na to dzisiaj, jestem pewien że przeprowadziłem zbyt mało rozmów z inwestorami. Dodatkowo nie udało mi się zrealizować założeń z pozyskaniem minimum 1 tys. użytkowników. Aktualnie pracujemy nad nową strategią oraz rozmawiamy z naszymi strategicznymi partnerami. Myślę że w przeciągu najbliższych kilku miesięcy, zaprezentujemy ulepszona wersję Feebuster.
Od 4 lat mieszkasz w Londynie. Co powiesz o tamtejszym środowisku startupowym?
Londyn był i jest centrum startupowym w Europie. Praktycznie co tydzień organizowane są różnego typu konferencje. Dodatkowo jest tutaj wiele programów akceleracyjnych oraz różnego typu programy wspierające rozwój projektów. Wielką zaletą są środowiska skupione wokół miejsc co-workingowych. Mówię to dlatego, że można tam poznać potencjalnych partnerów lub przyszłych klientów. Jeżeli chodzi o branżę fintach to w szczególności polecam Level39, który mieści się w centrum finansowym zlokalizowanym na Canary Wharf. Mimo niepodważalnych atutów Londynu, to wydaje mi się jednak, że łatwość zdobycia pieniędzy na projekt, jest nadal dużo większa w Dolinie Krzemowej.
Jakie szanse otworzył przed Tobą Londyn?
W Londynie nie ma rzeczy niemożliwych i to sobie uświadomiłem już w pierwszych latach od mojego przyjazdu. Na samym początku mojej przygody pracowałem jako inżynier w kasynie internetowym. Rozwiązywałem problem mojego szefa, związany ze streamingiem wideo na żywo na urządzenia mobilne. Dostałem nawet propozycję przyjęcia udziałów firmy, na którą się jednak nie zdecydowałem, gdyż już wtedy miałem inny plan. Budując jednak swoją reputację w branży IT pozwoliło mi to na otrzymywanie coraz ciekawszych ofert oraz prace przy projektach dla takich firm jak HSBC, Lloyds, SAP. Moim marzeniem jest jednak zbudowanie czegoś większego, stąd też tak duże zaangażowanie w środowisku startupowym. Aktualnie z kilkoma ciekawymi osobami prowadzę rozmowy partnerskie, nie jest to jednak teraz etap, aby wszystko ujawniać.
Ile osób do tej pory pobrało aplikację?
Udało nam się przekonać około 200 użytkowników, przy bardzo małym budżecie jakim dysponowaliśmy. Liczba ta wystarczyła nam do uzyskania ciekawego feedbacku. Mamy też kilku stałych użytkowników, którzy monitorują swoje wydatki dzięki naszej aplikacji.
Co było najtrudniejsze w całym projekcie?
Najtrudniejszym elementem w projekcie było zbudowanie zespołu oraz jego utrzymanie. Nie mając środków, dzięki którym można pokryć minimalne koszty utrzymania, jest bardzo trudno zrealizować taki projekt. Praca za same udziały w dzisiejszych czasach jest praktycznie niemożliwa. W Londynie i nie tylko specjaliści opłacani są bardzo dobrze, co powoduje, że ludzie nie podejmują ryzyka i nie patrzą na zysk w długoterminowej perspektywie.
Czy jest coś czego żałujesz w odniesieniu do Feebuster?
Na pewno są rzeczy, które zrobiłbym teraz inaczej, natomiast nie żałuję niczego, co się zdarzyło w 2018 roku. Były lepsze i gorsze momenty oraz takie, kiedy zastanawiałem się co robić, ale moje długoletnie doświadczenie przyzwyczaiło mnie do tego. Mimo tego że nie udało nam się pozyskać środków, co było dla nas kluczowe, był to jeden z ciekawszych okresów, który dał mi doświadczenia i wiedzę z zakresu branży finansowej.
Jakie są Twoje najbliższe plany?
Dzięki zdobytym środkom z wygranych hackathonów pod koniec zeszłego roku, mamy fundusze na kolejne eksperymenty. Aktualnie dopracowywujemy nową strategię oraz koncentrujemy się na pozyskiwaniu użytkowników. W kolejnym etapie na pewno będziemy starali się pozyskać pieniądze na realizację projektu, a dopiero później zaczniemy budować w pełni funkcjonalny produkt. Nauczyłem się tego uczestnicząc w szkole online, organizowanej przez akcelerator Y Combinator. Dodatkowym naszym atutem jest prototyp, który jest na tyle elastyczny, że możemy go w dalszych etapach wykorzystać i rozbudować. Rok zaczął się dość dynamicznie, działamy ostro aby odnieść kolejne sukcesy.