Giełda za 18 miesięcy
Stewart Butterfield, pomysłodawca i dyrektor generalny Slacka, w rozmowie z serwisem The Australian poinformował, że zarządzany przez niego startup będzie spółką giełdową. Przedsiębiorca zdradził, że od trzech-czterech miesięcy prowadzi w firmie wewnętrzne przygotowania, których celem jest emisja akcji podczas pierwszej oferty publicznej (IPO). Dodał również, że firma, której przewodniczy ma już za sobą pierwszy zewnętrzny audyt.
Butterfield podał równie przybliżony termin, w którym Slack mógłby wejść na giełdę. Dyrektor generalny spółki zwrócił uwagę, że nastąpi to nie wcześniej niż za osiemnaście miesięcy. Biorąc pod uwagę młody staż amerykańskiego „unicorna” to i tak szybko. Przedsiębiorstwo udostępniające komunikator, głównie wykorzystywany przez inne firmy, istnieje na rynku niespełna dwa lata. Zgodnie z zapowiedzią Butterfielda w momencie IPO Slack będzie więc zaledwie czteroletnią spółką.
Krótki staż, a statystki idą w górę
Mimo swej „świeżości” firma rozwija się w nadzwyczaj dynamicznym tempie. Jeszcze w lutym 2014 roku korzystało z jej produktu zaledwie piętnaście tysięcy osób, a już rok później było ich pięćset tysięcy. Z kolei pod koniec października, kiedy Stewart Butterfield chwalił się statystykami, Slack liczył wtedy 1,7 mln użytkowników miesięcznie, czyli aż o 600 tysięcy więcej w stosunku do ubiegłych czterech miesięcy.
Kondycja finansowa startupu z San Francisco również napawa optymizmem. Zgodnie z czerwcowym oświadczeniem pomysłodawcy projektu, przedsiębiorstwo generuje roczny przychód na poziomie dwudziestu pięciu milionów dolarów. Między innymi dlatego szacuje się, że wartość rynkowa Slacka sięga już blisko trzech miliardów dolarów. Nie ulega więc wątpliwości, że wraz z wejściem na giełdę ta liczba jeszcze urośnie.