Stałam się bardziej produktywna i kreatywna, kiedy skróciłam dzień pracy o połowę – Maria Nowak-Szabat (Agni Ajurweda)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Maria Nowak Szabat

Udostępnij:

– Zadbaj o swoje zdrowie teraz, w drodze do dobrobytu, bo potem może się okazać, że nie będziesz mógł nacieszyć się tym, co osiągnąłeś – mówi Maria Nowak-Szabat, psycholożka, nauczycielka ajurwedy, założycielka Szkoły Ajurwedy i współwłaścicielka Agni Ajurweda, biznesu, który niebawem wchodzi na rynek międzynarodowy.

Czym jest dla Pani Ajurweda?

Maria Nowak-Szabat: Sposobem na życie. Kiedyś miałam problem z kręgosłupem i trafiam do terapeuty, który powiedział mi, że każdy z nas ma do wyboru dwie księgi, z których czyta: pierwsza to księga zdrowia, życia i prosperity finansowej, a druga to księga chorowania i braku powodzenia w życiu i finansach. Dla mnie Ajurweda jest taką księgą życia, czyli nauką, do której sięgam, żeby się dowiedzieć, jak o siebie dbać na co dzień, żeby żyć zdrowo, w poczuciu spełnienia i satysfakcji z każdego dnia, z czasu spędzanego z najbliższymi i spełnienia zawodowego.

Jakimi metodami dysponuje Ajurweda?

Ajurweda jest medycyną profilaktyczną, czyli zaczyna od diagnozowania tzw. unikalnej konstytucji, czyli tego, co nas ustanawia, naszej unikalnej proporcji trzech dosz. Unikalna diagnoza jest możliwa do uzyskania samodzielnie, ale wtedy jej  trafność wynosi ok. 30-40%, albo pod okiem fachowca. To rozpoznanie jest wyjściem do dalszych zaleceń, które dotyczą stylu życia: o której godzinie warto wstawać, o której kłaść się spać, jakie jedzenie nam służy i jak to zmienia się sezonowo (co innego służy nam latem, a co innego zimą), jaki rodzaj pracy powinniśmy wykonywać, co w tej pracy jest istotne, o co warto zadbać, żeby się nie wypalić, co jest dla nas ważne w komunikacji i w relacjach z innymi ludźmi; jaka forma ruchu jest dla nas najlepsza.

A do tego dochodzi cały szereg zaleceń leczniczych: zioła ajurwedyjskie, oczyszczanie organizmu (1-2 razy do roku) i panchakarma, czyli specjalna terapia ajurwedyjska oczyszczania całego organizmu, którą robi się pod okiem lekarza – może trwać od 9 dni do 3 tygodni i jest zalecana wtedy, gdy ktoś zmaga się z poważnymi chorobami i czuje się wobec nich bezradny.

Jeśli chodzi o ruch, to podam przykład. Przez ostatnie kilka lat modne jest bieganie, a z perspektywy ajurwedy, nie wszystkim ono służy. Osoby, które biegają po twardej nawierzchni mogą mieć zaburzenia lub choroby stawów. I to widać często dopiero po 10 latach. Konsultant ajurwedyjski jest w stanie rozpoznać po naszej budowie ciała, jaka forma ruchu będzie dla nas w sam raz. Ajurweda mówi, że choroba rozwija się w 6 stadiach. Moment, w którym chorobę diagnozuje medycyna konwencjonalna, to jest ok. czwarte stadium. Ale tak naprawdę często lata wcześniej są dolegliwości, które wskazują na rozwijającą się chorobę, czyli już wcześniej pojawiają się bóle i zaburzenia. Ajurweda diagnozuje chorobę od pierwszego stadium, od jej pierwszych zwiastunów. Nawet kiedy choroba jest już w 5-6 stadium, jesteśmy w stanie za pomocą konkretnych zaleceń zmiany stylu życia sprawić, że pacjent poczuje ulgę. Mówimy, że dopóki pacjent oddycha, jest szansa, żeby mu pomóc.

Dla kogo jest Ajurweda i w jaki sposób może pomóc?

Dla wszystkich, którzy mają jakiś problem zdrowotny, lub chcą lepszej jakości życia. Brak dobrej woli jest jedyną przeszkodą do skorzystania z ajurwedy. Jednym z przykładów, gdzie medycyna konwencjonalna jest skuteczna tylko połowicznie, są zaburzenia tarczycy. Lekarz powie, że hormony muszą być przyjmowane do końca życia, a ajurweda da dużo szersze zalecenia dotyczące rytmu okołodobowego, ilości wypijanych płynów (w tym zwiększenia ilości wypijanej wody), zredukowania kawy, dotyczące godzin pracy i pożegnania się  z perfekcjonizmem, który może doprowadzać do chorób tarczycy.

Nie sprawdza się współpraca z osobą, która przychodzi do konsultanta z przymusu, bo żona kazała, czy dostała bon podarunkowy w prezencie, chce go wykorzystać, ale nie jest przekonana.

Są kraje, w których ajurweda jest stosowana na równi z medycyną konwencjonalną.

Przede wszystkim są to Indie, gdzie medycyna ajurwedyjska jest jednym z sześciu możliwych kierunków leczenia, które może wybrać pacjent. W Niemczech, w Szwajcarii czy w Wielkiej Brytanii jest sporo zabiegów ajurwedyjskich, które refunduje państwowa służba zdrowia. W Stanach Zjednoczonych też ten trend rozwija się najprężniej. Wymienione kraje zwracają się w stronę medycyny ajurwedyjskiej, aby zmniejszyć koszty leczenia pacjenta.

Dlaczego nie jest tak w Polsce?

Ludzie są przyzwyczajeni do rozwiązań z głównego nurtu, do status quo i nie wszyscy są chętni, żeby to zmieniać. Poboczny nurt może okazać się skuteczniejszy, a wielu z lekarzy boi się o swoją pracę i sens 15 lat uczenia się medycyny, gdyby mogło się okazać, że prostszymi sposobami jesteśmy w stanie kogoś wyleczyć. Ajurweda, medycyna chińska i inne są medycynami komplementarnymi, czyli uzupełniającymi. Od początku naszego istnienia medycyna była związana z ziołami, jedzeniem i porami roku. Dopiero całkiem niedawno zawęziła się do tego, co znamy z tradycyjnego gabinetu lekarskiego. Teraz wracamy do przeszłości i integrujemy to, co zgubiliśmy przez ostatnie 200 lat.

Polska idzie tą samą drogą, co wymienione przeze mnie wcześniej kraje. Ze względu na uwarunkowania historyczne jesteśmy nieco w tyle, ale trendy sięgania po ajurwedę i inne medycyny holistyczne są bardzo widoczne również w Polsce. To jest odpowiedź na kryzys, który czują lekarze i na to, że służba zdrowia nie radzi sobie z szybko rosnącą liczbą chorych, którym trudno pomóc, ponieważ potrzeba im zaleceń dotyczących stylu życia, a takich zaleceń konwencjonalna medycyna nie traktuje poważnie. Zresztą wielu naszych klientów to lekarze, wypaleni swoją pracą i systemem, w którym pracują.

Mamy przecież bardzo rozwiniętą medycynę ludową. Lekarze ajurwedyjscy, którzy przyjeżdżają do Polski, sami przyznają, że Polacy są blisko natury. Jesteśmy dobrze połączeni z rytmem jedzenia posiłków, sezonowością, dalej gotujemy, kisimy i przetwarzamy naturalnie. To wszystko pochodzi z ajurwedy.

Jak odróżnić wiarygodnego terapeutę od samozwańczego uzdrowiciela, który daje rady po ukończeniu zaledwie 2-tygodniowego kursu?

To jest trudne pytanie. Zależy wszystko od tego, jak skuteczna jest to osoba. Skupmy się na praktykach ajurwedyjskich, bo wrzucanie wszystkich alternatywnych metod leczenia do jednego worka, to jak mówienie ogólnie o cudzoziemcach, którzy są przecież różni.

W Indiach lekarze uczą się medycyny ajurwedyjskiej na 5-letnich studiach magisterskich, więc łatwiej to zweryfikować. A my popatrzmy na rekomendację środowiska, w którym ta osoba pracuje, bo jeśli się nadużywa zaufania ludzi i robi rzeczy, które są nieskuteczne, to najczęściej te wieści się szybko rozchodzą pocztą pantoflową. Poza tym, jakie są efekty działania tego terapeuty? Czy ludzie dochodzą do zdrowia na przestrzeni kilkunastu miesięcy, czy nie? Ajurweda jest z nami od 5 000 tysięcy lat, to oznacza, że jest skuteczna, bo gdyby nie była, zostałaby zapomniana.

Uduchowione osoby często kojarzą nam się ze słabymi zdolnościami biznesowymi. Co powoduje, że Pani biznes działa jak dobrze naoliwiona maszyna?

Od 2020 r. nasz biznes osiąga siedmiocyfrowe przychody rok do roku. Ajurweda przyciąga ludzi bardzo zamożnych. Kiedy zaczynaliśmy 9 lat temu, to wśród naszych klientów było wielu milionerów. Byłam ciekawa, jak budują prosperujące biznesy, więc poza tym, że służyłam im jako terapeutka, pytałam o rady. Wielokrotnie mówili o podążaniu za intuicją.

Pamiętam, jak szef dużej firmy produkującej kafelki, powiedział, że w chwilach, w których nie wiedział co zrobić, szedł do kościoła, modlił się, prosił o inspirację i pokazanie, w którym kierunku ma podążać ze swoją firmą. Inspiracje dotyczyły konkretnych celów biznesowych, czyli np. czy otwierać nowy oddział, czy dany menadżer jest godny zaufania, czy brać duży kredyt.

Nie raz spotkałam się w relacjach polskich przedsiębiorców, że połączenie z duchowością, czymkolwiek ona jest: spacerami nad morzem, które pozwalają się wyciszyć, modlitwą, pielęgnacją ogrodu, byciem offline, czy innymi sposobami, w których zestrajamy się ze sobą – są kluczowymi asami w rękawie, bo mamy dostęp do wiedzy, do której inni nie mają. Jesteśmy podłączeni do źródła, które nam pomaga podejmować decyzje, w co wchodzić, a co porzucić. Duchowość już dawno wyszła poza ramy kościoła.

Sama przyjeżdżam nad polskie morze, kiedy mam do podjęcia ważne, strategiczne decyzje – tak jak teraz, kiedy z panią rozmawiam.

W jaki sposób można zarabiać na Ajurwedzie?

Wystarczy zrobić krótki research amerykańskiego rynku startupów, żeby zobaczyć, jak wiele różnych sposób zarabiania na ajurwedzie już powstało. Sama kształcę konsultantki ajurwedyjskie, czyli osoby, które pracują 1:1. Potem można samemu prowadzić grupy, szkolenia – ale do tego trzeba bardzo dobrze się przygotować.

Bardzo dużo potencjału jest w tworzeniu narzędzi i przestrzeni, która ułatwia docieranie do ajurwedy, czyli serwisy informacyjne, aplikacje, sposoby na łączenie się z ekspertami, z produktami, sprowadzanie produktów, które są trudniej dostępne. Sky is the limit. Widać to na rynku niemieckim, że jeśli połączymy kreatywność z możliwościami technologicznymi, to możemy oferować bardzo pomocne rozwiązania. Rynek ajurwedyjski stale rośnie. Ajurweda rozwija się równie prężnie jak przed laty rozwinęła się joga.

Czy istnieją badania dotyczące skuteczności Ajurwedy?

Polecam stronę, prowadzoną przez dr Johna Douillarda, który łączy starożytną wiedzę z nowoczesną nauką. Opisuje badania naukowe cytując źródła udowadniające założenia ajurwedy. Od 1901 r. przyznano aż sześć nagród Nobla, które we współczesny sposób potwierdzają mądrość ajurwedy m.in. znaczenie rytmów okołodobowych, właściwego oddychania i komunikacji między komórkami. Coraz częściej mówi się o tym, że medycyna rytmów okołodobowych i medycyna stylu życia są przyszłością.

Osobiście wolę dowody w praktyce. Mam za sobą 5 lat studiów psychologicznych i wiem, że badania, szczególnie w dzisiejszych czasach, pokazują tylko wycinek rzeczywistości. Znacznie więcej możemy poznać np. poprzez doświadczenie. Jeśli jesteśmy zsynchronizowani z rytmami okołodobowymi, nie tylko lepiej śnimy, ale lepiej funkcjonujemy, łatwiej nam się myśli i pracuje, jesteśmy lepsi dla naszych partnerów.

Jak wygląda życie wg Ajurwedy na Pani przykładzie?

Wstaję wcześnie rano ok. 6.00 lub 7.00 zimą. Kładę się ok. 22.00-22.30 (Ajurweda zaleca sen zgodnie z uniwersalnymi rytmami okołodobowymi około 22-23. Zalety wcześniejszego pójścia spać zauważają nawet osoby, które poprzednio uważały się za nocnych marków). Obserwuję ten moment, kiedy zaczynam być zmęczona wieczorem, zaczynam ziewać i wtedy idę spać, zanim zacznie się kolejny okres w cyklu okołodobowym, kiedy poczuję głód, wzmożoną aktywność psychiczną i pobudzenie. Zanim się rozkręci ten czterogodzinny okres, to ja już kładę się spać, żeby odpocząć. Dzięki temu mam ok. 8 godzin regenerującego snu. Oczywiście dla każdego, ta liczba jest inna. Choć nie ma takiej osoby, której ajurweda zaleca pracę w nocy. W przypadku pracy na zmiany, sięgamy po zalecenia ajurwedyjskie, które neutralizują szkodliwy wpływ pracy w godzinach nocnych. Ajurweda spotyka się z nami tam, gdzie jesteśmy zgodnie z mantrą, którą bardzo cenią nasi klienci: rób to, co możesz z tym co masz.

Dbam by posiłki były o właściwych porach (obiad maksymalnie do 15.00) i lekka kolacja ok. 18.00-19.00. Nawadniam się w ciągu dnia, piję sporo ciepłej wody. Odżywiam się sezonowo. Prowadzimy z mężem duży ogród permakulturowy na Podlasiu.

Najbardziej efektywna jestem rano. Zaczynam pracę ok. 8.00 i kończę maksymalnie o 14.00. Praca jest bardzo efektywna i na wysokich obrotach. Po obiedzie jestem już tylko dla siebie i moich bliskich. Tego nauczyłam się dzięki ajurwedzie. Pracowanie po 10-12 godzin sprawiało, że proste czynności zajmowały mi dwa razy więcej czasu. Przy tym nie byłam w ogóle kreatywna, co przy prowadzeniu biznesu jest dużą przeszkodą. Ruszam się, spaceruję, uprawiam czasem slow jogging, kiedy nie jest zimno i nie wieje, ćwiczę jogę. Są takie dni kiedy nie ma przestrzeni ani na gotowanie, ani na jogę i wtedy trzeba brać to, co jest, nie frustrować się, że nie udało się znaleźć czasu na coś. Nie ma idealnej wizji życia. Rób to co możesz z tym, co masz. Czuję spokój w czasach, które są pełne niepokoju. Łatwiej mi zadbać o siebie i swoją rodzinę.

Czy to oznacza, że Ajurweda nie lubi rytuałów i pozwala byśmy robili, to, na co mamy w danej chwili ochotę?

Ajurweda lubi rytuały. Dużo jest rytmicznych i powtarzanych czynności, ale jest w tym też nasza wolna wola, czy jestem dziś w stanie ćwiczyć 5 minut, czy 90. Nie opiera się to na naszej intuicji, która jest wspaniała, kiedy mamy ją czystą.

Co to jest czysta intuicja?

Intuicja wtedy nam służy, kiedy jesteśmy pewni, że jest to na pewno intuicja, a nie zachwiana równowaga fizjologiczna, która sprawia, że rzucamy się na różne produkty czy zachowania.

Jak możemy być tego pewni?

Pewni nie możemy być nigdy. Sezonowe jedzenie produktów pomaga wyjść z niekorzystnych nawyków żywieniowych. Jeśli ktoś żyje szybko, intensywnie i jest cały czas pod wpływem kawy, czekolady i niezdrowego jedzenia, na pewno nie kieruje się intuicją, która jest zakopana gdzieś głęboko. Ludzie, którzy potrafią się na chwilę zatrzymać i sprawdzić, w jakim miejscu teraz są, dochodzą czasem do zaskakujących wniosków: czas zmienić pracę, przeprowadzić się, wziąć rozwód czy iść na terapię.

Co Ajurweda mówi o pracy zdalnej?

Pracuję zdalnie od 2016 roku, z wyboru, a nie z przymusu. Wiem, że ważne jest ustalenie czasu pracy i jej ram, bo praca zdalna ma taką właściwość, że potrafi się rozprzestrzenić po całym dniu. Warto też ustalić czy pracujemy na komputerze, czy również na telefonie. Czasem jest tak, że wychodzimy na obiad i czekając na danie, zamiast odpoczywać, patrzymy w telefon, odpowiadamy na maile, czyli jesteśmy w pracy.

Warto być szefem dla samego siebie: gdzie bywamy, kiedy i na jakich zasadach. Poza tym ważna jest pozycja przy pracy i sprzęt. Laptopy, które trzymamy na kolanach na dłuższą metę niesamowicie nadwyrężają kręgosłup szyjny, czyli podstawę tego co stanowi o naszej jasności i skuteczności myślenia. Oprócz tego mają negatywny wpływ na kręgosłup piersiowy.

Na co dzień zalecam korzystanie z komputera, gdzie ekran jest na wysokości oczu. Świetnie sprawdza się biurko z regulowaną wysokością – można przed nim stanąć lub usiąść. Ja sama mam klęcznik. W fotelu siedzę tylko wtedy, kiedy udzielam wywiadów. Nasz kręgosłup się odżywia w ruchu, więc jak cały czas siedzimy, on zaczyna się wysuszać, generuje tarcie i bóle.