Pierwszy Warsaw Startup Weekend już za nami. Poniżej możecie znaleźć relację, jaką przygotował dla nas Michał Samojlik (Autentika) – designer, członek nagrodzonego przez Mentorów zespołu odpowiedzialnego za projekt guid.ie.
Zmierzając piątkowym popołudniem w stronę warszawskiej Politechniki, nie wiedziałem czego właściwie się spodziewać. Przypadkowo spotkani ludzi mają stworzyć startup w 54h? Wolne żarty…
Pierwsze zaskoczenie to ilość pomysłów. W kraju, w którym każdy chroni swoje idee przynajmniej pięcioma stronami NDA, nie spodziewałem się takiej otwartości wystąpień. Ponad 30 osób zaprezentowało swój plan na biznes życia.
Osobiście skupiłem się na 4 projektach:
- CityRace.me – gra w Snake z użyciem telefonu, GPS-a i własnych nóg
- guid.ie – znajdź przewodnika w mieście, do którego jedziesz
- Domain Secondary Market – agregator marketów wtórnych domen
- Rowery – narzędzie do planowania i budowania roweru z części dostępnych w bazie
Ostatecznie wybierałem między guid.ie i Domenami. CityRace.me nie wydawał mi się biznesowo obiecującym projektem (choć pasji, a nawet szaleństwa nie można im odmówić), a na rowerach się po prostu nie znam.
Miałem sporo obaw w kwestii współpracy z nowo poznanymi osobami. Okazało się, że niesłusznie. Przypadkowo trafiłem w korytarzu na Olę Sitarską, która przyszła z pomysłem guid.ie. Zadałem jej parę pytań dotyczących monetyzacji i po minucie byłem zdecydowany. Wszystko trzymało się kupy i co najważniejsze – wyglądało na możliwe do zrealizowania nawet w ten weekend. Takiego projektu szukałem. Dość szybko dokooptowaliśmy do naszego składu marketingowca (Piotrek wygrał z 3 innymi kandydatami) oraz Pawła – front-end developera. Zespół był kompletny.
Pominę szczegóły z produkcji. Kilkadziesiąt godzin wytężonej pracy, błyskawicznych decyzji i jeszcze szybszych realizacji. Tony kanapek, napojów. Masę rozmów z mentorami, warsztaty. Kupa śmiechu, zabawy i dobrej energii. Ostatnie linijki kodu powstały na 5 minut przed końcowymi prezentacjami. Udało się, choć lista „ficzerów” na przyszłość urosła do kilkunastu pozycji. Zostawiliśmy też kilogramy bugów, które muszą poczekać na wyczyszczenie. Ostatecznie nasz projekt wypadł bardzo dobrze. Otrzymaliśmy nagrodę mentorów i byliśmy faworytem u kilku sędziów (3 miejsce).
A jak wyglądała sama impreza?
Organizacja – świetna! Atmosfera, miejsce, zaopatrzenie zostało ocenione przez wszystkich bardzo pozytywnie. Pracując, nie musieliśmy się w zasadzie o nic martwić. Wielkie podziękowania dla całej ekipy Startup Weekend!
Wystąpienia – choć zazwyczaj nie przepadam za gadającymi głowami, to krótkie prezentacje gości z zagranicy pasowały do ogólnego klimatu imprezy. Nie było ich wiele, a zawartość była naprawdę ciekawa. Szczególnie przypadła mi do gustu historia wyboistej drogi Marcela Hollerbacha.
Mentorzy – niestety nie było nikogo z branży turystycznej, więc nie mogliśmy skonfrontować naszych założeń z istniejącymi realiami rynku. Jednak w pewnym momencie otrzymaliśmy świetny feedback dotyczący bezpieczeństwa i obsługi klienta w naszym systemie (dziękujemy Michałowi Kostrzewie, Rafałowi Hanowi, Michałowi Jaskólskiemu, Grześkowi Marczakowi oraz Agnieszce Skala-Poźniak). Po 30 minutach wróciliśmy z dobrym rozwiązaniem, którego słuszność została potwierdzona przez mentorów. Właśnie takiej pomocy oczekują startupowicze!
Krzysiek Kowalczyk – na osobne podziękowania od wszystkich zasługuje Krzysiek. Był wszędzie, dbał o wszystko, pomagał, kiedy była taka potrzeba. No i do tego show! Szacunek!
Podsumowując, pierwsza edycja przejdzie zapewne do historii. Warto było tam być.
Autor: Michał Samojlik
PS
Ważne przy kolejnej edycji – zapewnić stabilne łącze internetowe. To jedyny problem jaki mieliśmy podczas imprezy.