Jakie były kluczowe osiągnięcia StartUp Hub Poland w 2024 roku?
Aktywiści na rzecz innowacji na swoje osiągnięcia patrzą zawsze przez pryzmat sukcesów founderów, którzy się do nich zgłaszają. W tym bardzo trudnym – jeśli chodzi o pozyskiwanie kapitału – roku cieszymy się za każdym razem, gdy któryś korzystający z naszej wiedzy i kontaktów startup błyskotliwie zamyka rundę, wchodzi na nowy rynek czy zdobywa zaufania sceptycznych dotąd klientów. To dopiero przez pryzmat takich zjawisk możesz czuć satysfakcję z własnych projektów i proinnowacyjnych sojuszy.
Jakie działania na rzecz wspierania startupów prowadziliście w Startup Hub Poland w 2024 roku?
W poprzednim roku przeprowadziliśmy z warszawskim Ratuszem i najbliższymi nam Partnerami – Fundacją MOST i StartSmartCee już 11. edycję Warsaw Boostera. Po jubileuszowej edycji w 2023 ucieszyło nas, że kolejne pokolenie finalistów, w tym trzech laureatów, pokazało jeszcze lepszą jakość, time2market i przewagę po stronie nietrywialnej własności intelektualnej. Fundacja odpaliła razem z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości Poland Boostera i nie było zaskoczeniem, że o wdrożenia w przemyśle zgłaszać się będzie do nas w każdej rundzie po kilkaset projektów. Pod wodzą Pauliny Brym-Ciuby zorganizowaliśmy też kilka ważnych, celowanych eventów.
Naszą tradycją są już kameralne spotkania z inwestorami i najlepszymi startupami. Te kameralne i produktywne mixery pod hasłem Startup Excellence Club – format współprowadzony przez kancelarię DZP – służą inicjowaniu inwestycji i przeciwdziałaniu finansowej suszy. Jedziemy dalej z międzynarodowymi Demo Days w regionie wyszehradzkim o nazwie V4 Startup Force czy projektami dla młodych innowatorów pod auspicjami EIT (w 2024 roku wraz z EIT Raw Materials, a w tym z EIT Food). Za to pierwszy raz na taką skalę pokazaliśmy podczas poznańskiego Greenpactu startupy ESG-ready, a nawet ESG-necessary. Ten kongres był genialnym wejściem w rok 2025.
Jak sądzisz, które inicjatywy zrealizowane przez Startup Hub Poland najbardziej wpłynęły na rozwój polskiego ekosystemu startupowego?
Przez 15 lat w ekosystemie nabrałem pokory i cierpliwości – dziś uważam, że ważne efekty gospodarcze projektów realizowanych w styczniu, widoczne będę nie w grudniu, ale po… kilku latach. Niemniej, jesteśmy pewni trzech działań. Przyciąganie talentów z regionu narracją, że Polska jest stolicą szans w innowacjach i inwestycjach w EŚW, jest ważniejsze niż kiedykolwiek. Raport Draghiego nie mówi, by EU zamknęła się na wszystkich. Mówi, że chętni do innowacyjnej współpracy obcokrajowcy powinni być u nas, w Europie, jeszcze milej widziani. To po pierwsze.
Po drugie, utwierdzam się w poglądzie, że metropolitalne programy akceleracyjne typu Warsaw Booster mają sens generacyjny. Powoli, ale coraz lepiej, idzie kojarzenie spółek komunalnych i przedsiębiorstw miejskich ze startupami odpowiadającymi na ich potrzeby. „Docieranie się” w tym przypadku to mozolny proces, ale widzę postęp. Nie umiem przecenić wielkiej, formacyjnej roli otwierania się tych unikających się dotąd światów na siebie. Bez tego zapomnijmy o urzeczywistnieniu smartcity. Po trzecie, łączenie startupów z korporacjami. Ktoś powie: syzyfowa praca. Ale dzięki PARP Poland Booster proces ten wyraźnie przyśpiesza. Jeszcze 5-7 lat, temu kiedy przychodziliśmy do korpo, na ogół spod bramy woźny przepędzał nas kijem. Dziś zarządy same proszą o pomoc przy open innovation.
W jaki sposób Startup Hub Poland pracował na rzecz wzmacniania współpracy pomiędzy startupami a dużymi firmami, instytucjami publicznymi oraz inwestorami?
Primo, to nadal (i pewnie do końca świata) trenujemy startupy i poddajemy je życzliwej krytyce. Dlaczego IP jest ważne? Jak je ochronić? Jak przetłumaczyć prototyp na produkt? A jak produkt na model biznesowy? Jak przygotowywać, a potem prezentować pierwszą sprzedaż? Gdzie i w jaki sposób pozyskiwać kapitał zewnętrzny? Jak się cenić, a jak wyceniać? Jak mówić językiem większych od nas korporacji?
Secundo, wspomniany Poland Booster. To do 2026 będzie największe narzędzie fundacji w łączeniu „dorosłego” przemysłu z „młodzieżą” startupową. Chcemy łącznie znaleźć, wybrać i wesprzeć aż 50 spółek, licząc przy tym na 20 dobrych, wysokoenergetycznych wdrożeń. Naszą specyficzną niszą ekologiczną, tu nic się nie zmienia pozostają VC i aniołowie. Nigdy nie odprawiliśmy z kwitkiem chętnych na dobry pipleline inwestorów. To nie tylko się nie zmieni, ale postaramy się przyciągnąć do ekosystemu więcej uwagi ze strony zagranicznych funduszy.
Jak w 2024 roku wspieraliście integrację polskich startupów z międzynarodowym rynkiem?
Robimy to na co dzień promując nasz dealflow na większych i mniejszych konferencjach – głównie w Europie. Paulina reprezentowała nasze środowisko na WebSummit, ale nie zapominamy, że najlepiej międzynarodowe mosty przerzucać na niszowych imprezach. Łączmy bez rozgłosu startupy z partnerami zagranicznymi 1:1. Od tego roku używamy do tego również Poland Boostera, który przewiduje ścieżkę Go Global na zagraniczną ekspansję. Naszą chwałą jest oczywiście V4 Startup Force. Ten wyszehradzki format, w którym poza wiedzą i praktycznym doradztwem pomagamy wespół z 3 naszymi odpowiednikami w Czechach, Słowacji i na Węgrzech polskim founderom szybko i wydajnie łączyć się z odbiorcami technologii w regionie, będzie kontynuowany w 2025 roku!
Zaraz rusza kolejny nabór, a spółki z poprzednich są zachwycone tempem i efektami tego formatu. W tej sprawie szczególnie warto mieć oko na sociale, bo rekrutacja trwa bardzo krótko.
Jakie trendy i zmiany zauważasz w krajowym ekosystemie startupowym – w porównaniu z poprzednimi latami? Jak oceniasz kierunek tych zmian?
In plus poczytuję wzrost zainteresowania korporacji startupami. Coraz „łatwiej” jest przebić się z argumentem typu „hej, ten startup jest 3 razy lepszy niż wasze korporacyjne R&D. A przy tym tańszy, szybszy i bardziej zwrotny”. Cieszę się ponadto, że Polska (choć z rankingów tego jeszcze nie wyłapiemy) staje się krajem specjalistycznych aplikacji AI. Na razie słyniemy z jednorożców markplace’owych i platformowych (e-Obuwie, Allegro, DocPlaner). To super, ale moja hipoteza jest taka, że w najbliższych 5 latach przyjdzie fala „nowych ElevenLabsów”, a więc spółek algorytmicznych i machine-learningowych z rozwiązaniem mocnym niszowo. Zobaczymy więc (sprawdź mnie!) nowe mocne brandy – od AI w diagnostyce, przez AI w predykcji zagrożeń i AI w autonomicznym transporcie, po AI typującą kandydatów na nowe leki.
Niepokoi mnie natomiast spadające zaufanie do programów grantowych wśród startupów i inwestorów, zwłaszcza, że jesteśmy w czasie wąskiego „okna pogodowego”, kiedy przez chwilę mamy bardzo hojne programy FENG i KPO. Szkoda, by nadmierna formalizacja, historie walki organów ze startupami o kawałek składki ZUS, a w efekcie lęk przedsiębiorców, spowodowały, że środki, które mogą pulsować w polskim krwioobiegu, wróciły do Brukseli.
Dobrze Maćku, za rok wrócimy do rozmowy i wtedy sprawdzimy, czy miałeś w swoich prognozach. A teraz powiedz mi, czy zauważasz większe zainteresowanie inwestorów w określonych branżach lub technologiach?
Oczywiście, że AI i green-tech to nowe blockchainy. Ale dzisiejsze mody są inne, niż te, które eksplodowały w ostatnich dwóch dekadach. E-commerce (na przełomie wieku) czy blockchain (2010), owszem, dały sektorowo wyraźną zmianą gospodarczo, ale samouczące się narzędzia i technologie chroniące ludność przed skutkami zmiany klimatu to są tektoniczne rewolucje. Na 10 spółek w portfelach w 2025 aż 8-9 będzie związanych z tymi dwiema rewolucjami. Celowo mówię o technologiach dostosowania się populacji do zmian klimatu.
Obawiam się, że jako Ziemianie już przekroczyliśmy Rubikon i dostaniemy ciężkim obuchem w czoło, poczujemy wszystkie konsekwencje zmian przyrodniczych, nie zatrzymamy już ich nadejścia, już się nie wywiniemy. Czas by więcej myśleć o demokratycznym i sprawiedliwym dostępie do rozwiązań łagodzących ich skutki. Wciąż liczę na klasę polityczną, odpowiedzialne zarządy firm, ale jakkolwiek brzmi to paradoksalnie, szans dla środowiska naturalnego upatruję w… inżynierii. W przykręcenie beztroskiego konsumpcjonizmu i w rezygnację z poziomu życia całych narodów – niestety – nie wierzę. Pozostaje techno-nadzieja. I na nią postawią inwestorzy.
Który startupowy trend z 2024 roku najbardziej Cię cieszył – a który przeciwnie?
Cieszy mnie wiele, ale wyróżnić chcę dwa. Jeden trend branżowy i jeden kultury organizacyjnej. I są to inne trendy niż te poruszone wcześniej. Otóż trend branżowy, to… agro! W warunkach klimatycznych wyzwań oraz wojny (tej materialnej oraz tej celnej) Polska może, a wręcz musi szukać przewag i optymalizacji w rolnictwie. Mamy naturalnie dobrze rozdane karty: położenie, niezłe gleby i wegetację roślin, reputację zdrowego eksportera, zaplecze przemysłowe i interletalne, a nawet „pole uprawne” w nazwie państwa. Wykorzystajmy to! Bądźmy (razem z Ukrainą) spichlerzem świata XXI – trudnego – wieku!
Trend w kulturze operacyjnej to z kolei… ESOP. W końcu widzę, że zadomowił się u nas standard płacenia inżynierom i managerom uprawnieniami do konsumpcji sukcesu całej spółki przy exicie lub IPO. Prawnicy wiedzą już na ogół, jak napisać dobre regulaminy i wyposażyć zarządy w pożyteczne narzędzie przyciągania wartościowej kadry. Sam dziś nie wyobrażam sobie startupu z zafiksowanymi udziałami/akcjami tylko w rękach pierwszych founderów. Fundusze mają ESOP jako stałe oczekiwanie w term sheet’ach.
Po tylu latach działania na rzecz startupów, gdzie Maciek Sadowski odnajduje motywację do dalszej codziennej pracy?
II RP trwała 21 lat. PRL – 45. Polska, w której ja dorastałem kończy dopiero 35 lat. W skali tysiąclecia jest to okresem anomalnie szczęśliwym. Nasz moment! To nie jest czas na lenistwo i marazm. Jasne, jak każdemu, i mnie zdarza się załamka i apatia. Ale siadam z dream-teamem, który fenomenalnie skompletowała Paulina, patrzę i czuję, że nie jestem tylko w pracy. Że to ludzie tacy jak my (włączam tu z przekonaniem koleżanki i kolegów z zaprzyjaźnionych organizacji startupowych) tworzymy nad Wisłą nowy gospodarczy romantyzm (co zabawne stosując głębo pozytywistyczne, mozolne metody).
Od naszego pokolenia coś zależy: czy Polska będzie ekspertem siarki i krasnali ogrodowych, czy też może pionierem nowych, wysokomarżowych produktów, symbolem stabilnych szans, magnesem dla talentów i azylem dla odważnie myślących, pracowitych ludzi z całego regionu. Prawda, czasem chce się odpuścić. Ale (mówiąc z patosem) poczucie unikalności momentu dziejowego oraz (mówiąc fizjologicznie) wyrzut adrenaliny w nadnerczach jakoś nie pozwalają się tym ekosystemie nudzić.