Upublicznili więcej niż chcieli
Na początku tego tygodnia do sieci trafiły poufne dane osobowe kierowców zrzeszonych w Uberze. Wyciek, o którym mowa, dotyczył 674 przewoźników ze Stanów Zjednoczonych współpracujących z amerykańską korporacją. Przez błąd zespołu pracującego nad aplikacją łączącą kierowców z pasażerami upubliczniono informacje o: prawach jazdy, numerach rejestracyjnych pojazdów, numerach ubezpieczenia społecznego i formularzach podatkowych.
Pojawienie się w sieci wyżej wymienionych danych było związane z uruchomieniem nowej aplikacji Uber Partner dedykowanej kierowcom zrzeszonym w korporacji. Dzięki niej mieli oni otrzymać dostęp do większej liczby informacji ułatwiających współpracę ze spółką. Za pośrednictwem aplikacji przewoźnicy mogli m.in. podejrzeć stan swoich zarobków. Okazuje się jednak, że tym razem, co prawda nieumyślnie, Uber udostępnił więcej danych niż się spodziewali tego kierowcy i sam zespół Ubera.
30 minut i po kłopocie
Uwagę na wyciek danych zwrócił jeden z „taksówkarzy” z amerykańskiej firmy. Podczas gdy próbował za pośrednictwem Uber Partner przesłać własne dane osobowe, na ekranie smartfona zobaczył poufne informacje o setkach innych kierowców. Postanowił więc ich ostrzec i opublikował w serwisie Reddit stosowny komentarz.
Po nagłośnieniu sprawy o wszystkim dowiedział się zespół Ubera, który w ciągu trzydziestu minut zlikwidował usterkę. Rzecznik firmy podziękował kierowcy, który zwrócił uwagę spółki na zaistniały problem i przeprosił wszystkich, których dotyczy incydent. Ponadto zapowiedział, że skontaktuje się z każdym kierowcą bezpośrednio, bo ich bezpieczeństwo jest dla Ubera ważne.