Fot: John Phillips – https://www.flickr.com/photos/techcrunch/22987802684/, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61573140
Kryptowaluty nie będą dominować nad pieniądzem fiducjarnym?
Vitalik Buterin – jeden z twórców Ethereum, wyznał niedawno, że jego zdaniem kryptowaluty „nie przejmą władzy nad światem”. Programista miał tu na myśli zarówno waluty takie jak bitcoin czy Ethereum, jak i państwowe projekty cyfrowych pieniędzy – nad takimi rozwiązaniami pracuje już prawie 90 krajów.
To nie pierwszy raz, kiedy Buterin wskazuje, że kryptowaluty niekoniecznie zastąpią tradycyjną gotówkę. Jeszcze przed pandemią koronawirusa Vitalik twierdził, że pieniądze fiducjarne wykonały dość dobrą pracę nad swoją stabilnością. Zasugerował również, że nie należy wypierać tradycyjnych walut bez wcześniejszego zrozumienia, jak działają. Co jest o tyle ciekawe, że Ethereum powstało jako odpowiedź na scentralizowane usługi czy ogólnie rynek finansowy.
Jednak w zasadzie od początku maja 2022 r. kryptowaluty mają się znacznie gorzej. bitcoin od 1 maja stracił na wartości ok. 45%, a ether prawie 60%. Wygląda to na pęknięcie kolejnej bańki. W zeszłym roku byliśmy świadkami podobnego wydarzenia, właśnie na przełomie maja i czerwca. Trzeba jednak podkreślić, że sytuacja nie ma się też dobrze na rynku pieniądza fiducjarnego. Kolejne kraje odnotowują rekordowe od wielu lat poziomy inflacji. Można zaryzykować stwierdzeniem, że globalny rynek finansowy odnotowuje straty – i to zarówno ten fizyczny, jak i cyfrowy.
Jeśli bitcoin zastąpi pieniądze fiducjarne, to czeka nas kryzys?
Coraz więcej państw zaczyna przekonywać się do bitcoina. Rok temu jako oficjalną walutę zaakceptował go Salwador. Niedawno bitcoina zaakceptowała też Republika Środkowoafrykańska. Podobny pomysł rozważał także Honduras, ale ostatecznie zdecydował się na zaakceptowanie bitcoina tylko w swojej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Kryptowalutę tę uznają także szwajcarskie miasta Lugano, Zug i Chiasso, gdzie bitcoinem można nawet opłacać podatki.
Podobnie jest z Ukrainą, która może nie traktuje bitcoina czy innych cyfrowych aktywów jako drugą, oficjalną walutę, ale podjęła decyzję o ich akceptacji. Dzięki temu pojawiły się oficjalne kryptowalutowe portfele tego państwa w BTC, ETH i USDT.
Oczywiście, nie każde państwo jest tak przyjaźnie nastawione do wynalazku Satoshiego Nakamoto. Przykładowo w Wenezueli posiadanie i wydobywanie bitcoinów jest nielegalne. Chiny również wielokrotnie rozważały zablokowanie bitcoina. Kryptowaluta ta nie cieszy się też uznaniem niektórych amerykańskich senatorów, którzy nawołują do jej ścisłej regulacji, a nawet naciskania na salwadorski rząd, aby wycofał się z uznania bitcoina za oficjalną walutę.
Negatywnie o bitcoinie wypowiada się także Yanis Varoufakis – były minister finansów Grecji. Twierdzi on, że zastąpienie walut narodowych przez bitcoina może być katastrofą.
– Wszyscy bylibyśmy teraz w bardzo trudnej sytuacji. Co się stanie, gdy wybuchnie pandemia i trzeba będzie zwiększyć podaż pieniądza? W przypadku bitcoina nie można zwiększyć podaży, ponieważ jest ona stała – mówi Yanis Varoufakis.
Choć ta stała podaż jest dla niektórych wręcz zaletą. Tj. bitcoina rozpatruje się w charakterze instrumentu finansowego o cechach deflacyjnych – właśnie ze względu na jego ograniczoną ilość. Dość powiedzieć, że pieniądze fiducjarne nie mają od kilkudziesięciu lat pokrycia w czymkolwiek, np. złocie czy innych metalach szlachetnych. To jak niebezpieczna może być nieograniczona podaż w rękach banków centralnych widzimy na przykładzie Wenezueli. W mniej drastycznym wydaniu widzimy to w Turcji czy nawet u nas.
Bitcoin jednak prawdopodobnie nie zastąpi pieniądza fiducjarnego, a raczej będzie jego uzupełnieniem. Czymś obok lub – jak niektórzy wskazują – cyfrowym złotem. Oczywiście o ile jego popularność się utrzyma.
Bitcoin zalicza spadki? Nie przejmujcie się! Mówi prezydent Salwadoru
To, że zaakceptowanie jako oficjalnej waluty środka płatniczego, który może mieć tak olbrzymie wahania kursu jest kłopotliwe, przekonał się sam Salwador. Owszem – adopcja kryptowalut w tym kraju jest spora, a sami Salwadorczycy chętnie korzystali z bitcoina jeszcze przed jego oficjalnym przyjęciem. Jednak był to wynik bardziej patologii tamtejszego systemu finansowego. Tj. Salwador od wielu lat nie ma własnej waluty, a posługiwał się dolarem amerykańskim. To również kraj bardzo biedny, którego ważną gałęzią gospodarki jest tzw. rynek remittance (20% PKB), czyli po prostu przelewów od imigrantów do ich rodzin w ojczyźnie.
Problem jednak w tym, że tamtejsze systemy płatnicze narzucały olbrzymie marże dla swoich klientów (10–50%), przez co spora ilość pieniędzy zostawała w rękach firm, a nie ludzi. A co ważne – 70% Salwadorczyków nawet nie miało konta w banku. Przez to bitcoin czy inne kryptowaluty były dla mieszkańców Salwadoru bardzo atrakcyjną alternatywą. Przelewy były tańsze i stosunkowo proste. Zaakceptowanie tej czy innej kryptowaluty zdawało się jedynie kwestią czasu.
Sam Nayib Bukele – prezydent Salwadoru – z adopcji kryptowalut zrobił zresztą ważną część swojej kampanii. W nadziei na przyciągnięcie inwestorów narodził się w jego głowie nawet projekt Bitcoin City, czyli smartcity opartego o technologię blockchain. Wszystko jest jednak piękne, kiedy cyfrowe aktywa idą w górę. Gorzej, jeśli zaliczają kilkudziesięcio– czy nawet kilkusetprocentowe spadki. Jest też o tyle problematyczne, gdy z budżetu państwa (czyli z pieniędzy podatników) dokupujesz te rzeczone cyfrowe aktywa, a także starasz się przekonać swoich obywateli do korzystania z nich.
– Widzę, że niektórzy ludzie martwią się lub niepokoją o cenę rynkową bitcoina. Moja rada: przestań patrzeć na wykres i ciesz się życiem. Jeśli zainwestowałeś w bitcoina, to Twoja inwestycja jest bezpieczna, a jej wartość po bessie będzie ogromnie rosła. Cierpliwość jest kluczem – mówi Nayib Bukele.
I see that some people are worried or anxious about the #Bitcoin market price.
My advice: stop looking at the graph and enjoy life. If you invested in #BTC your investment is safe and its value will immensely grow after the bear market.
Patience is the key.
— Nayib Bukele (@nayibbukele) June 19, 2022
Warto podkreślić, że administracja Salwadoru wydała 105 mln dolarów z pieniędzy podatników na zakup ok. 2300 bitcoinów po średniej cenie ok. 51 tys. dolarów za sztukę. Obecnie zakupione aktywa są warte 46 mln dolarów, co oznacza spadek 56,5% początkowej wartości. Choć według Alejandro Zelaya – ministra finansów Salwadoru – ta korekta nie jest równoznaczna z zaszkodzeniem kondycji budżetu państwa. Być może na własne oczy przekonamy się wkrótce czy wprowadzenie bitcoina jako oficjalnej waluty to dobry pomysł dla państwa. Szkoda tylko, że to eksperyment na żywym przykładzie i portfelach ludzi, które mogą na tym wyjątkowo ucierpieć.