W ślepym teście wygrywa, na półce budzi lęk. Dlaczego wciąż boimy się roślinnych zamienników?

Dodane:

Aleksandra Janik Aleksandra Janik

W ślepym teście wygrywa, na półce budzi lęk. Dlaczego wciąż boimy się roślinnych zamienników?

Udostępnij:

„Fikołki logiczne” na etykietach i walka o uczciwą konkurencję – tak eksperci oceniają widmo zakazu używania nazw takich jak „burger” czy „kiełbaska” dla produktów roślinnych. Czy legislacja nadąża za rynkiem, na którym roślinny nabiał bije rekordy popularności, a ministerstwo chce więcej strączków w szkołach?

Rozmawiamy z Karoliną Centkowską, menadżerka ds. komunikacji z RoślinnieJemy, o tym, co hamuje, a co napędza sektor plant-based w Polsce, oraz dlaczego w ślepych testach smaku roślinne zamienniki wygrywają z uprzedzeniami.

W sektorze plant based food głośno ostatnio o zakazie używania nazw „roślinny burger” itd. Uważacie, że takie regulacje szkodzą czy wręcz mobilizują innowacje?

Zakaz stosowania nazw takich jak “burger”, “parówka”, “kiełbaska”, “wędliny” itd. w odniesieniu do roślinnych produktów to kolejna – zbędna, bariera dla rozwoju roślinnego sektora. Wprowadzenie takiego zakazu wiąże się z kosztami dla branży – związanymi chociażby ze zmianami w opakowaniach. Tak naprawdę, wokół całej komunikacji roślinnych alternatyw będzie trzeba wykonywać fikołki logiczne i logistyczne, by przekazać opisowo, z jakim produktem mamy do czynienia i spełnić wymogi prawne. Tymczasem najbardziej znane i zrozumiałe dla konsumentów nazwy nie będą mogły być używane. Badania pokazują, że konsumenci nie mylą się przy sklepowych półkach. Więc takie regulacje są w sprzeczności z ich interesem i w sprzeczności z troską o uczciwą konkurencyjność na rynku.

Skoro o innowacjach mowa… Co jest aktualnie największą innowacją w tym sektorze? W którą stronę zmierza branża, na co stawia?

W branży roślinnej mamy jeszcze bardzo dużo przestrzeni na rozwój rozwiązań technologicznych. Na pewno będziemy go dalej obserwować na przestrzeni lat. Wiele z takich działań nie jest komunikowanych zewnętrznie, ale można je dostrzec w udoskonalonych nowych wersjach produktów. To może jest coś co brzmi mniej ekscytująco niż opowiadanie o parówce z ziemniaka czy maśle z “powietrza”, ale ma bardzo duże znaczenie w stabilizowaniu pozycji roślinnych opcji na półkach. Kiedy roślinne produkty dopiero zaczynały powstawać, wiele z nich wymagało jeszcze dużego dopracowania pod kątem tekstury czy smaku, to były opcje dla osób zdeterminowanych, żeby znaleźć zamiennik. Teraz osiągnęliśmy pewien poziom rozwoju rynku, w którym nowe produkty muszą być bardzo wysokiej jakości, żeby pozostać na półkach.

Konkretne nowości, które cieszą się największym zainteresowaniem, możemy wypatrzeć wśród zamienników nabiału. Od lat jako RoślinnieJemy organizujemy Plebiscyt na Najlepszy Roślinny Produkt i już drugi rok z rzędu to zamienniki nabiału znajdują się na prowadzeniu. Mowa tutaj nie tylko o napojach roślinnych, ale też zamiennikach jogurtów, kefirów, serów, serków do smarowania i szerokiej gamy nabiałowych produktów. Myślę, że jest to część roślinnej kategorii, która już na stałe weszła do mainstreamu.

Z moich obserwacji i z artykułów, do których dotarłam wynika, że coraz częściej ograniczamy spożywanie produktów odzwierzęcych. Jak postrzegacie wiedzę społeczeństwa na temat żywności roślinnej?

Z pewnością na przestrzeni lat wiedza o roślinnej żywności wzrosła, a więcej osób zaczęło świadomie ograniczać spożycie mięsa z powodów zdrowia, środowiska czy kwestii etycznych, przy czym zdrowie jest najczęściej wskazywanym powodem. Jednak to jest wciąż dopiero początek i potrzebujemy tutaj zdecydowanych działań systemowych, które zwiększą wiedzę społeczeństwa na temat zdrowego odżywiania, w tym potrzeby zwiększenia ilości roślinnych źródeł białka w diecie. Jako przykład pozytywnych zmian w tym kierunku mogę przytoczyć uwzględnienie przez Ministerstwo Zdrowia potrzeby zapewnienia większej ilości strączków w posiłkach szkolnych w nowym Rozporządzeniu.

Dlaczego ludzie nie jedzą roślinnych zamienników mięsa? Rozmawiając ze znajomymi podają odpowiedzi takie jak cena i smak. Z kwestią smaku pewnie trudno dyskutować, ale czy dieta roślinna może być tańsza niż dieta oparta na mięsie?

Sama kwestia smaku jest faktycznie złożonym tematem, bo oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia w kontekście technologii i udoskonalania produktów. Ale nawet te najbardziej podobne do odzwierzęcych (zamienniki od Beyond Meat czy Impossible Foods) jak się okazuje lepiej wypadają w “blind testach” niż w tych gdzie uczestnicy wiedzą, że jedzą roślinną opcje. Świadczy to o tym, że mimo wszystko w niektórych osobach nowe produkty budzą niepewność, a roślinne opcje wydają się im w jakiś sposób gorsze. Jeśli ktoś się kiedyś zraził trafiając na coś co nie podpadło mu do gustu, to zrozumiałe, że może bać się dalej próbować, ale warto być otwartym, bo roślinny rynek naprawdę mocno się rozwinął.

A roślinne odżywianie jak najbardziej może być korzystne także dla portfela. Wszystko zależy od tego, co wybieramy. Gotowe roślinne zamienniki będą faktycznie często droższe od mięsnych produktów, ale większość osób, które je roślinnie nie opiera swojej codziennej diety na zamiennikach. Strączki, kasze, ryże, warzywa i owoce sezonowe to jedne z tańszych produktów i możemy skomponować pyszną i pełnowartościową dietę z takich składników. Kiedyś stworzyliśmy serię porad na ten temat – na stronie https://roslinnewyzwanie.pl/misja-oszczedzanie można zapisać się na cykl newsletterów, z poradami jak jeść roślinnie bez nadwyrężania budżetu.
Faktycznie cena, smak, dostępność to są istotne czynniki przy wyborze roślinnych opcji i one wraz ze wzrostem roślinnego segmentu będą coraz bardziej przyjazne dla konsumenta. Inne kwestie to właśnie te związane z kulturą, przekonaniami czy nawykami, a to są skomplikowane mechanizmy, które potrzebują trochę czasu.

Jakie są Wasz kolejne kroki rozwojowe? Szykujecie coś ciekawego? 🙂

Jesteśmy teraz świeżo po większej akcji – Plant-Powered Week, gdzie zorganizowaliśmy serię wydarzeń na żywo, współpracowaliśmy z firmami, warszawską gastronomią, influencerami, dziennikarzami, by jak najszerzej opowiedzieć o wpływie roślinnych wyborów na planetę. Więcej o akcji można przeczytać np. tutaj: LINK
Na co dzień dużo pracujemy w zakresie wspierania biznesu i starań o wyrównanie szans dla roślinnej branży na poziomie legislacyjnym. Więc te starania zajmują największą część naszego czasu. Po Plant-Powered Weeku jesteśmy pełni inspiracji na kolejne działania do społeczeństwa i konsumentów. Będziemy je z pewnością ogłaszać w odpowiednim czasie 🙂

Czytaj także: