Warto mieć większy wybór

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Kilka miesięcy temu przygotowywaliśmy się z moim zespołem do cyklicznej aktualizacji projektów kluczowych z punktu widzenia firmy. Była to dla nas okazja, żeby zaproponować nowe pomysły i innowacyjne rozwiązania. Moi ludzie bardzo się zdziwili kiedy w skrzynce pocztowej znaleźli zaproszenie na…

Kilka miesięcy temu przygotowywaliśmy się z moim zespołem do cyklicznej aktualizacji projektów kluczowych z punktu widzenia firmy. Była to dla nas okazja, żeby zaproponować nowe pomysły i innowacyjne rozwiązania. Moi ludzie bardzo się zdziwili kiedy w skrzynce pocztowej znaleźli zaproszenie na codzienne burze mózgów, które miały trwać przez cały tydzień. Nikt wcześniej nie poświęcał na to aż tyle czasu. Wtedy jeszcze nie wiedzieli jaką niespodziankę dla nich przygotowałem.

Koło pomysłów

Niespodzianką była nowa metoda prowadzenia burzy mózgów, którą sam opracowałem. Wpadłem na nią zupełnie przypadkiem. Stała się efektem skojarzeń kilku rzeczy, które na pierwszy rzut oka kompletnie do siebie nie pasowały. Czytając „Sztukę innowacji” Toma Kelleya i Jonathana Littmana dowiedziałem się wiele na temat nowatorskich rozwiązań. Jedną z ważniejszych lekcji jaką wyniosłem z lektury było to, żeby traktować innowacje jak procesy. Definiując je jako doświadczenia możemy trafić na potrzeby jakie należy zaspokoić. W dużym skrócie innowacje to czasowniki. Obraz ten nie był jednak dla mnie pełny. Doświadczenia to coś więcej. To również atmosfera, czas, miejsce i dziesiątki innych rzeczy jakie się na nie składają. Czułem, że czegoś w nim brakuje, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem czego.

Kilka miesięcy później odwiedzili nas znajomi mojej dziewczyny. Jako, że lubimy grać w gry zaproponowaliśmy im pewną planszówkę. Graliśmy w nią wcześniej kilka razy i zawsze bardzo dobrze się bawiliśmy. Jej celem było osiedlenie wikingów na odkrywanych wyspach. Gra posiadała ciekawy element losowości. Kółko, na którym licytowało się wyspy i wikingów. Każdy z wikingów miał inną rolę. Wojownik bronił wysp przed najeźdźcami, rybak zapewniał pożywienie, a złotnik pieniądze. Wtedy doszło do mnie to jak rozwiązać problem definiowania doświadczeń. Każdy rodzaj słów ma przecież inną rolę. Czasownik to proces, przymiotnik stan ducha, a rzeczownik to cel. W jednej chwili wszystko stało się oczywiste. Umieściłem słowa na kołach by wprowadzić losowość, dzięki której szybciej można odnaleźć interesujące skojarzenie. W ten przedziwny sposób udało mi się opracować prostą i skuteczną metodę generowania dużej ilości ciekawych pomysłów. Wszystko miałem pod ręką. Wystarczyło to tylko poskładać.

Tydzień burzy mózgów

Metodę w praktyce postanowiłem wypróbować na moim zespole. Perspektywa tygodnia wymyślania pomysłów nie nastrajała ich zbyt optymistycznie. Zebraliśmy się w salce i kiedy wszyscy usiedli wygodnie w fotelach ja wyjąłem z teczki kilka przedziwnych przedmiotów. Była to  gumka do mazania, pinezka, kilka kawałków pociętego w talarki korka od wina, ołówek oraz 3 papierowe kółka. Poprosiłem o podyktowanie mi wszystkich czasowników jakie w tamtej chwili przychodziły im do głowy. Zapisałem je na największym kole. Następnie to samo zrobiliśmy z przymiotnikami, a później z rzeczownikami. One z kolei trafiły na najmniejsze z nich. Nikt nadal nie wiedział po co to robimy. Ich miny były bardzo wymowne. Mieli mnie za kompletnego świra.

Nadszedł czas na złożenie mojego wynalazku. Nałożyłem na siebie kółka oddzielając każde wyciętym kawałkiem korka. Całość przytwierdziłem pinezką i nadziałem na gumkę. I zacząłem nimi obracać. Kiedy kółka się zatrzymywały czytałem kombinację słów jaka tworzyła się na kręgach. Pierwsze skojarzenia nie były zbyt ciekawe. Moi ludzie jednak złapali o co w tym wszystkim chodzi. Zasugerowali wymianę kilku wyrazów i sami chcieli kręcić kółkami. W tydzień doszliśmy do perfekcji w używaniu narzędzia. Wygenerowaliśmy całą masę świetnych i nowatorskich pomysłów. Kiedy wysłałem je do mojego dyrektora złapał się za głowę. Nikt przed nami nie przedstawił mu takiej ilości ciekawych rozwiązań. Spośród 63 przemyślanych i dopracowanych koncepcji w ostatecznym rozrachunku do realizacji wybrano jedną. Przy kolejnej okazji, w której można było zgłaszać nowe projekty, zaszaleliśmy jeszcze bardziej. Na liście znalazło się ich prawie 90. Ludzie w firmie patrzyli na nas z niedowierzaniem i zastanawiali się jak my to robimy. Także tym razem do wykonania wyznaczono jeden projekt.

Komfort wyboru

Mogło by się wydawać, że na tak dużą ilość pomysłów realizacja tylko jednego jest porażką. W przypadku projektów nie liczy się jednak ich ilość, ale jakość. Co wolisz zrobić: kilka nieciekawych projektów, które nie wnoszą nic innowacyjnego czy tylko jeden, ale taki, który może zmienić oblicze branży jaką się zajmujesz? Odpowiedź jest chyba jasna. Im większy mamy wybór tym łatwiej znaleźć dobre pomysły, a spośród nich lepsze i najlepsze.

W tym wszystkim dużą rolę odgrywa proporcja. Na 10 uruchamianych w sieci projektów 3 mogą przetrwać, a tylko 1 osiąga sukces. Przełóż to na ilość pomysłów jakimi dysponujesz. Mając 1 pomysł możesz nawet nie brać się za to żeby zaczynać. Przy 5 Twoja sytuacja się poprawia, ale najprawdopodobniej ciągle czegoś Ci brakuje. Przy 10 masz 10% szans na sukces. Przy 100 pomysłach także jest to 10%, tyle że tym razem dobrych pomysłów masz aż 10 i dodatkowe 20, nad którymi być może warto jest się chwilę zastanowić. To jest właśnie ta różnica. Masz większy wybór i możesz robić naprawdę ciekawe rzeczy. Nie zrobisz ich wszystkich więc nie bój się poświęcić części z nich. Na niektóre zabraknie Ci pieniędzy. Do realizacji innych nie będziesz mieć odpowiedniej wiedzy. Kolejne nie powstaną, bo Twoje zasoby będą zaangażowane w innym miejscu. Kilka pomysłów nie do końca dobrze wpisze się w Twoją strategię długofalową. To wszystko są argumenty za tym, żeby wybrać coś innego. Zwycięzca może być tylko jeden.

Generuj pomysły

Do szybkiego i skutecznego tworzenia dużej liczby koncepcji świetnie nadaje się stworzona przeze mnie metoda. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nie musisz wycinać kółek z papieru, ani pić wina, żeby później pociąć jego korek, który oddzieli je od siebie. Zamieściłem w sieci odpowiednik koła, które działa tak samo jak jego pierwotna wersja. Wejdź na http://kolopomyslow.pl/ i wypróbuj moją metodę. Wpisz po 10 czasowników, przymiotników i rzeczowników. Umieść je na kole i obracaj nim do woli. Możesz do tego celu używać strzałek na klawiaturze, spacji i lewego przycisku myszy. Działa tak prosto, że na pewno sobie poradzisz. Szukaj skojarzeń, czytaj je na głos i zapisuj to wszystko co przychodzi Ci do głowy. Staraj się zawsze używać kilku słów, które nie pasują do tego czym się zajmujesz. Dobrze dobrać również takie, które będą kompletną przeciwnością tego co robisz. Skojarzenia jakie odnajdziesz mogą być bardzo ciekawe. Wszystko jest w Twoich rękach i głowie. Daj sobie szansę na znalezienie nowych rozwiązań. Warto mieć większy wybór.

Wojciech Drewczyński

Entuzjasta sztuki innowacji, niestereotypowego myślenia i twórczego niszczenia. Laureat konkursu „Projekt Laborka” nagrodzony za kreatywność. Od 2008 roku związany z Wirtualną Polską, w której zrealizował kilkanaście projektów internetowych. Twórca autorskiej metody przyspieszającej generowanie nowych pomysłów. Prywatnie autor bloga o innowacjach, fan dobrej literatury, gier planszowych i karcianych.