Wróżenie ze startupów

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Rynek startupów IT widziany z góry przypomina wielkie biznesowe mrowisko. W tym kłębowisku pracy niestety niewiele pomysłów ma szansę na spektakularny sukces. Według analiz Paula Grahama, założyciela Y Combinator Startup School, przez „startupową szkołę” przewinęło się w ciągu ostatnich pięćiu lat 511 firm. Sukces odniosło raptem 37 z nich.

Zdjęcie royalty free z Fotolia 

Te, którym się udało, potrafiły przewidzieć oczekiwania rynku i wiedziały, jak na nim zaistnieć. Nie mamy wprawdzie przed sobą szklanej kuli, ale skrupulatnie śledzimy światowe trendy w startupach, dlatego postanowiliśmy podjąć się zadania wybrania trendów na rok 2015. W naszej ocenie w tym roku – oraz w najbliższych latach – na świeczniku staną dwa trendy: aplikacje dla dzieci oraz spersonalizowana e-medycyna.

Apka dla pięciolatka

Według raportu Komisji Europejskiej obecne przychody rynku aplikacji mobilnych sięgają 17,5 mld EUR, ale w 2018 roku wzrosną już do poziomu 63 mld EUR, a nad takimi apkami pracowało będzie blisko 5 mln programistów. Rynek aplikacji mobilnych to kura znosząca złote jajka, zaś apki dla kilkulatków to chyba jego najlepsza nioska. Mamy tu na myśli zarówno aplikacje parentingowe, pomagające rodzicom twórczo zagospodarować czas ich pociech, które żyją już w epoce cyfrowej, jak również aplikacje edukacyjne, skierowane bezpośrednio do dzieci już nawet od 3 roku życia. Zresztą takie aplikacje bywają już dziś wykorzystywane jako narzędzia pomocnicze dla rodziców w pedagogice Gestalt, jednej ze współczesnych teorii wychowania dziecka, którą coraz częściej stosuje się także w polskich domach.

Bariera wieku decydująca o wejściu do sieci uległa obniżeniu – z internetu korzysta coraz więcej dzieci. Według badań przeprowadzonych na brytyjskim rynku przez Plymouth Safeguarding Children Board (PSCB) 7 na 10 przedszkolaków do piątego roku życia posiada profil założony na portalach z grami, a w Internecie spędza średnio pół godziny. Na polskim rynku PBI szacuje, że mamy już 1,8 mln internautów w wieku 7- 12 lat, co stanowi ponad 8% wszystkich polskich internautów. Potencjalna publiczność jest zatem naprawdę spora.

Spektakularnym sukcesem okazały się w ostatnich latach polskie Duckie Deck czy Foldify, skierowane na stymulowanie umysłu młodego odbiorcy. Z kolei z aplikacji stricte parentingowych warto obserwować rozwijające się Playful Bee. To interaktywny portal skierowany do rodziców, pomocny przy wychowaniu dziecka już od najmłodszych lat jego życia. Rodzic ma tu do dyspozycji pięć grup tematycznych zabaw, oferujących kilkuminutowe ćwiczenia rozwijające określone umiejętności u malucha. Są wśród nich gry poznawcze, językowe, fizyczne, emocjonalne oraz ogólnorozwojowe. Rodzice na bieżąco mogą także śledzić historię postępów swoich pociech. Mimo gigantycznego potencjału rynek aplikacji parentingowych oraz edukacyjnych dla dzieci ciągle pozostaje niezagospodarowany i nienasycony. W tym roku należy spodziewać się wzrostu zainteresowania web i app developerów właśnie tym segmentem.

Smartfonowa medycyna

Drugim trendem, który w 2015 roku będzie na językach programistów, jest e-medycyna, a zwłaszcza jej spersonalizowana odmiana. Już teraz PricewaterhouseCoopers wycenia, że globalny rynek webowych i mobilnych aplikacji związanych z medycyną spersonalizowaną rośnie w tempie 11% w skali roku, a jego obecna wartość tylko na terenie USA oscyluje w granicach 232 mld USD. Sam Barack Obama, jeszcze za czasów gdy był senatorem z Illinois, złożył w amerykańskim Kongresie projekt ustawy, zgodnie z którą każdy Amerykanin miał mieć zagwarantowany dostęp do personalizowanej medycyny.

To obecnie jeden z najlepiej zapowiadających się trendów w nowych technologiach. I zarazem jedno z największych wyzwań dla firm IT. Dzięki wyjściu na rynek „wearable technology” wiele zespołów wzięło się do programowania aplikacji na te urządzenia, więc niespodzianek będzie sporo, bo sporo też jest tu do zrobienia. Począwszy od aplikacji monitorujących naszą kondycję właśnie dla urządzeń typu „wearables”, poprzez programy służące e-wizytom u lekarza, a skończywszy na oprogramowaniu dla samych specjalistów z branży medycznej. To ostatnie zadanie jest szczególnie istotne.

Według szacowań w USA aż 96% lekarzy posiada smartfony. Mimo to z dostępu do elektronicznych danych o stanie zdrowia pacjenta korzysta tylko 10% z nich. MobiHealthNews twierdzi, że podstawowym problemem tego stanu rzeczy jest niedostatek odpowiednich aplikacji mobilnych typu EMR (Electronic Medial Record) dla lekarzy-profesjonalistów, które faktycznie ułatwiałyby ich pracę. Te aplikacje właśnie powstają, przykładem jest choćby ProFam, aplikacja przeznaczona zarówno do prowadzenia indywidualnej opieki medycznej oferująca dostęp do wystawionych pacjentowi recept, pozwalająca planować wizyty itp. Co więcej – rozrasta się także internetowy grunt dla medycyny spersonalizowanej: są nim dane pacjentów, pochodzące np. z badań klinicznych. Papierowe kartoteki medyczne digitalizują się i trafiają na serwery szpitalne. Dzięki wykorzystaniu big data w medycynie stanie się możliwe lepsze dopasowanie leczenia do konkretnego pacjenta.

Innym ciekawym kierunkiem wydaje się być dziś społecznościowe finansowanie medycyny, które może okazać się prawdziwą rewolucją dla tej branży. Jedną z pierwszych jaskółek na tym rynku jest The BioCrowd. To brytyjska platforma crowdfundingowa dedykowana branży medycznej i farmaceutycznej, oparta właśnie o ideę „social economy” czy też „ekonomii dzielenia się”. BioCrowd kojarzy inwestorów z tłumu z naukowcami i lekarzami, prowadzącymi innowacyjne i obiecujące badania kliniczne, które potrzebują jednak zewnętrznego finansowania, aby mogły pojawić się na rynku. Być może dzięki społecznościowemu finansowaniu takich projektów na rynku pojawią się innowacyjne leki.

Tak się składa, że ostatnio na zdrowie postawiło także Apple, wypuszczając HealthKit i Health app, które umożliwiają integrację różnych aplikacji zdrowotnych i zbieranie danych o zdrowiu użytkownika w centralizowany sposób. Kropkę nad i stawia udostępniony później Family Sharing, umożliwiający łatwiejsze dzielnie danych, płatności itp. z rodziną.

Überyzacja życia

Być może wszelkie te trendy, o których teraz mówimy, dałyby się określić dwoma słowami: „überyzacja” wszystkiego. Chodziłoby tu o pełną obsługę tradycyjnych procesów czy usług na platformie cyfrowej. Przykładowo Starbucks opublikował ostatnio w USA beta aplikację, pozwalającą zamawiać kawę przez telefon i odbierać ją w punkcie. My obmyślaliśmy obecnie podobne rozwiązanie na rynek brytyjski. Modne są też pomysły na zamawianie drobnych usług via mobile, np. sprzątania domu czy napraw, jak np. niemiecki Helpling. Model jest stosunkowo prosty: mamy tradycyjną usługę, gdzie liczy się czyjaś reputacja i przerzucamy ją do bezpiecznej apki, w której community weryfikuje dostawców, a płatność odbywa się bezgotówkowo. Technologia usuwa tradycyjne blokady przy usługach, takie jak lokalizacja czy ograniczona liczba prywatnych kontaktów.

Warto śledzić również fin-tech i tematykę związaną z walutami cyfrowymi. Tam też będzie się działo. Powstają startupy, które po prostu miażdżą banki jeśli chodzi o innowacje. Mowa tu zarówno o natychmiastowych i darmowych transferach pieniężnych, jak również nowych bankach online, które właściwie „wymyślają e- bankowość” od nowa (wystarczy tu wspomnieć Simple oraz Moven). Co więcej banki, żeby nie zostać w tyle, tworzą nawet własne fundusze i akceleratory biznesu, jak w przypadku angielskiego Barclays. W startupach wrze jak zwykle, ale dopiero teraz cała branża gigantów IT to wrzenie startupowego rynku zaczyna dostrzegać.

Poszły konie po betonie

Apki dla dzieci i e-medycyna. To są nasze główne typy, dwa „czarne konie” na 2015 rok. Wiemy oczywiście, że wytypowanie startupu, który odniesie stuprocentowy sukces, przypomina trochę wróżenie z fusów. Znamy startupowy rynek od podszewki i wiemy, że na mecie często finiszują zupełnie nieoczekiwane biznesy. Dość wspomnieć, że jednym z ostatnich hitów jest Ghost Radar App, czyli aplikacja mobilna pozwalająca wykrywać duchy w naszym otoczeniu. Jej sukces tylko dowodzi tego, że startupy to naprawdę nieszablonowe środowisko, za którego hymn można by uznać piosenkę Anity Lipnickiej: „Wszystko się może zdarzyć”.

Przemek Lewandowski

CTO i współzałożyciel StartupWorks

Maniak technologiczny oraz czujny strażnik egzekwujący jakość projektów. Pierwsze kroki na rynku IT stawiał jako freelancer. Propagator trendu „the Internet of Things”, w ramach którego czuwa nad konferencją Makerland. Jest też współorganizatorem PyWaw, największych w Europie Środkowo-Wschodniej cyklicznych spotkań dla społeczności miłośników języka Python. 


Łukasz Karwacki 

CEO i współzałożyciel StartupWorks

Po odebraniu dyplomu z Kingston University w Londynie zaczął pracę jako web designer w brytyjskiej agencji marketingowej. Na emigracji zdobył swoje pierwsze zawodowe szlify, a następnie wrócił do Polski i rozruszał własny biznes. Dzisiaj wspólnie z przyjaciółmi tworzy apki webowe i mobilne. Ma wielkie serce do społeczności – dlatego współpracuje ze startupowymi communities, głównie w USA, Wielkiej Brytanii oraz Polsce, check-inując się w kilku miejscach jednocześnie.