Z małego startupu staliśmy się prężnie działającą firmą. Podsumowanie roku Papukuriera

Dodane:

Emil Konrad Emil Konrad

Udostępnij:

Ostatnie dwanaście miesięcy w Papukurierze to okres skalowania biznesu, który był ogromnym wyzwaniem dla całego zespołu. Nigdy wcześniej nikt z nas nie kierował tak dużym przedsiębiorstwem, a przede wszystkim nie zarządzał tak liczną grupą pracowników.

Czytasz właśnie kolejny tekst podsumowujący mijający rok. Poprosiliśmy w nim członków zespołów polskich startupów, by opowiedzieli, co udało im się osiągnąć w 2017 roku. Jeśli chcesz przeczytać inne artykuły na ten temat, zajrzyj tutaj. 

Na zdjęciu: Emil Konrad, dyrektor generalny Papukurier

W tym samym czasie, dopracowywaliśmy nasze rozwiązanie dla klientów i poszukiwaliśmy inwestora. Ale po kolei…

Wzrost o 120% proc.

Rok 2017 zaczynaliśmy z miesięczną wartością przewiezionych zamówień na poziomie niecałych 400 tys. zł. Szybko okazało się, że rynek jest bardzo trudny, ale również ogromny! Z miesiąca na miesiąc mieliśmy coraz więcej zapytań od restauratorów, którzy chcieli korzystać z naszych usług, czyli systemu do kompleksowej obsługi dostaw zamówionych dań. Nasze założenia biznesowe potwierdziły się niemalże w 100 proc. – restauratorzy nie chcą tracić czasu na organizowanie dostaw, czyli zatrudnianie kuriera, szukanie dla niego nagłego zastępstwa, dbanie o jakość obsługi itp.

Szybki wzrost wymagał od nas nie tylko usprawnienia procesów, ale przede wszystkim zwiększenia zatrudnienia. W 2017 r. wchodziliśmy z 25-osobowym zespołem, w grudniu było to już 100 osób. W sumie przewieźliśmy zamówienia za ponad 10 mln zł!.

Wyzwania biznesowe

Jednym z najważniejszych wyzwań z jakim zmierzyliśmy się w zeszłym roku było wdrożenie Papukuriera w dwóch ogólnopolskich sieciach restauracji. Wiedzieliśmy, że nasze rozwiązanie sprawdza się w przypadku pojedynczych lokalizacji, ale zintegrowanie dostaw dla wielu punktów w krótkim czasie było dla nas niewiadomą. Okazało się jednak, że wszystko przebiegło sprawnie, a nasze rozwiązanie dobrze sprawdza się zarówno w przypadku małych klimatycznych lokali jaki i dużych sieci restauracyjnych.

Dynamiczny przyrost liczby klientów to także efekt zmian procesu sprzedaży. Jesteśmy dumni, że udało nam się połączyć w nim tradycyjne metody takie jak spotkania z klientami czy rozmowy telefoniczne z marketing automation i social sellingiem.

Ciągła praca nad produktem

Wiedzieliśmy, że nasze rozwiązanie sprawdza się w tym momencie, ale musimy myśleć o tym, jak budować przewagę konkurencyjną w długim terminie. Dlatego równocześnie z procesem skalowania Papukuriera staraliśmy się rozwijać narzędzia, które oferujemy restauratorom. Po pierwsze, aby ułatwić sobie zarządzanie flotą kurierów musieliśmy postawić na automatyzację procesów.

Sprawdziliśmy do czego możemy wykorzystać dane na temat dostaw, jakie do tej pory zebraliśmy np. miejsca dostaw, ich pory, czasy dostaw, ilości dostaw w różnych godzinach i porach dnia, odległości, warunki pogodowe, wydarzenia sportowo-kulturalne (jak np. mecze), itp. Udało się nam na ich podstawie zbudować podstawowe sieci neuronowe i dzięki machine learningowi wiele decyzji podejmuje za nas algorytm. Jesteśmy również w stanie bardzo dokładnie prognozować, ile dostaw z jakiego rejonu w ciągu dnia będziemy musieli obsłużyć. Kolejnym krokiem będzie opracowanie nowych produktów, które są nieodzownym elementem procesu dostarczania jedzenia.

Pozyskanie inwestora

W listopadzie udało się nam pozyskać jako udziałowców dwa fundusze venture capital – Data Ventures i Kogito Ventures. Za środki od inwestorów mamy zamiar udoskonalić narzędzia analityczne. W 2018 r. planujemy skupić się na stabilnym przyroście restauratorów, jednocześnie testując nasze nowe produkty i założenia biznesowe.

Autor tekstu: Emil Konrad, dyrektor generalny Papukurier