Na zdjęciu: Stephen Hawking, astrofizyk | fot. by Lwp Kommunikáció, flickr.com CC by 2.0 | modyfikacja: 632×348
20 lat zamiast 30 tysięcy
Przedsiębiorcy zaangażowani w projekt szacują, że sondy te dotrą do układu Alfa Centauri w ciągu dwudziestu lat. To znacznie krócej w porównaniu do statków kosmicznych wyposażonych w silniki rakietowe. Pokonanie dystansu 40 bilionów kilometrów zajęłoby im mniej więcej 30 tysięcy lat. Dlaczego więc maszynom Zuckerberga, Hawkinga i Milnera podróż ta zabierze tylko dwie dekady?
Przede wszystkim dlatego, że ich konstrukcja znacznie różni się od statków kosmicznych, które dotychczas wykorzystywano podczas podobnych misji. Sondy te mają być niewiększe niż znaczek pocztowy i mieścić się w dłoni. Dzięki tak drobnym rozmiarom można nadać im odpowiednio wysoką prędkość. I tak, platformy, z których będą startować uderzą w nie wiązką laseru o mocy 100 gigawatów i umożliwią rozpędzenie się do 20 procent prędkości światła.
Napędzany laserem i wiatrem słonecznym
Kiedy tylko znajdą się na odpowiedniej wysokości rozprostują cieniutki i szeroki na kilka metrów żagiel. Od tej pory właściwa prędkość sond będzie zależała od niego i wiatru słonecznego, który będzie „popychać” statek do przodu. Ponadto na niewielkiej powierzchni urządzenia znajdzie się także m.in. moduł GPS, kamery i kilka sensorów. Będą one odpowiadać za gromadzenie danych i przesył do stacji bazowej.
Zespół stojący za projektem szacuje, że informacje te dotrą na Ziemię w ciągu czterech lat od momentu nadania wiadomości. Tym samym inicjator przedsięwzięcia, rosyjski miliarder i fizyk Juri Milner, ma nadzieję natknąć się na ślad obcej cywilizacji w Kosmosie. Póki co jednak nie wiadomo, kiedy rozpocznie pracę nad projektem i przede wszystkim, kiedy sondy będą gotowe do wystrzelenia.
100 mln dolarów na Breakthrough Starshot
Jak na razie Juri Milner zapowiedział, że wpompuje 100 milionów dolarów w rozwój przedsięwzięcia, które organizuje wspólnie z brytyjskim astrofizykiem Stephenem Hawkingiem i twórcą Facebooka Markiem Zuckerbergiem. Do programu zaprosił także byłego dyrektora NASA Ames Research Center. Peta Worden, o którym mowa, będzie kierował projektem.
