UbraniaDoOddania.pl to pierwszy w Polsce portal fundraisingowy, który pozwala organizacjom charytatywnym za darmo prowadzić zbiórki pieniędzy, a darczyńcom nieść pomoc finansową przez przekazywanie niepotrzebnych ubrań, bez wychodzenia z domu.
Jak to działa? Cały proces jest bardzo prosty – wystarczy do worka na śmieci spakować niepotrzebne ubrania, a następnie na platformie Ubraniadooddania.pl wybrać organizację, którą chcemy wspomóc. Na wskazaną akcję charytatywną trafi dokładnie 1 złotówka za każdy 1 kilogram przekazanej odzieży. W wybranym przez nas miejscu oraz terminie worki odbierze kurier – i to bezpłatnie.
O pomyśle na biznes, trudnościach związanych z wprowadzaniem portalu na polski rynek oraz planach na przyszłość opowiada Tomasz Bocian, CEO UbraniaDoOddania.pl.
Skąd wziął się pomysł na założenie platformy UbraniaDoOddania.pl?
Tomasz Bocian: Bodźcem była obserwacja świetnie prosperującego rynku zbiórek odzieży w Wielkiej Brytanii, gdzie bardzo dobrze komunikuje się to, jak zbiórki przekładają się na zaspokajanie finansowych potrzeb fundacji.
W Polsce sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W przypadku kontenerowych zbiórek używanej odzieży fundacje – użyczające logo na kontenery – nie miały żadnych sposobów na weryfikowanie ilości zbieranej odzieży, a tym samym ilości pieniędzy, które powinny otrzymać w formie darowizny od firm prowadzących zbiórki. Firmy wykorzystywały ten fakt i przykładowo w ciągu roku przekazywały fundacji 100 tysięcy złotych, chociaż ilość zebranej odzieży była tak duża, że kwota ta powinna być wielokrotnie większa.
Postanowiliśmy więc stworzyć platformę dedykowaną fundacjom i umożliwiającą im weryfikowanie wysokości otrzymywanych darowizn. Portal UbraniaDoOddania.pl miał połączyć trzy elementy: zaspokajanie finansowych potrzeb organizacji charytatywnych, rozwijającą się filantropijność Polaków oraz koncepcję gospodarki o obiegu zamkniętym.
W pierwszym miesiącu testowym nie korzystaliście z żadnych reklam, a mimo to udało Wam się zebrać 20 ton odzieży. Za pomocą jakich narzędzi komunikowaliście swoją platformę?
Jeszcze na etapie tworzenia portalu zaczęliśmy kontaktować się z organizacjami charytatywnymi. Już wtedy kilkanaście z nich dostrzegło w nas potencjał, zaufało nam i opublikowało kampanie w naszym portalu. Następnie samodzielnie rozpoczęły ich popularyzację wśród swoich darczyńców, a ci wsparli je za pomocą swoich niepotrzebnych ubrań. To właśnie organizacje charytatywne doprowadziły do osiągnięcia tak świetnego wyniku w pierwszym miesiącu działalności.
Czy spotkaliście się z jakimiś trudnościami w tworzeniu takiej usługi na rynku polskim?
Spotkaliśmy się z bardzo wieloma trudnościami. Zależało nam na tym, aby nasz portal był wygodny dla darczyńców, przekazywanie darowizny było całkowicie transparentne i oparte o jasną formę rozliczeń. Niestety, gdy po ponad dwuletnich pracach koncepcyjnych przystąpiliśmy do realizacji, natrafiliśmy na ogromne trudności we współpracy z firmą odpowiedzialną za stworzenie portalu od strony informatycznej. Prace trwały o sześć miesięcy dłużej niż zakładaliśmy, ponieważ nie były realizowane zgodnie z naszymi założeniami i w konsekwencji opóźnienia straciliśmy kilku kluczowych partnerów i odnotowaliśmy duże straty finansowe. Paradoksalnie jednak zyskaliśmy czas na dopracowanie kilku elementów, które teraz odgrywają kluczową rolę w procesie przekazywania darowizn.
UbraniaDoOddania.pl to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, w które zaangażowana została firma kurierska InPost oraz operator magazynowy firma Allgaier. Działamy w systemie naczyń połączonych, który odwraca kolejność usług świadczonych przez te firmy. Zgranie ze sobą dwóch tak dużych przedsiębiorstw – w modelu, w którym dotychczas nie funkcjonowały – było ogromnym wyzwaniem, któremu każdego dnia na nowo staramy się sprostać. Powodzenie naszego projektu leży w rękach kurierów, którzy odbierają worki. Mają oni za zadanie nie tylko odebrać worki z ubraniami w wyznaczonym przedziale czasowym, ale także przyjechać po nie ze specjalnymi foliopakami oraz listami przewozowymi. Ten proces to dla nich nowość. W projektach, w których tak wiele zależy od pracowników, czynnik ludzki czasem zawodzi i zdarzają się małe potknięcia. Szczęśliwie, na 20 ton zebranej odzieży, trafił się tylko jeden darczyńca, który zraził się do naszej usługi. Pozostałe osoby doświadczające niedogodności okazywały zrozumienie, wspierały nas i pomagały doprowadzić do szczęśliwego przekazania darowizny.
Pomysł na UDO narodził się w Wielkiej Brytanii. Czy są jakieś znaczne różnice między polskim a brytyjskim rynkiem zbiórek odzieży?
Jest ich naprawdę wiele. Dwie najważniejsze to regulacje dotyczące zbiórek odzieży oraz mentalność mieszkańców. Rynek zbiórek odzieży używanej w Wielkiej Brytanii jest w pełni uregulowany. Aby rozpocząć zbiórkę należy posiadać pozwolenia, przejść weryfikację, a potem rozliczyć się z przeprowadzonej zbiórki. Funkcjonują tam instytucje państwowe, które kontrolują wyłącznie tę branżę. W Polsce natomiast teoretycznie należy posiadać zgodę na zbiórkę, ale nie ma instytucji, która to kontroluje, więc bardzo często zbiórki organizowane są nielegalnie.
Skala rynku w Polsce opiera się o szacunki – żadna z instytucji nie posiada szczegółowych informacji na temat ilości używanej odzieży trafiającej do kontenerów, bądź pozyskiwanej w zbiórkach. Liczymy, że dzięki naszej działalności uda się dużo dokładniej „policzyć” ten rynek i zwiększyć jego transparentność.
Ogromna różnica dotyczy również mentalności mieszkańców. W Wielkiej Brytanii ludzie rozumieją, że oddawane ubrania nie trafią do organizacji charytatywnej, ponieważ większość z nich nie potrzebuje darów rzeczowych i po prostu woli pieniądze. Aby się one pojawiły, firma zbierająca odzież musi ją sprzedać. Tak samo działa to w Polsce – większość organizacji potrzebuje pieniędzy, a nie używanych ubrań. I tu pojawia się problem, bo wielu Polaków jest przekonanych, że oddawane przez nich ubrania trafiają do organizacji charytatywnych, a stamtąd do potrzebujących.
Oczywiście, działają organizacje, które pozyskują ubrania dla potrzebujących, jedną z nich jest warszawska fundacja Daj herbatę, wspierająca osoby bezdomne. Ściśle z nią współpracujemy, starając się reagować na jej potrzeby rzeczowe. Właśnie pracujemy nad tym, aby dla jej podopiecznych pozyskać 50 nowych zimowych kurtek, które pomogą przetrwać zimę. Takich organizacji jest jednak naprawdę niewiele. Czasem zdarza się, że na naszej stronie na Facebooku ktoś napisze: „Wolę zawieźć moje ubrania do domu dziecka, bo ktoś potrzebujący z nich skorzysta”. Wówczas do tego zachęcamy, bo każda forma pomocy jest dobra. Wiemy jednak, że takie instytucje starają się pozyskiwać rzeczy nowe, a używane, zalegające w ich magazynach, chcą za naszym pośrednictwem zamieniać na środki pieniężne, dzięki którym kupią np. pralkę, środki higieniczne czy wyprawki szkole. Mamy nadzieję, że przez konsekwentną komunikację uda nam się zwiększyć świadomość Polaków na temat tego, jak działa pomaganie przez zbiórki odzieży.
Na Waszej platformie posiadacie już ponad 100 kampanii charytatywnych. Czy nie mieliście żadnych trudności z nawiązaniem z nimi współpracy? Te organizacje same się do Was zgłaszały czy na odwrót?
To my odezwaliśmy się do kilkudziesięciu organizacji charytatywnych zapraszając je do zarejestrowania się w naszym portalu i stworzenia kampanii. Wiele z nich nie zdecydowało się na współpracę, bo miały złe doświadczenia ze współpracy z firmami zajmującymi się zbiórkami odzieży używanej. Byliśmy przygotowani na podejrzliwość i niechęć, ponieważ doskonale wiemy jak firmy, pod parasolem dobroczynności, wykorzystują fundacje. Te organizacje, które zdecydowały się na rozpoczęcie zbiórki, w większości weryfikowały działanie naszego portalu, jego wiarygodność i sposób rozliczeń. Przypomnę, że o każdej darowiźnie fundacja jest informowana, zarówno na etapie zgłoszenia worków przez darczyńcę, jak również w momencie szczegółowego zweryfikowania wagi i przekazania darowizny.
Bardzo nas cieszy, że obecnie sytuacja się odwraca i coraz więcej organizacji zgłasza się do nas, bo słyszały o nas dobre opinie.
Czy w jakiś sposób wybieracie organizacje, z którymi współpracujecie? Dokonujecie czasem selekcji?
Nie dokonujemy selekcji, ale weryfikujemy organizacje pod kątem ich działalności i statusu prawnego. Marzymy o tym, aby jak najszybciej umożliwić wszystkim chętnym organizacjom prowadzenie kampanii w naszym portalu, ale w tym celu musimy rozwinąć system odbioru worków z ubraniami, a to zajmie nam jeszcze trochę czasu.
Niedawno zakwalifikowaliście się do ścisłej 11-stki w 4. edycji konkursu Chivas Venture. Jak wyglądał proces kwalifikacyjny do tego konkursu?
Zakwalifikowanie się do ścisłej 11, a potem do finałowej 5 to ogromne wyróżnienie i wymarzony debiut naszej platformy. Konkurs został nam polecony przez dobrego znajomego, który zasugerował, że pasujemy do założeń konkursu. Podchodziliśmy do tego z dużym dystansem, ponieważ byliśmy wówczas na etapie pierwszego miesiąca testowej działalności i ostatnią rzeczą, o jakiej myśleliśmy był udział w konkursach. Jednak czytając opinie uczestników z poprzednich edycji postanowiliśmy zaryzykować, licząc chociażby na konstruktywną krytykę. Udzielanie odpowiedzi na bardzo szczegółowe pytania konkursowe pozwoliło nam samym uporządkować projekt, jego założenia oraz zaplanować elementy, które chcemy wdrażać w przyszłości.
Jakie są Wasze plany na przyszłość względem platformy?
Naszym celem na 2019 rok jest dojście do 25 tysięcy zgłoszeń dokonywanych przez użytkowników miesięcznie. W przyszłym roku we współpracy z firmą kurierską, chcemy również udostępnić użytkownikom jak największą sieć punktów, w których będą mogli zostawić ubrania w dogodnym dla nich momencie przy jednoczesnym zachowaniu transparentności rozliczeń darowizn. Jesteśmy także w trakcie prac, które przygotowują naszą platformę do wejścia na rynki zagraniczne.