5 błędów jakie popełniłyśmy podczas tworzenia startupu

Udostępnij:

W te wakacje będziemy obchodzić trzecie urodziny, a powinnyśmy liczyć je dopiero jako pierwsze. To właśnie rok temu dojrzałyśmy jako przedsiębiorcy i skończyłyśmy popełniać wiele rażących błędów i nauczyłyśmy się na tyle dużo, że w końcu nasza firma może iść do przodu i zadowalająco się rozrastać.

Na zdjęciu (od lewej): Paula Chustecka i Agnieszka Orlańska, założycielki LunchMapa

Oscar Wilde powiedział kiedyś, że „gdy popełnia się błędy, mówi się chętnie, że zbiera się doświadczenia”. W takim razie my już trochę doświadczone, dopiero teraz zaczynamy działać tak, by spełniać nasze największe marzenia dotyczące rozwijania LunchMapy. Poznajcie 5 błędów jakie popełniłyśmy tworząc serwis do sprawdzania aktualnego menu lunchowego i innych ofert specjalnych w okolicy.

1. Wszystko zrobimy na raz

Będziemy studiować dziennie, pracować dorywczo na 12-godzinnych zmianach i w tym samym czasie rozwijać swój startup. To na pewno dosyć częsty błąd wśród wszystkich, którzy zaczynają swoją przygodę z biznesem. Na początku startup najczęściej nie przynosi żadnych korzyści, a wymaga bardzo dużego nakładu pracy i wyrzeczeń. W naszym przypadku, gdy pojawił się pomysł na LunchMapę już i tak miałyśmy bardzo dużo na głowie. Studiowałyśmy dziennie i pracowałyśmy dorywczo w gastronomii. Praca ta ma to do siebie, że zazwyczaj zmiana trwa 10-13 h, czyli nie ma się kompletnie czasu na żadne inne obowiązki.

Studia również dosyć mocno nas pochłaniały, więc gdzie tu czas na rozwinięcie własnej firmy? I wtedy niestety z powodu braku czasu projekt praktycznie stał w miejscu. Pewnego dnia przyszedł czas na podjęcie chyba najtrudniejszej dla nas decyzji – postanowiłyśmy przerwać na jakiś czas edukację, porzucić dotychczasowe obowiązki i zacząć naprawdę ciężko pracować nad własną firmą. Dziś wiemy, że decyzja ta była jak najbardziej słuszna i szczerze mówiąc przez te dwa lata nauczyłyśmy się tyle, że żadne studia tego nie zastąpią. Ale spokojnie, na nie również już wróciłyśmy, tyle że w trybie zaocznym.

2. Użytkownicy przyjdą sami

Ponad rok temu, gdy zaczynałyśmy pobierać pierwsze opłaty za abonamenty w LunchMapie myślałyśmy, że najgorsze przed nami. Wiele restauracji zrezygnuje, a dziesiątki spotkań z managerami pójdą na marne. Niestety okazało się, że to pozyskanie użytkowników sprawia nam największe problemy. Myślałyśmy, że jak projekt jest fajny i użyteczny, podoba się nam i każdemu komu o nim wspomnimy, to na pewno użytkownicy też się sami znajdą. Nic bardziej mylnego. W naszym przypadku dużo więcej trzeba było zainwestować w marketing i pozyskanie użytkownika, niż w pozyskanie restauracji.

Oczywiście im więcej restauracji, tym więcej użytkowników i w drugą stronę. Jednak ilości czasu i pieniędzy jakie musiałyśmy wydać na dotarcie do użytkowników były znacznie większe, niż na początku zakładałyśmy i to była dla nas zaskakująca lekcja.

3. Zainwestujmy przede wszystkim w reklamy na Facebooku i AdWordsy, a zyskamy popularność, o której nawet nie śniłyśmy

Idąc z duchem czasu oczywiste jest, że przedsiębiorstwa właśnie w te kanały promocji inwestują naprawdę duże pieniądze, co przekłada się na dotarcie do wielu użytkowników/ klientów. My również od tego zaczęłyśmy i naprawdę nie oszczędzałyśmy. Jednak na jednym ze spotkań z naszymi inwestorami doradzili nam, żebyśmy przeszły się z ulotkami promującymi nasz serwis pod jedną z korporacji, gdzie jest duże zagęszczenie współpracujących z nami lunchowni. Mieli rację, nagle nasz Google Analytics oszalał, a akcja promocyjna kosztowała nas 10 razy mniej i wymagała jedynie poświęecenia dwóch2 porannych godzin.

4. Faktura wystawiona, więc czemu mieliby nie zapłacić?

Niestety na własnej skórze miałyśmy okazję przekonać się, że z dotrzymywaniem terminów płatności są duże problemy, a branża gastronomiczna to już w ogóle w tym temacie rządzi się własnymi prawami. W pewnym momencie zrobił nam się taki zator finansowy, że nie miałyśmy z czego wypłacić pensji pracownikom, nie myśląc już nawet o własnych wynagrodzeniach. Na początku nie windykowałyśmy naszych kontrahentów regularnie. Byłyśmy pewne, że dwa miesiące od wystawienia faktury to maksymalny czas zwłoki i pieniądze zaraz pojawią się na naszym koncie. Niestety do tej pory mamy nieuregulowane faktury nawet sprzed roku.

Teraz przykładamy do tego dużo większą uwagę i “uczymy” naszych klientów terminowych spłat.

5. Odzywajmy się do mniej popularnych lokali – na gigantów przyjdzie jeszcze czas

Na samym początku proponowałyśmy współpracę restauracjom, w których same chętnie chodziłyśmy na lunche, jednak nie były to aktualnie najpopularniejsze i najmodniejsze miejsca w Warszawie. Brakowało nam odwagi, by odezwać się do lokali topowych i najbardziej obleganych na mapie gastronomii. Możecie sobie więc wyobrazić jakim wspaniałym momentem dla nas był dzień, gdy zgłosiła się do nas jedna z najpopularniejszych restauracji znanego warszawskiego restauratora. Byłyśmy bardzo szczęśliwe i dumne, że restauracja tego pokroju chce się promować przez nasz serwis.

Szybko okazało się, że użytkownicy też bardzo docenili jej obecność i większość jej gości właśnie u nas zaczęło sprawdzać co podają na lunch, zamiast na ich firmowym fanpage’u. Dziś nawiązujemy współpracę z najbardziej znanymi restauracjami na rynku i co nas pozytywnie zaskoczyło – zaczęły zgłaszać się do nas duże, bardzo znane sieci lokali. Od niedawna promujemy oferty sieci Subway czy Pizza Gusto Dominium. Niepotrzebnie traciłyśmy czas zastanawiając się czy może nie jesteśmy za małym portalem dla takich dużych graczy na rynku. Co budujące, okazuje się, że doskonale wiemy jak przyprowadzić im nowych gości.